Wierzyć – to myśleć trzeźwo…

W

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Ksiądz Leszek Mućka, mój oddany Przyjaciel i Człowiek bardzo mi bliski, już od tak wielu lat. Życzę Drogiemu Solenizantowi – idąc po linii dzisiejszego Słowa – mocy i miłości, i trzeźwego myślenia. Chociaż żadnej z tych wartości Mu nie brakuje, to jednak życzę, aby się w nich coraz bardziej i bardziej rozwijał. Aby nigdy nie stracił zapału, optymizmu, radości i nadziei, z których jest tak dobrze znany. Niech Pan da Mu siłę do znoszenia tego, co trudne. Ja ze swej strony zapewniam o codziennym modlitewnym wsparciu!

Imieniny ponadto obchodzą dzisiaj:

Ojciec Leszek Walendzik, oblat, były Superior Klasztoru w Kodniu, któremu jestem wdzięczny za przykład kapłańskiej postawy i szczerej gościnności;

Ksiądz Profesor Leszek Adamowicz z KUL, Recenzent mojego doktoratu;

Kapłani z naszej Diecezji:

* Ksiądz Leszek Ostas,

* Ksiądz Leszek Borysiuk,

* Ksiądz Leszek Dąbrowski,

* Ksiądz Leszek Gwardecki.

Urodziny natomiast obchodzą:

Ksiądz Rafał Jarosiewicz, pochodzący z mojej rodzinnej Parafii, Przyjaciel z jednego Grona lektorskiego, a obecnie – Kapłan znany chyba całemu światu, chociażby z organizacji różnych spotkań charyzmatycznych o zasięgu ogólnopolskim; ostatnio zaś: z organizowania zakupu respiratorów do szpitali;

Zbigniew Chmiel – za moich czasów: Lektor w Radoryżu Kościelnym.

Z kolei rocznicę święceń kapłańskich przeżywają dzisiaj:

Ksiądz Paweł Cieślik, pochodzący z mojej rodzinnej Parafii;

Ksiądz Andrzej Wnuk, w swoim czasie: Rezydent w Celestynowie.

Wszystkim świętującym życzę, aby każdego dnia Pan wzmacniał w Nich ducha mocy i miłości, i trzeźwego myślenia! O to będę się dla Nich modlił.

Wam wszystkim zaś, moi Drodzy, życzę błogosławionego dnia! Nie zapomnijmy o nabożeństwie czerwcowym! A tak, w ogóle, to warto pójść na Mszę Świętą, może wyspowiadać się, może przyjąć Komunię Świętą… Zwłaszcza, jeżeli w ostatnim czasie ten kontakt z Sakramentami był ograniczony jedynie do sfery wirtualnej, to może teraz trzeba po prostu powrócić do świątyni, do osobistego przeżywania Mszy Świętej?…

Myślę – a nawet jestem pewny – że wiele cennych wskazań na obecny czas otrzymamy jutro, w słówku z Syberii autorstwa Księdza Marka, oraz w piątek, również w słówku z Syberii, ale autorstwa Sióstr. Czyli – mówiąc krótko – podtrzymujemy tradycję ostatnich tygodni. Świetnie!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 9 Tygodnia zwykłego, rok II,

Wspomnienie Św. Karola Lwangi i Towarzyszy, Męczenników,

3 czerwca 2020,

do czytań: 2 Tm 1,1–3.6–12; Mk 12,18–27

CZYTANIE Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TYMOTEUSZA:

Paweł, z woli Boga apostoł Chrystusa Jezusa, posłany dla głoszenia życia obiecanego w Chrystusie Jezusie, do Tymoteusza, swego umiłowanego dziecka. Łaska, miłosierdzie, pokój od Boga Ojca i Chrystusa Jezusa, naszego Pana.

Dziękuję Bogu, któremu służę jak moi przodkowie z czystym sumieniem, gdy zachowuję nieprzerwaną pamięć o tobie w moich modlitwach. W nocy i we dnie pragnę cię zobaczyć.

Z tej właśnie przyczyny przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w tobie przez włożenie moich rąk. Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia. Nie wstydź się zatem świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więźnia, lecz weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według mocy Boga! On nas wybawił i wezwał świętym powołaniem nie na podstawie naszych czynów, lecz stosownie do własnego postanowienia i łaski, która nam dana została w Chrystusie Jezusie przed wiecznymi czasami.

