Wszystko adresować do Boga…

W

Szczęść Boże! Kochani, bardzo dziękuję za Wasze wypowiedzi, jakie znalazłem po tych dwóch dniach, kiedy razem z Księdzem Markiem podejmowaliście refleksje nad Bożym Słowem. W wolniejszym czasie odniosę się do tych refleksji. U mnie teraz bardzo zapracowany czas: dzisiaj ustawiamy choinki, robimy dekoracje świąteczne, próbę do małego przedstawienia, będę odprawiał pogrzeb i jeszcze do załatwienia parę spraw bieżących. Przydałoby się parę godzin do dzisiejszej doby… Nie ma ktoś może do oddania?… 
   Postaram się jednak ten dzisiejszy niełatwy dzień zorganizować według tego, co sam napisałem w rozważaniu…
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek
22
grudnia 2012., sobota,
do
czytań: 1 Sm 1,24–28; Łk 1,46–56
CZYTANIE
Z PIERWSZEJ KSIĘGI SAMUELA: 
Gdy
Anna odstawiła Samuela od piersi, wzięła go z sobą w drogę,
zabierając również trzyletniego cielca, jedną efę mąki i bukłak
wina. Przyprowadziła go do domu Pana, do Szilo. Chłopiec był
jeszcze mały.
Zabili
cielca i poprowadzili chłopca przed Helego. Powiedziała ona
wówczas: „Pozwól, panie mój! Na twoje życie! To ja jestem ową
kobietą, która stała tu przed tobą i modliła się do Pana. O
tego chłopca się modliłam, i Pan spełnił moją prośbę, którą
do Niego zanosiłam. Oto ja oddaję go Panu. Na wszystkie dni, jak
długo będzie żył, zostaje oddany na własność Pana”. I oddali
tam pokłon Panu.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA: 
W
owym czasie Maryja rzekła:
Wielbi
dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim. 
Bo
wejrzał na uniżenie swojej służebnicy, 
oto
bowiem odtąd błogosławić mnie będą 
wszystkie
pokolenia. 
Gdyż
wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny, 
święte
jest imię Jego. 
A
Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenia 
nad
tymi, co się Go boją. 
Okazał
moc swego ramienia, 
rozproszył
pyszniących się zamysłami serc swoich. 
Strącił
władców z tronu, 
a
wywyższył pokornych. 
Głodnych
nasycił dobrami, 
a
bogatych z niczym odprawił. 
Ujął
się za swoim sługą, Izraelem, 
pomny
na swe miłosierdzie. 
Jak
obiecał naszym ojcom, 
Abrahamowi
i jego potomstwu na wieki”. 
Maryja
pozostała u Elżbiety około trzech miesięcy; potem wróciła do
domu.
Na pewno nie z pychy i
jakiegoś wygórowanego mniemania o sobie, ale z przeogromnej
wdzięczności wobec Boga
wypłynęły te słowa Maryi, których
dziś wysłuchaliśmy. Słowa niezwykłe, słowa wielkie,
ponadczasowe, wiekopomne! Wraz z Maryją słowa te od dwóch tysięcy
lat wypowiada cały Kościół, wdzięczny Bogu za Jego
prze
ogromne miłosierdzie, łaskawość i dobroć.
przepiękną modlitwę odmawiają zwłaszcza ci, którzy wieczorem,
poprzez nieszpory, dokonują podsumowania dnia i proszą o siły na
dzień następny.
A
wszystko zaczęło się tam, w domu Elżbiety, gdzie Maryja, w
ogóle nie pomna na trudy drogi,
jaką przebyła do domu swej
krewnej, ani na fizyczne uciążliwości, związane ze stanem
błogosławiony
m – wyśpiewuje Bogu swoją wdzięczność.
Bo serce Jej tego się domagało, bo serce Jej wręcz wyrywało
się
do tego, aby Bogu wypowiedzieć słowa uwielbienia. Świadczy
to zaś o tym, że chociaż tak bardzo przez Boga zaszczycona
wybraniem na Matkę Zbawiciela, ani odrobiny tej wielkości i
chwały nie zatrzym
uje dla siebie, ale wszystko,
naprawdę wszystko – adresuje do Boga. Do Niego bezpośrednio
odnosi.
Tak,
jak Anna – o czym słyszeliśmy w dzisiejszym pierwszym czytaniu –
świadoma, że z łaskawości samego Boga ma syna, przyprowadza
go do świątyni, aby Bogu służył,
tak i Maryja do Boga odnosi
wszystko, co z Jego łaskawości otrzymuje.
I
– zauważmy – ani Anna, ani Maryja nie obawiają się, że coś
na tym stracą, że coś będzie im odebrane
… Wręcz
przeciwnie, one były zupełnie przekonane o tym, że im więcej
oddadzą Bogu, tym bardziej będą bogate, a życie ich – tym
bardziej mądre
będzie i sensowne. Czego nas uczą
owe mężne i mądre Niewiasty?
Zapewne
tego, czego uczy nas od początku swego Pontyfikatu Benedykt XVI, a
co my mamy wypisane na banerze w naszej świątyni. Już zwracaliśmy
sobie uwagę na te słowa, ale warto je dzisiaj, pod koniec Adwentu,
ponownie przypomnieć i starać się zapamiętać na całe życie:
„Nie obawiajcie się Chrystusa!
On niczego nie zabiera, a daje wszystko. Kto Jemu się oddaje,
otrzymuje stokroć więcej!”
Słowa
te Papież wypowiedział w homilii na Mszy Świętej, inaugurującej
swój Pontyfikat. A będąc w Polsce, w maju 2006 roku, tak mówił:
„Powierzając się Chrystusowi nie tracimy nic, a zyskujemy
wszystko. W Jego rękach nasze życie nabiera prawdziwego sensu.”

