Koniec świata – choćby dzisiaj!

K
Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym
imieniny przeżywa Elżbieta Jaśkowska, moja Ciocia, mieszkająca w
Olsztynie.
Natomiast
w ciągu najbliższego tygodnia: we wtorek imieniny przeżywał
będzie Ksiądz Janusz Sałaj, Proboszcz w Kąkolewnicy. W piątek
rocznicę święceń biskupich będzie obchodził Arcybiskup Andrzej
Dzięga, w swoim czasie – mój Dziekan na Wydziale Prawa na KUL. W
piątek także rocznicę ślubu będą przeżywali Teresa i Marian
Nowiccy, czyli moi Ciocia i Wujek, mieszkający w Działdowie. W
sobotę zaś urodziny przeżywał będzie Paweł Siłaczuk, a
imieniny: Katarzyna Baczkura i Katarzyna Centkowska – należący w
swoim czasie do Wspólnot młodzieżowych, które miałem przyjemność
prowadzić.
Wszystkich
świętujących w tym tygodniu zapewniam o modlitwie przez
wstawiennictwo Matki Bożej Kodeńskiej.
Bo
właśnie od jutra do soboty, w tymże Sanktuarium, będę przeżywał
rekolekcje kapłańskie. W związku z tym zawieszam moją aktywność
na blogu i kontakt telefoniczny, smsowy i mailowy. Opiekę nad naszym
gospodarstwem obejmuje Ksiądz Marek. Dlatego będę tu zaglądał,
aby korzystać z codziennych refleksji, jakie się będą pojawiały,
ale sam nie będę nic pisał.
Proszę
Wszystkich o modlitwę w intencji tego czasu – tak bardzo mi
potrzebnego i ważnego w moim życiu – a ja obiecuję codziennie
pamiętać o Was.
Na
dzisiejszą zaś niedzielę – niech Was błogosławi Bóg
wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
33
Niedziela zwykła, A,
do
czytań: Prz 31,10–13.19–20.30–31; 1 Tes 5,1–6; Mt
25,14–30
CZYTANIE
Z KSIĘGI PRZYSŁÓW:
Niewiastę
dzielną któż znajdzie?
Jej
wartość przewyższa perły.
Serce
małżonka jej ufa,
na
zyskach mu nie zbywa;
nie
czyni mu źle, ale dobrze
przez
wszystkie dni jego życia.
O
len się stara i wełnę,
pracuje
starannie rękami.
Wyciąga
ręce po kądziel,
jej
palce chwytają wrzeciono.
Otwiera
dłoń ubogiemu,
do
nędzarza wyciąga swe ręce.
Kłamliwy
wdzięk i marne jest piękno:
chwalić
należy niewiastę, co boi się Pana.
Z
owocu jej rąk jej dajcie,
niech
w bramie chwalą jej czyny.
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO
PAWŁA APOSTOŁA DO TESALONICZAN:
Nie
potrzeba wam, bracia, pisać o czasach i chwilach. Sami bowiem
dokładnie wiecie, że dzień Pański przyjdzie jak złodziej w nocy.
Kiedy
bowiem będą mówić: „Pokój i bezpieczeństwo”, tak
niespodziana przyjdzie na nich zagłada, jak bóle na brzemienną, i
nie ujdą. Ale wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów
dzień miał was zaskoczyć jak złodziej. Wszyscy wy bowiem
jesteście synami światłości i synami dnia. Nie jesteście synami
nocy ani ciemności.
Nie
śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Jezus
opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: „Pewien człowiek
mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał
im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa,
trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz
ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obrót
i zyskał drugie pięć. Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on
również zyskał drugie dwa. Ten zaś, który otrzymał jeden,
poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana.
Po
dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać
się z nimi.
Wówczas
przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie
pięć i rzekł: «Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto
drugie pięć talentów zyskałem». Rzekł mu pan: «Dobrze, sługo
dobry i wierny. Byłeś wierny w niewielu rzeczach, nad wieloma cię
postawię: wejdź do radości twego pana».
Przyszedł
również i ten, który otrzymał dwa talenty, mówiąc: «Panie,
przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem».
Rzekł mu pan: «Dobrze, sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w
niewielu rzeczach, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości
twego pana».
Przyszedł
i ten, który otrzymał jeden talent i rzekł: «Panie, wiedziałem,
żeś jest człowiek twardy: chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś,
i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał. Bojąc się więc, poszedłem
i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność».
Odrzekł
mu pan jego: «Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć
tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał.
Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po
powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. Dlatego
odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć
talentów». Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar
mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A
sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz w ciemności; tam
będzie płacz i zgrzytanie zębów”.
Z
całym przekonaniem Święty Paweł mówi dzisiaj: Nie
potrzeba wam, bracia, pisać o czasach i chwilach. Sami bowiem
dokładnie wiecie, że dzień Pański przyjdzie jak złodziej w nocy.

