Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Ksiądz Leon Bobrowski, mój Kolega kursowy, Proboszcz Parafii Krzymosze. Niech Pan cały czas podtrzymuje w Nim ducha kapłańskiej gorliwości, z której Solenizant jest od zawsze dobrze znany! Zapewniam o modlitwie!
A oto dzisiaj w Katolickim Radiu Podlasie odbędzie się kolejna audycja, w ramach cyklu: TYŚ NASZĄ KRÓLOWĄ! Jest to audycja, przygotowywana we współpracy naszego Duszpasterstwa Akademickiego z Sanktuarium Matki Bożej Kodeńskiej. Tematem audycji będzie: OBLACI O PROBLEMACH WSPÓŁCZESNEJ MŁODZIEŻY… Będę ją prowadził wraz z Ojcem Mariuszem Boskiem i Ojcem Piotrem Radlakiem, Oblatami z Kodnia, a Uczestnikami będą: Ojcowie Oblaci oraz Osoby pracujące z Młodzieżą, zwłaszcza trudną. Pełna lista Uczestników i tematów jest na fb Duszpasterstwa Akademickiego w Siedlcach.
Audycja rozpocznie się o godz. 21:40 i potrwa do 23:00. Zachęcam do słuchania, oraz do łączności z nami – telefonicznej i smsowej. Telefon do studia – do „wejścia na żywo”: 25 / 644 65 55; sms do Radia: 509 056 590; sms do mnie: 604 736 981. Można nas słuchać także w internecie: https://radiopodlasie.pl/radio-online/ lub odsłuchać audycji później, w «Archiwum dźwięków». Powtórka audycji na falach Radia – następnej nocy, około godziny 1:00.
Oto jej zapowiedź na naszym portalu diecezjalnym:
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co dziś mówi do mnie osobiście Pan? Z jakim przesłaniem zwraca się właśnie konkretnie do mnie? Duchu Święty, podpowiedz…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Piątek 3 Tygodnia Wielkanocy,
19 kwietnia 2024.,
do czytań: Dz 9,1–20; J 6,52–59
CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich. Udał się do arcykapłana i poprosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł uwięzić i przyprowadzić do Jerozolimy mężczyzn i kobiety, zwolenników tej drogi, jeśliby jakichś znalazł.
Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?” Powiedział: „Kto jesteś, Panie?”
A On: „Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić”.
Ludzie, którzy mu towarzyszyli w drodze, oniemieli ze zdumienia, słyszeli bowiem głos, lecz nie widzieli nikogo. Szaweł podniósł się z ziemi, a kiedy otworzył oczy, nic nie widział. Wprowadzili więc go do Damaszku, trzymając za ręce. Przez trzy dni nic nie widział i ani nie jadł, ani nie pił.
W Damaszku znajdował się pewien uczeń, imieniem Ananiasz. Pan przemówił do niego w widzeniu: „Ananiaszu!” A on odrzekł: „Jestem, Panie!”
A Pan do niego: „Idź na ulicę Prostą i zapytaj w domu Judy o Szawła z Tarsu, bo właśnie się modli”. (I ujrzał w widzeniu, jak człowiek imieniem Ananiasz wszedł i położył na nim ręce, aby przejrzał).
Odpowiedział Ananiasz: „Panie, słyszałem z wielu stron, jak dużo złego wyrządził ten człowiek świętym Twoim w Jerozolimie. I ma on także władzę od arcykapłanów więzić tutaj wszystkich, którzy wzywają Twego imienia”.
Odpowiedział mu Pan: „Idź, bo wybrałem sobie tego człowieka za narzędzie. On zaniesie imię moje do pogan i królów, i do synów Izraela. I pokażę mu, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla mego imienia”.
Wtedy Ananiasz poszedł. Wszedł do domu, położył na nim ręce i powiedział: „Szawle, bracie, Pan Jezus, który ukazał ci się na drodze, którą szedłeś, przysłał mnie, abyś przejrzał i został napełniony Duchem Świętym”. Natychmiast jakby łuski spadły z jego oczu i odzyskał wzrok, i został ochrzczony. A gdy go nakarmiono, odzyskał siły.
Jakiś czas spędził z uczniami w Damaszku i zaraz zaczął głosić w synagogach, że Jezus jest Synem Bożym.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Żydzi sprzeczali się między sobą, mówiąc: „Jak On może nam dać swoje ciało na pożywienie?”
Rzekł do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.
Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje ciało i pije krew moją, trwa we Mnie, a Ja w nim.
Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił. Nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki”.
