Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę Święceń kapłańskich przeżywają:
►Ksiądz Prałat Mieczysław Lipniacki – mój „rodzony” Proboszcz. Tak określam Księdza Prałata, bo był moim Proboszczem od powstania naszej Parafii i mojej Pierwszej Komunii Świętej – aż do kapłańskiej Prymicji i jeszcze dalej. Obecnie jest na emeryturze, mieszka przy Parafii, którą tworzył, ciągle wspierając obecnych Duszpasterzy posługą przy ołtarzu i w konfesjonale. Życzę Jubilatowi nieustannego zapału i mocy z Nieba – w sześćdziesiątą drugą rocznicę Święceń!
►Ksiądz Piotr Jarosiewicz – pochodzący z naszej rodzinnej Parafii, posługujący obecnie w Diecezji drohiczyńskiej, Brat Księdza Rafała;
►Ksiądz Ryszard Federczyk – posługujący na Ukrainie;
►Ksiądz Marek Strzeżysz – Wicekierownik Pielgrzymki Podlaskiej na Jasną Górę;
►Ksiądz Rafał Przeździak – w swoim czasie: Rekolekcjonista w Duszpasterstwie Akademickim;
►Ksiądz Zbigniew Zalewski,
►Ksiądz Henryk Och,
►Ksiądz Jan Spólny,
►Ksiądz Radosław Piotrowski,
►Ksiądz Marek Weresa,
►Ksiądz Marcin Wesołowski,
►Ksiądz Krzysztof Zawadzki,
►Ksiądz Marek Kondej.
Imieniny natomiast przeżywa Aneta Jabłońska, która jeszcze jako Aneta Majewska była Szefową KSM w Parafii mojego pierwszego wikariatu.
Urodziny z kolei przeżywa Ksiądz Wojciech Cholewa, mój Kolega kursowy, Proboszcz Parafii Kolano, w naszej Diecezji.
I wreszcie, rocznicę zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywają Justyna i Albert Dudzikowie. Albert – za moich czasów – był Lektorem w Parafii w Żelechowie.
Wszystkim świętującym życzę bezmiaru łask niebieskich. Zapewniam o modlitwie!
Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym udaję się do Parafii Leopoldów, gdzie w Adwencie prowadziłem Rekolekcje, a gdzie Proboszczem jest Ksiądz Andrzej Polak – mój pierwszy i drugi seminaryjny Superior, czyli starszy Kolega w pokoju.
Piszę: „pierwszy i drugi”, bo – jak wyjaśniałem w czasie owych Rekolekcji – po pierwszych trzech miesiącach wspólnego mieszkania, kiedy była przeprowadzka, Ksiądz Wicerektor niechcący przeniósł nas obu do tego samego pokoju! Dla mnie była to bardzo korzystna okoliczność, bo dzięki temu mogłem korzystać z mądrego wprowadzenia w życie seminaryjne – a w jakimś sensie także: w życie kapłańskie – przez naprawdę fantastycznego Człowieka, który do dziś dnia daje wzór właśnie bardzo poważnego, solidnego i pobożnego traktowania kapłaństwa.
Widać to także po relacjach, jakie panują w Parafii Leopoldów pomiędzy Wiernymi, a ich Pasterzem. Nie mogę w tym miejscu nie wspomnieć o Ekipie wspaniałych Lektorów, z którymi mam kontakt od owych Rekolekcji, a którzy od tamtego czasu już nieraz byli u mnie: na audycjach, czy innych spotkaniach. A kolejne spotkania i wspólne wyjazdy planujemy.
I oto ja dzisiaj w tej Parafii przez cały dzień będę głosił Boże słowo, a o 12:00 odprawię Sumę z racji parafialnego Odpustu ku czci Świętego Antoniego. Ogromnie cieszę się z tego spotkania i gorąco dziękuję Księdzu Proboszczowi za zaproszenie!
A potem jadę do Neoprezbitera, Księdza Łukasza Bąka, który dzisiaj celebruje swoją Mszę Świętą Prymicyjną. Ja wpadnę już na „salę weselną”, bo nie mam innej możliwości. Zależy mi jednak bardzo, aby chociaż na chwilę spotkać się, poprosić o błogosławieństwo i prymicyjny obrazek i przeżyć z Nim chociaż trochę Prymicyjnej radości.
