Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym osiemnastą rocznicę święceń biskupich przeżywa Ksiądz Biskup Kazimierz Gurda, Pasterz Diecezji siedleckiej. Niech Najwyższy Pasterz udziela wszelkich łask i dobrych natchnień!
Imieniny natomiast przeżywają dziś:
►Agata Witek, należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot;
►Agata Bogusz, moja była Uczennica w Liceum w Żelechowie, zaangażowana w działalność młodzieżową w tejże Parafii.
Chciałbym jeszcze dopisać dwie Osoby do listy Osób Konsekrowwanych, jaką zamieściłem 2 lutego. Są to:
►Siostra Urszula Neugebauer – posługująca w Sanatorium w Mariówce;
►Alumn Paweł Szczygielski – pochodzący z Miastkowa Kościelnego, a formujący się w Seminarium Duchownych Mosjonarzy Świętej Rodziny.
Wszystkim świętującym życzę Bożej opieki i wszelkiego dobra! Zapewniam o modlitwie!
Moi Drodzy, ja dzisiaj do południa posługuję w Parafii w Grabowie Szlacheckim, gdzie Proboszczem jest mój Kolega kursowy, Ksiądz Tomasz Radczuk. Dziękuję za to zaproszenie! Wieczorem zaś, o godzinie 20:00, Msza Święta w naszym Duszpasterstwie.
Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co dziś mówi do mnie Pan – do mnie osobiście? Duchu Święty, podpowiedz…
Na głębokie i pobożne przeżywanie Dnia Pańskiego – pierwszej niedzieli miesiąca – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
5 Niedziela zwykła, A,
5 lutego 2023.,
do czytań: Iz 58,7–10; 1 Kor 2,1–5; Mt 5,13–16
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
To mówi Pan: „Dziel swój chleb z głodnym, wprowadź w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziej i nie odwróć się od współziomków.
Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie. Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwała Pana iść będzie za tobą.
Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On rzecze: «Oto jestem!»
Jeśli u siebie usuniesz jarzmo, przestaniesz grozić palcem i mówić przewrotnie, jeśli podasz twój chleb zgłodniałemu i nakarmisz duszę przygnębioną, wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem”.
CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia, przyszedłszy do was, nie przybyłem, aby błyszcząc słowem i mądrością głosić wam świadectwo Boże. Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego.
I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem. A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi.
Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu.
Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”.
Gdyby tak chcieć określić główną myśl, główne przesłanie dzisiejszej liturgii Słowa, to moglibyśmy powiedzieć, iż jest nią chrześcijańska… zwyczajność, codzienność, można by powiedzieć: normalność. Dzisiaj nie słyszymy o jakichś wielkich czynach, bohaterskich zrywach, czy heroicznych dokonaniach. Dzisiaj słyszymy, jak powinniśmy na co dzień kształtować swoją postawę – w duchu jedności i bliskości z Bogiem – w sposób normalny, zwyczajny, powiedzielibyśmy: spokojny…
I tak oto, w pierwszym czytaniu, z Proroctwa Izajasza, słyszymy: Dziel swój chleb z głodnym, wprowadź w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziej i nie odwróć się od współziomków. Jaki będzie skutek takiego działania? To też zostało powiedziane: Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie. Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwała Pana iść będzie za tobą. Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On rzecze: «Oto jestem!»
I taki jest układ pierwszej części czytania: najpierw wskazanie, jak należy postępować, a potem: jaka za to będzie nagroda.
W drugiej części czytania mamy układ podobny. Bo najpierw słyszymy znowu, jak mamy postępować, a więc: Jeśli u siebie usuniesz jarzmo, przestaniesz grozić palcem i mówić przewrotnie, jeśli podasz twój chleb zgłodniałemu i nakarmisz duszę przygnębioną; a następnie znowu słyszymy, co za to będzie: Wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem.
I jeśli się tak uważniej wsłuchać w te stwierdzenia i nad nimi pomyśleć, to na pewno zauważymy, że tu nie chodzi o taki prosty – może aż nazbyt prosty – układ, iż jak człowiek będzie grzeczny, to Pan Bóg go pochwali i „da cukierka”, a jak będzie niegrzeczny, to palcem pogrozi i wymierzy karę. Nie, to raczej człowiek – jak słyszeliśmy – ma przestać innym grozić palcem, czyli stwarzać napięcia w relacjach z ludźmi, potępiać innych, wywyższać się nad nimi.
Natomiast opisana tu prawa i piękna postawa, realizowana na co dzień w zwykłych znakach dobroci i życzliwości, okazywanej innym, sprawi, iż taki człowiek po prostu mocno zwiąże się z Bogiem i szeroko otworzy na Jego działanie. Bóg będzie mógł dużo w jego życiu i przez niego dokonywać. I jakieś światło – takie zwyczajne światło ludzkiej dobroci i miłości do innych – człowiek taki będzie wokół siebie roztaczał. Jak się dziś zwykło mówić: taką piękną aurę!
