Wy dajcie im jeść!

W

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywają Małgorzata i Paweł Chalimoniukowie, czyli Siostra mojego Szwagra, Kamila, i Jej Mąż. Życzę Jubilatom, aby w Ich sercach i w Ich życiu rodzinnym to Jezus zawsze zajmował pierwsze miejsce. Więcej o tym w rozważaniu. Ze swej strony, zapewniam o modlitwie w tej intencji!

A oto wczoraj – zgodnie z planami – odwiedziłem „moją” Grupę pielgrzymkową, czyli akademicką Jedynkę, wygłaszając konferencję i włączając się we wspólne modlitwy. Poczułem znowu pielgrzymkowego ducha! Tego się nie da zapomnieć, ani wyrzucić z serca!

Zwłaszcza, że – począwszy od klasy siódmej szkoły podstawowej – siedem razy przeszedłem całą Pielgrzymkę, potem (już jako Alumn Seminarium) przez sześć lat byłem Szefem pielgrzymkowej Bazy, a następne jedenaście – Wicekierownikiem całej Pielgrzymki Podlaskiej.

Oczywiście, to „funkcyjne” pielgrzymowanie było znacząco inne, niż to na trasie, ale wiązało się z tym, że sprawami pielgrzymkowymi żyło się przez cały rok, a nie tylko w sierpniu. Ostatni raz, jako Wicekierownik, byłem na Pielgrzymce dokładnie dziesięć lat temu, w 2009 roku! Dlatego tyle wspomnień wczoraj odżyło… I dziękczynienia Bogu za to wspaniałe dzieło!

Dzisiaj pozdrawiam Was z Lublina, wieczorem będę sprawował Mszę Świętą w Samogoszczy – gdzie przez cały tydzień będę zastępował Księdza Proboszcza, będącego akurat na wyjeździe. Ale jutro rano – jak Bóg pozwoli – będę znowu na Pielgrzymce, gdzie w czasie Mszy Świętej o godz. 6:00, w Czarnolesie (tak, „tym” Czarnolesie!) mam wygłosić słowo Boże do Pielgrzymów kolumny siedleckiej. Bo akurat akademicka Jedynka ma tam dyżur liturgiczny. Tak było zresztą już od dawna, także za „moich” czasów. Nie ukrywam, że duża to dla mnie radość!

Moi Drodzy, wspierajmy modlitwą Pielgrzymów! Wszystkich!

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 18 Tygodnia zwykłego, rok I,

do czytań: Lb 11,4b–15; w roku C: Mt 14,13–21

CZYTANIE Z KSIĘGI LICZB:

Na pustyni synowie Izraela mówili: „Któż nam da mięsa, abyśmy jedli? Wspominamy ryby, któreśmy darmo jedli w Egipcie, ogórki, melony, pory, cebulę i czosnek. Tymczasem tu giniemy pozbawieni tego wszystkiego. Oczy nasze nie widzą nic poza manną”.

Manna zaś była podobna do nasion kolendra i miała wygląd bdelium. Ludzie wychodzili i zbierali ją, potem mełli w ręcznych młynkach albo tłukli w moździerzach. Gotowali ją w garnkach lub robili z niej podpłomyki; smak miała taki jak ciastko na oleju. Gdy nocą opadała rosa na obóz, opadała równocześnie i manna.

Gdy Mojżesz usłyszał, że lud narzeka rodzinami, każda u wejścia do swego namiotu, wtedy rozpalił się potężny gniew Pana. To wydało się złe Mojżeszowi. Rzekł więc do Pana:

Czemu tak źle się obchodzisz ze sługą swoim, czemu nie jesteś dla mnie łaskawy i złożyłeś na mnie cały ciężar tego ludu? Czy to ja począłem ten lud w łonie albo ja go zrodziłem, żeś mi powiedział: «Noś go na łonie swoim, jak nosi piastunka dziecię, i zanieś go do ziemi, którą poprzysiągłem dać ich przodkom»? Skądże wezmę mięsa, aby dać temu całemu ludowi? A przecież przeciw mnie podnoszą skargę i wołają: «Daj nam mięsa do jedzenia». Nie mogę już sam dłużej udźwignąć troski o ten lud, już mi nazbyt ciąży. Jeśli chcesz tak ze mną postępować, to raczej mnie zabij, jeśli jesteś dla mnie łaskawy, bym już nie patrzył na swoje nieszczęście”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Gdy Jezus usłyszał o śmierci Jana Chrzciciela, oddalił się stamtąd w łodzi na miejsce pustynne, osobno. Lecz tłumy zwiedziały się o tym i z miast poszły za Nim pieszo. Gdy wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi i uzdrowił ich chorych.

