Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie z Syberii, z Surgutu.
Dziś u nas ładnie i słonecznie, i tylko kilka stopni mrozu. Więcej o nas, potem.
Co dziś Pan Bóg daje nam zobaczyć, usłyszeć w swoim Słowie?
(1 Krl 11, 4-13)
Kiedy Salomon się zestarzał, żony zwróciły jego serce ku cudzym bogom i wskutek tego serce jego nie pozostało tak szczere wobec Pana, Boga jego, jak serce jego ojca, Dawida. Zaczął bowiem czcić Asztartę, boginię Sydończyków, oraz Milkoma, ohydę Ammonitów. Salomon dopuścił się więc tego, co jest złe w oczach Pana, i nie okazał pełnego posłuszeństwa Panu, jak Dawid, jego ojciec. Salomon zbudował również posąg Kemoszowi, bożkowi moabskiemu, na górze naprzeciw Jerozolimy oraz Milkomowi, ohydzie Ammonitów. Tak samo uczynił wszystkim swoim żonom obcej narodowości, palącym kadzidła i składającym ofiary swoim bogom. Pan rozgniewał się więc na Salomona za to, że jego serce odwróciło się od Pana, Boga izraelskiego. Dwukrotnie mu się ukazał i zabraniał mu czcić cudzych bogów, ale on nie zachowywał tego, co Pan mu nakazał. Wtedy Pan rzekł Salomonowi: „Wobec tego, że tak postąpiłeś i nie zachowałeś mego przymierza oraz moich praw, które ci dałem, nieodwołalnie wyrwę ci królestwo i dam twojemu słudze. Choć nie uczynię tego za twego życia ze względu na twego ojca, Dawida, to wyrwę je z ręki twego syna. Jednak nie wyrwę całego królestwa. Dam twojemu synowi jedno pokolenie ze względu na Dawida, mego sługę, i ze względu na Jeruzalem, które wybrałem”.
(Mk 7, 24-30)
Jezus udał się w okolice Tyru i Sydonu. Wstąpił do pewnego domu i chciał, żeby nikt o tym nie wiedział, nie mógł jednak pozostać w ukryciu. Zaraz bowiem usłyszała o Nim kobieta, której córeczka była opętana przez ducha nieczystego. Przyszła, padła Mu do nóg, a była to poganka, Syrofenicjanka z pochodzenia, i prosiła Go, żeby złego ducha wyrzucił z jej córki. I powiedział do niej Jezus: „Pozwól wpierw nasycić się dzieciom, bo niedobrze jest zabierać chleb dzieciom, a rzucać szczeniętom”. Ona Mu odparła: „Tak, Panie, lecz i szczenięta pod stołem jedzą okruszyny po dzieciach”. On jej rzekł: „Przez wzgląd na te słowa idź; zły duch opuścił twoją córkę”. Gdy wróciła do domu, zastała dziecko leżące na łóżku; a zły duch wyszedł.
Co się stało z Salomonem?
Taki mądry król, tak wiele zrobił, zbudował świątynię, tak pięknie się w niej modlił, królowa z Saby zachwycała się Jego mądrością.
Pamiętamy niedawne czytanie z Mądrości Syracha – pochwała Dawida. Nie wszystko Dawid robił dobrze, miał grzechy na sumieniu, jednak na koniec, ogólne podsumowanie jego życia było piękne.
Ile takich pięknych słów można by napisać, powiedzieć, o Salomonie. Można wyśpiewywać hymn pochwalny. A jednak…
Słyszymy dziś o jakimś duchowym i moralnym upadku tego człowieka.
Co się stało z Salomonem? Nie zważa nawet na słowa Pana Boga, wprost skierowane do niego. Gdzie się podziała jego mądrość, jego pobożność…?
Może uwierzył w swoją doskonałość… Może poddał się swoim słabościom… Może pycha go zjadła…
Różne mogą być przyczyny takiego stanu rzeczy, takiego stanu sumienia. Nikt o nim nie napisze takiego hymnu jak o Dawidzie. Szkoda… A mógł się zapisać pięknie w historii. Jednak jego słabość i jego pycha zakryły wszystkie osiągnięcia, których dokonał. Tyle talentów otrzymał, tyle błogosławieństwa, a jednak wszystko przekreślił swoim pysznym i nierozważnym zachowaniem.