A o 20:00 – Msza Święta w naszym Duszpasterstwie i nabożeństwo czerwcowe. Ot, taki dzień…
Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim konkretnym przesłaniem zwraca się osobiście do mnie? Duchu Święty, podpowiedz…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
11 Niedziela zwykła, B,
16 czerwca 2024.,
do czytań: Ez 17,22–24; 2 Kor 5,6–10; Mk 4,26–34
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA EZECHIELA:
To mówi Pan Bóg: Ja także wezmę wierzchołek z wysokiego cedru i zasadzę, u najwyższych jego pędów ułamię gałązkę i zasadzę ją na górze wyniosłej i wysokiej.
Na wysokiej górze izraelskiej ją zasadzę. Ona wypuści gałązki i wyda owoc, i stanie się cedrem wspaniałym. Wszystko ptactwo pod nim zamieszka, wszystkie istoty skrzydlate zamieszkają w cieniu jego gałęzi.
I wszystkie drzewa polne poznają, że Ja jestem Panem, który poniża drzewo wysokie, który drzewo niskie wywyższa, który sprawia, że drzewo zielone usycha, który zieloność daje drzewu suchemu. Ja, Pan, rzekłem i to uczynię.
CZYTANIE Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia: Mając ufność, wiemy, że jak długo pozostajemy w ciele, jesteśmy pielgrzymami z daleka od Pana. Albowiem według wiary, a nie dzięki widzeniu postępujemy. Mamy jednak nadzieję i chcielibyśmy raczej opuścić nasze ciało i stanąć w obliczu Pana.
Dlatego też staramy się Jemu podobać, czy to gdy z Nim jesteśmy, czy gdy z daleka od Niego. Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Jezus powiedział do tłumów: „Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie. A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza sierp, bo pora już na żniwo”.
Mówił jeszcze: „Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarno gorczycy; gdy się je wysiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane, wyrasta i staje się większe od innych jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu”.
W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli ją zrozumieć. A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom.
Z pewnością warto odnieść porównania i obrazy, ukazane nam w dzisiejszym pierwszym czytaniu, do konkretnych wydarzeń historycznych i konkretnych historycznych postaci, aby lepiej zrozumieć Boże przesłanie. Bo to dzisiejsze pouczenie Proroka jest częścią dużo dłuższej jego przemowy, zawierającej w sobie jeszcze inne obrazy i porównania, o czym łatwo się przekonamy, kiedy zajrzymy do siedemnastego rozdziału Księgi Ezechiela. Warto też poczytać komentarze biblistów do tego fragmentu, jak i do innych.
Wydaje się, że dzisiaj coraz więcej osób sięga po takie dobre opracowania, komentarze, pogłębione rozważania – oczywiście, nie wszystkie, dostępne w internecie, bo niestety nie brakuje tam przeróżnych „opowieści dziwnej treści”, wygłaszanych przez medialnych celebrytów, także tych duchownych. Natomiast w każdej księgarni katolickiej dzisiaj można już nabyć dobre komentarze biblijne, rozważania, albo nawet takie wydania samego Pisma Świętego, które opatrzone są bardziej rozbudowanymi komentarzami.
A wówczas pewne konteksty historyczne, kulturowe, obyczajowe, jakie zostaną nam przypomniane, pomogą lepiej zrozumieć przesłanie konkretnych czytań. I tutaj akurat warto zauważyć, że chociaż z wiarą dużej ilości osób – także młodych! – jest coraz gorzej i warto zauważyć, że coraz więcej osób – także młodych, a może: przede wszystkim młodych! – od wiary i od Kościoła odchodzi, to jednak ci, którzy nie odeszli, zostają z przekonania i często stawiają na wiarę tak totalnie, radykalnie, dążąc przy okazji do jej pogłębienia i lepszego zrozumienia.
I tacy ludzie – także młodzi! – chętnie sięgają po wspomniane komentarze biblijne, opracowania i rozważania, aby właśnie lepiej rozumieć i głębiej patrzeć. I bardziej także odnosić do życia usłyszane Słowo. Mówiąc zatem wprost – chyba nam się polaryzuje obraz naszej polskiej religijności, skoro widzimy coraz bardziej, że ci, którzy wierzą, to naprawdę wierzą i chcą wiedzieć i rozumieć więcej, aby bardziej tą wiarą żyć, a ci, którzy nie wierzą, to już nie udają, że wierzą, tylko jasno o sobie mówią, że ich te sprawy nie interesują.