A gdy nastał wieczór, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: „Miejsce to jest puste i pora już spóźniona. Każ więc rozejść się tłumom: niech idą do wsi i zakupią sobie żywności”.

Lecz Jezus im odpowiedział: „Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść”.

Odpowiedzieli Mu: „Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb”.

On rzekł: „Przynieście mi je tutaj”.

Kazał tłumom usiąść na trawie, następnie wziął te pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby, dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście pełnych koszy ułomków. Tych zaś, którzy jedli, było około pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci.

Czy możemy powiedzieć, że dzisiejsza liturgia Słowa mówi o… jedzeniu?… Bo tak to na pierwszy rzut oka wygląda, czyż nie?

Oto bowiem w pierwszym czytaniu słyszymy narzekanie synów Izraela, wyrażone w słowach: Któż nam da mięsa, abyśmy jedli? Wspominamy ryby, któreśmy darmo jedli w Egipcie, ogórki, melony, pory, cebulę i czosnek. Tymczasem tu giniemy pozbawieni tego wszystkiego. Oczy nasze nie widzą nic poza manną!

Chciałoby się westchną: Oj, biedacy, biedacy… Rzeczywiście – tak ich Bóg „skrzywdził”! A w Egipcie – to im się dopiero dobrze powodziło! Jakże szybko zapomnieli o niewolniczym ucisku, jakiego na co dzień doznawali, a którego jednym z elementów był – powiedzmy to sobie szczerze – straszny głód! Tam ich nikt – mówiąc kolokwialnie – nie „rozpieszczał” rarytasami egipskiej kuchni, tylko jedli byle co, a harowali ponad siły.

Tymczasem tutaj, kiedy Bóg sam dał im – podkreślmy to: w cudowny sposób! – mannę z samego Nieba, to oni zaczęli wzdychać za „ogórkami, melonami, porami, cebulą i czosnkiem”…

W Ewangelii też sprawa dotyczy jedzenia, bo oto kiedy ludzie trwali przy Jezusie cały dzień i najwyższa pora była na to, by coś zjeść, wówczas interwencja Jezusa sprawiła, że rzeczywiście – zjedli! I to w obfitości.

Czy zatem faktycznie możemy powiedzieć, że dzisiaj Boże słowo mówi o jedzeniu? Tak, mówi. Ale czy tylko o jedzeniu? Oczywiście, że nie.

Słuchając bowiem uważnie obu czytań, z całą pewnością dostrzeżemy, że je wyraźnie coś różni – jeśli tak można powiedzieć: w jednym i drugim panuje zupełnie inna atmosfera!

W pierwszym – ludzie dla zdobycia jedzenia byliby w stanie dosłownie oczy Mojżeszowi wydrapać! A w tym swoim zaślepieniu i arogancji nawet nie dostrzegali, że Bóg już tak wiele im dał! W Ewangelii natomiast ludzie w ogóle nie dopominali się o pokarm, tylko słuchali Jezusa. Trwali przy Jezusie. A inicjatywa nakarmienia wszystkich wyszła od Apostołów, co też oznacza, że w jakiś pośredni sposób – wyszła od Jezusa!

Skoro zatem ludziom zależało na pokarmie duchowym, jakim było Boże słowo i bliskość Jezusa, trwanie przy Nim, to On sam zatroszczył się o pokarm dla nich. I wszystko odbyło się jakoś cicho, spokojnie, godnie… Chciałoby się powiedzieć – po Bożemu!

Tymczasem słuchając pierwszego czytania, widzimy złość, pretensje, jakieś dziwne żądania ze strony ludzi – i rozżalenie Mojżesza, który miał już tego wszystkiego po prostu dosyć! I trudno się w sumie człowiekowi dziwić! Bo w końcu – bez przesady! Ileż można znosić ciągłego narzekania i wiecznych pretensji ze strony rozkapryszonych ludzi! Ileż można!

Stąd słowa Mojżesza, skierowane wprost do Boga: Czemu tak źle się obchodzisz ze sługą swoim, czemu nie jesteś dla mnie łaskawy i złożyłeś na mnie cały ciężar tego ludu? […] Skądże wezmę mięsa, aby dać temu całemu ludowi? […] Nie mogę już sam dłużej udźwignąć troski o ten lud, już mi nazbyt ciąży. Jeśli chcesz tak ze mną postępować, to raczej mnie zabij, jeśli jesteś dla mnie łaskawy, bym już nie patrzył na swoje nieszczęście… Oczywiście, wiemy, że Bóg nie zabił Mojżesza i zaradził całej biedzie – o czym akurat dzisiaj nie słyszymy.