Kochani,
nam się ciągle wydaje, że jak klękniemy do modlitwy, jak
przyjdziemy do kościoła, na Roraty, na Rekolekcje; jak poświęcimy
czas na lekturę Pisma Świętego, to wtedy nie zdążymy
zrobić jakichś ważnych rzeczy, zabraknie nam czasu na nasze prace

– zawsze najważniejsze i zawsze spóźnione, do zrobienia „na
wczoraj”… A jak podziękujemy Jezusowi i Jego za coś pochwalimy,
to może nam coś umknie z naszej własnej chwały,
z naszego własnego znaczenia.
A
tymczasem, tylko ten naprawdę jest wielki i ma największe
znaczenie, najwyższą rangę w oczach Bożych, kto Jego
uwielbia i Jemu dziękuje… I całe swoje życie ustawia w Jego
blasku!
I najwięcej w swoim
życiu osiąga ten, kto wszystkie swoje prace, inicjatywy i plany –
konsekwentnie łączy z modlitwą i Bogu ofiaruje!
Czy
mam odwagę tak naprawdę zaufać tylko
Jezusowi, tylko
Jemu dziękować i
tylko na Nim wszystko
w swoim życiu budować?

3 komentarze

  • Ja już wczoraj próbowałam. Chciałam bardzo polecić Wam zaopatrzenie Waszych domów w światełko z Betlejem. Ja jakoś mam szczególny do niego sentyment. W moim domu zdecydowanie jest inaczej kiedy pali się światło z Betlejem. I to nie z powodu tzw. "magii świąt". Myślę, że jest z nim związana jakaś łaska.
    Można je odebrać w wielu kościołach i ośrodkach harcerskich ZHP. Każdego roku jest jakieś dziecko odbiera światło z Groty Narodzenia Pańskiego. Warto wiedzieć, że na czas przekazania światła zawieszane są tam walki. To już wielki znak moim zdaniem.
    tutaj jest mapa z oznaczonymi miejscami gdzie światło już dotarło. Polecam bardzo.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.