Czy
rzeczywiście – nie trzeba nam pisać o tym, kiedy przyjdzie dzień
Pański?
Z
dalszej części Pawłowej wypowiedzi można wywnioskować, że będą
tacy ludzie, których ów dzień totalnie zaskoczy. Słyszeliśmy:
Kiedy
bowiem będą mówić: „Pokój i bezpieczeństwo”, tak
niespodziana przyjdzie na nich zagłada, jak bóle na brzemienną, i
nie ujdą.

Słysząc
owo: pokój
i bezpieczeństwo

– czyż nie przypominamy sobie wypowiedzi rozlicznych polityków,
którzy w swoich sążnistych przemówieniach i wywiadach,
wypowiadanych tym ich
nieznośnym, politycznym slangiem, zapewniają o „dobrych
relacjach dwustronnych”

z innymi państwami, o „owocnych
kontaktach bilateralnych”,

i takich tam różnych…
A
na
świecie wciąż
jest
tylu skrzywdzonych, tylu zabijanych i ranionych, tyle ludzkich
dramatów,
przelewające się całe
oceany krwi i łez niewinnych ofiar przemocy i barbarzyństwa.

Jednak
wszyscy politycy i wielcy tego świata głośno powtarzają: pokój
i bezpieczeństwo

– w ogóle nie myśląc o tym, że przyjdzie im zdać sprawę z
tego, jaki w ich wykonaniu był ów pokój i jakie bezpieczeństwo. A
dokładniej: że ani
jednego, ani drugiego nie było
i
nie ma.

Jest to jedynie oszukiwanie samych siebie.
I
o tym właśnie pisze Święty Paweł, jednak – co wyraźnie
zaznacza – nie myśląc w tym momencie o chrześcijanach. Bo im
taka postawa wręcz nie przystoi! Napisał o tym w następnym zdaniu:
Ale
wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów dzień miał was
zaskoczyć jak złodziej. Wszyscy wy bowiem jesteście synami
światłości i synami dnia. Nie jesteście synami nocy ani
ciemności.
Nie
śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi.

I to jest, moi Drodzy, postawa godna miana chrześcijanina! Stałe
czuwanie – gotowość serca i trzeźwość umysłu!

Aktywne
pomnażanie pięciu talentów, aktywne pomnażanie dwóch talentów,
codzienna praca, jaką spełnia każda niewiasta w swoim domu – już
przez sam ten fakt zasługując na miano
dzielnej niewiasty,

o której mowa w pierwszym czytaniu – oto jest postawa czuwania!
Oto
jest prawdziwe chrześcijaństwo!

A
zakopanie talentu w ziemi i bierne oczekiwanie, że może wyrośnie
drzewem – to jest właśnie chrześcijaństwo
ospałe, drętwe, sformalizowane, zwyczajowo – tradycyjne, kolędowo
– święconkowe, czyli tak
naprawdę: żadne.

Liturgia
słowa ostatnich tygodni i dni roku liturgicznego mocno kładzie nam
na serce sprawę naszej gotowości
na ostateczne spotkanie z Panem,

bo te właśnie ostatnie dni roku liturgicznego jako
żywo przywołują nam na myśl ostatnie dni naszego życia i
ostatnie dni istnienia świata. Tak, moi Drodzy, takie dni też
kiedyś przyjdą. My
o tym w ogóle nie myślimy!

Chociaż
jesteśmy chrześcijanami i w związku z tym zaliczamy się do tej
grupy, o której Święty Paweł mówił z przekonaniem, że są
oni
synami
światłości i synami dnia,

to jednak chyba tak szczerze musimy przyznać, że odzywa się w nas
pokusa, by mamić samych siebie owym łudzącym stwierdzeniem: pokój
i bezpieczeństwo…

I nie myśleć o końcu, nie myśleć o Sądzie – bo to takie
odległe.