To powiedział ucząc w synagodze w Kafarnaum.
No i się doigrał! – chciałoby się powiedzieć, myśląc o Szawle z Tarsu, po usłyszeniu dzisiejszego pierwszego czytania. Bo od kilku dobrych dni musieliśmy cierpliwie – albo i niecierpliwie – znosić wiadomości o jego panoszeniu się w młodym Kościele, a dokładniej: o jego brutalnym atakowaniu Kościoła, o jego agresji wobec wspólnoty chrześcijan – aż do dzisiaj.
A dzisiaj też, w pierwszym akapicie, słyszymy: Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich. Udał się do arcykapłana i poprosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł uwięzić i przyprowadzić do Jerozolimy mężczyzn i kobiety, zwolenników tej drogi, jeśliby jakichś znalazł. Ale to jest ostatni akapit, mówiący o Szawle – agresorze.
Bo w tym momencie nastąpiła bardzo szczególna i bardzo wyjątkowa interwencja z Nieba: pojawiła się nagle wielka jasność, koń stanął dęba, Szaweł wyrżnął o ziemię i usłyszał głos: Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz? Zaraz też dowiedział się, czyj to był głos… A wówczas – zaniewidział… Na jakiś czas przestał widzieć cokolwiek, aby dotarło do niego, że tak naprawdę jest duchowym ślepcem już od dawna – pomimo tego, że przecież był tak bardzo gruntownie wykształcony i błyskotliwy. I energiczny, i niezwykle zmotywowany i zapalony do tego, co robił…
I bardzo przekonany do tego, co robił. Tak, on naprawdę był przekonany, że słusznie czyni, kiedy atakuje wyznawców Chrystusa, bo uważał, że w ten sposób po prostu broni czystości wiary, wyznawanej przez swój naród: wiary w jedynego Boga, opisanej i sformułowanej w świętych Księgach Starego Testamentu. Dlatego, choć postępował bezwzględnie i brutalnie, to jednak musimy przyznać, że czynił to z najgłębszej motywacji religijnej – jakby to dla nas dziwnie nie brzmiało. To była taka – w jego rozumieniu i w jego wykonaniu – „święta wojna” o czystość i zachowanie kultu judaistycznego.
Aż do dnia, kiedy Ten, którego zwalczał, osobiście spotkał się nim przed bramami Damaszku. I chociaż zapewne już niejednokrotnie zwracali nam na to uwagę nasi kaznodzieje i komentatorzy biblijni, to w tym momencie wskażmy sobie raz jeszcze bardzo wyraźnie ten moment: Paweł nigdy osobiście nie spotkał Jezusa w tracie Jego publicznej działalności na ziemi. Owszem, być może – gdzieś tam, kiedyś tam, przypadkiem – był w pobliżu albo słyszał Go z daleka, ale w znanym nam życiorysie Pawła nie ma żadnego zapisu o tym, że z Jezusem spotkał się osobiście, albo z Nim rozmawiał.
A kiedy zaczął brutalnie prześladować Kościół, to właśnie jako nielegalną, wrogą i szkodliwą – w jego rozumieniu oczywiście – grupę ludzi. Jakąś sektę wywrotowców! Jeżeli zaś słyszał lub myślał – lub wspominał – o Jezusie, to tylko w tym kontekście, że to właśnie z powodu tegoż Jezusa ta sekta powstała, na tegoż Jezusa się powołuje, w Niego wierzy, a do tego wszystkiego jeszcze twierdzi, że choć zabity, to jednak żyje. Bo zmartwychwstał! Trudno o większy absurd – w rozumieniu Szawła oczywiście!
Zatem, zwalczał on grupę ludzi, a oto dzisiaj – i na ten moment właśnie mocno zwracamy sobie uwagę – słyszy: Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz! Jezus wprost i otwarcie identyfikuje się ze swoim Kościołem. Dlatego Szaweł usłyszał i uświadomił sobie, że nie prześladował jakiejś grupy ludzi – bardziej, lub mniej licznej; bardziej lub mniej zorganizowanej czy określonej – ale osobiście prześladował Jezusa Chrystusa! Bo On właśnie wprost i bezpośrednio identyfikuje się ze swoim Kościołem. Po prostu: Kościół – to Jezus!
Moi Drodzy, warto o tym pamiętać także dzisiaj – a może: szczególnie dzisiaj – kiedy dla wielu katolików Kościół, którego przecież są członkami, jest jakąś zimną i odległą instytucją, a nie Mistycznym Ciałem Chrystusa, Wspólnotą serc, zjednoczonych w Chrystusie, wokół Chrystusa i przez Chrystusa. Naprawdę, moi Drodzy, warto dzisiaj postawić sobie pytanie o moją, osobistą i indywidualną – identyfikację z Kościołem.
