Nowa nauka – z mocą!

N

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają:

Maria Suska, bardzo życzliwa i bliska mi Osoba, mieszkająca w Kłoczewie;

Magda Golba – należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot;

Jan Kondej – Lektor w Samogoszczy i prawa ręka Księdza Proboszcza tamtejszej Parafii, a także Autor rozważań poniedziałkowych na naszym forum, prowadzący stronę internetową naszego Duszpasterstwa Akademickiego i Uczestnik audycji w Katolickim Radiu Podlasie, w ramach cyklu: DROGAMI MŁODOŚCI.

Drogim Jubilatom życzę takiego zaufania do Boga i takiej wytrwałości w modlitwie, o jakich mowa w dzisiejszym Bożym słowie. Zapewniam o modlitwie!

A dzisiaj słówko Ani. Wielkie dzięki za jego przygotowanie – jak w każdy wtorek. Jak zwykle, słówko to krótkie, ale treściwe i dosadne! Niech Pan sam wynagrodzi swoją łaską to zaangażowanie.

Pochylmy się zatem nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Z jakim przesłaniem zwraca się osobiście do mnie? Duchu Święty, tchnij!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Wtorek 1 Tygodnia zwykłego, rok II,

11 stycznia 2022.,

do czytań: 1 Sm 1,9–20; Mk 1,21–28

CZYTANIE Z PIERWSZEJ KSIĘGI SAMUELA:

Gdy w Szilo skończono ucztę po ofierze, Anna wstała. A kapłan Heli siedział na krześle przed bramą przybytku. Ona zaś smutna na duszy zanosiła do Pana modlitwy i płakała nieutulona. Uczyniła również obietnicę, mówiąc:

Panie Zastępów! Jeżeli łaskawie wejrzysz na poniżenie służebnicy twojej i wspomnisz na mnie, i nie zapomnisz służebnicy twojej, i dasz mi potomka płci męskiej, wtedy oddam go dla Pana na wszystkie dni jego życia, a brzytwa nie dotknie jego głowy”.

Gdy się tak żarliwie modliła przed obliczem Pana, Heli przyglądał się jej ustom. Anna zaś mówiła tylko w głębi swego serca, poruszała wargami, lecz głosu nie było słychać. Heli sądził, że była pijana. Heli odezwał się do niej: „Dokąd będziesz pijana? Wytrzeźwiej od wina”.

Anna odrzekła: „Nie, panie mój. Jestem nieszczęśliwą kobietą, a nie upiłam się winem ani sycerą. Wylałam tylko duszę moją przed Panem. Nie uważaj swej służebnicy za córkę Beliala, gdyż z nadmiaru zmartwienia i boleści duszy mówiłam cały czas”.

Heli odpowiedział: „Idź w pokoju, a Bóg Izraela niech spełni prośbę twoją, jaką do Niego zaniosłaś”.

Odpowiedziała: „Obyś był życzliwy dla służebnicy twojej!” I poszła sobie ta kobieta: jadła i nie miała już twarzy tak smutnej jak przedtem.

Wstali o zaraniu, i oddawszy pokłon Panu, wrócili i udali się do domu swego w Rama. Elkana zbliżył się do żony swojej, Anny, a Pan wspomniał na nią. I stało się, że po upływie dni Anna poczęła i urodziła syna nazywając go imieniem Samuel, ponieważ mówiła: „Uprosiłam go od Pana”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

W mieście Kafarnaum Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał. Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie.

Był właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: „Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży”.

Lecz Jezus rozkazał mu surowo: „Milcz i wyjdź z niego”. Wtedy duch nieczysty zaczął go targać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego.

A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: „Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne”. I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej.

A OTO SŁÓWKO ANI:

Często bywa tak, że robimy coś, wykonujemy jakąś pracę, spełniamy jakąś posługę – przez długi czas, co sprawia, że w końcu wkrada się monotonia, zniechęcenie, co zwykle spowodowane jest tym, że nie widzimy efektów naszych działań „na pierwszy rzut oka”. Pracujemy, staramy się, wysilamy – a tu nic…

To samo może nas spotkać w życiu duchowym: zniechęcenie, bo nie widzimy efektów naszej modlitwy, nie widzimy pozytywnych skutków naszych działań w swoim otoczeniu.

Jak bardzo dzisiaj człowiekowi potrzebna jest wytrwałość – szczególnie w trudnych, kryzysowych momentach życia, ale również wtedy, gdy dopada nas szare, zwykłe życie, bez jakichkolwiek „efektów specjalnych”.

W dzisiejszym pierwszym czytaniu spotykamy Annę – kobietę, która wytrwale prosi o syna. Jak słyszymy: Ona zaś smutna na duszy zanosiła do Pana modlitwy i płakała rzewnie. Zanosiła modlitwy do Pana wielokrotnie, wierząc, że jej wiara i poświęcenie będą wynagrodzone. Jak wielu z nas zrezygnowałoby już w tym momencie! Tak zwykle bywa, gdy po tygodniu, miesiącu, a nawet roku ciągłych żarliwych poświeceń z naszej strony nic się nie dzieje i pomimo, że czas upływa, to jednak zmian jak nie było, tak nie ma. Jak bardzo trudnym jest, by w takim momencie nie zrezygnować. Anna jednak nie rezygnuje, jej postawa spotyka się z docenieniem, jej pragnienia zostają spełnione.

Z kolei dzisiejsza Ewangelia mówi o wytrwałej postawie Tego, który jest dla nas najlepszym przykładem – naszego Pana, Jezusa Chrystusa. On „jak zwykle” idzie w szabat do synagogi, idzie nauczać, mówić o Bożej miłości do człowieka i – niestety – „jak zwykle” spotyka się z niedowierzaniem, złośliwymi pytaniami, zaprzeczaniem prawdziwości jego słów… A chociaż „jak zwykle” jego naukę potwierdza jakiś cud, to i tak wielu nie zastanawia się nad samą nauką – na tym, co Jezus chce im powiedzieć – ale podważają albo roztrząsają prawdziwość cudu!

Pewnie dla Jezusa – dla jego ludzkiej natury – musiało to być bardzo frustrujące, że coś, co robi już tyle czasu konsekwentnie i z wielką miłością do ludzi – wciąż budzi tyle ich zastrzeżeń i wątpliwości.

A czy my potrafimy być wytrwali? Czy potrafimy trwać – mimo, że wiąże się to czasem z coraz to większym poświęceniem, albo pozorną stratą czasu?…

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.