Trzeźwo myśleć – aktywnie działać!

T
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym składam najserdeczniejsze życzenia Państwu Katarzynie i Rafałowi Szewczakom z okazji czwartej rocznicy zawarcia Małżeństwa. Modlę się o to, aby Pan, przed którym ślubowali miłość, wierność i uczciwość małżeńską, sam będzie Ich natchnieniem i mocą do pełnej realizacji tych przyrzeczeń! Niech na tej drodze codziennie odkrywają piękno życia małżeńskiego i rodzinnego!
        Swoją modlitwą otaczam także Panią Ewę Olender z Celestynowa, której – z okazji urodzin – dziękuję za piękne świadectwo postawy Żony i Matki! Za to właśnie, że w swojej Rodzinie codziennie buduje atmosferę miłości i radości. Życzę wszelkich Bożych świateł i mocy – i tak bardzo potrzebnego zdrowia…
           Życzę wszystkim dobrego i owocującego dobrem dnia!
                                       Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek
20 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Św. Bernarda, Opata i Doktora Kościoła,
do
czytań: Sdz 11,29–39a; Mt 22,1–14

CZYTANIE
Z KSIĘGI SĘDZIÓW:
Duch
Pana był nad Jeftem, który przebiegał ziemie Gileadu i Manassesa,
przeszedł przez Mispa w Gileadzie, z Mispa w Gileadzie ruszył
przeciwko Ammonitom. Jefte złożył też ślub Panu: „Jeżeli
sprawisz, że Ammonici wpadną w moje ręce, wówczas ten, kto
pierwszy wyjdzie od drzwi mego domu, gdy w pokoju będę wracał z
pola walki z Ammonitami, będzie należał do Pana i złożę z niego
ofiarę całopalną”.
Wyruszył
więc Jefte przeciw Ammonitom zmuszając ich do walki i Pan wydał
ich w ręce jego. Rozgromił ich na przestrzeni od Aroeru aż do
okolic Minnit, co stanowi dwanaście miast, i dalej aż do
Abel–Keramim. Była to klęska straszna. Ammonici zostali poniżeni
przez Izraela.
Gdy
potem wracał Jefte do Mispa, do swego domu, oto córka jego wyszła
na spotkanie, tańcząc przy dźwiękach bębenków, a było to
dziecko jedyne; nie miał bowiem prócz niej ani syna, ani córki.
Ujrzawszy ją rozdarł swe szaty, mówiąc: „Ach, córko moja!
Wielki ból mi sprawiasz! Tyś też wśród tych, co mnie martwią!
Oto bowiem nierozważnie złożyłem wobec Pana ślub, którego nie
będę mógł odmienić!”
Odpowiedziała
mu: „Ojcze mój! Skoro ślubowałeś Panu, uczyń ze mną zgodnie z
tym, co usta twoje wyrzekły, skoro Pan pozwolił ci dokonać pomsty
na twoich wrogach, synach Ammona!”
Nadto
rzekła do swego ojca: „Pozwól mi uczynić tylko to jedno: puść
mnie na dwa miesiące, a ja udam się na góry z towarzyszkami moimi,
aby opłakiwać moje dziewictwo”. „Idź!” – rzekł do niej. I
pozwolił jej oddalić się na dwa miesiące.
Poszła
więc ona i towarzyszki jej i na górach opłakiwała swoje
dziewictwo. Minęły dwa miesiące i wróciła do swego ojca, który
wypełnił na niej swój ślub.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Jezus
w przypowieściach mówił do arcykapłanów i starszych ludu:
„Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawi ucztę
weselną swemu synowi.
Posłał
więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci
nie chcieli przyjść. Posłał jeszcze raz inne sługi z poleceniem:
«Powiedzcie zaproszonym: Oto przygotowałem moją ucztę: woły i
tuczne zwierzęta pobite i wszystko jest gotowe. Przyjdźcie na
ucztę». Lecz oni zlekceważyli to i poszli: jeden na swoje pole,
drugi do swego kupiectwa, a inni pochwycili jego sługi i
znieważywszy ich, pozabijali.
Na
to król uniósł się gniewem. Posłał swe wojska i kazał wytracić
owych zabójców, a miasto ich spalić.
Wtedy
rzekł swoim sługom: «Uczta wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni
nie byli jej godni. Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na
ucztę wszystkich, których spotkacie». Słudzy ci wyszli na drogi i
sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych. I sala
zapełniła się biesiadnikami.
Wszedł
król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam
człowieka nie ubranego w strój weselny. Rzekł do niego:
«Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego?»
Lecz on oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: «Zwiążcie mu ręce
i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz w ciemności. Tam będzie płacz
i zgrzytanie zębów».
Bo
wielu jest powołanych, lecz mało wybranych”.