No, niestety, wciąż jeszcze mamy wielu letnich, a więc takich, którzy nie chcieliby się – mówiąc kolokwialnie – za bardzo przemęczać, gdy idzie o udział we Mszy Świętej i inne praktyki religijne, ale jak przyjdzie co do czego, to chcieliby ślub ze wszystkimi „atrakcjami” i pogrzeb swoich bliskich, też najczęściej niewierzących, najlepiej z rytuałem królewskim. I przy Pierwszej Komunii Świętej swoich dzieci też różne „cyrki” odstawiają. Jeszcze mamy sporo takich „odświątecznych” i „ślubno – pogrzebowych” katolików, gdy tymczasem słowo Boże, ze swoją głębią, niemalże samo się prosi o pogłębienie, o pełniejsze zrozumienie, o bardziej bezpośrednie przełożenie na życie.
Moi Drodzy, naprawdę warto odważyć się wejść w takie relacje z Jezusem, sięgnąć głębiej do skarbca Jego słowa i potraktować wiarę jako jedyny sposób na życie, a nie jako uciążliwy dodatek do niego. Naprawdę, to jest zaproszenie skierowane do każdego z nas. I właśnie ci, którzy zechcą poczytać więcej na temat dzisiejszego pierwszego czytania, dowiedzą się, że ów wierzchołek z wysokiego cedru, o którym dziś mowa, to król Jojakin, którego władca babiloński Nabuchodonozor uprowadził z Jerozolimy, zostawiając w niej, na tronie, niejakiego Sedecjasza, symbolizowanego w dzisiejszej opowieści przez nasienie.
I właśnie ów Sedecjasz buntuje się przeciwko królowi babilońskiemu, podejmując z nim walkę. Niestety, ponosi sromotną klęskę, skutkiem której Jerozolima zostaje totalnie zburzona, a ludność z niej – masowo deportowana do Babilonii. Ponieważ jednak ostateczna władza należy do Boga, a On nigdy nie opuszcza swego ludu, przeto z czasem On sam, Bóg, doprowadzi do upadku Babilonu i powrotu swoich dzieci do swojej ziemi.
Słyszymy dzisiaj wyraźnie, w pierwszym czytaniu, Bożą zapowiedź: I wszystkie drzewa polne poznają, że Ja jestem Panem, który poniża drzewo wysokie, który drzewo niskie wywyższa, który sprawia, że drzewo zielone usycha, który zieloność daje drzewu suchemu. Ja, Pan, rzekłem i to uczynię.
Bóg ma więc moc odwrócić bieg historii, odmienić bieg ludzkich losów – o ile tylko człowiek swemu Bogu bezgranicznie zaufa, a przestanie kombinować po swojemu i wbrew Bogu, jak to często w historii czynił naród wybrany i jego królowie. Właśnie – dokładnie odwrotnie: Bogu trzeba totalnie zaufać, pójść za Jego wskazaniami, słuchać Jego słowa, wejść z Nim w jak najbliższą i jak najmocniejszą, osobistą relację! A wówczas okaże się, że On sam nawet z tego, co złe i z tego, co trudne – wyprowadzi dla nas dobro!
Tak zresztą wzrasta Jego królestwo. Słyszymy w Ewangelii, że z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie. A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza sierp, bo pora już na żniwo.
Moi Drodzy, zapamiętajmy ten obraz: ziarno, jeśli już zostało wrzucone w ziemię, samo wzrasta. Czy gospodarz będzie czuwał i wypatrywał jego wzrostu, czy pójdzie sobie spokojnie spać, to ono i tak wzrośnie, bo ma w sobie wewnętrzną moc życia. To oczywiście nie jest zachętą do bezczynności – do takiego przekonania, że Bóg za mnie wszystko zrobi, więc ja założę ręce i sobie poczekam. Nie! Gospodarz, aby mógł czekać na taki właśnie samoistny plon z ziarna, musi wcześniej przygotować grunt pod zasiew, a potem dokonać samego zasiewu. I dopiero potem liczyć na to, że Bóg da wzrost.
Bardzo dobrze widać to na przykładzie naszego kontaktu z Bożym słowem. Nieraz czytamy, czytamy – i nic nie rozumiemy. Niewiele też zapamiętujemy. Staramy się skupiać, staramy się nad tym zastanawiać, ale po przeczytaniu stwierdzamy, że to wszystko jakieś trudne, jakieś nie dla nas… I nawet przeczytanie komentarzy nie do końca te wątpliwości wyjaśni. Cóż w takiej sytuacji?