Ukazana zaś została ona teraz przez pojawienie się naszego Zbawiciela, Chrystusa Jezusa, który przezwyciężył śmierć, a na życie i nieśmiertelność rzucił światło przez Ewangelię, której głosicielem, apostołem i nauczycielem ja zostałem ustanowiony.

Z tej właśnie przyczyny znoszę i to obecne cierpienie, ale za ujmę sobie tego nie poczytuję, bo wiem, komu uwierzyłem, i pewien jestem, że mocen jest ustrzec mój depozyt aż do owego dnia.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Przyszli do Niego saduceusze, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go w ten sposób: „Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: «Jeśli umrze czyjś brat i pozostawi żonę, a nie zostawi dziecka, niech jego brat weźmie ją za żonę i wzbudzi potomstwo swemu bratu».

Otóż było siedmiu braci. Pierwszy wziął żonę i umierając, nie zostawił potomstwa. Drugi ją wziął i też umarł bez potomstwa, tak samo trzeci. I siedmiu ich nie zostawiło potomstwa. W końcu po wszystkich umarła ta kobieta. Przy zmartwychwstaniu więc, gdy powstaną, którego z nich będzie żoną? Bo siedmiu miało ją za żonę.”

Jezus im rzekł: „Czyż nie dlatego jesteście w błędzie, że nie rozumiecie Pisma ani mocy Bożej? Gdy bowiem powstaną z martwych, nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, ale będą jak aniołowie w niebie. Co zaś dotyczy umarłych, że zmartwychwstaną, czyż nie czytaliście w księdze Mojżesza, tam gdzie mowa o krzaku, jak Bóg powiedział do niego: «Ja jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba». Nie jest On Bogiem umarłych, lecz żywych. Jesteście w wielkim błędzie”.

Z wieloma cennymi i ważnymi pouczeniami – zaleceniami – poleceniami – poradami – zwraca się do swego umiłowanego ucznia, a jednocześnie Pasterza Kościoła, Tymoteusza, Święty Paweł. Trudno może nawet wskazać na jakieś jedno, generalne przesłanie, gdyż każde z kolejnych zdań niesie bardzo istotną treść, może więc być kanwą do osobnego rozważania. Zresztą, już częstokroć jest, bo jakże wiele można powiedzieć chociażby na podstawie tego oto zdania: Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia.

Osobiście, mam do tego zdania bardzo szczególne odniesienie, jako że wybrzmiało ono mocno w homilii na mojej Mszy Świętej prymicyjnej, dobitnie jeszcze wyakcentowane przez Kaznodzieję i odniesione do posługi kapłańskiej, którą wtedy rozpoczynałem. Z pewnością, nie było to żadnym nadużyciem czy sztucznym dopasowaniem treści do okoliczności, skoro Paweł Apostoł także kieruje je do młodego Pasterza Kościoła, wśród wielu innych porad, dotyczących pełnionej przezeń posługi.

Zatem, zarówno to, jak i inne zdania, stanowią niezwykle cenny materiał do przemyśleń, ale bardziej jeszcze – do zastosowania. Bo można myśleć i myśleć bez końca, a tymczasem trzeba słowo wprowadzać w czyn! O tym zresztą pośrednio traktuje to zacytowane zdanie. Ale i inne.

Oto Paweł, w obliczu zbliżającego się rozstania z tym światem, czyni swoisty rozrachunek ze swoim życiem, podsumowując swoją posługę. Pisze: Dziękuję Bogu, któremu służę jak moi przodkowie z czystym sumieniem… I jeszcze: Z tej właśnie przyczyny znoszę i to obecne cierpienie, ale za ujmę sobie tego nie poczytuję, bo wiem, komu uwierzyłem, i pewien jestem, że mocen jest ustrzec mój depozyt aż do owego dnia.

Jak w wielu innych miejscach, w których mówi o swojej posłudze w sposób jasny i konkretny, a nade wszystko prawdziwy, tak i tutaj – nie jest to żadne przechwalanie się. Owszem, mówi wprost o tym, że zachowuje czyste sumienie i że pewien jest Bożej opieki nad sobą, dzięki czemu ustrzeże depozyt wiary aż do owego dnia, czyli do dnia rozstania z tym światem, ale to tylko pokazuje, jak bezgranicznie ufa Jezusowi i jak całkowicie oddaje się w Jego ręce.