I nie dlatego, że mu na tym zależy i o to zabiega, ale dlatego, że ludzie dzisiaj naprawdę potrzebują takiego właśnie świadectwa: zwyczajnej, codziennej dobroci i miłości, okazywanej innym. Owszem, oczekiwanie to nie zmienia faktu, iż owi oczekujący, a więc każda i każdy z nas, również ma takie świadectwo dawać. Ale na pewno potrzebne jest ono i nam ze strony innych, aby nas wewnętrznie wzmocnić, aby nas na duchu podtrzymać i przekonać, że dobro, czynione innym, jest naprawdę bardzo potrzebne i jest znakiem wielkiej miłości, a nie naiwności, czy łatwowierności.
Nam wszystkim – ale to wszystkim, także tym, którzy się tego wypierają i temu zaprzeczają – potrzeba dobrego przykładu ze strony innych i dobrego słowa ze strony innych. Owszem, to my mamy takim słowem i takim przykładem jako pierwsi innych obdarzać, ale my też tego potrzebujemy. Żeby ktoś nam powiedział coś miłego, podziękował za coś, docenił… To takie sympatyczne i jednak – takie ważne…
Naturalnie, nie dla pochwał czynimy dobro i nie dla samego tylko docenienia. Dlatego też, jeżeli kiedykolwiek zabraknie tego docenienia, czy słowa: „Dziękuję!”, to my nie przestaniemy czynić dobra. I nie obrazimy się na cały świat. Ale miło jest usłyszeć jakieś szczere, dobre słowo, bo to podnosi na duchu i skrzydeł dodaje. I jeszcze mocniej do dobra motywuje.
Zatem, tak właśnie rozumiemy to zestawienie z pierwszego czytania: dobrego działania – z dobrem, jakie ono powoduje: to drugie dobro jest naturalnym następstwem pierwszego. Co nie zmienia faktu, że jest też jakąś nagrodą, jaka spotyka człowieka za jego dobroć i wierność Bogu.
Doskonale wyraził to w drugim czytaniu Święty Paweł, tak pisząc do wiernych Gminy korynckiej, ale i do nas wszystkich: Bracia, przyszedłszy do was, nie przybyłem, aby błyszcząc słowem i mądrością głosić wam świadectwo Boże. Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego.
Tłumacząc to „z polskiego na nasze”, można powiedzieć, że Paweł nie przyszedł po to, aby przed swoimi uczniami i wychowankami popisywać się gładką i wykwintną mową, czy zaskakiwać ich – a może nawet szokować – swoją rozległą wiedzą. Chociaż – przyznajmy to uczciwie – miałby czym zaskoczyć, a nawet zaszokować, bo był bardzo solidnie wykształcony, a do tego był błyskotliwy i inteligentny. Wprost wynika to z tego, co mówi w różnych Księgach Pisma Świętego o swoim życiu i swoich dokonaniach, a także z tego, w jaki sposób mówi lub pisze o czymkolwiek.
To naprawdę człowiek, który miał coś do powiedzenia i miał rozległą wiedzę, która niejednego mogłaby zaszokować. Ale on nie dla takich popisów przybywał do poszczególnych Gmin chrześcijańskich. Także nie dla popisów oratorskich, czyli nie dla artystycznej sztuki wymowy, która też mu nie była obca – jeszcze z czasów przed nawróceniem na chrześcijaństwo. On tym wszystkim umiejętnie posługiwał się dla wypełnienia swojej misji, ale nie to było dla niego najważniejsze. To był środek do prowadzenia działalności, sposób jej prowadzenia, a nie cel sam w sobie. Lub powód do przechwalania się.
Wzorem dla niego i punktem odniesienia był – jak to sam zaznaczył – Jezus Chrystus. I to ukrzyżowany. A więc nie ten błyszczący blaskiem chwały niebieskiej, ale ten cierpiący, sponiewierany, odrzucony. Tak, brutalnie i bezwzględnie odrzucony przez ludzi, ale wierny miłości, okazywanej w ten sposób człowiekowi.
Skoro zatem Paweł miał przed sobą taki wzorzec i taki punkt odniesienia, to nic dziwnego, że dzisiaj stwierdza: Stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem. A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej.
Czyli, aby wiara Koryntian, czy innych chrześcijan nie opierała się na mądrości Pawła, ale na Bożej mądrości. I aby to nie blask, jaki Paweł roztaczał wokół siebie swoją erudycją, swoim wszechstronnym wykształceniem, porywał innych do wiary, ale blask chwały Bożej, jaka jaśniała w jego postępowaniu.