Trzeba przypomnieć sobie dzisiejszą Ewangelię i te właśnie słowa, że ziarno Bożego królestwa – a w tym przypadku, tak bardzo konkretnie: ziarno Bożego słowa – ma w sobie ukrytą wewnętrzną moc życia! Ono ma tę moc ukrytą w sobie samym, dlatego już sam kontakt z Bożym słowem wystarczy, abyśmy się przemieniali na lepsze. Samo czytanie – spokojne i w miarę uważne – albo uważne słuchanie – sprawia, że to Słowo w nas pracuje, przemienia nas wewnętrznie, wycisza nas, czyni nasze myślenie i nasze spojrzenie na rzeczywistość jaśniejszym, bardziej pogodnym i z większą nadzieją. Nawet niekoniecznie musimy zapamiętać te fragmenty, które czytaliśmy – one bardzo często przypomną się wtedy, kiedy będą potrzebne: w trakcie jakiejś rozmowy, albo jakiejś sytuacji… Duch Święty tak pokieruje. Natomiast już sam kontakt z Bożym słowem wpływa na nas pozytywnie.
Naturalnie, staramy się zrozumieć tyle, ile możemy, a nade wszystko: staramy się je czytać systematycznie, wręcz codziennie. To nie musi być długie czytanie, ale właśnie częste, systematyczne… Bo to jest ów posiew ziarna. Dalej już Pan sam będzie się troszczył o jego wzrost. Ale posiew należy do nas. Otwarcie naszego serca należy do nas – przecież nikt go nam na siłę nie otworzy. Nawet sam Jezus!
Kiedy jednak my otworzymy i pozwolimy, by choć to małe ziarnko padło na glebę naszego serca, wówczas dokona się to, co Jezus dalej mówi w Ewangelii: Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarno gorczycy; gdy się je wysiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane, wyrasta i staje się większe od innych jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu.
Moi Drodzy, to jest bardzo dla nas pocieszająca wiadomość! Tylko wsłuchajmy się w nią uważnie i weźmy do serca: Bóg jest w stanie wyprowadzić wielkie dobro nawet ze zła, z różnych trudnych okoliczności. A także z najmniejszych ziarenek dobra, wiary, miłości i modlitwy – uczynić wielkie dzieła! Dokładnie tak, jak jest w stanie z ziarenka gorczycy, o średnicy jednego milimetra, ukształtować krzew o wysokości czterech metrów, czy jak z małej gałązki uczynić wielki cedr, o czym obrazowo mówi Prorok w pierwszym czytaniu – tak nawet z najmniejszych ziarenek naszego zaangażowania, naszej modlitwy, naszego kontaktu z Bożym słowem jest w stanie wyprowadzić wielkie dobro dla Kościoła i świata.
I to nie są słowa na wyrost, jakoś przesadzone. I także z tego, co złe, lub trudne – Pan jest w stanie wyprowadzić dobro. Jeśli Mu bezgranicznie zaufamy. Raz jeszcze podkreślmy: to jest dla nas bardzo dobra i pocieszająca wiadomość. Bo my dzisiaj zewsząd słyszymy, że Kościół jest w strasznym kryzysie! Bo ludzi na Mszach Świętych jest coraz mniej, bo z katechezy się wypisują; bo seminaria pustoszeją i trzeba łączyć jedne z drugimi; małe parafie trzeba przyłączać do większych, bo nie ma księży, żeby w nich pracowali; bo wreszcie w wyborach politycznych katolicy głosują na posłów, którzy otwartym tekstem deklarują łamanie zasad Dekalogu, szczególnie w sferze życia małżeńskiego i przedmałżeńskiego.
I rzeczywiście – trzeba przyznać – takich i wielu innych problemów nie brakuje. To właśnie daje asumpt do snucia jak najczarniejszych scenariuszy na przyszłość – w tym także takich przewidywań, że teraz to i tak jest dobrze, ale jak będzie za rok, za dwa, za trzy?… Na pewno – tylko gorzej!
Zawsze w trakcie rozmowy, w której takie wizje niemalże prorockie są snute przez owych domorosłych proroków – także duchownych – pytam takich czarnowidzów: „A skąd wiesz, jak będzie? A skąd wiesz, że w ogóle jutra dożyjesz – czy ja dożyję?” Skąd to wiemy? I od czego to zależy, aby było tak, lub inaczej? Od czego – lub od kogo?
A warto w kontekście tych pytań zwrócić uwagę na to, co dzisiaj mówi do nas, w drugim czytaniu, Święty Paweł: Dlatego też staramy się Jemu podobać, czy to gdy z Nim jesteśmy, czy gdy z daleka od Niego. Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre. I tyle w temacie!
