Wolność – zbyt trudna?…

W

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Kamil Sionek, życzliwy i dobry Człowiek z Parafii w Miastkowie Kościelnym. Niech Mu Pan we wszystkim błogosławi! Zapewniam o modlitwie!

Serdecznie dziękuję Annie za modlitwę w intencji Rodziców Księdza Leszka. Wczoraj, w sposób naprawdę godny i pobożny, odprowadziliśmy na miejsce doczesnego spoczynku Panią Teresę, Mamę Księdza Leszka. Chyba wszyscy Uczestnicy tego pogrzebu – a było ich naprawdę wielu – podzielali moje najgłębsze przekonanie, wyrażone w homilii, że żegnamy Osobę świętą! Niech Ona tam z Nieba, opiekuje się teraz Leszkiem i Marcinem. Niech wspiera nas wszystkich!

Życzę dobrego dnia! Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Wtorek 14 Tygodnia zwykłego, rok II,

7 lipca 2020.,

do czytań: Oz 8,4–7.11–13; Mt 9,32–37

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA OZEASZA:

To mówi Pan: „Synowie Izraela czynili sobie królów, lecz wbrew mojej woli, książąt mianowali, też bez mojej wiedzy. Czynili posągi ze srebra swego i złota, na własną zagładę. Odrzucam cielca twojego, Samario, gniew mój się przeciw niemu zapala; jak długo jeszcze nie będą mogli być uniewinnieni synowie Izraela? Wykonał go rzemieślnik, lecz nie jest on bogiem; w kawałki się rozleci cielec samaryjski. Oni wiatr sieją, zbierać będą burzę. Zboże bez kłosów nie dostarczy mąki; jeśliby nawet dało, zabierze ją obcy.

Wiele ołtarzy Efraim zbudował, ale mu służą jedynie do grzechu. Wypisałem im moje liczne prawa, lecz je przyjęli jako coś obcego. Lubią ofiary krwawe i chętnie składają, lubią też mięso, które wówczas jedzą, lecz Pan nie ma w tym upodobania. Wspominam wtedy na ich przewinienia i karzę ich za grzechy, niech wrócą znów do Egiptu”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Przyprowadzono do Jezusa niemowę opętanego. Po wyrzuceniu złego ducha niemy odzyskał mowę, a tłumy pełne podziwu wołały: „Jeszcze się nigdy nic podobnego nie pojawiło w Izraelu”.

Lecz faryzeusze mówili: „Wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy”.

Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza.

Wtedy rzekł do swych uczniów: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo”.

Jako konkluzję – i jednocześnie najkrótsze streszczenie – całego pierwszego czytania możemy uznać te oto słowa, znajdujące się w jego środku: Oni wiatr sieją, zbierać będą burzę. Zboże bez kłosów nie dostarczy mąki; jeśliby nawet dało, zabierze ją obcy. Wcześniej i potem czytamy o postawie synów Izraela, charakteryzującej się odstępstwem od Boga, buntem, bałwochwalstwem, nieposłuszeństwem… Oto bowiem, gdzie by nie spojrzeć i ucha nie przyłożyć – wszędzie fałszywy kult fałszywych bogów, albo i kult prawdziwego Boga, ale czyniony w niewłaściwy sposób, ze złą intencją.

O tym ostatnim zjawisku tak mówi Bóg w Proroctwie Ozeasza: Wiele ołtarzy Efraim zbudował, ale mu służą jedynie do grzechu. Wypisałem im moje liczne prawa, lecz je przyjęli jako coś obcego. Lubią ofiary krwawe i chętnie składają, lubią też mięso, które wówczas jedzą, lecz Pan nie ma w tym upodobania.

I to wszystko właśnie, razem wzięte, jest «sianiem wiatru» – z czego można zebrać tylko burzę. Tą burzą są napomnienia i znaki ze strony Boga – mówiąc najkrócej: kara za grzechy ludzkie – jaka spada na lud wybrany. Bóg mówi: Wspominam wtedy na ich przewinienia i karzę ich za grzechy, niech wrócą znów do Egiptu.

