Dobre owoce – z dobrego drzewa

D

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę święceń kapłańskich przeżywa Ksiądz Roman Truba, jeszcze Wikariusz w mojej rodzinnej Parafii, a od 1 lipca – Proboszcz w jednej z Parafii pobliskich.

Imieniny natomiast przeżywają:

Siostra Wanda Paduch, Służka Maryi Niepokalanej, mieszkająca i posługująca w Miastkowie Kościelnym;

Doktor Wanda Półtawska – Przyjaciółka Jana Pawła II, znana na całym świecie Obrończyni życia człowieka, szczególnie zagrożonego w łonie własnej matki.

Urodziny z kolei przeżywa Piotr Strzeżysz, którego poznałem w czasie mojej posługi w Celestynowie jako Ucznia tamtejszego Gimnazjum; obecnie jest młodym Mężem; kilka lat temu, przez krótki czas, pisał rozważania na naszym blogu.

A mój „pokładowy komputer” dopiero teraz przypomniał sobie, że 11 czerwca pierwszą rocznicę zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywali Magdalena i Szymon Olendrowie, niezwykle mi bliscy Ludzie z Celestynowa. Przepraszając za to opóźnienie, zapewniam, że w przyszłości to się już nie powtórzy, teraz zaś życzę jedności i miłości małżeńskiej.

A Wszystkim świętującym życzę takiej przyjaźni z Jezusem, jakiej przykład daje nam już po raz kolejny Abram. Zapewniam o modlitwie.

Dzisiaj także jest Dzień Ojca, proszę więc pamiętać o swoich Ojcach, a ja o moim napiszę jutro, kiedy będzie także przeżywał imieniny.

Moi Drodzy, pozdrawiając Was wszystkich z Kodnia, od Matki Bożej, zapewniam o modlitwie w Waszej intencji i w Waszych intencjach. Niech Pani Kodeńska wstawia się za nami!

Teraz zaś już pochylmy się nad słowem Bożym dzisiejszej liturgii, aby odkryć to indywidualne przesłanie, z jakim Pan do mnie się zwraca! Duchu Święty – tchnij!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 12 Tygodnia zwykłego, rok I,

23 czerwca 2021., 

do czytań: Rdz 15,1–12.17–18; Mt 7,15–20

CZYTANIE Z KSIĘGI RODZAJU:

Pan tak powiedział do Abrama podczas widzenia: „Nie obawiaj się, Abramie, bo Ja jestem twoim obrońcą; nagroda twoja będzie sowita”.

Abram rzekł: „O Panie Boże, na cóż mi ona, skoro zbliżam się do kresu mego życia, nie mając potomka; przyszłym zaś spadkobiercą mojej majętności jest Damasceńczyk Eliezer”. I mówił: „Ponieważ nie dałeś mi potomka, ten właśnie, zrodzony u mnie sługa mój, zostanie moim spadkobiercą”.

Ale oto usłyszał słowa: „Nie on będzie twoim spadkobiercą, lecz ten po tobie dziedziczyć będzie, który od ciebie będzie pochodził”. I poleciwszy Abramowi wyjść z namiotu, rzekł: „Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić”. Potem dodał: „Tak liczne będzie twoje potomstwo”. Abram uwierzył i Pan poczytał mu to za zasługę.

Potem zaś rzekł do niego: „Ja jestem Pan, którym cię wywiódł z Ur chaldejskiego, aby ci dać ten oto kraj na własność”.

A na to Abram: „O Panie Boże, jak będę mógł się upewnić, że otrzymam go na własność?”

Wtedy Pan rzekł: „Wybierz dla Mnie trzyletnią jałowicę, trzyletnią kozę i trzyletniego barana, a nadto synogarlicę i gołębicę”. Wybrawszy to wszystko, Abram poprzerąbywał je wzdłuż na połowy i przerąbane części ułożył jedną naprzeciw drugiej; ptaków nie porozcinał. Kiedy zaś do tego mięsa zaczęło zlatywać się ptactwo drapieżne, Abram je odpędził.

