Witam i pozdrawiam!

W

Serdecznie witam i pozdrawiam w ostatnich dniach roku liturgicznego. I zachęcam wszystkich do refleksji, jaka w tych dniach towarzyszy nam w liturgii – refleksji o celu ostatecznym naszego życia. Proszę się nie obawiać: refleksja ta wcale nie jest – nie powinna być! – smutna, jest ona jednak bardzo konieczna, bo wszystko, co robimy, nabiera sensu i znaczenia, jeżeli wiemy, po co to robimy. Życzę zatem głębokich i owocnych refleksji, zapewniając jednocześnie o mojej modlitwie za wszystkich Gości na blogu i życząc wszystkim dobrego dnia! Gaudium et spes! Ks. Jacek

Wtorek 34 tygodnia zwykłego, rok II,
do czytań:   Ap 14,14-20;      Łk 21,5-11
Nie po raz pierwszy – w tych ostatnich dniach roku liturgicznego – powraca tematyka ostatecznego zakończenia historii świata i definitywnego Sądu Bożego. Nawet raz jeszcze dane nam jest wysłuchać Ewangelii, która nie tak dawno przecież była odczytywana w czasie liturgii, jednak dzisiaj – w kontekście pierwszego czytania z Księgi Apokalipsy – nabiera ona nowego znaczenia i jeszcze mocniej wyraża prawdę o końcu czasów.
Oto bowiem pierwsze czytanie ukazuje nam ów dzień ostatni poprzez alegorię żniwa i winobrania. A więc – zbierania owoców ziemi. Życia na ziemi. I to zarówno owoców dobrych, jak i – niestety – tych złych, które wrzucone zostaną do tłoczni ogromnej Bożego gniewu.
I Ewangelia, ukazująca ów dzień ostateczny w obrazie zburzenia Świątyni Jerozolimskiej, które jakkolwiek w wymiarze historycznym faktycznie się dokonało, to jednak tutaj nabiera znaczenia symbolicznego, wyraża bowiem definitywne i radykalne zakończenie biegu historii świata, ale także – dopełnienie wszelkiego kultu, składanego Bogu przez człowieka i przeniesienie go do owej rzeczywistości niebieskiej, gdzie już na wieki będzie składane Bogu uwielbienie. I jeszcze jedno przypomnienie – to mianowicie, że naprawdę nie wiemy, kiedy to nastąpi i jaki będzie znak, gdy się to dziać zacznie.
Tak zatem Liturgia Słowa dzisiejszego dnia mobilizuje nas duchowo do tego, abyśmy starali się o pomnożenie dobrych owoców życia: owoców miłości, dobra, serdeczności, życzliwości dla siebie nawzajem. Tylko te owoce zaniesiemy przed oblicze Boże. Nie będziemy w stanie zabrać ze sobą ani jednej złotówki z kilku kont, które może w różnych bankach posiadamy; nie będziemy mogli zabrać ze sobą ani samochodu, ani domu z ogródkiem i garażem, ani nowoczesnej komórki, ani sprzętu audiowizualnego, ani żadnego, nawet najmniejszego drobiazgu.
Niestety, nie będziemy mogli również zabrać ze sobą żadnego tytułu naukowego, ani stanowiska przez siebie zajmowanego, nie będziemy także mogli tam pochwalić się znajomościami, czy układami politycznymi. To wszystko tam naprawdę nie będzie miało znaczenia.Tam – będzie się liczyła miłość! I uczynki z niej wynikające. Ale – niestety – także i brak miłości. Oby tych gorzkich owoców w naszym „koszyku” było jak najmniej, albo nie było wcale.
Jednak o to, żeby tak było, trzeba zadbać już dzisiaj! Już dzisiaj – nie czekając na dzień ostatni, bo naprawdę nie wiemy, kiedy on nastąpi. Trzeba zatem, abyśmy już dzisiaj byli gotowi tak, jakby to miało nastąpić za chwilę.
I właśnie o tę gotowość i tę czujność zapytajmy samych siebie w chwili refleksji:
  • Co jest tak naprawdę najważniejszym celem mojego życia na ziemi?
  • Których owoców w moim życiu jest więcej: owoców dobra – czy owoców zła?
  • Czy jestem dzisiaj gotowy stanąć przed Panem na Sąd?
  • Czy moje starania o utrzymanie i zdobycie określonej pozycji społecznej jest ukierunkowane na zbawienie, czy jest celem samym w sobie?
Zapuść twój ostry sierp i poobcinaj grona winorośli ziemi, bo jagody jej dojrzały!

3 komentarze

  • Według mnie objaśnienie dzisiejszej ewangelii jest bardzo dobre. Pokazuje nam ono co mamy zrobić aby pójść do nieba. Nie dobrze pracować, uczyć się no może to też ale przede wszystkim mamy wykonywać dobre uczynki.

    ~Piotr Piasecki, 2010-11-23 15:15

    Piotrze, ja myślę, że trzeba się i dobrze uczyć, i pracować, i podejmować dobre uczynki – ale wszystko z myślą o Panu Bogu i o wiecznym zbawieniu. Chodzi więc o to, żeby to nasze zabieganie, praca, nauka nie były celem samym w sobie, ale żeby nas to prowadziło do zbawienia. Żebyśmy nie podejmowali tylu działań, które podejmujemy, dla własnej, próżnej chwały, ale po to, by na tej drodze zbliżyć się do Pana Boga. Dzięki za głos w dyskusji. Pozdrawiam!