Bo to jest, moi Drodzy, najlepsza recepta na kryzys w Kościele, czy na trudną sytuację w świecie, w Ojczyźnie, w naszych małych, lokalnych społecznościach – to jest właśnie sposób: róbmy to, co do nas należy! Siejmy ziarna Bożego słowa w swoje serca – i w serca ludzi. I w ogóle: siejmy ziarna konkretnego dobra, czynionego ze szczerego serca – konkretnym ludziom. Przestańmy narzekać, biadolić i wieszczyć katastrofę! Nie bądźmy apostołami kryzysu, ale apostołami Jezusa Chrystusa!
Nie przejmujmy się tym, że inni, wokół nas, źle postępują, że myślą nie po chrześcijańsku, przez co wygadują różne dyrdymały, niezgodne już nie tylko z wiarą, ale i ze zdrowym rozsądkiem. Niech to wszystko, co wokół widzimy – cały ten bałagan w polityce, ale i te wszystkie zamieszania w Kościele; ale i całe to zło, jakie niszczy tak wiele międzyludzkich relacji – nie zgasi w nas zapału do czynienia dobra na swoim własnym podwórku, w swoim własnym domu, w swojej Parafii, w swojej pracy, w swojej szkole, na studiach…
Pamiętajmy: każdy z nas stanie przed Bożym Trybunałem. I każdy odpowie za to, co myśli, co mówi, co robi… To dotyczy także tych wszystkich cwaniaków i pyszałków, którym się dziś wydaję, że trzęsą światem: tym wielkim, czy tym lokalnym. Bądźmy spokojni – jeżeli ujdą ludzkiej sprawiedliwości, to na pewno tej Bożej już nie ujdą. Dlatego nie przejmujmy się tym wszystkim, a starajmy się utrzymać jak największy porządek we własnym sercu, we własnym życiu – i we własnym domu.
Jeżeli nawet cały świat i cały Kościół byłby pogrążony w jakimś gigantycznym kryzysie i moralnym bagnie – nie mówię, że tak jest, ale gdyby – to przecież w moim domu, w mojej rodzinie, nie musi być żadnego kryzysu. I w moim sercu – też nie! I w moich relacjach z Jezusem i z drugim człowiekiem – też nie. To ode mnie zależy, czy będę siał ziarna Bożego słowa i ziarna dobra do serca swojego i serc ludzi z mojego otoczenia, czy będę tylko biadolił, narzekał i czekał, aż się świat zmieni, aż się politycy zmienią, aż się wszystko wokół zmieni. Albo wszystko się rozpadnie z hukiem!
To nie tędy droga! Samym narzekaniem i biadoleniem jeszcze nigdy nikt niczego na lepsze nie zmienił. Dlatego to ja dzisiaj – od dzisiaj – mam siać ziarna dobra, wiary i miłości. Choćby najmniejsze, ale konkretne! Bóg da wzrost tego ziarna – aż do wielkiego plonu! Ale jeżeli zabraknie ziarna – to jak ma dać jego wzrost?…
Moi Drodzy, nie bądźmy apostołami kryzysu – bądźmy apostołami Jezusa Chrystusa! I nie wierzmy w żadne czarne wizje, w żadne katastrofy, w żadne kryzysy – uwierzmy z nowym zapałem i entuzjazmem w Jezusa Chrystusa! I nie uwierzmy nigdy w to, że już wszystko przegrane, wszystko stracone i już nic się nie da! Uwierzmy na nowo w moc Boga, który wszystko może! Z Jego pomocą i błogosławieństwem wszystko się da!
I tego się trzymajmy!
Drugie dzisiejsze Czytanie, wywołało we mnie refleksję;
– Czy pragnę i jestem gotowa stanąć już przed Obliczem Boga?….
– Czy moje starania, by podobać się Bogu są wystarczające?….
– Czy moje pragnienia i uczynki są na pewno dobre i podobają się Bogu?….
Wielkim pocieszeniem dla nas – w tym kontekście – jest ta prawda, że Jezus patrzy w serce i zna nawet najbardziej skryte jego intencje i zamiary. Przeto, jeżeli zobaczy, że nam zależy na bliskości z Nim i szczerze się o to staramy, to z całą pewnością to doceni – nawet, jeżeli nie wszystko i nie zawsze nam ostatecznie wyjdzie. Dla Niego naprawdę bardziej liczy się to, co my chcemy i o co się szczerze staramy, niż efekt końcowy…
xJ