Już
na początku dzisiejszego pierwszego czytania słyszymy piękne
zdanie: Duch
Pana był nad Jeftem,

po
czym otrzymujemy
kilka
informacji,
będących potwierdzeniem
tegoż zdania,

bowiem ilość zwycięstw odniesionych przez Jeftego i ogólne
powodzenie jego działań, o
niczym innym nie świadczyło,
jak o wyraźnym
poparciu ze strony Boga
.

I
może właśnie dlatego tam mocno odczuwamy
kontrast,
wręcz
zgrzyt,

jaki zachodzi pomiędzy tymi informacjami, a tymi dotyczącymi ślubu,
złożonego przez Jeftego
Bogu.
Jak słyszeliśmy, od samego początku był to ślub bardzo
nierozsądny. Być może, Jefte, odurzony
wręcz
odnoszonymi
sukcesami,
uległ
emocjom

i w chwili wielkiego uniesienia – zapewne
w najlepszej intencji – złożył taki właśnie ślub. Szybko się
jednak przekonał, jak
bardzo było to nieprzemyślane.

A
przecież Bóg
nigdy nie chciał ofiar z człowieka

– nie ma takiego
polecenia w
starym Prawie, a zdarzające się przypadki składania w ofierze
ludzi były bardzo
ostro piętnowane!
Zresztą,
dobitnie pokazuje to chociażby historia Abrahama, który miał
złożyć w ofierze syna swego Izaaka i został jednak przed tym
przez
Boga powstrzymany!
Tutaj
tymczasem Jefte złożył taki właśnie nieprzemyślany ślub, który
z
ciężkim sercem

musiał
wypełnić.

I tylko możemy się domyślać, co przeżywał, kiedy córka
oddaliła się od niego na dwa miesiące, aby opłakiwać swoje
dziewictwo – jak odliczał
każdy kolejny dzień, zbliżający go do dnia wypełnienia obietnicy
i
co
przeżywał
w
sam
ów dzień.
Zwłaszcza,
jeżeli uświadomił sobie – a ta świadomość na pewno ani na
chwilę go nie opuszczała – że tak
nie musiało być

i że sam to wszystko spowodował, bo Bóg wcale tego od niego nie
oczekiwał!
Jakże
bardzo ważnym jest zatem, Kochani, aby prosząc Boga o pomoc i nawet
doświadczając tej pomocy – nie
wyłączać myślenia!

Bo to, że Bóg nam błogosławi, że nam w czymś pomaga i prowadzi,
to nie
znaczy, że zrobi za nas wszystko,

a my możemy się spokojnie wyłączyć… Nie! Za każdym razem ma
to być współpraca
dwóch wolnych osób:

Osoby Boga i osoby człowieka. Bóg pomaga, prowadzi, daje
natchnienia i siły, ale konkretne
de
cyzje
w konkretnych momentach podejmuje człowiek!

I człowiek za nie ponosi osobistą odpowiedzialność.
Stąd
też nierzadko zdarzają się sytuacje, w
których
ktoś w swoim życiu rzeczywiście doświadcza
bardzo wiele dobrego:

ma wspaniałą rodzinę, ustabilizowaną sytuację materialną i
zawodową, awansuje w pracy, cieszy się ogólnym poważaniem – i
oto nagle okazuje się, że zaczyna
nadużywać alkoholu!

