Niepoprawni optymiści!

N

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa moja Siostrzenica, Weronika Niedźwiedzka. Życzę Solenizantce, aby była mądrą, dobrą i odważną – jak Jej Patronka – oraz by rozwijała się na chwałę Bożą i ku radości Rodziców, Rodzeństwa, całej naszej Rodziny i Wszystkich, których w życiu spotka. Niech Pan da Jej wszystko, co tylko potrzebne, by stawała się taką właśnie, niezwykłą Osobą! O to będę się dzisiaj – i nie tylko dzisiaj – serdecznie modlił.

Modlitwą otaczam także drugiego Solenizanta, Księdza Andrzeja Biernata, wieloletniego Ojca Duchownego Pieszej Pielgrzymki Podlaskiej, a obecnie – Dziekana mojego „rodzinnego” Dekanatu w Białej Podlaskiej. Niech dobry Bóg błogosławi i wspiera!

Moi Drodzy, wczoraj dowiedzieliśmy się, iż w niedzielę, około 21:00, zmarł – po długiej i bardzo ciężkiej chorobie nowotworowej – Ksiądz Józef Kuzawiński, Kapłan naszej Diecezji. Bardzo dobry i prawy Człowiek. Miał 56 lat. Pomódlmy się o pokój wieczny dla Niego.

Wszystkim życzę błogosławionego dnia!

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Wtorek 4 Tygodnia zwykłego, rok II,

do czytań: 2 Sm 18,9–10.14b.24–25a.31–19,3; Mk 5,21–43

 

 

 

 

 

CZYTANIE Z DRUGIEJ KSIĘGI SAMUELA:

Absalom natknął się na sługi Dawida. Jechał na mule. Muł zapuścił się pod konary wielkiego dębu. Absalom zaczepił głową o dąb i zawisł między niebem a ziemią, muł natomiast dalej popędził. Dostrzegł to pewien człowiek i zawiadomił Joaba: „Widziałem Absaloma wiszącego na dębie”. Joab wziął do ręki trzy oszczepy i utopił je w sercu Absaloma.

Dawid siedział między dwiema bramami. Strażnik, który chodził po tarasie bramy nad murem, podniósłszy oczy zauważył, że jakiś mężczyzna biegnie samotnie. Strażnik przekazał królowi tę wiadomość.

Właśnie przybył Kuszyta i powiedział: „Niech się raduje pan mój, król, dobrą nowiną. Właśnie dziś Pan wymierzył ci sprawiedliwość uwalniając z ręki wszystkich, którzy powstali przeciw tobie”. Król zapytał Kuszytę: „Czy dobrze z młodym Absalomem?” Odpowiedział Kuszyta: „Niech się tak wiedzie wszystkim wrogom mojego pana i króla, którzy przeciw tobie złośliwie powstali, jak powiodło się temu młodzieńcowi”.

Król zadrżał. Udał się do górnego pomieszczenia bramy i płakał. Chodząc tak mówił: „Synu mój, Absalomie! Absalomie, synu mój, synu mój! Obym był umarł zamiast ciebie, Absalomie, mój synu, mój synu!”

Joabowi zaś doniesiono: „Król płacze. Rozpacza z powodu Absaloma”. Tak więc zwycięstwo zmieniło się w tym dniu w żałobę dla całego ludu. Posłyszał bowiem lud w tym dniu wiadomość: „Król martwi się z powodu swego syna”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Gdy Jezus przeprawił się z powrotem w łodzi na drugi brzeg, zebrał się wielki tłum wokół Niego, a On był jeszcze nad jeziorem. Wtedy przyszedł jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair. Gdy Go ujrzał, upadł Mu do nóg i prosił usilnie: „Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła”. Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim i zewsząd Go ściskali.

A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi. Wiele przecierpiała od różnych lekarzy i całe swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej. Słyszała ona o Jezusie, więc zbliżyła się z tyłu, między tłumem, i dotknęła się Jego płaszcza. Mówiła bowiem: „Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa”. Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w ciele, że jest uzdrowiona z dolegliwości.

A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: „Kto dotknął się mojego płaszcza?” Odpowiedzieli Mu uczniowie: „Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: «Kto się Mnie dotknął?»” On jednak rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła. Wtedy kobieta przyszła zalękniona i drżąca, gdyż wiedziała, co się z nią stało, upadła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę. On zaś rzekł do niej: „Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości”.

Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: „Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?” Lecz Jezus słysząc, co mówiono, rzekł przełożonemu synagogi: „Nie bój się, wierz tylko”. I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego.

Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Wobec zamieszania, płaczu i głośnego zawodzenia wszedł i rzekł do nich: „Czemu robicie zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi”. I wyśmiewali Go.

Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca, matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: „Talitha kum”, to znaczy: „Dziewczynko, mówię ci, wstań”. Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia. Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym nie wiedział, i polecił, aby jej dano jeść.

W działaniach dowódcy wojsk Dawidowych, Joaba, wyraźnie widać troskę o umacnianie własnej pozycji i znaczenia w państwie. Z całego opisu jego postępowania widać, że jest człowiekiem niezwykle przebiegłym i niby to wypełniając polecenia króla – po cichu kombinuje, jak by poszczególne sprawy ustawić po swojemu. Dlatego bez chwili wahania decyduje się zabić Absaloma, chociaż polecenie króla w tej sprawie było bardzo jasne i wypowiedziane publicznie: Absaloma należy oszczędzić! Jednak Joab nie miał żadnego moralnego dylematu, kiedy łamał królewski rozkaz.