Więcej jest takich przypadków w historii, a może i wokół nas, nie warto ich wspominać po imieniu, że człowiek, który pięknie zaczął, wiele dobra dokonał, pod koniec życia, jak to czasem się mówi – zgłupiał.
Często są to właśnie błędy Salomona – uwierzenie w swoją doskonałość, uleganie pokusom, słabościom, pycha.
Czasem jest tak, że zły duch pokazuje nam coś tu i teraz, chce nas wepchnąć w jakiś grzech, słabość, czegoś nam się bardzo chce – tu i teraz. Warto pomyśleć – a jak na to będą patrzeć następne pokolenia? Jak z tym zapiszę się w historii? Potrzeba nam dalekowzroczności, ale przede wszystkim pokory.
Pan Bóg dwukrotnie objawiał się Salomonowi i zwracał mu uwagę, ale ten nie posłuchał, zniszczył nie tylko swoje życie, ale też swoje królestwo.
Jaka pycha…
Dawid, który też ulegał pokusom i słabościom, pozostał jednak człowiekiem pokornym, miał wrażliwe sumienie, zawsze żałował za swoje grzechy, pokutował.
Salomon jest twardy i cyniczny, nie chce przyznać swojej winy.
Pokorna jest też kobieta z dzisiejszej Ewangelii.
Można powiedzieć, ona też nie słucha się Boga, nie słucha się Jezusa. Jest uparta i nieustępliwa, jednak czyni to z pokorą, czyni to wierząc, że tylko Jezus może jej pomóc. Jeśli już się do Niego dostała, to musi otrzymać to czego potrzebuje, tym bardziej, że nie prosi o jakieś niepotrzebne dobra materialne, ale o uzdrowienie i uwolnienie córki. Jej macierzyńska miłość popycha ją do tego, by wieść spór z Jezusem, by się nie poddawać nawet Jemu, by nawet z Nim zawalczyć o swoje. Jednak czyni to z pokorą, w pełnym uniżeniu, z głęboką wiarą. Spór jaki prowadzi Jezus jest próbą, jest pokazaniem wszem i wobec wielkiej wiary i wielkiej pokory tej kobiety.
Jakże inna postawa niż Salomona. Nie tak bogata jak on, nie tak znana jak on, nie mająca takiej władzy jak on, nie mająca takiej mądrości jak on, nie mająca takiego pochodzenia, tradycji, wiary… Biedna kobieta z chorą opętaną córką, poganka… A jednak przed Bogiem, w Jego oczach okazuje się o wiele piękniejszą niż Salomon, o wiele mądrzejszą niż on. Zapisuje się w historii, o wiele piękniej niż on.
A my? A ja? A Ty?
Jak zapiszemy się w historii? Co powiedzą o nas przyszłe pokolenia? Jak wyglądamy w oczach Pana Boga?
I pozostaje jeszcze jedno pytanie z dzisiejszego słowa… – Jak nie zgłupieć na starość?
Na to pytanie trzeba chyba każdego dnia szukać odpowiedzi, a czym człowiek starszy tym bardziej o tym myśleć, a może i o to się modlić – Panie, daj mi nie zgłupieć na starość. Panie, daj mi tę łaskę, bym nie uwierzył we własną doskonałość i nieomylność, bym był zawsze pokorny, zwłaszcza wobec Ciebie. Bym zachował wrażliwe sumienie do końca swoich dni. Amen.
A co na Syberii?
Niedawno przeżywaliśmy Dzień Chorych, wspomnienie Matki Bożej z Lourdes. Już w niedzielę obchodziliśmy ten dzień w Surugcie i w Nojabrsku, a w poniedziałek w Kogałymie. Wiele osób, w sumie kilkadziesiąt osób, przyjęło sakrament Namaszczenia Chorych. Poza tym odwiedziny i wspólna modlitwa w tych wspólnotach. To daje radość.