I do tego samego wzywa Tymoteusza, gdy stwierdza: Z tej właśnie przyczyny przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w tobie przez włożenie moich rąk. Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia. Nie wstydź się zatem świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więźnia, lecz weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według mocy Boga!

Jak widzimy, jest to wezwanie do całkowitego daru z siebie – dla dobra Kościoła. Całkowitego i odważnego! Jeżeli bowiem pada zachęta do wzięcia udziału w trudach i przeciwnościach, to – z czysto ludzkiej perspektywy patrząc – mało to zachęcająca perspektywa. Ale to ma się dokonywać według mocy Boga, a przecież nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia.

Dlatego życie człowieka wierzącego ma być syntezą tych trzech wartości i postaw: mocy i miłości, i trzeźwego myślenia. Dobrze, gdyby żadnego z tych trzech elementów nie zabrakło. Potrzebna jest moc, której źródło jest w Bogu, potrzebna jest miłość – ta od Boga i ta do Boga, i do innych ludzi; a wreszcie, na to wszystko, trzeba spojrzeć przez pryzmat trzeźwego myślenia.

Wydaje się, że wszystkiego tego zabrakło dzisiejszym rozmówcom Jezusa. Zresztą, On sam to stwierdził, komentując przedstawioną przez nich dziwaczną historyjkę, takim oto retorycznym pytaniem: Czyż nie dlatego jesteście w błędzie, że nie rozumiecie Pisma ani mocy Bożej?

Ich myślenie było jedynie czysto ludzkie, bardzo schematyczne i ograniczone – i takie właśnie kryteria próbowali przenieść na rzeczywistość Nieba! A tymczasem, usłyszeli od Jezusa, że gdy [zmarli] powstaną z martwych, nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, ale będą jak aniołowie w niebie. Nie można ludzkimi kategoriami i ludzkim sposobem myślenia – mierzyć Nieba! Bo ocena takiego postępowania może być tylko jedna – Jezus ją wyraził w mocnych słowach: Jesteście w wielkim błędzie!

Dramatyczna ocena postawy człowieka! Lepiej, żeby nikt z nas nigdy nie musiał takiej usłyszeć… Znamionuje ona, że w tym, konkretnym przypadku, zabrakło – właśnie – wiary w moc Bożą, zabrakło miłości, a nade wszystko: zabrakło trzeźwego myślenia. Zamiast tego – jakieś intelektualne dziwaczne konstrukcje, jakieś próby zaskoczenia Jezusa, udowodnienia Mu braku logiki w Jego nauczaniu, a podkreślanie swojej rzekomej błyskotliwości. W rzeczywistości – jedna wielka kompromitacja!

Ale, w sumie, to nic dziwnego. Tak bowiem jest zawsze, kiedy człowiek próbuje być mądrzejszy od swego Boga. Wtedy dopiero wychodzi z całą brutalnością jego głupota i ograniczoność. Czy naprawdę tak trzeba? A może właśnie zaufać mocy Bożej, rozpalać w sobie wciąż na nowo charyzmat Boży – i trzeźwo myśleć? Tak jest chyba dużo lepiej!

Z pewnością, taką drogą poszedł Patron dnia dzisiejszego, Karol Lwang i jego Towarzysze, Męczennicy z Ugandy. Co o nich wiemy? Co możemy powiedzieć o ich historii?

Otóż, północna część kontynentu afrykańskiego wydawała wielu Świętych do VIII wieku. Afryka Czarna, a więc Środkowa i Południowa, zetknęła się z Kościołem dopiero w połowie XIX wieku. Do Ugandy chrześcijaństwo dotarło w latach siedemdziesiątych. W 1879 roku przybyli tam – jak ich nazwano – „biali ojcowie”, a więc misjonarze z Europy, którzy spotkali się z przychylnością mieszkańców. Jednak w kilka lat później, razem z anglikańskimi misjonarzami, byli zmuszeni przez króla Mtera do opuszczenia kraju. Kiedy po jego śmierci wstąpił na tron Mwanga, rozpoczęło się krwawe prześladowanie chrześcijan.

Pierwsze prześladowanie dotknęło misję anglikańską. W miejscowości Natebe wbito na pale i żywcem spalono trzech uczniów szkockiego misjonarza, który uczył Murzynów czytać, pisać i wierzyć. Z rozkazu króla zginął następnie pierwszy anglikański biskup. Wkrótce ofiarą nienawiści padli także neofici katoliccy – wśród nich dworzanie króla.