Moi Drodzy, to jest bardzo zasadnicza różnica: czy ja swoją postawą buduję sobie własną pozycję i tworzę blask wokół siebie samego, czy jednak staram się wszystko czynić dla chwały Bożej i do Boga adresować każdy dobry uczynek, jakiego dokonam, czy każde dobre słowo, jakie wypowiem. Wszak każde dobro, jakie się w ludzkim życiu pojawi, nie od kogo innego pochodzi, jak od Boga! To On daje natchnienie do dobra i siły do jego realizacji.
W taki sposób rozumiał swoją posługę Święty Paweł, w taki sposób należy rozumieć także wskazania z dzisiejszego pierwszego czytania, iż ten blask, jaki wokół siebie roztacza dobry, kochający innych człowiek, to blask chwały Bożej, a nie chwały własnej tegoż człowieka.
Wyraźnie rozróżnienie to widzimy także w słowach Jezusa, zapisanych w dzisiejszej Ewangelii. Najpierw mówi On do swoich uczniów: Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Po czym stwierdza bardzo mocno i jasno: Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.
Moi Drodzy, zwróćmy uwagę na to połączenie: światło, bijące od chrześcijan, ma polegać na tym, że ludzie będą widzieli ich dobre uczynki i będą chwalić Boga. Mamy tu zatem połączenie – wręcz nierozerwalne – jednego z drugim: dobrych uczynków człowieka z chwałą Bożą. Ludzie mają widzieć nasze dobre uczynki, co więcej: możemy nawet powiedzieć, że my się z tymi naszymi dobrymi uczynkami nie powinniśmy ukrywać, ale pokazywać je ludziom, czynić je przed ludźmi i na oczach ludzi – ale nie po to, by się samemu nimi przechwalać, ale aby z takiej naszej postawy wynikała większa chwała Boża!
Aby wszyscy wokół widzieli i wiedzieli, że jeżeli my takie dobro czynimy, to wynika to wprost z naszej wiary i jest świadectwem wiary. I że my to wszystko robimy dla Boga, a nie po to, żeby nas wszyscy dookoła chwalili i żebyśmy mieli się nad innymi wywyższać. Oczywiście, to nieraz trudno rozróżnić, czy dany uczynek jest dokonany z dobrej motywacji, czy nie. Bo przecież nie jest niczym niewłaściwym, jeżeli ktoś nas pochwali, czy nam podziękuje.
Co więcej, mamy prawo takich podziękowań oczekiwać ze strony kogoś, komu okazaliśmy życzliwość. I całkiem naturalnym jest poczucie jakiejś niesprawiedliwości czy rozczarowania, kiedy takiego podziękowania zabraknie. Co jeszcze więcej: takiej postawy wdzięczności i docenienia dobra, jakie czynimy, mamy wręcz obowiązek uczyć swoje dzieci, czy swoich uczniów, czy swoich podopiecznych, czy po prostu młodsze pokolenie… Uczyć – i domagać się odpowiednich zachowań. To są ludzkie postawy, ludzkie relacje, to jest „ABC” zwykłej ludzkiej kultury.
Natomiast to nie może być jedyną motywacją naszych działań, ani ich celem. Musimy po prostu zawsze pamiętać, że u źródła każdego dobra, jakiego sami dokonujemy, czy jakie się w naszym życiu dzieje – oraz u jego celu – jest Bóg. Dlatego to właśnie Jego prosimy o natchnienie i Jemu to dobro dedykujemy, i Jemu za nie dziękujemy! Bez obaw, że to uszczupli naszą pozycję, czy poczucie własnej wartości, czy nasz obraz w oczach ludzi. Wprost przeciwnie, na takiej postawie tylko zyskamy!
Natomiast jeżeli w taki właśnie sposób będziemy to dobro widzieli i rozumieli, to czyńmy go jak najwięcej! Wręcz kłujmy ludzi w oczy naszym zaangażowaniem i naszą aktywnością! Szczególnie dzisiaj potrzeba świadectwa mądrego życia i pięknej postawy odważnych katolików – zarówno duchownych, jak i świeckich!
Dlatego wyjdźmy z cienia – z tego nieznośnego cienia kompleksów, a niekiedy wręcz jakiegoś zalęknienia – i nieśmy odważnie, radośnie i przebojowo – dobro wszystkim wokół! Niech to będzie nasze świadectwo wiary! Niech to będzie prawdziwe świadectwo, że Jezus dzisiaj żyje i działa – także dzisiaj, w tych poplątanych i zda się zupełnie bezbożnych czasach.
Właśnie dzisiaj – tu i teraz – tak niech świeci [nasze] światło przed ludźmi, aby widzieli [nasze] dobre uczynki i chwalili Ojca [naszego], który jest w niebie…