W Kogałymie powoli wyposażamy kaplicę. Udało się już zrobić ołtarz i ambonkę, jeszcze tylko nie udało się tego przewieźć do Kogałymu. Czekamy na okazję, że ktoś będzie jechał większym samochodem i to przewiezie.
Powoli robimy kolejne elementy kaplicy, żeby skompletować to co jest potrzebne.
W najbliższych dniach spodziewamy się otrzymać pozwolenie na budowę domu parafialnego w Surgucie. Czynimy poważne przygotowania do tego przedsięwzięcia.
Wielką radością, jaką pragnę się podzielić jest to, że księdzu Pawłowi przyznano tzw. kwotę na wriemiennoje prożywanie. Co to jest? Do tej pory, ks. Paweł musi co 3 miesiące jeździć do Polski i wyrabiać nową wizę. Teraz dostał przydział (pozostało złożyć dokumenty), żeby otrzymać trzyletni pobyt. Kiedy człowiek to otrzyma nie musi robić wizy, może być trzy lata spokojnie w Rosji. Coś takiego, zwłaszcza u nas, na północy jest trudno otrzymać, a jednak, dzięki Waszym modlitwom udało się to niezwykle szybko. Teraz trzeba tylko wszystkie formalne sprawy doprowadzić do końca, żeby otrzymać sam dokument.
Bardzo dziękuję za Wasze modlitwy, ale też dziękuję za ofiary – wiem, że właśnie niektórzy członkowie naszej blogowej rodzinki wpłacili na moje konto pieniądze, za co jestem niezmiernie wdzięczny, co pomaga nam realizować nasze projekty – Kogałym, dom parafialny.
Serdeczne Bóg zapłać za wszelką pomoc. Modlimy się zawsze za tych, którzy nam pomagają.
Ostatnio pisałem o dobrych spotkaniach, otwarciu ludzi na Pana Boga, co też zostało zauważone w komentarzach. Dziękuję.
Dziś kolejne opowieści.
Pod koniec zeszłego tygodnia przyszedł do mnie mężczyzna, taki starszy pan, po czterdziestce ))) Spotkaliśmy się z nim kiedyś przy jakichś pracach i chciał pogadać z księdzem. Przyszedł, parę godzin gadaliśmy. Człowiek nieochrzczony, w młodości uczestniczył w wojnie, był żołnierzem. To pozostawiło ślady nie tylko na jego ciele, ale i na psychice. Bardzo dobry, wrażliwy człowiek. Jeśli na niego popatrzeć i posłuchać to chłop jak dąb, ale w takiej rozmowie płakał jak dziecko. Z jednej strony szukał pomocy, bo jak mówił, coś go niepokoi, czegoś mu brakuje, nie jest szczęśliwy, choć z drugiej strony jak twierdzi wszystko ma – rodzinę, pracę, zdrowie… A jednak…
Kiedy coś mu próbowałem radzić, na niewiele się to zdawało. Często powtarzał – po przeżyciu wojny ja nikogo i niczego się nie boję, albo – ja nikogo o nic nie będę prosił. Taki twardy chłop, uparty, dumny, co i sam przyznawał. W czasie tej rozmowy myślałem i modliłem się – jak mu pomóc, co powiedzieć, bo raczej był zamknięty i nic nie przyjmował.
Dopiero na koniec okazało się, co jest mu potrzebne… Powiedział takie słowa – jeden człowiek mógł mi pomóc – moja mama, ale ona już umarła. Ona mogła wziąć mnie za głowę, przytulić, pogłaskać i powiedzieć – synku, wszystko będzie dobrze.
Tutaj zrozumiałem, że pod maską tego silnego, dumnego faceta, siedzi mały chłopczyk z ogromnym pragnieniem miłości.
Kiedy już skończyliśmy rozmowę, podając rękę też go objąłem, on mnie, wtulił się i płakał jak dziecko. Potem tylko powiedział – wy nastajaszczij – ksiądz jest prawdziwy. Ciekawe spotkanie, które i mi dało do myślenia.