I nie myśleć o czuwaniu, nie myśleć o gotowości serca – bo to
takie
bardzo zobowiązujące.

I
nie
myśleć o Bogu, nie myśleć o Jego zasadach – bo to takie
nie na czasie,
nienowoczesne,
nieatrakcyjne…
A
Słowo Boże dzisiejszej liturgii – wbrew takiemu właśnie
nastawieniu – mówi bardzo jednoznacznie i bardzo wyraźnie: Nie
śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi!

I
nie tylko w tych dniach o tym mówi, nie tylko w kontekście
ostatnich dni roku liturgicznego i w kontekście końca naszego
życia, czy końca świata. Mówi o tym o
wiele częściej,
w
różnych okresach roku liturgicznego odczytywanych jest wiele
różnych tekstów ewangelicznych, apostolskich i w ogóle
biblijnych, wzywających bardzo mocno i jednoznacznie do aktywnego
czuwania, do pełnej gotowości.

Podkreślmy
to bardzo wyraźnie:
nie tylko ze strachu przed karą Bożą! Nie tylko ze strachu przed
Bożym Sądem. Tego typu motywacja w życiu nas, chrześcijan i
prawdziwych przyjaciół Jezusa – w
ogóle nie powinna mieć miejsca!

My nie możemy być chrześcijanami – ze
strachu przed Sądem.

I nie możemy dobrze czynić – z obawy przed wieczną karą. I
swoich talentów i charyzmatów, od Boga otrzymanych, nie możemy
rozwijać z drżeniem serca, że jeśli tego nie zrobimy, to
wszystkie
klątwy na nas spadną.

I swoich codziennych
obowiązków nie możemy wypełniać jedynie dlatego, że kiedyś na
Sądzie Bożym będzie się trzeba słono tłumaczyć
z zaniedbań i lenistwa. To nie
z tego powodu mamy to wszystko czynić!
My
nie możemy być porządnymi chrześcijanami dopiero w
końcówce życia

czy
przed końcem świata

– gdybyśmy tylko
wiedzieli,
kiedy nastąpi… My mamy być prawdziwymi i dobrymi chrześcijanami
tu
i teraz! Dzisiaj! Już dzisiaj! Od dzisiaj

jeżeli ktoś jeszcze nie zaczął. My mamy wypełniać nasze
obowiązki najlepiej, jak potrafimy – tak, jak owa dzielna
niewiasta z pierwszego czytania – nie dlatego, że się kogoś lub
czegoś boimy, ale dlatego,
że Boga i swoich najbliższych bardzo kochamy!

I swoich talentów – pięciu, dwóch, a może pięćdziesięciu
pięciu, czy choćby tylko
jednego
– nie możemy rozwijać jedynie
dlatego, że przyjdzie czas rozliczenia, ale dlatego, że dzięki
temu nasze
życie po prostu stanie się lepsze!
My
sami staniemy się lepsi – także dla siebie nawzajem!
Przeto
mówiąc w tych ostatnich dniach roku liturgicznego o czuwaniu, o
gotowości – mamy tak naprawdę na myśli całe
nasze życie.

I to jest, moi Drodzy, bardzo logiczne. Bo jeśli całe nasze życie
będzie przebiegało w takiej atmosferze, o jakiej tu sobie mówimy,
to naprawdę nie będziemy mieli żadnego problemu z końcem naszego
życia, czy nawet końcem świata. Bo kiedy tylko jeden lub drugi
miałby nastąpić – zawsze
zastanie nas przygotowanymi.
I
chociaż mądre porzekadło mówi, iż prawdziwa
mądrość życia polega na świadomości śmierci,

a znowu inne poucza, że cokolwiek się czyni, należy czynić
roztropnie, mając na uwadze koniec życia,

to jednak oba te postulaty można zrealizować w ten sposób, że
będzie się wykonywało swoje codzienne obowiązki z miłości do
Boga i do ludzi, będzie się żyło pełnią życia – z radością
i nadzieją, z głęboką wiarą – wcale
nie rozpamiętując
wprost
o
końcu i o śmierci.