I to tak intensywnie!
Wszyscy wokół zastanawiają się, dlaczego do tego doszło? Czego
mu jeszcze brakowało? Dlaczego tak postępuje? Czyżby to z
nadmiaru szczęścia?
Właśnie,
dobre pytania…
Można
tu zresztą przytoczyć wiele jeszcze innych sytuacji, które
potwierdziłyby tę prawdę, że łaska
Boża jest
darem,
ale i zadaniem

– jest wsparciem
wysiłków człowieka i w żadnym razie nie
zastąpi jego trzeźwego myślenia i osobistego zaangażowania.

Aż nadto wyraźnie mówi o tym dzisiejsza przypowieść Jezusa.
Nie
wystarczyło mieć zaproszenie na ucztę – trzeba było jeszcze na
nie pozytywnie
odpowiedzieć.

Nie wystarczyło pozytywnie odpowiedzieć na zaproszenie – trzeba
było jeszcze mieć
właściwy strój!
Jeżeli
bowiem odrzuciło się zaproszenie, albo nawet się je przyjęło,
ale nie miało się odpowiedniego zaproszenia, to samo zaproszenie –
jakkolwiek było znakiem pewnego wyróżnienia i wybrania – w tym
momencie stawało
się bezskuteczne,

a nawet stanowiło powód
odrzucenia i potępienia,
a
więc przynosiło
skutek
zupełnie
odwrotny
do pierwotnie zakładanego!
Tak
też jest
i w naszym życiu, Kochani, że ci, którym – tak po ludzku rzecz
ujmując – więcej dano, muszą być świadomi
tym większego zobowiązania

do współpracy
z Panem. Osoby takie muszą się czuć zobowiązane do tego, aby tym
więcej dobra czyniły, im więcej tego dobra od Boga otrzymały!
Dlatego
zamiast popadać w samozachwyt nad swoją wyjątkową pozycją –
mają one
trzeźwo
myśleć i aktywnie działać!
A
taki
osobami jesteśmy tak naprawdę my wszyscy, bo każdy
z nas

został przez Boga obdarowany. Jeżeli zaś tak, to tym samym został
zaproszony
do współpracy.
Przykład
takie właśnie postawy – takiej twórczej i bardzo aktywnej
współpracy z Panem – daje nam Patron
dnia dzisiejszego, Święty
Bernard.
Urodził
się on
w
roku 1090 koło Dijon we Francji.

Otrzymał staranne wychowanie chrześcijańskie. W roku 1111 wstąpił
do opactwa cystersów w Citeaux. Wkrótce został opatem nowego
klasztoru w Clairvaux i
pełnił tę funkcję przez trzydzieści osiem lat!
Zmarł
20 sierpnia 1153 roku.
Święty
Bernard zasłynął jako gorliwy opat
swojej rodziny zakonnej, ale także – jako myśliciel, teolog i
mistyk.
Umiał łączyć życie czynne z kontemplacją. Mając w
ciągu dnia tak mało czasu na rozmowę z Bogiem, poświęcał na
nią długie godziny nocy.
Założył około trzystu fundacji
zakonnych, w tym także cysterską fundację w Jędrzejowie.
Całym
swoim pracowitym życiem, przy pomocy łaski Bożej, wywarł
znaczący wpływ na życie Kościoła swej epoki.
Był jedną z
największych postaci XII wieku. Nazywano go „wyrocznią
Europy”.
Był obrońcą Papieża Innocentego II. Położył
kres schizmie Anakleta w Rzymie. Napisał regułę templariuszy
– zakonu powołanego w 1118 roku do ochrony pielgrzymów od napadów
i stania na straży Grobu Chrystusa. Wyjednał także u Papieża jej
zatwierdzenie.
W
sposób jasny i energiczny bronił czystości wiary. Wystąpił
przeciwko tezom Abelarda – człowieka bardzo awanturniczego i
traktującego prawdy wiary w sposób przesadnie intelektualny.
Skłonił go nawet do pojednania z Kościołem! Jednak w
sposób zasadniczy zasłynął Bernard swymi pismami. Jest ich wiele:
od drobnych rozpraw teologicznych, poprzez utwory ascetyczne,
modlitwy, kończąc na listach i kazaniach. Spośród ułożonych
przezeń modlitw wszyscy chyba najbardziej znamy tę do Matki
Bożej, zaczynającą się od słów: „Pomnij, o Najświętsza
Panno Maryjo
…”. Wśród listów, zachował się – między
innymi – list do biskupa krakowskiego.
Ponadto,
wyróżniał się nasz Święty wielkim
nabożeństwem do Męki Pańskiej:

widok krzyża wywoływał u niego szczere łzy, a bracia zakonni
widzieli nieraz, jak ciepło i serdecznie rozmawiał z Chrystusem
Ukrzyżowanym. Nadzwyczajny
dar wymowy zjednał mu tytuł „doktora miodopłynnego”.

Ubogaceni
słowem Bożym dzisiejszej liturgii oraz świadectwem życia tak
wspaniałego i pracowitego Patrona, pomyślmy:

Czy
mam świadomość, jakimi talentami obdarzył mnie Pan – czy staram
się te talenty odkrywać?

Czy
– i jak – je rozwijam?

Czy
z powodu swoich zdolności i talentów nie wywyższam się nad
innymi?

Uczta
wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni. Idźcie
więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których
spotkacie!

12 komentarzy

  • 1. Zabić nieprzyjaciela dla Chrystusa, to pozyskać go dla Chrystusa. – – „Pochwała rycerstwa”
    2. Chrześcijanin chlubi się zabiciem poganina, gdyż w ten sposób wielbi Chrystusa .-„Pochwała rycerstwa”, III, 4.
    3. Umrzeć lub zabić dla Chrystusa nie jest czymś zbrodniczym, a. chwalebnym. – „Pochwała rycerstwa”
    4. Rycerz Chrystusowy zadaje … śmierć z całkowitym spokojem… jeśli umiera, to dla swego dobra, jeśli zabija, to dla Chrystusa… Zabijając złoczyńcę, nie postępuje jak zabójca, ale, że tak powiem, jak złobójca
    5. (Templariusz) …z jakiegoś powodu nosi miecz. Jest namiestnikiem Boga. „Pochwała sztuki wojennej templariuszy”
    6. Wybór potomka żydowskiego na stolicę Piotrową jest obrazą Chrystusa. – reakcja na wybór Anakleta na papieża..

    – Sympatyczny staruszek… Można powiedzieć – WZÓR na obecne czasy! Z jakim zaangażowaniem ujawnia rozpierającą go miłość bliźniego i jak wysoce opanował sztukę przebaczania… A już miłością do Izraelitów [w tym chyba i do rodziny pewnego cieśli z Galilei] wręcz promieniuje…
    Brrr…
    – Hej ! Szable w dłoń!!!

  • W ów dzień… "zaproszonych zwołali na ucztę", by mogli mieć tyle radości ! .. lecz nie chcieli mieć tę Radość, bo, nawet, nic nie wiedzieli jak ważna dla człowieka ta Radość…

    Józefa

  • Podany w rozważaniu przykład człowieka szczęśliwego ze wspaniałą rodziną, dobra sytuacja materialna itp. Człowieka który sięgnął po alkohol. Czemu? Pojawił się problem, a on wybrał najprostsze lecz najgorsze rozwiązanie. Głupota ludzka pozwala zniszczyć człowiekowi całe szczęście na własne życzenie!

  • Fakt! Głupota ludzka nie ma granic. Ten przykład odebrałem jednak jako typowe życie "wydmuszki": piękne na zewnątrz – puste wewnątrz. Nie sądzę, aby ten człowiek był rzeczywiście szczęśliwy: szczęście bowiem nie jest wynikiem tego co zewnętrzne, ale jest stanem pochodzącym z wnętrza :).

    • To prawda, tylko że w którymś momencie człowiek traci nad tym kontrolę i już po prostu nie daje rady się z tego wycofać – pomimo, że nieraz nawet by chciał… Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.