Dobre też było spotkanie z dwiema rodzinami – jedna w Kogałymie, druga w Surgucie, młode rodziny, w obu po dwoje dzieci. Obie przygotowują się do ślubu kościelnego, do sakramentów. Jestem pod wrażeniem ich otwartości, otwartości na Pana Boga. Niektórzy jeszcze niedawno nie chodzili do kościoła, teraz mnóstwo pytań, bardzo głębokich, szczerych, osobistych pytań… I szczere pragnienie nie tylko zawarcia ślubu, ale i wejścia głębiej w relacje z Panem Bogiem. Takie spotkania, takie rozmowy dają radość, dają siły i entuzjazm, by służyć ludziom.
W sobotę i niedzielę znów będą koncerty. To też jest okazja do apostolstwa, proszę więc o modlitewne wsparcie.
Pomódlcie się proszę za mnie, za nas, za naszą parafię.
My modlimy się za Was.
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen.
Pozdrawiam.
Z Bogiem!
Dziękuję za ten dzisiejszy wpis. Czasami kilka słów potrafi coś wyjaśnić, pomóc i tak właśnie się stało.
Szczęść Boże.
Bogu niech będą dzięki!
xJ
Piękna ta modlitwa na końcu rozważania o tym jak nie zgłupieć na starość. Piękny przykład w Ewangelii jak być pokornym ale jednocześnie wytrwałym i upartym w walce o to co dla mnie ważne. I świadectwo dorosłego mężczyzny, który pragnie znowu poczuć się małym, bezbronnym dzieckiem w ramionach mamy. Życie zmusza nas do udawania, że jesteśmy silni, nikogo nie potrzebujemy bo tyle razy okazywanie słabości czy zależność od innych sprawiła nam ból, bo nas skrzywdzono. Często pod maską silnego, niezależnego człowieka kryje się właśnie małe, pragnące opieki i miłości dziecko. Całe szczęście, że są tacy ludzie jak Ksiądz Marek, którzy wysłuchają, doradzą, przytulą.
Gratulacje dla Księdza Pawła, że będzie mógł przez 3 lata nie ruszać się z Syberii, mam nadzieję, że cieszy się z tego faktu równie mocno jak Ksiądz Marek ☺️ Ja osobiście, czytając relacje temperaturowo – śniegowe, chyba bym wolała czasem do Polski po wizę przyjechać 😉
Chyba konieczne jest tu uściślenie, że Ksiądz Paweł NIE MUSI co trzy miesiące latać do Polski, natomiast to nie jest tak, że przez trzy lata faktycznie się stamtąd nie ruszy! Na pewno, na urlop do Polski przyleci.
Pozdrawiam serdecznie!
xJ
Modlitwa na starość
Panie, Ty wiesz lepiej ode mnie, że starzeję się z dnia na dzień i że nadejdzie chwila, kiedy będę stary. Nie dopuszczaj do mnie myśli, że powinienem zawsze i wszędzie wypowiadać się na każdy temat. Chroń mnie przed nieprzepartą chęcią porządkowania spraw swoich
bliźnich. Naucz mnie być roztropnym i chętnym, by nieść pomoc, nie usiłując przy tym potępiać i rozkazywać. Wydaje mi się, że szkoda nie dzielić się nadmiarem mądrości, ale Ty, Panie, wiesz, że chciałbym zatrzymać przy sobie kilkoro swoich przyjaciół.
Naucz mnie, bym umiał w milczeniu znosić swoje zmartwienia i choroby. Coraz to ich przybywa i chęć mówienia o nich rośnie z roku na rok. Nie ośmielam się prosić, abyś ofiarował mi dar wysłuchania z radością bliźnich, kiedy mówią o swoich dolegliwościach, ale naucz mnie znosić to bez zniecierpliwienia.
