Czy naprawdę – nic się nie da zrobić?…

C

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Pani
Doktor Joanna Borowicz – nasza Czcigodna J.B. – Osoba bardzo mi
bliska i życzliwa, której dziękuję za nasz stały kontakt, mądre
rozmowy, modlitewne wsparcie, życząc mocy ducha, odwagi i
wytrwałości zarówno w pracy katechetycznej, jak i w podejmowaniu
ważnych i często trudnych wyzwań codzienności. Ze swej strony,
zapewniam także o modlitewnym wsparciu – nie tylko zresztą
dzisiaj!
A
u nas, moi Drodzy, drugi dzień Rekolekcji adwentowych. Przybędą
Księża z Dekanatu (i spoza niego), aby służyć nam Sakramentem
Pojednania. Was wszystkich proszę, abyśmy intensywnie wspierali
modlitwą wszelkie dobro, jakie dokonuje się w tym świętym czasie
w naszych Parafiach. Abyśmy nigdy nie zgodzili się na stwierdzenie,
iż „nic się nie da zrobić” – o czym więcej w rozważaniu…
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek
2 Tygodnia Adwentu,
do
czytań: Iz 35,1–10; Łk 5,17–26

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

Niech
się rozweseli pustynia i spieczona ziemia,

niech
się raduje step i niech rozkwitnie!

Niech
wyda kwiaty jak lilie polne,

niech
się rozraduje także skacząc

i
wykrzykując z uciechy.

Chwałą
Libanu ją obdarzono,

ozdobą
Karmelu i Saronu.

Oni
zobaczą chwałę Pana,

wspaniałość
naszego Boga.

Pokrzepcie
ręce osłabłe,

wzmocnijcie
kolana omdlałe!

Powiedzcie
małodusznym:

Odwagi!
Nie bójcie się!

Oto
wasz Bóg, oto pomsta”;

przychodzi
Boża odpłata;

On
sam przychodzi, aby was zbawić.

Wtedy
przejrzą oczy niewidomych

i
uszy głuchych się otworzą.

Wtedy
chromy wyskoczy jak jeleń

i
język niemych wesoło krzyknie.

Bo
trysną zdroje wód na pustyni

i
strumienie na stepie;

spieczona
ziemia zmieni się w staw,

spragniony
kraj w krynice wód,

badyle
w kryjówkach, gdzie legały szakale,

na
trzcinę z sitowiem.

Będzie
tam droga czysta,

którą
nazwą Drogą Świętą.

Nie
przejdzie nią nieczysty, gdy odbywa podróż,

i
głupi nie będą się tam wałęsać.

Nie
będzie tam lwa, ni zwierz najdzikszy

nie
wstąpi na nią ani się nie znajdzie,

ale
tamtędy pójdą wyzwoleni

i
odkupieni przez Pana powrócą.

Przybędą
na Syjon z radosnym śpiewem,

ze
szczęściem wiecznym na twarzach.

Osiągną
radość i szczęście,

ustąpi
smutek i wzdychanie.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Pewnego
dnia, gdy Jezus nauczał, siedzieli przy tym faryzeusze i uczeni w
Prawie, którzy przyszli ze wszystkich miejscowości Galilei, Judei i
Jerozolimy. A była w Nim moc Pańska, że mógł uzdrawiać.

Wtem
jacyś ludzie niosąc na łożu człowieka, który był
sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. Nie
mogąc z powodu tłumu w żaden sposób przynieść go, wyszli na
płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem w sam
środek przed Jezusa. On widząc ich wiarę, rzekł: „Człowieku,
odpuszczają ci się twoje grzechy”.

Na
to uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli się zastanawiać i mówić:
„Któż On jest, że śmie mówić bluźnierstwa? Któż może
odpuszczać grzechy prócz samego Boga?”

Lecz
Jezus przejrzał ich myśli i rzekł do nich: „Co za myśli nurtują
w sercach waszych? Cóż jest łatwiej powiedzieć: «Odpuszczają ci
się twoje grzechy», czy powiedzieć: «Wstań i chodź?» Lecz
abyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę
odpuszczania grzechów” – rzekł do sparaliżowanego: „Mówię
ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu”. I natychmiast wstał
wobec nich, wziął łoże, na którym leżał, i poszedł do domu,
wielbiąc Boga.

Wtedy
zdumienie ogarnęło wszystkich; wielbili Boga i pełni bojaźni
mówili: „Przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj”.

Obraz
odnawiającej się i 
ożywającej
pustyni,
a także wizja
powrotu ludu
na Syjon

co zostaje zapowiedziane
w dzisiejszym pierwszym czytaniu

to nie tyle nawiązanie do historycznego powrotu ludu izraelskiego z
wygnania babilońskiego, co
ogólna
refleksja nad Bożą sprawiedliwością,

dokonującą się na końcu czasów w postaci sądu i zaprowadzenia
prawdziwej duchowej odnowy w życiu tych, którzy Bogu pozostali
wierni.