    ~Ks. Jacek, 2010-11-23 16:07

    Proszę księdza no może trzeba pracować dobrze sie uczyć ale mi chodziło że dobre uczynki trzeba wykonywać w większej mierze.
    Pozdrawiam

    ~Piotr Piasecki, 2010-11-23 16:53

    Jak najbardziej! Ale nie można przy tym zapominać o modlitwie!

    ~Ks. Jacek, 2010-11-23 19:03

    Witam.Zgadzam się z opinią księdza, ponieważ nie chodzi o to by nie pracować czy nie uczyć się, ale chodzi o to by nie przysłoniło nam to prawdziwego celu w życiu jakim jest zbawienie.Wtedy nie będziemy oceniani z tego co zrobiliśmy dla siebie, ale z tego co udało nam się zrobić dla innych.Pozdrawiam.

    ~Michał Rodek, 2010-11-23 20:27

    To powiedziałem Piotrze 😉
    Tyle że ja ładniej xD

    ~Michał Rodek, 2010-11-23 20:37

  • Chodzi oto aby nie przysłaniać modlitwy dobrych uczynków pracą i nauką Michale

    ~Piotr Piasecki, 2010-11-23 20:32

    Jestem dumny z zapału, z jakim moi Uczniowie dyskutują na poważne tematy. Pozdrawiam Was, Chłopaki i dziękuję za głos w rozmowie!

    ~Ks. Jacek, 2010-11-24 01:23

    moge adma ^^

    ~DAFY, 2010-11-24 13:48

    nie możesz Tomku.

    ~Kornel Kącki, 2010-11-24 17:31

    Szczęść Boże !

    ~Kornel Kącki, 2010-11-24 17:30

    Radujcie się zawsze w Panu!
    Szczęść Boże.Uważam, że dzisiejsza Ewangelia jest bardzo dobrze wybrana.
    Pozwala ona na zastanowienie co udało nam się uczynić by ''ustawić się'' do spotkania z Panem Bogiem.

    ~Michał Rodek, 2010-11-25 16:39

    Sądzę także, że Ksiądz postępuje bardzo roztropnie umieszczając tę Ewangelię w okresie, w którym praktycznie wogóle nie mówi się o Sądzie Ostatecznym.Nie wiemy przez to co nas czeka i nie jesteśmy przygotowani.

    ~Michał Rodek, 2010-11-25 16:45

    Gratuluję bloga i pozdrawiam.

    ~Michał Rodek, 2010-11-25 16:46

    Michale Drogi, chcę tu uczynić małe sprostowanie do Twoich wpisów, iż to nie ja wybieram sobie taką, czy inną Ewangelię. W liturgii korzystamy z Lekcjonarza Mszalnego, który jest opracowany – jeśli tak można powiedzieć – "centralnie", co w praktyce oznacza, że w całym Kościele, na całym świecie czyta się te same teksty. Zostały one przygotowane po reformie liturgii, która miała miejsce w Kościele po Soborze Watykańskim II i dziś tak to właśnie wygląda, że na dany dzień są pewne konkretne teksty przeznaczone. Zauważ, że kiedy będziesz w kościele na Mszy Świętej, a potem będziesz oglądał transmisję Mszy Świętej z Watykanu, to usłyszysz te same czytania – chociaż oczywiście czytane w różnych językach. Ja więc nie wybieram tekstów, tylko je komentuję, rozważam, w co i Ty się włączasz swoimi przemyśleniami, za które bardzo serdecznie dziękuję. I za Twoje dobre słowa na temat bloga – także! Pozdrawiam! Szczęść Boże!

    ~Ks. Jacek, 2010-11-26 13:37

  • Ludzie tego świata nie potrafią serio myśleć o końcu świata.

    1. Szukają sensacji kiedy będzie koniec świata – mamy wyścigi w wyznaczaniu daty.

    2. Udają, że są tylko obserwatorami tzn. nie biorą na serio tego, że każda śmierć jest końcem świata dla tego człowieka i cała dyskusja o p1 staje się bez sensu.

    To tylko takie moje przemyślenia na ten temat.

    Pozdrawiam X Jacka

    ~j24, 2010-11-25 18:19

    Dziękuję za te przemyślenia. Rzeczywiście, temat końca świata nie jest tematem nazbyt popularnym w rozmowach. Ale to – tak mi się wydaje – zobowiązuje nas, żebyśmy swoją postawą i podejmowaniem tego tematu w rozmowach przypominali, że kiedyś coś takiego, jak Sąd, będzie miało miejsce. Oczywiście, nie chodzi o to, żebyśmy to czynili w jakiś sposób dziwaczny czy poprzez ruganie kogoś z góry, ale poprzez takie spokojne, pogodne, sympatyczne, z pewną dozą uśmiechu i humoru inicjowanie tego problemu w rozmowach – chociażby w formie pytań: po co żyję, po co zdobywam kolejne stopnie wykształcenia, po co codziennie rano wstaję do szkoły, do pracy… Kiedy takie pytania i rozmowy będą podejmowane, to nie da się uniknąć tematu Sądu, bo na końcu każdego naszego biegu jest właśnie ten dzień ostateczny. Więc chcąc, czy nie chcąc, dojdziemy do tego tematu. Cały problem – podkreślam to raz jeszcze – leży w sposobie, w jaki o tym mówimy. Pozdrawiam!

    ~Ks. Jacek, 2010-11-26 13:53

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.