Nie odważam się także prosić o lepszą pamięć, lecz jedynie o trochę więcej skromności i mniej pewności siebie, gdy moja pamięć nie zgadza się z pamięcią innych. Naucz mnie tej zadziwiającej mądrości: umieć się mylić. Podtrzymuj mnie i wspieraj, abym był – na ile to możliwe – życzliwy i wyrozumiały. Stary zrzęda to koronne dzieło diabła.
Naucz mnie odkrywać w bliźnich niespodziewane talenty i ofiaruj mi piękny dar, bym nie wzdragał się o nich mówić. Mam zmarszczki i siwe włosy. Nie chcę się uskarżać, ale Tobie, Panie, to wyznam: boję się starości.
Czuję się tak, jakby zbliżał się czas pożegnania, nie mogę powstrzymać czasu. Czuję, jak z dnia na dzień opuszczają mnie siły i tracę dawną urodę. Byłem dumny z tego, że wciąż jeszcze mogę mierzyć się z młodymi. Teraz czuję i przyznaję, że nie jestem już do tego zdolny. Byłbym śmieszny, gdybym podejmował takie próby. Ale Ty, Panie, powiadasz:
„Kto we mnie wierzy, temu niczym orłu wyrosną skrzydła” (Iz 40,31).
Daj sercu mojemu dość siły, bym przyjął życie, tak jak Ty je dla mnie zgotowałeś. Nie zrzędliwie, nie żałośnie, nie w przygnębieniu, nie jako odchodzący, ale jako wdzięczny i przygotowany na wszystko, do czego mnie jeszcze powołasz. I abym temu sprostał, daj dość siły mojemu sercu.
Święty Franciszek Salezy
MODLITWA O DOBRĄ STAROŚĆ ŚWIĘTEGO TOMASZA Z AKWINU
Panie, Ty wiesz lepiej, aniżeli ja sam, że się starzeje i pewnego dnia będę stary.
Zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji.
Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek.
Uczyń mnie poważnym lecz nie ponurym; uczynnym, lecz nie narzucającym się.
Szkoda mi nie spożytkować wszelkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale Ty Panie wiesz, że chciałbym zachować do końca paru przyjaciół.
Wyzwól mój umysł od niekończącego się brnięcia w szczegóły i dodaj mi skrzydeł bym w lot przechodził do rzeczy.
Zamknij mi usta w przedmiocie mych niedomagań i cierpień w miarę, jak ich przybywa, a chęć ich wyliczania staje się z upływem lat coraz większa.
Nie proszę o łaskę rozkoszowania się opowieściami o cudzych cierpieniach, ale daj mi cierpliwość do wysłuchania ich.
Nie śmiem Cię prosić o lepszą pamięć, ale proszę o większą pokorę i mniej niezachwianą pewność, gdy moje wspomnienia wydają się sprzeczne z cudzymi.
Użycz mi chwalebnego poczucia , że czasem mogę się mylić.
Zachowaj mnie miłym dla ludzi, choć z niektórymi z nich doprawdy trudno wytrzymać.
Daj mi zdolność dostrzegania dobrych rzeczy w nieoczekiwanych miejscach i niespodziewanych zalet w ludziach. Daj mi, Panie, łaskę mówienia im o tym … Amen
Ps. Dobrze że Ksiądz wspomniał o modlitwie, jako antidotum przed starczą głupotą.
Dzięki za te dwie modlitwy. Ja bym z tą starością znowu tak nie dramatyzował. Nawet te dwie modlitwy wskazują, że można ją przeżywać pięknie.
xJ
Ja nie dramatyzuję 🙂 , ale proszę Boga abym przeżyła ją w całkowitym zaufaniu do Bożej Opatrzności, abym nie była ciężarem dla nikogo, abym znosiła ewentualny ból fizyczny z godnością, ( bo jestem bardzo nie wytrzymała ) i żebym do końca miała kontakt z Bogiem i otaczającymi mnie ludźmi.
Widząc tę życiową energię i pomysłowość w podejmowaniu nowych inicjatyw, jestem przekonany, że są to zmartwienia na wyrost!
xJ
Tylko z Panem Bogiem jestem silna.
Amen
xJ