Zaufać Panu – i nie martwić się na zapas!

Z

Szczęść Boże! Pozdrawiam serdecznie i od razu zapraszam do refleksji nad Bożym Słowem. Tchnie ono dzisiaj szczególnym optymizmem i – jak sądzę – stanowi cenną odpowiedź na wiele naszych dylematów, które codziennie przeżywamy.
     Przy okazji – serdecznie dziękuję za wszystkie Wasze wypowiedzi!
            Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Piątek
6 tygodnia Wielkanocy,
do
czytań: Dz 18,9–18; J 16,20–23a
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Kiedy
Paweł przebywał w Koryncie, w nocy Pan przemówił do niego w
widzeniu: „Przestań się lękać, a przemawiaj i nie milcz, bo Ja
jestem z tobą i nikt nie targnie się na ciebie, aby cię
skrzywdzić, dlatego że wiele ludu mam w tym mieście”. Pozostał
więc i głosił im Słowo Boże przez rok i sześć miesięcy.
Kiedy
Gallio został prokonsulem Achai, Żydzi jednomyślnie wystąpili
przeciw Pawłowi i przyprowadzili go przed sąd. Powiedzieli: „Ten
namawia ludzi, aby czcili Boga niezgodnie z Prawem”.
Gdy
Paweł miał już usta otworzyć, Gallio przemówił do Żydów:
„Gdyby tu chodziło o jakieś przestępstwo albo zły czyn,
zająłbym się wami, Żydzi, jak należy, ale gdy spór toczy się o
słowa i nazwy, i o wasze Prawo, rozpatrzcie to sami. Ja nie chcę
być sędzią w tych sprawach”. I wypędził ich z sądu.
A
wszyscy Grecy, schwyciwszy przewodniczącego synagogi, Sostenesa,
bili go przed sądem, lecz Gallio wcale o to nie dbał. Paweł
pozostał jeszcze przez dłuższy czas, potem pożegnał się z
braćmi i popłynął do Syrii, a z nim Pryscylla i Akwila. W
Kenchrach ostrzygł głowę, bo złożył taki ślub.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam:
Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił.
Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość.
Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy
jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu z powodu radości,
że się człowiek narodził na świat.
Także
i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje
się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać. W
owym zaś dniu o nic Mnie nie będziecie pytać”.
To
wszystko, o czym mówi pierwsze czytanie, jak też ukazany przez
Jezusa obraz kobiety odczuwającej ból rodzenia, ma w ostatecznym
rozstrzygnięciu doprowadzić do tego stanu, o jakim Jezus mówił w
zakończeniu dzisiejszego fragmentu ewangelicznego: Także
i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje
się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać. W
owym zaś dniu o nic Mnie nie będziecie pytać
.
Otóż
właśnie – wiele jest przeciwności, perypetii, trudności na
drodze chrześcijan do pełnego zjednoczenia z Panem. Niejedną
trudność trzeba przeżyć,

niejedną łzę przełknąć, przy czym nie brakuje także takich –
powiedzielibyśmy – radosnych
i zaskakujących momentów,

jak ten opisany w pierwszym czytaniu.
Jakkolwiek
rzecz cała dzieje się tam
faktycznie
przed sądem, przed który przywleczono Pawła i jakkolwiek wydawało
się, że chmury znowu zebrały się nad Apostołem, to jednak pomoc
przyszła ze strony, z której najmniej można było się jej
spodziewać.

Oto bowiem sam rzymski prokonsul – wcale, bynajmniej, nie ze
szczególnej sympatii do Pawła – uznał, że nie będzie zajmował
się takimi mało istotnymi sprawami i
całe towarzystwo wypędził z sądu.

W dodatku dostało się przełożonemu synagogi. Można zatem
powiedzieć, że mamy do czynienia z
ciekawym i dość zaskakującym zwrotem akcji.