A gdy słońce chyliło się ku zachodowi, Abram zapadł w głęboki sen i opanowało go uczucie lęku, jak gdyby ogarnęła go wielka ciemność.

A kiedy słońce zaszło i nastał mrok nieprzenikniony; ukazał się dym jakby wydobywający się z pieca i ogień niby gorejąca pochodnia i przesuwały się między tymi połowami zwierząt. Wtedy to właśnie Pan zawarł przymierze z Abramem, mówiąc: „Potomstwu twemu daję ten kraj, od Rzeki Egipskiej aż do rzeki wielkiej, rzeki Eufrat”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców.

Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach”.

Jakoś tak się dzieje w życiu przyjaciół Bożych, a więc ludzi świętych, że Pan ma z nimi stały kontakt. Kiedy już nawiąże się ta nić przyjaźni, to Pan stale ją podtrzymuje i ciągle jest z nimi w kontakcie. Doskonałym tego przykładem jest chociażby historia nieustannego dialogu, jaki z Jezusem prowadziła Siostra Faustyna Kowalska, a którego zapisem jest jej „Dzienniczek”.

Dowiadujemy się z niego, że swemu Mistrzowi, a jednocześnie Przyjacielowi, mówiła ona o wszystkim, dosłownie o wszystkim, nawet o „najdrobniejszych drobiazgach”, najbardziej zwyczajnych i banalnych sprawach. A kiedy przez jakiś czas nie mówiła o wszystkim, to spotkało się to z reakcją Jezusa, który wprost zapytał ją, czemu nie mówi Mu o wszystkich sprawach, nawet najdrobniejszych?… Kiedy zaś Faustyna odparła, że przecież Jezus i tak o wszystkim wie, On to potwierdził, że faktycznie – o wszystkim wie. Ale On chce jej słuchać! Słuchanie jej sprawia Mu radość!

I kiedy zaś wczytujemy się w kolejne akapity i stronice „Dzienniczka”, to wręcz zadziwia nas szczegółowość i drobiazgowość kwestii, poruszanych w tych rozmowach. Jezus ze swoją duchową Córką naprawdę rozmawiali o wszystkim. A niekiedy to nawet dochodziło do ciekawych zestawień, bo Jezus – chociaż sam osobiście rozmawiał z Faustyną – kazał jej być posłuszną spowiednikowi, gdy tymczasem spowiednik inaczej rozstrzygał sprawę, niż Jezus. Z drugiej zaś strony – ci sami spowiednicy prosili Siostrę, aby zapytała Jezusa w tej, czy innej sprawie.

I niekiedy to można było nawet odnieść wrażenie, że ten kontakt jest jakby za częsty, za intensywny! Bo mogło pojawić się nieco przewrotne pytanie: Czy Jezus to już naprawdę nie miał na świecie innych osób, czy spraw, którymi też winien się zająć, tylko ciągle i ciągle sprawami Siostry Faustyny?… Jezus jednak w ten sposób pokazywał, jak bardzo ceni sobie przyjaźń z takimi ludźmi.

Z Faustyną Kowalską, ale i z Janem Pawłem II, bo i o jego kontaktach z Bogiem wiemy coraz więcej. I z innymi Świętymi. A w Starym Testamencie – z Abramem. Zobaczmy, jak często – w tych ostatnich dniach – słyszymy w pierwszym czytaniu o tym, że Bóg to i tamto Abramowi powiedział, to i tamto obiecał… A obiecał naprawdę bardzo dużo, bo – poza swoją łaską, błogosławieństwem i obroną przed wrogami – także potomstwo tak liczne, jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na brzegu morza! Naprawdę, niczego nie szczędził Bóg swemu przyjacielowi.

