Szczęść Boże! Moi Drodzy, bardzo dziękuję za Waszą obecność z nami na wczorajszej audycji w Katolickim Radiu Podlasie. Przypominam, że wszystkie nasze audycje są do odsłuchania w Archiwum dźwięków, na stronie internetowej Radia.
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem i odkrycia tej jednej, konkretnej myśli, z jaką Pan dzisiaj do każdej i każdego z nas przychodzi. Niech Duch Święty nam w tym pomoże!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Sobota 1 Tygodnia zwykłego, rok I,
14 stycznia 2023.,
do czytań: Hbr 4,12–16; Mk 2,13–17
CZYTANIE Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Bracia: Żywe jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca. Nie ma stworzenia, które by było przed Nim niewidzialne, przeciwnie, wszystko odkryte i odsłonięte jest przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek.
Mając więc arcykapłana wielkiego, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trwajmy mocno w wyznawaniu wiary. Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu.
Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę dla uzyskania pomocy w stosownej chwili.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Jezus wyszedł znowu nad jezioro. Cały lud przychodził do Niego, a On go nauczał. A przechodząc ujrzał Lewiego, syna Alfeusza, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: „Pójdź za Mną”. On wstał i poszedł za Nim.
Gdy Jezus siedział w jego domu przy stole, wielu celników i grzeszników siedziało razem z Jezusem i Jego uczniami. Było bowiem wielu, którzy szli za Nim. Niektórzy uczeni w Piśmie spośród faryzeuszów widząc, że je z grzesznikami i celnikami, mówili do Jego uczniów: „Czemu On je i pije z celnikami i grzesznikami?”
Jezus usłyszał to i rzekł do nich: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”.
Po przeczytaniu dzisiejszych tekstów biblijnych, trudno nie odnieść wrażenia, że – by tak rzec – dużo się tu dzieje… To znaczy, w dzisiejszym Słowie dużo się dzieje, dużo ważnych treści się pojawia, właściwie na podstawie każdego zdania – a już na pewno: każdego akapitu – można by wygłosić odrębną, wcale nie krótką homilię, albo napisać rozważanie. W każdym jednym bowiem kolejnym fragmencie mamy jakąś nową, ważną treść.
I tak od początku: Żywe jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca. Nie ma stworzenia, które by było przed Nim niewidzialne, przeciwnie, wszystko odkryte i odsłonięte jest przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek.
Moi Drodzy, jaki obraz Bożego słowa rysuje się przed naszymi oczami? Co moglibyśmy o nim powiedzieć? Tak w ogóle, to warto sobie ten cytat zapamiętać – a przynajmniej pierwszą jego część – by często go sobie przywoływać lub przypominać innym, zachęcając najpierw siebie, a potem innych, do systematycznego czytania i rozważania słowa Bożego.
Zaprawdę bowiem, Słowo to ma niezwykłą moc i zasadniczo różni się od każdego innego Słowa, które wypowiadamy lub piszemy. Boże słowo ma moc przenikania serc i umysłów, ma moc przemiany serc i umysłów, ma moc odkrywania ukrytych zamiarów człowieka i jego wewnętrznych intencji. Wielką zatem moc ma Boże słowo. Żadne inne, ludzkie słowo, nie może się z nim równać!
W blasku tegoż Bożego słowa człowiek odkrywa pełną prawdę o sobie, o świecie, o Bogu, o innych ludziach… Po prostu – o wszystkim! Raz jeszcze przywołajmy to stwierdzenie: Nie ma stworzenia, które by było przed Nim niewidzialne, przeciwnie, wszystko odkryte i odsłonięte jest przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek. Ono mówi samo za siebie.
Ale oto następny akapit: Mając więc arcykapłana wielkiego, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trwajmy mocno w wyznawaniu wiary. Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu.
Co mówi nam on o Jezusie Chrystusie? Czyż nie ukazuje Go jako kogoś niezmiernie nam bliskiego i w pełni uczestniczącego w naszym, ludzkim losie – pomimo swojej Boskości? A ponieważ jest On naszym Bratem, dzielącym tak bardzo nasz ludzki los, ale jednocześnie jest naszym Arcykapłanem, który przeszedł przez niebiosa, przeto jest łącznikiem między Niebem a ziemią, punktem odniesienia, fundamentem naszej wiary i naszego życia.
Dlatego odpowiedzią z naszej strony na tę Jego miłość i otwartość nie może być nic innego, jak trwanie mocne i konsekwentne w wyznawaniu wiary! Bo w ten sposób łączymy się z kimś, kto naprawdę dobrze nas rozumie i kto żyje naszym życiem. Trzeba zatem, abyśmy my żyli Jego życiem. Abyśmy w Niego jak najmocniej wierzyli i za Nim wytrwale kroczyli.