Czy Kościół w moim rozumieniu – to Chrystus, to moi bracia i siostry w wierze, to w końcu ja sam, który jestem jego cząstką, czy ciągle jeszcze to jedynie biskup, proboszcz, Ojciec Dyrektor, a może organizacja dobroczynna lub ośrodek pomocy społecznej?… Lub zimna, sformalizowana, urzędnicza instytucja?… A może jakiś relikt przeszłości, przykurzony eksponat w muzeum historii świata?… Czym ten Kościół dla mnie jest?
I czy przypadkiem ja także go nie prześladuję – moimi myślami, moimi słowami, moimi złymi czynami, moimi zaniedbaniami?… Czy ja ten Kościół buduję i wzmacniam? Jak ja ten Kościół buduję i wzmacniam? Czy mogę zawsze i z pełnym przekonaniem powiedzieć, że to jest mój Kościół?
Z pewnością, będzie to zależało od tego, jak głęboko zjednoczę się z samym Jezusem Chrystusem – jak się z Nim zidentyfikuję… W jak głęboką i osobistą więź z Nim wejdę… On dzisiaj mówi do każdej i każdego z nas, a więc także do mnie, w Ewangelii: Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje ciało i pije krew moją, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze mnie.
Wiemy, że przyjmowanie Ciała i Krwi Pańskiej w Komunii Świętej to jest najlepszy i najpełniejszy sposób budowania jedności z Jezusem i z Jego Kościołem. Może właśnie dlatego lepiej jest nawet mówić nie tyle o przyjmowaniu Komunii Świętej, co o wchodzeniu w Komunię z Jezusem – we wspólnotę, w jedność z Nim. Oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy mówili tak, jak mówimy, natomiast musimy mieć świadomość, co tak naprawdę wyrażamy, mówiąc o przyjmowaniu Komunii Świętej. My po to przyjmujemy do serca Jezusa w Jego Ciele i w Jego Krwi, aby wejść w jak najgłębszą wspólnotę z Nim. I aby wejść w jak najgłębszą wspólnotę ze Wspólnotą – oczywiście: wspólnotą Kościoła.
Zauważmy, że Szaweł, kiedy spotkał się z Jezusem – w tak oryginalny sposób – przed bramami Damaszku, od razu został „przekierowany” do Kościoła, a więc do tej Wspólnoty, którą dopiero co zwalczał! Nawet tego dnia, dosłownie pięć minut wcześniej, jeszcze był po drugiej stronie barykady. A oto teraz słyszy: Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić.
I powiedzieli, i pokierowali, i pomogli wejść do swojej Wspólnoty, chociaż – co oczywiste – początkowo nie było to łatwe, bo zbyt dobrze wszyscy pamiętali o wcześniejszych Szawłowych „dokonaniach”… Przyjęli go jednak i powiedzieli, co ma czynić – po to, aby później to on mówił wiernym Kościoła, co mają czynić.
I tak mówi od dwóch tysięcy lat – wszystkim, którzy czytają jego Listy w Nowym Testamencie. Bo oto ten, który tak bardzo Kościołowi szkodził i tak bardzo chciał go zniszczyć – od tego dnia zaczął go budować, ubogacać, upiększać: swoją gorliwą misjonarską działalnością i swoim nauczaniem. Także tym spisanym. Zatem, stał się cząstką tego Kościoła, który tak zwalczał.
I całą energię, którą wcześniej angażował do niszczenia Kościoła – teraz zaangażował do jego budowy. „Przekierował” na jego tworzenie, wzmacnianie, ukierunkowanie – na ukształtowanie w pełni jego nauczania i rozgłoszeniu go po świecie! Po całym znanym ówcześnie świecie!
Zatem, jeżeli dzisiaj mówimy, że Szaweł „fikał” i „igrał z ogniem” aż się doigrał – to możemy tylko powiedzieć: całe szczęście, że tak się stało! Całe szczęście! Bo cały Kościół na tym zyskał! Każdy z nas – chrześcijan, wyznawców, przyjaciół i naśladowców Chrystusa – tak wiele na tym zyskał! Dziękujemy Ci za to, Panie Jezu!
I prosimy, abyś i nasze życie przekierowywał na właściwe tory – jeśli trzeba, to tak zdecydowanie, jak w przypadku Szawła – aby i z nas wspólnota Kościoła miała jak największy pożytek!