Przez wiele dni na uwięzionych wywierano wszelkiego rodzaju presje i naciski. Wśród Męczenników było dwóch chłopców, liczących zaledwie dwanaście lat. Dnia 3 czerwca 1886 roku zapłonął stos. Zawiniętych w trzcinowe maty wyznawców Chrystusa kolejno wrzucano w płomienie. Było to w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego.

Wśród Męczenników spalono między innymi Karola Lwanga – wodza jednego z plemion, przełożonego królewskich paziów. Miał dwadzieścia pięć lat. Ciało jego palono wolno na ogniu, zaczynając od stóp.

Zgodnie z decyzją Papieża Piusa XI z 1934 roku, Święty Karol Lwanga ogłoszony został Patronem młodzieży i Akcji Katolickiej w Afryce. Został wyróżniony spośród innych dlatego, że nie tylko z uśmiechem poniósł śmierć, ale zachęcał innych do wytrwania.

Wraz z nim zginęło w ciągu tego jednego dnia, na tym samym miejscu, dwudziestu Męczenników. Dlatego dzień 3 czerwca Papież wyznaczył na ich doroczne wspomnienie. W tym gronie bohaterskich obrońców wiary znaleźli się – między innymi – pierwszy minister króla, naczelnik kilku wiosek murzyńskich, kapelmistrz królewski… Szczególne męki zastosowano wobec Macieja Kalemby, który był sędzią i namiestnikiem okręgu. Miał pięćdziesiąt lat. Doprawdy, aż trudno tu opisywać, w jak okrutny i brutalny sposób pastwiono się nad nim, licząc, że wyrzeknie się Chrystusa. Ale – wszystko na próżno!

Krew męczeńska wylana w Ugandzie nie poszła na marne, ale użyźniła czarną glebę afrykańską, pomnażając zastępy chrześcijan. Karola Lwangę i jego Towarzyszy w roku 1920 beatyfikował Papież Benedykt XV, zaś 18 października 1964 roku, w niedzielę misyjną, Papież Paweł VI wyniósł ich do chwały Świętych.

A w trakcie Mszy Świętej kanonizacyjnej, Ojciec Święty tak mówił w homilii: „Ci Męczennicy z Afryki dodają do księgi zwycięzców, to jest Martyrologium, kartę opowiadającą o bolesnych i chwalebnych zarazem wydarzeniach. Zasługuje ona w pełni, aby dołączyć ją do owych wspaniałych opowiadań starożytnej Afryki, o których my, ludzie nowożytni, z naszą małą wiarą sądziliśmy, że już nigdy nie znajdą one sobie podobnych. […]

Któż mógłby przewidzieć, iż do wielkich Męczenników i Wyznawców Afryki […] dodamy pewnego dnia tak bardzo nam drogich: Karola Lwangę, Macieja Mulumbę Kalembę oraz ich Towarzyszy. Pamięci godni są też inni, należący do wyznania anglikańskiego, którzy ponieśli śmierć dla imienia Chrystusa. Ci Męczennicy afrykańscy stanowią początek nowej epoki. Oby się nie zwróciła ku prześladowaniu i konfliktom religijnym, ale ku chrześcijańskiej i społecznej odnowie.

Oto bowiem Afryka, zroszona krwią tych Męczenników, pierwszych w nowożytnej epoce – oby Bóg sprawił, by byli ostatnimi, skoro tak wspaniała jest i cenna ich ofiara – odradza się jako wolna i niepodległa. Zbrodnia, jakiej dopuszczono się na osobach świętych, jest tak haniebna, a zarazem znamienna, iż daje jasne i pewne podstawy dla moralnego kształtowania się nowego ludu, dla budowania jego duchowej tradycji, dla symbolicznego jakby ukazania i przyspieszenia przejścia z okresu kultury dawnej, nie pozbawionej wprawdzie najlepszych walorów ludzkich, ale słabej, skażonej i jakby zniewolonej przez samą siebie – do takiej kultury społecznej, która zmierza do coraz bogatszych osiągnięć ducha i wyższych form życia społecznego.” Tyle Papież Paweł VI.

A my, wpatrzeni w świetlany przykład świętości Męczenników z Ugandy, ale też zasłuchani w Boże słowo dzisiejszej liturgii, zastanówmy się raz jeszcze, czy nasza wiara charakteryzuje się wielkimi słowami, wzruszeniami i uniesieniami, czy jednak – przede wszystkim – trzeźwym myśleniem?

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.