Szczęść Boże! Moi Drodzy, po raz kolejny pozdrawiam – wraz ze swoją Ekipą – ze Szklarskiej Poręby. Pogoda jest naprawdę dobra – jest dość ciepło, chociaż wczoraj nieco wiało przez cały dzień. Ale stoki narciarskie są w dobrym stanie, z czego skorzystała nasza Ekipa.
Co mnie natomiast bardzo cieszy, to duża ilość ludzi, przebywających obecnie w Szklarskiej Porębie. I na stokach, i w samym mieście, widać naprawdę rzesze ludzi. Nie macie pojęcia, jak się z tego cieszę! Bo jest to dla mnie znakiem – może jednym z niewielu, jakie ostatnie dostrzegam – pragnienia uwolnienia się Polaków od tych bezsensownych, a niekiedy wręcz absurdalnych ograniczeń, z jakimi mamy do czynienia. Widać, że ludzie chcą czegoś innego i już nie wierzą w nachalnie narzucaną narrację o światowej hekatombie!
Bardzo jestem wdzięczny tym, którzy przyjechali do Szklarskiej Poręby, którzy poszli na stoki, zajęli miejsca w hotelach i pensjonatach. Bo dali miejscowym Ludziom możliwość zarobku – w sytuacji, w której wielu z nich pozbawionych zostało praktycznie środków do życia, gdyż wszystkie te tarcze pomocowe, o których słyszeliśmy w mediach, do wielu z nich jakoś nie dotarły. Dlatego cieszę się, że w tych dniach mogli trochę odżyć. Raz jeszcze dziękuję Wszystkim, którzy w tych dniach tutaj przyjechali.
Liczę na to, że – jako społeczeństwo – zaczniemy właściwie reagować na kolejne restrykcje, już zapowiadane przez Rząd. I że w końcu wszyscy zdejmiemy z twarzy te koszmarne maski, które odbierają nam indywidualność i godność, i otworzymy szkoły, uniwersytety, ale też hotele i restauracje, i inne miejsca, gdzie ludzie będą normalnie pracować i uczciwie zarabiać na życie. Bo dalej już tak nie może być, że we własnym kraju nie żyjemy jak w domu, a jak na prywatnym folwarku kilku urzędników, którzy na podstawie jakichś wydumanych ekspertyz wywracają nam życie. Dość tego!
Dlatego otwarcie i jasno zachęcam Wszystkich: upomnijmy się o swoją wolność! I nie chodzi mi o wszczynanie rebelii, ale o zabieranie głosu i zajmowanie solidarnie odważnego stanowiska – na wszystkie możliwe sposoby i we wszelkich okolicznościach, w których pojawi się taka możliwość.
A przede wszystkim – pamiętajmy o modlitwie! My tu, na miejscu, modlimy się intensywnie o to, by Pan, w swej wielkiej łaskawości, uwolnił nas od tego wszystkiego, co się obecnie dzieje. Nie wiemy, co się tak naprawdę dzieje – kto i za jakie sznurki pociąga. I jakie siły za tym wszystkim stoją. Na szczęście, Pan to wie. Dlatego, z ogromną ufnością Jemu to oddajmy, wierząc głęboko, że tylko On jest w stanie nas uratować. Obyśmy tylko wszyscy na sto procent zaufali Jego mocy!
Zachęcajmy się nawzajem do modlitwy i do odważnego zajmowania stanowiska w całej sprawie!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wtorek 1 Tygodnia Wielkiego Postu,
23 lutego 2021.,
do czytań: Iz 55,10–11; Mt 6,7–15
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
To mówi Pan Bóg: „Podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich: nie wraca do Mnie bezowocnie, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich. Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie.
Wy zatem tak się módlcie:
Ojcze nasz, któryś jest w niebie: święć się imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj; i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom; i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zbaw ode złego.
Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień”.
Słuchamy zapewnienia, wypowiedzianego przez Boga w pierwszym czytaniu i zastanawiamy się, czy aby na pewno spełnia się ono tak, jak Bóg mówi, czy jest jedynie życzeniem, które może ewentualnie zrealizuje się w jakieś mglistej, bliżej nie określonej przyszłości. Kiedy bowiem słyszymy, jak Bóg – przez Proroka – mówi: słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocnie, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa – a jednocześnie widzimy, co się dzieje na świecie, co się dzieje wokół nas, to naprawdę zastanawiamy się, czy to Słowo faktycznie tak skutecznie kształtuje dzisiejszą rzeczywistość?…
Wydaje się bowiem, że – by tak rzec w miarę dyplomatycznie – nie cieszy się ono w obecnym czasie zbyt dużym „wzięciem”. Ludzie nie za bardzo przejmują się jego treścią i jego przesłaniem – raczej wolą słuchać swoich własnych słów i kształtować rzeczywistość według własnego „widzimisię”.
A tu tymczasem takie zapewnienie, wsparte jeszcze dodatkowo porównaniem, które nie pozostawia żadnych wątpliwości: otóż Słowo to działa w taki sposób, jak ulewa i śnieg, które spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego.