Natomiast w kontekście tych słów Mojżesza, ale też w kontekście skierowanych do Apostołów słów Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść, oraz gestu, którego Jezus dokonał, zapewne zgodzimy się, że w dzisiejszej liturgii Słowa nie o jedzenie tak naprawdę chodzi. A przynajmniej – nie tylko o jedzenie. Kwestia pokarmu jest jedynie pretekstem dla pokazania postaw ludzkich – i wielkiej miłości troski Boga o człowieka. To Bóg sam troszczy się o człowieka! I to On zapewnia mu pokarm i inne dobra doczesne.

Oczywiście, prawdą jest, że tych dóbr człowiek ma raz więcej, raz mniej, dlatego czasami zazdrości innym, którzy mają ich więcej, uważając przy tym, że sam jest pokrzywdzony tym, że ma za mało… Chociaż w rzeczywistości zwykle niczego mu tak naprawdę nie brakuje. Tak to w tych sprawach bywa, moi Drodzy, prawda? Od czego zatem zależy owa postawa człowieka i sposób w jaki odnosi się on do Boga?

Czyż nie od jego wewnętrznego nastawienia, a szczególnie – od miejsca, jakie w sercu człowieka zajmuje Bóg? Przecież gdyby Izraelici mieli Boga na pierwszym miejscu – czyż wygadywaliby takie głupoty, jak te, które dziś słyszymy? Czy raczej nie dziękowaliby Bogu najpierw za wyzwolenie z niewoli egipskiej, a potem – za cudowny pokarm na pustyni?

Tymczasem ich małostkowość i ciasnota myślenia spowodowały, że chyba nawet zapomnieli o wyzwoleniu, a o pokarmie na tyle tylko pamiętali, by móc na niego ponarzekać…

Zupełnie inną postawę zaprezentowali słuchacze Jezusa z dzisiejszej Ewangelii! Postawiwszy na pierwszym miejscu sprawy Bożego królestwa, a więc Boże słowo i bliskość Jezusa, otrzymali także – także w cudowny sposób – pokarm z Nieba.

A zatem, i jedni, i drudzy – tak samo zostali nakarmieni. Jakże jednak inaczej podeszli do sprawy jedni i drudzy! A stało się tak dlatego – jeszcze raz podkreślmy – że jedni i drudzy zupełnie inne miejsce zarezerwowali w swoim sercu Bogu. Słuchacze Jezusa – pierwsze. Żydzi na pustyni – o wiele dalsze. Bo pierwsze miejsce mieli zajęte przez pragnienia doczesne.

Moi Drodzy, jak wiele człowieka kosztuje – jak wielkie szkody przynosi – taki bałagan w jego sercu!

Co w tym kontekście mogę – tylko szczerze! – powiedzieć o moim sercu?… Kto – lub co – zajmuje w nim pierwsze miejsce? Na czym mi w życiu tak naprawdę najbardziej zależy? Czy nie zazdroszczę innym, że rzekomo mają wszystkiego więcej i powodzi im się lepiej, a mi – to tylko ciągle „wiatr w oczy” i ciągle „pod górę”?… Jakie miejsce w moim sercu, w mojej osobistej hierarchii wartości i ważności – zajmuje Jezus?… I co robię – ale tak konkretnie – aby to było naprawdę miejsce pierwsze?…

4 komentarze

  • Mam jeszcze dwie uwagi techniczne co do nowego mieszkania 🙂
    1. Jeżeli chce się wrócić do starych komentarzy poprzez link wysyłany z wiadomości e-mail o nowym komentarzu (jeszcze w starej wersji bloga przychodziły, bo była opcja zaznaczania otrzymywania wiadomości po nowym komentarzu), to niestety nie mozna tego zrobić – otwiera się strona główna z najnowszymi komentarzami.
    2. Chodzi o wspomnianą opcję „powiadomień o komnetarzach” – obecnie jej nie ma.
    3. Czy jest możliwość „zapamiętywania” przez stronę bloga autorów komentarzy? Wpisywanie za każdym razem imienia i adresu e-mail jest uciążliwe 🙂

    • U mnie zapamiętuje
      Co do powiadomień – nigdy ich nie chciałam, nawet e-maila nie podawałam, bo nie trzeba było. Podaję, bo trzeba, ale cieszę się, że są one niejawne. Tzn. znane tylko moderatorowi strony.

      • A mi to znacznie ułatwiało ewentualne odpowiedzi w dyskusjach. Bez powiadomień człowiek, bez wracania wstecz do wszystkich wpisów, pod którymi brał udział w dyskusjach, nie wie czy coś nowego w komentarzach się pojawiło czy nie…

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.