Ale oto kolejny akapit: Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę dla uzyskania pomocy w stosownej chwili.
O tym właśnie cały czas mówimy: miłość i otwartość Jezusa Chrystusa na nas, ludzi i na nasz ludzki los jest dla nas zachętą i jednocześnie ośmieleniem, abyśmy naprawdę zbliżyli się do Tronu łaski Bożej i z Jego miłosierdzia skorzystali. Abyśmy zawsze z niego korzystali, a nie próbowali – wbrew zdrowemu rozsądkowi – radzić sobie samemu z naszymi problemami.
I pierwszy akapit dzisiejszej Ewangelii: Jezus wyszedł znowu nad jezioro. Cały lud przychodził do Niego, a On go nauczał. A przechodząc ujrzał Lewiego, syna Alfeusza, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: „Pójdź za Mną”. On wstał i poszedł za Nim.
To sam Jezus ujrzał tego celnika, zamkniętego w komorze celnej, a jednocześnie: zamkniętego w szczelnej komorze swego kamiennego, chciwego pieniędzy serca – i zaprosił do współpracy. Jakby nie miał nikogo lepszego – chciałoby się powiedzieć… Ale chyba akurat w tym momencie nie miał, albo może i miał, ale też miał swój bardzo konkretny plan wobec tego akurat, konkretnego człowieka. I dlatego wyszedł właśnie do Niego – On, Jezus, jako pierwszy. To potwierdza ową troskę o każdego człowieka, o której dopiero co sobie rozważaliśmy.
Stąd też nie dziwi nas to, co słyszymy dalej: Gdy Jezus siedział w jego domu przy stole, wielu celników i grzeszników siedziało razem z Jezusem i Jego uczniami. Było bowiem wielu, którzy szli za Nim.
Można zaryzykować stwierdzenie, że kiedy całe to szemrane towarzystwo zobaczyło, że jest ktoś, kto ich nie przeklina i nie pluje im w twarz, albo pod nogi, a zaprasza do stołu i po ludzku rozmawia, to od razu – jak muchy do lepu – zeszło się w jednej chwili! A to tylko pokazuje, że człowiek – każdy człowiek, nawet ten po ludzku najgorszy – tak naprawdę potrzebuje miłości. Czyjegoś otwartego serca. Nawet, jeżeli sam o tym nie wie, albo udaje, że nie wie, że nie potrzebuje. Tak naprawdę, miłości potrzebuje każdy, a Jezus tę szczerą i prawdziwą miłość ofiaruje. Nawet tym – po ludzku – najgorszym.
To oczywiście nie może podobać się tym – według własnego mniemania i według powszechnej opinii – najlepszym i najważniejszym. Słyszymy bowiem w następnych zdaniach, że niektórzy uczeni w Piśmie spośród faryzeuszów widząc, że je z grzesznikami i celnikami, mówili do Jego uczniów: „Czemu On je i pije z celnikami i grzesznikami?”
Niestety, nie mogło wtedy i dzisiaj nie może pomieścić się to w niektórych ciasnych głowach i sercach. Chociaż tacy ludzie także potrzebują miłości, ale właśnie oni chyba najbardziej są na nią zamknięci i z dotarciem do takich nawet Jezus miał spore problemy. Sam bowiem tak dzisiaj odpowiedział na to ich szemranie: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników.
Tylko cały problem w tym, żeby uznać, że się „źle ma” i że się jest grzesznikiem. Ci wielcy i – według własnego mniemania – święci nigdy tak nie uważali. Oni się raczej uważali za wyjątkowych i wielkich! I to był ich naprawdę wielki problem…
My jednak otwieramy się na inicjatywę Jezusa, na Jego wyjście do nas, na Jego miłość – i na Jego słowo! Jaki obraz tegoż Słowa i samego Jezusa dzisiaj rysuje się przed nami – na podstawie choćby tej krótkiej refleksji nad poszczególnymi akapitami? Czyż to nie jest naprawdę piękny obraz Boga, który tak bardzo kocha swoje dzieci, że wychodzi do nich z ogromną miłością i z taką samą miłością do nich mówi?
Szuka wręcz z nimi kontaktu, nie zważa ani na swój majestat, ani na ludzką nędzę, tylko wychodzi, wyciąga rękę, zaprasza, przemawia, przekonuje, naucza, podnosi na duchu… A ponieważ dzieli z nimi nasz los, to doskonale rozumie wszystkie ich biedy. Taki jest nasz Bóg. A jacy my jesteśmy – dla naszego Boga?… Jak odpowiadamy na tę Jego miłość?…
Może więc warto się ośmielić i skorzystać z tej zachęty Autora biblijnego, którą już dzisiaj przywoływaliśmy: Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę dla uzyskania pomocy w stosownej chwili. Tak, jak skorzystał celnik Mateusz – i całe jego szemrane towarzystwo…