Wydaje się, że te ostatnie stwierdzenie brzmi szczególnie boleśnie: niech wrócą znów do Egiptu. Czyż po to z niego wychodzili? Czy po to sam Bóg, w cudowny sposób, wyprowadzał ich stamtąd? Czy po to otwierał im drogę przez Morze Czerwone? Oto Bóg podejmuje wszelkie działania i inicjatywy, aby swój naród uwolnić od zła i obdarzyć swoim błogosławieństwem, a naród… jakby nie chciał! Lekceważy Bożą dobroć, Boże inicjatywy, za nic ma Boże dary!

A ileż to razy, w trakcie wędrówki przez pustynię, Izraelici narzekali na tę trudną – chyba za trudną – dla nich wolność i mówili, że chcą wracać do Egiptu! Okazuje się bowiem, że nie wystarczy dokonać zewnętrznego znaku, nie wystarczy osiągnąć wolność w sposób fizyczny, niejako zewnętrzny. Można wyjść z miejsca zniewolenia na wolność, można nawet przejść suchą nogą przez środek morza, co jest ewidentnym znakiem definitywnego wyjścia z domu niewoli. A jednocześnie – można swoje serce i swój umysł tam pozostawić…

Właśnie owo wnętrze człowieka – duch, rozum, serce – może nie nadążyć za tą sferą zewnętrzną. I dlatego Izraelici fizycznie byli na wolności, ale mentalnie częstokroć byli zniewoleni.

Niestety, taki stan rzeczy przetrwał do czasów Jezusa, czego dobitnym przykładem jest postawa faryzeuszy, tak oto cynicznie reagujących na cuda, dokonywane przez Jezusa: Wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy. To Jezus wyrzuca złego ducha – w sposób nie budzący najmniejszych wątpliwości, w sposób definitywny i ostateczny – a słyszy z ust żydowskiej elity, że to na pewno musi być jakiś fałsz i to mocą samego złego ducha wyrzuca złego ducha! Czy można sobie wyobrazić większy absurd?!

Ale tak właśnie wygląda postawa i tak brzmią słowa – człowieka zniewolonego wewnętrznie, mentalnie. Taki człowiek jest po prostu na duchowej uwięzi! I dlatego Jezus nie szczędził sił i pracy, aby uwalniać ludzi z chorób, słabości, z ich zniewoleń…

Dzisiaj, co prawda, słyszymy dość ogólnie: Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. Nie znajdujemy w tych słowach dokładnego rozróżnienia na uzdrowienie duchowe i fizyczne.

Ale my już wiemy dobrze, w jaki sposób Jezus uzdrawiał: zawsze zaczynał od uzdrowienia ducha, od uwolnienia z grzechów – czasami nawet opętań, jak to słyszymy w pierwszej części Ewangelii – a dopiero potwierdzeniem tego niejako było uzdrowienie fizyczne. Także słowach: A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterzaodnajdujemy pośrednio stwierdzenie, że Jezus przede wszystkim z duchowym wsparciem spieszył do ludzi. Skoro bowiem reagował na to, że byli znękani i porzuceni, to o jakim wsparciu mówimy?… Przede wszystkim – duchowym!

Jak, w tym kontekście, wygląda moje duchowe wyzwalanie się ze zła, z grzechu, z ciasnego myślenia? Już może nawet nie szukając górnolotnych analogii do historii Polski i stanu naszej narodowej świadomości i wolności, z której jako Polacy średnio umiemy korzystać – do naszych duchowych, polskich zniewoleń – zastanówmy się tak bardzo osobiście, czy jesteśmy ludźmi naprawdę wolnymi duchowo i mentalnie?

Czy nie jest przypadkiem tak, że świetnie funkcjonujemy na przestrzeni zawodowej, intelektualnej – osiągamy kolejne szczeble społecznych i zawodowych awansów, kolejne tytuły naukowe, podnosi się nasz materialny standard – a duch, umysł i serce tkwią w jakimś zniewoleniu?… W grzechu?… W myślowych schematach?…

Jeśli tak nie jest – to co robimy, żeby tak się nigdy nie stało? Ale jeśli tak jest – to co z tym chcemy zrobić?… Pamiętając cały czas o konkluzji dzisiejszego pierwszego czytania: Oni wiatr sieją, zbierać będą burzę. Zboże bez kłosów nie dostarczy mąki…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.