A przyjaciel także starał się nie być dłużnym, dlatego jak tylko mógł – okazywał swoją przyjaźń Bogu, swoje posłuszeństwo, totalne zaufanie. I w ten właśnie sposób przyjaźń ta ciągle się wzmacniała! Podobnie zresztą, jak i z innymi, takimi właśnie ludźmi.

Kiedy tego wszystkiego słuchamy, to może pojawić się w naszym sercu niejaka zazdrość, dlaczegóż to właśnie z jednymi ludźmi Bóg wchodzi w taką bliskość, a z innymi nie? Wydaje się jednak, że tak nie możemy stawiać sprawy. Bo Bóg z każdą i z każdym z nas wchodzi w inne relacje – osobiste i właściwe dla każdego. Z każdym kontaktuje się w inny sposób. On na pewno wychodzi z inicjatywą, ale wielka i niezastąpiona w tym jest nasza rola. Od nas naprawdę dużo zależy – czy chcemy być w stałym i bliskim kontakcie z Bogiem, czy wolimy tak na dystans… tak niezobowiązująco… To naprawdę od nas zależy!

A przecież niejednokrotnie ci, którzy nie nawiązali z Panem jakiejś bliższej relacji, albo uważają, że z jakiegoś powodu nie są jej godni, lub nie mają na nią szans, proszą tych będących bliżej Boga o modlitwę w swoich różnych potrzebach – szczególnie, kiedy te potrzeby mocno dadzą o sobie znać. Nawet najwięksi – by tak rzec – cwaniacy, kiedy życie – i to znowu kolokwializm – da im „do wiwatu”, rozpaczliwie szukają kogoś, kto by się za nich pomodlił. Sami są na co dzień może nawet bardzo daleko od Boga, ale kiedy po raz kolejny zobaczą, że z życiem to jednak nie ma żartów, szukają wsparcia u takich ludzi, jak Abram, jak Jan Paweł II, jak Faustyna…

A nawet nie chodzi już o wielkie nazwiska i takie monumentalne postacie, jak te, wymienione. Wtedy szuka się każdego, o kim wiadomo, że jest z Bogiem „nieco bliżej”. Bo po owocach życia takiego człowieka widać, że on żyje „jakoś”, że żyje „po coś”…

Na to kryterium rozpoznawalności życia i postaw człowieka wskazuje dzisiaj Jezus, gdy mówi w Ewangelii: Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach.

Właśnie w ten sposób można odróżnić prawdziwych przyjaciół Jezusa od fałszywych proroków, których dzisiaj – niestety – nie brakuje… Po konkretnych, dobrach owocach życia, a nie po szumie, jaki niektórzy robią wokół siebie, reklamując na prawo i lewo pustkę swego umysłu i serca… Ludzie, będący w stałym dialogu z Jezusem, żyją jakoś inaczej, głębiej, mądrzej, radośniej… Do nich się wręcz samorzutnie lgnie, takich ludzi dzisiaj bardzo potrzeba…

Przy czym – dodajmy dla pełnego obrazu i pełnej uczciwości – ich życie nie jest usłane płatkami róż. Oni też mają swoje problemy, swoje zmartwienia, dylematy; oni też cierpią; oni też stawiają Bogu pytania… Ale oni – w głębi swego czystego i pokornego serca, oddanego Bogu – odczytują Boże odpowiedzi na swoje dylematy.

I cóż my na to? Czy będziemy się rozglądać wokół siebie, by takich ludzi rozpoznać i – w razie potrzeby – poprosić ich o modlitwę, o dobrą radę, o wsparcie?… A może uświadomimy sobie, że to my właśnie możemy – i chyba nawet powinniśmy – być takimi ludźmi dla innych? A może już jesteśmy przez innych za takowych uważani?…

Budujmy na co dzień najgłębszą, osobistą, intymną więź z Jezusem! Bądźmy z Nim w stałym dialogu…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.