I także fakt, że to nie on poinformował Dawida o tym, co się stało, a nawet – o czym dzisiaj nie słyszymy, bo te zdania nie zostały włączone do czytania – starał się odwieść moment doniesienia królowi o śmierci syna, bo doskonale wiedział, jak na to zareaguje, świadczą o jego przebiegłości i wyrachowaniu. On z zimną konsekwencją realizuje swój własny plan – umacnia przede wszystkim swoją pozycję. Widać to także w innych jego działaniach, o których mowa na kartach Starego Testamentu.

I dzisiaj widzimy bardzo jaskrawo to jakże mocne zderzenie jego przebiegłości ze szlachetnością Dawida, który nawet swojego zbuntowanego syna chciał oszczędzić – nie przestał go kochać. Można nawet odnieść wrażenie, że mniej interesowało go powodzenie w boju całej armii, od powodzenia tego jednego, zbuntowanego syna…

Może to trochę naiwne, zważywszy na to, jak postępował Absalom – jak metodycznie, z zimnym wyrachowaniem realizował, punkt po punkcie, zamiar zwrócenia się przeciwko własnemu ojcu. I tak było do ostatniego momentu, bo przecież zginął w trakcie wojny, wytoczonej Dawidowi! A jednak Dawid tak bardzo przeżył jego śmierć. Co nam to pokazuje, moi Drodzy?

Oto rysuje się przed naszymi oczami obraz Dawida jako człowieka szlachetnego, który w prostocie swego serca kocha własnego syna, nie dostrzega też – albo stara się nie dostrzegać – różnych pokrętnych działań swego dowódcy, przez co staje się taką wyspą dobra na oceanie zła i podstępu. Może to trochę przerysowane porównanie, ale wyraźnie widzimy, że choć sam Dawid również nie ustrzegł się grzechu – i to nawet niejednego, i to nawet nielekkiego – to jednak wrócił do Boga i do końca życia pokutował za swoje odstępstwa. Pozostał wierny Bogu – pomimo wszystko! Pomimo tego wszystkiego, co działo się wokół niego.

I w takiej właśnie pozycji widzimy dzisiaj Jezusa – otoczonego tłumem ludzi, którzy garnęli się do Niego ze swoimi biedami. A wśród nich tych dwoje ludzi, którzy zwrócili się z prośbą o konkretną pomoc: przełożony synagogi i kobieta cierpiąca na krwotok. Chociaż zwracali się do Jezusa w takiej kolejności, jak tu sobie powiedzieliśmy, to jednak interwencja Jezusa następowała w kolejności odwrotnej.

Bo kobieta była tuż obok, nawet przeciskała się do Niego, a czyniła to na ile się dało dyskretnie, aby nie zwrócić na siebie niczyjej uwagi, bo dolegliwość, na jaką cierpiała, czyniła ją rytualnie nieczystą, dlatego każdy, kto się jej dotknął, także przez jakiś czas był nieczysty. Dlatego nie afiszowała się ze swoją chorobą, a jedynie dotknęła płaszcza Jezusa… I wyzdrowiała.

A przełożony synagogi doświadczył jeszcze większego dobrodziejstwa, bo jego córeczka po prostu została wskrzeszona. Reakcja ludzi, zebranych w celu opłakiwania jej śmierci, także daje do myślenia. Podobnie, jak ten cały napierający wcześniej tłum…

To wszystko właśnie tworzy taki ogólny obraz zamętu, w środku którego jest Jezus – jedyny święty, sprawiedliwy, dobry i mądry – wprowadzający w całe to zamieszanie promienie Bożej łaski i jakieś inne, lepsze spojrzenie… I jakąś wielką nadzieję, że zło, choroba, nieszczęście, ludzki podstęp i złośliwość – nie mają ostatniego słowa. To ostatnie, zwycięskie słowo – należy do Jezusa!

Czy o tym zawsze pamiętamy, moi Drodzy? A szczególnie wtedy, kiedy sami czujemy się samotnymi, jakby na bezludnej wyspie, z naszą wiernością Bogu i naszymi chrześcijańskimi zasadami? Czy mamy w sobie na tyle odwagi – czy modlimy się o taką odwagę – by nie ulec presji tłumu, nie poddać się opinii otoczenia, nie zgodzić się na jakąkolwiek obyczajową lub polityczną poprawność, a pozostać niepoprawnymi optymistami, którzy bezgranicznie ufają Jezusowi?…

2 komentarze

  • Aby całościowo poszerzyć swoje wiadomości o Absalomie i jego stosunkach z ojcem Dawidem przeczytałam fragment z książki „Biblijne czarne charaktery” o Absalomie , zamieszczony na stronie https://opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/absalom.html
    Autor podsumował sagę dotyczącą naszego dzisiejszego bohatera i wyciągnął wnioski ” CZEGO MOŻE NAS NAUCZYĆ HISTORIA ABSALOMA? ”
    Zobaczcie sami. Ja się z nimi zgadzam.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.