Bo jeżeli człowiek tak będzie żył, czyli jeżeli chrześcijanin
będzie żył tak, jak powinien żyć chrześcijanin, to zwyczajnie
nie
będzie musiał rozpamiętywać

o końcu i o śmierci, gdyż
zawsze będzie na nie przygotowany!
Zobaczmy,
moi Drodzy, nawet z takiej czysto ludzkiej
perspektywy: czyż nie patrzymy z niejakim podziwem i nie wspominamy
bardzo serdecznie i pozytywnie takich ludzi, których śmierć
zastała w
trakcie aktywnego spełniania codziennych zadań,
w
trakcie pełnienia ich życiowej misji? Czyż na pogrzebach takich
osób nie mówimy z wielkim uznaniem, że do
końca byli aktywni, do końca wykonywali swoje zadania,

służyli ludziom – i odeszli niejako „w
marszu”, do końca na swoim posterunku, na swoim
stanowisku?
Oczywiście,
to nie oznacza, że osoby odchodzące po długiej chorobie, czy nie
pełniące do końca swoich zawodowych zadań,
jakoś gorsze

– absolutnie nie. Ich gotowość wyraża się inaczej, a
mianowicie: w
pogodnym przyjęciu niedomagań,

wynikających z wieku lub z choroby, w
przyjęciu takiej właśnie trudnej woli Bożej.
Osoby
takie również

wezwane do gotowości i czujności,

ale w inny sposób.
Natomiast
ci, którzy cieszą się łaską w
miarę dobrego
zdrowia i pełnej sprawności – winni swoje obowiązki wykonywać
solidnie, pracowicie, wytrwale. Z
miłości do Boga i do ludzi.

Z radością i nadzieją.
Moi
Drodzy, to jest właśnie nasze zadanie – na
dzisiaj! Na nasze: tu i teraz!

To właśnie w takim duchu Święty Paweł mówi dzisiaj nie tylko do
Tesaloniczan, ale także do nas – a
może właśnie przede
wszystkim do nas: wy,
bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów dzień miał was
zaskoczyć jak złodziej. Wszyscy wy bowiem jesteście synami
światłości i synami dnia. Nie jesteście synami nocy ani
ciemności. Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy
trzeźwi!
To
jest naprawdę do nas – katolików tak często ospałych, wiecznie
narzekających, wiecznie z czegoś niezadowolonych, pretensjonalnych
i marudnych. To
nas właśnie Apostoł wybudza
z letargu, lenistwa i ospałości

i każe nam ruszyć się z fotela, wyłączyć telewizor, wyłączyć
komputer, odłożyć komórkę, wyjść do ludzi, przewietrzyć swoje
serce, zacząć oddychać całą piersią – i żyć pełnią życia!
I wziąć się do roboty – do
rozwijania swoich talentów,

których mamy tak wiele, że pewnie nieraz zdziwimy, że aż tyle.
Tylko trzeba się wreszcie ruszyć z miejsca!
A
wtedy koniec świata może nastąpić kiedykolwiek – nawet dzisiaj!

7 komentarzy

  • Koniec świata – choćby dzisiaj!
    Panie, nie jestem przygotowana na śmierć, ani koniec świata. Okaż swą łaskawość Panie i zabierz mnie w Niedzielę Miłosierdzia, wtedy będę dzięki Twej łasce gotowa na spotkanie z Tobą. Jednak nie moja ale Twoja wola niech się spełni. Tobie zawierzyłam swoje życie, Tobie zawierzam moją śmierć. Ty jesteś moim Panem, Bogiem, Królem, Władcą duszy, ducha i ciała mojego. Ty mnie powołałeś do życia na tym łez padole i Ty mnie powołasz do życia wiecznego. Amen.

  • Księże Jacku, zapewniam o modlitwie w intencji o dobre przeżycie rekolekcji kapłańskich. Niech Matka Jezusa,Oblubienica Ducha Świętego i Matka Kapłańska poprowadzi na spotkanie ze swoim Synem i Duchem Świętym.

  • Dziękuję serdecznie! Wyjeżdżam, zabierając Was wszystkich – na czele z Księdzem Markiem – w swoim sercu i w swoich modlitwach, aby codziennie powierzać Was Bogu przez wstawiennictwo Matki Bożej Kodeńskiej! Ks. Jacek

    • Dziękujemy za modlitwę przed tronem Matki Bożej Kodeńskiej.
      Ps. Znam wizerunek tylko z widokówki ale przecież Matka Boża, jest jedna jedyna a że się lubi przebierać, choć tego też nie wiem, bo raczej to my jej dzieci lubimy ją stroić wciąż w nowe sukienki. :).

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.