Zauważmy,
że w czasie Adwentu właściwie
każdego
dnia towarzyszą nam takie obrazy:

bardzo optymistyczne, bardzo radosne, podnoszące na duchu! Niektórzy
może powiedzieliby, że niewiarygodne i naiwne,
kiedy
chociażby i dzisiaj słyszymy, że 
wtedy przejrzą oczy
niewidomych
i uszy głuchych się otworzą. Wtedy chromy
wyskoczy jak jeleń i język niemych wesoło krzyknie. Bo trysną
zdroje wód na pustyni i strumienie na stepie; spieczona ziemia
zmieni się w staw, spragniony kraj w krynice wód, badyle w
kryjówkach, gdzie legały szakale,
na trzcinę z sitowiem…


Czy
to w ogóle możliwe – taka powszechna sielanka, dobrobyt i
rozkwit? I czy w ogóle powinniśmy się
takimi
baśniowymi wizjami zajmować

– my, którzy na co dzień mamy tyle problemów i zmartwień,
których życie wszystko zapewne przypomina, ale akurat nie taką
błogą sielankę?…

A
jednak, w tym samym tekście padają słowa także zapewne do nas
skierowane i będące odpowiedzią na tego typu wątpliwości – te
oto słow
a:
Pokrzepcie ręce osłabłe, wzmocnijcie kolana
omdlałe!
Powiedzcie małodusznym: „Odwagi! Nie bójcie się!
Oto wasz Bóg, oto pomsta”; przychodzi Boża odpłata;
On
sam przychodzi, aby was zbawić.

Otóż,
właśnie!
Powiedzcie małodusznym: Odwagi! Czyż
to nie małoduszność i jakieś duchowe wewnętrzne zblokowanie
powoduje, że zamykamy się w swoim sercu
i
nie mamy nawet odwagi
modlić się i zabiegać

o to, by w naszym życiu zapanował taki właśnie Boży pokój, o
jakim tu dzisiaj mowa? Czy nie jest tak, że w sprawach duchowych, w
sprawach wiary, w sprawach naszej relacji z Jezusem –
z
góry niejako godzimy się

na miernotę, bylejakość, przeciętność?…

Przykład
postawy zupełnie innej daje nam
owych
czterech,
którzy –
według przekazu dzisiejszej Ewangelii – przyszli do Jezusa z
paralitykiem. Nie wiemy, kim byli – Ewangelista Łukasz stwierdza
tylko, że byli to 
jacyś ludzie.
Czegóż takiego znaczącego
dokonali? Otóż
– jak
słyszeliśmy –
nie mogąc z powodu tłumu w
żaden sposób przynieść go, wyszli na płaski dach i przez powałę
spuścili go wraz z łożem w sam środek przed Jezusa.


Jezus
docenił ich wiarę. Ale też na pewno odwagę, że nie pogodzili się
z tym,
iż
skoro taki tłum oblega miejsce, w którym przebywa Jezus, to –
używając stwierdzenia, często przez nas dzisiaj stosowanego w
takich sytuacjach –
„nic
się nie da zrobić”!
Oni
nie pogodzili się z tym, dlatego
dokonali
wyłomu w dachu

drogą
spuścili chorego
przed samego Jezusa.

Skoro
oni dokonali takiego wyłomu, to i 
Jezus
dokonał swoistego wyłomu:

wyłomu z tradycyjnego w Starym Testamencie utożsamienia grzechu z
chorobą, oraz pojednania z uzdrowieniem, i dokonał
najpierw
odpuszczenia grzechów,
a
następnie – oddzielną interwencją (swoją, czyli Bożą
interwencją) –
także
uzdrowienia
fizycznego.

W
ten sposób
uczynił
także
wyraźny wyłom
w
tradycyjnym i ciasnym
postrzeganiu całej sprawy

przez uczonych w Piśmie i faryzeuszy, którzy akurat tam przebywali.
I którym się to – jak wiele innych działań Jezusa – zupełnie
nie spodobało. Ale to już całkowicie inna historia.

My
natomiast zwracamy uwagę na odwagę i wręcz nieprzeciętną –

znowu odwołując się do dzisiejszego języka –
kreatywność
owych „jakichś ludzi”,

którzy nie pogodzili się z tym, że w tej konkretnej sytuacji „nic
się nie da zrobić”…

A
w naszych różnych, szczególnie tych trudnych życiowych sytuacjach
da się coś zrobić,
czy także: „nic się nie da zrobić”?…

I w sprawie przebudowy naszego serca i naszego życia – w trakcie
tego Adwentu –
da się
coś zrobić, czy „nic się nie da zrobić”?…
Ot,
pytanie…

5 komentarzy

  • Najświętsza Maryjo Panno Loretańska, dziś w Twoje wspomnienie proszę Cię wezwaniami litanijnymi o modlitwę za nami, abyśmy wraz z Tobą oczekiwali na przyjście Słowa wcielonego, które się Ciałem stało w Twoim błogosławionym łonie. Przyjdź Jezu do każdego serca ludzkiego.

  • Rekolekcje, rekolekcje, rekolekcje. U nas też są od niedzieli do środy. Temat : "Odnowić w sobie łaskę wiary" i prowadzi je biskup Jacek Kiciński. Jutro odnowienie przyrzeczeń małżeńskich: mężowie z kwiatem na mszę a żony potem mają przygotować dobrą kolację. I spowiedź jutro. W środę odnowienie chrztu świętego. Codziennie też czytanie co najmniej 10 minut więcej do końca adwentu Biblii.
    Dziś modliłam się za wszystkich prowadzących rekolekcje i spowiedników oraz tych przeżywających ten czas.
    Pozdrawiam. Wiesia.

    • Niezła wymiana, co? Mąż – jedynie kwiatek. Żona – porządna i obfita kolacja. Chyba jednak pewna dysproporcja! No, chyba że mąż pomoże przy kolacji. I to nie tylko przy jedzeniu!
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.