Nad zmianami, jakie dokonują się w przyrodzie pod wpływem deszczu, chyba nie ma co dyskutować – wiemy, że są one konkretne i wyraźnie dostrzegalne. Chociaż – i może tu jest klucz do zrozumienia dzisiejszego przesłania – nie od razu! Kiedy deszcz spadnie, dokonuje – owszem – wiele dobrego, bo rośliny wzrastają, dojrzewają też owoce… Ale na to wszystko potrzeba czasu, to się dzieje w sobie właściwym rytmie i porządku.
I tak zapewne widział tę sprawę Bóg, który przez Proroka zapewnił nas, że Jego słowo jest absolutnie i bezdyskusyjnie skuteczne – i na pewno dokona tego, co On sam zamierzył. Ale w czasie ku temu właściwym i w sposób, przez Niego zaplanowany. Człowiek może tego od razu nie dostrzegać, a nawet może mu się wydawać – jak nam się obecnie zapewne wydaje – że Bóg tak naprawdę na każdym odcinku rzeczywistości przegrywa ze światem, ponosi klęskę za klęską. Tymczasem – to nie jest tak.
W dzisiejszym pierwszym czytaniu słyszymy słowa naprawdę wyraziste i nie pozostawiające wątpliwości: woda, która spadła na ziemię w postaci ulewy, nie uniesie się ponownie do góry, jeżeli na ziemi nie spełni Bożych oczekiwań i zamiarów. Tak słowo, wypowiedziane przez Boga, ma w sobie wewnętrzną moc dokonywania przemiany ludzkiego serca, a co za tym idzie – całej rzeczywistości, w której człowiek żyje. Tylko trzeba – być może – na to poczekać… Dać czas na tę przemianę, dać czas na wzrost…
Naturalnie, to wszystko, co tu sobie mówimy, to obrazy, porównania… My je odnosimy do procesu, dokonującego się w naszym sercu i w naszym życiu pod wpływem Bożego słowa. I zdajemy sobie sprawę, że w żaden sposób – w żaden ludzki sposób – nie jesteśmy w stanie tego kontrolować, czy nawet oceniać, ileż to tego dobra Boże słowo w nas spowodowało.
I nawet jeśli wydaje się, że Bóg dzisiaj jest bezsilny wobec ludzkich kombinacji, wobec ludzkiego oporu, a do tego jeszcze wobec tego wszystkiego, co dzieje się obecnie na świecie – to jednak możemy być spokojni. Bóg – by tak rzec – ogarnia całą sytuację. On ma na całą obecną sytuację – jak i każdą poprzednią, i każdą, która nastąpi – swoje Słowo!
On ma coś konkretnego do powiedzenia w każdej ludzkiej rzeczywistości, chociaż człowiekowi wydaje się, że nie ma, dlatego sam musi sobie, po ludzku, ze wszystkim radzić… Nie! W słowie Bożym znajdują się odpowiedzi na wszystkie pytania i dylematy człowieka – ono nic nie straciło do dzisiaj ze swej aktualności, ze swej skuteczności, ale też ze swej… atrakcyjności. Tak, to Słowo czyni naprawdę wciąż wiele dobrego!
Dlatego dobrze byłoby, abyśmy bardziej to słowo doceniali, chętniej go słuchali, rozważali je i wprowadzali w życie. I abyśmy w jego świetle bardziej szanowali swoje własne słowo, wypowiadane przy różnych okazjach. Także na modlitwie. Bo i tutaj – jak się okazuje – można wypowiadać wiele słów niepotrzebnych, wiele słów pustych, będących zwykłą paplaniną, formą dla formy, czy sposobem na dowartościowanie siebie.
Jezus dzisiaj daje nam przykład modlitwy, którą my zwykliśmy nazywać Modlitwą Pańską, a która stanowi wzorzec każdej modlitwy, zanoszonej przez człowieka do Boga. W tej Jezusowej propozycji nie ma ani jednego zbędnego słowa! Modlitwa ta bowiem ogarnia swoim zasięgiem wszystkie ludzkie sprawy – zarówno na tej ziemi, jak i wieczności!
Tak, ta modlitwa sięga wieczności, dosięga Nieba! W tak bardzo skondensowany sposób, przy użyciu naprawdę niewielu słów, wszystko właściwie wyraża: wszystkie sprawy Nieba i ziemi! I życie każdej i każdego z nas.
Oby w przypadku każdej i każdego z nas okazała się ona tym właśnie Słowem, które wychodząc z ust Bożych – i z ust naszych, jako Boże słowo – dokona w naszych sercach i w naszym życiu tego, czego Bóg chce! Pomyślmy o tym, kiedy będziemy ponownie odmawiali Modlitwę Pańską, albo kiedykolwiek będziemy ją odmawiać. Zawsze wtedy pomyślmy, że ogarniamy nią cały świat i wszechświat – Niebo i ziemię!
I niech ten świat, polecany Bogu za każdym razem, kiedy ktokolwiek kiedykolwiek odmawia Modlitwę Pańską – okaże się żyzną rolą dla Bożego słowa. Niech tą żyzną rolą okaże się serce każdej i każdego z nas – moje serce, które pod wpływem Bożego słowa całkowicie się przemieni i odnowi! Niech Boże słowo spełnia w naszym życiu pomyślnie swoje posłannictwo!
Niech je spełnia Modlitwa Pańska – za każdym razem, kiedy jest wypowiadana z miłością i w skupieniu. Oby tak zawsze była wypowiadana… Może od dzisiaj już będzie?…