I
właśnie w takie zwroty częstokroć obfituje nasze życie
chrześcijańskie i nasze dążenie do zbawienia. To dzisiejsze
pouczenie, zawarte w Słowie Bożym, uświadamia nam, że nie jest
prawdą takie oto przekonanie wielu osób, pobieżnie patrzących
na
wiarę,

jej
praktykowanie oznacza jedynie w
yrzeczenia,
cierpienia, znoszeni
e
krzywd i przeciwności,

a
to wszystko jeszcze w atmosferze wielkiego smutku. Nie,
to nie tak!
Radość,
którą Jezus zapowiada w wieczności, bardzo często jest udziałem
wierzących już
tu, na ziemi.
A
właściwie, to można by rzec, iż jest ona czymś normalnym
i stałym.
Bo
człowiek, który żyje w pełnej jedności z Bogiem, jest
po prostu radosny, szczęśliwy,

ma poczucie głębokiego sensu tego, co robi, co przeżywa… On nie
marnuje czasu, on
żyje „po coś”, „dla kogoś”, on ma jakieś swoje konkretne
cele w życiu, jest oryginalny, ciągle czymś dobrym zajęty,

ciągle do czegoś dąży, coś zdobywa, o coś się stara… Nie
siedzi z założonymi rękami i nie biadoli jak stara zrzęda, ale
sam
zapala się do dobra i innych do niego
mobilizuje.

To
wszystko jednak nie oznacza – musimy to sobie uczciwie powiedzieć
że
zawsze jest łatwo i prosto! Nie!

Często przychodzą przeciwności, bo taki człowiek nie podoba się
wielu zazdrosnym mędrcom tego świata. Jednak
nawet złe nastawienie wielu osób nie
zniechęci takiego człowieka,

a Bóg, który – jak się powszechnie uważa – ma
fenomenalne
poczucie humoru,

niejednokrotnie włącza się w jego historię życia i wiele spraw
rozwiązuje w
sposób całkowicie zaskakujący.
Dlatego,
Kochani, bardzo ważnym jest, abyśmy usłyszeli wyraźnie i wprost
do siebie odnieśli te słowa, które Pan skierował do Pawła w
pierwszym czytaniu: Przestań
się lękać, a przemawiaj i nie milcz, bo Ja jestem z tobą!

Tak,
Pan był z Pawłem, Pan też jest z nami i On nas prowadzi, On nas
podtrzymuje
na duchu, On
napełnia nasze serca radością i nadzieją.

I to On sam sprawi, że rozwiązanie problemów i przeciwności
przyjdzie
ze strony, z której nikt by się nawet nie spodziewał.
Zanim
my się jeszcze zdążymy nastawić, okopać, przyjąć pozycje
obronne – problem
rozwiąże się w sposób prosty i niespodziewany.

Może
zatem nie trzeba, Kochani, planować
tak
z góry jakiejś
ostrej
walki
i wytaczać wszystkich
dział, z nastawieniem na jakąś krwawą i śmiertelną ofensywę, a
bardziej, a wręcz bezgranicznie
zaufać Panu i 
odważyć
się

pozostawić sprawy ich biegowi. A przynajmniej niektóre.
Bo
my jesteśmy tak bardzo życiowo zaradni, zapobiegliwi, przewidujący
i inteligentni, że z
góry wiemy, co i jak rozwiązywać, jakie środki przedsiębrać,
jakie działania na pewno podjąć.

A tu się okazuje, że jest to nieskuteczne –
i
że w ogóle niepotrzebne. Myśmy się nastawili na jakieś wielkie
sprawy, a tu się wszystko samo rozwiązało. Wystarczyło
poczekać, pomodlić się, Bogu zaufać, uśmiechnąć się, to i owo
w żart obrócić… I do upolowania komara nie wyciągać armaty!
Ale
cóż, kiedy my chcemy zawsze dobrze. To dlatego właśnie zdarza się
nam przedobrzyć. A Pan mówi: Przestań
się lękać, a przemawiaj i nie milcz, bo Ja jestem z tobą
.
Niech
Pan sam nas przekona do prawdziwości tych słów. I niech sam bierze
nasze sprawy w swoje ręce. Niech pomoże
nam uwierzyć,
że
naprawdę chce naszego dobra i jest
zawsze
z nami.

Niech On sam zechce nasze problemy rozwiązywać – czasami
nawet rękami naszych przeciwników,

jak to zostało ukazane w pierwszym czytaniu. To właśnie na tym
polega największe poczucie humoru Pana Boga: że nieraz
ci,
którzy
chcieliby nam zaszkodzić, staną się w rękach Boga narzędziem do
uczynienia określonego dobra.

Tak naprawdę może się dziać – i to nawet często.
Warunek
jednak jest jeden: musimy
szczerze zaufać Panu i przestać się o wszystko martwić na zapas!

2 komentarze

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.