Szczęść Boże! Moi Drodzy, pozdrawiam z Siedlec. Ksiądz Marek wyjechał właśnie ode mnie na rekolekcje kapłańskie, jakie przeżywa w kapłańskim gronie. Przenocował u mnie po wczorajszej audycji, za którą i Jemu, i Wam wszystkim, bardzo serdecznie dziękuję! Zarówno Osobom w studiu, jak i słuchającym, modlącym się z nami, piszącym do nas – wielkie dzięki! Jak tylko zapis audycji pojawi się na stronach Radia, zamieszczę go i tutaj.
A ja dzisiaj o 11:00, w Duszpasterstwie, odprawię Mszę Świętą z Sakramentem Namaszczenia Chorych (na prośbę bliskiej mi Rodziny), od 13:00 do 15:00 jestem na dyżurze spowiedniczym w Katedrze siedleckiej, a o 18:00 planuję odprawić ostatnią lipcową gregoriankę, w mojej rodzinnej Parafii. To takie plany na dzisiaj – a co Pan postanowi, to oczywiście Jego wola!
Oby to wszystko było na Jego chwałę!
Tymczasem już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co dziś Pan mówi do mnie – tak bardzo indywidualnie i osobiście? Z jakim konkretnym przesłaniem zwraca się właśnie do mnie? Duchu Święty, tchnij!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wtorek 17 Tygodnia zwykłego, rok II,
30 lipca 2024.,
do czytań: Jr 14,17–22; Mt 13,36–43
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:
Oczy moje wylewają łzy dzień i noc bez przerwy, bo wielki upadek dotknie Dziewicę, Córę mojego ludu, klęska bardzo wielka. Gdy wyjdę na pole – oto pobici mieczem. Jeśli pójdę do miasta – oto męki głodu. Nawet prorok i kapłan błądzą po kraju nic nie rozumiejąc.
Czy nieodwołalnie odrzuciłeś Judę, albo czy odczuwasz wstręt do Syjonu? Dlaczego nas dotknąłeś klęską bez możliwości uleczenia nas? Spodziewaliśmy się pokoju, ale nie ma nic dobrego; czasu uleczenia, a tu przerażenie.
Uznajemy, Panie, naszą niegodziwość, przewrotność naszych przodków, bo zgrzeszyliśmy przeciw Tobie. Nie odrzucaj nas przez wzgląd na Twoje imię, od czci nie odsądzaj tronu Twojej chwały. Pamiętaj, nie zrywaj swego Przymierza z nami.
Czy są wśród bożków pogańskich tacy, którzy by zesłali deszcz? Czy może niebo zsyła krople deszczu? Czy nie raczej Ty, Panie, nasz Boże? W Tobie pokładamy nadzieję, bo Ty uczyniłeś to wszystko.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus odprawił tłumy i wrócił do domu. Tam przystąpili do Niego uczniowie i prosili Go: „Wyjaśnij nam przypowieść o chwaście”. On odpowiedział:
„Tym, który sieje dobre nasienie, jest Syn Człowieczy. Rolą jest świat, dobrym nasieniem są synowie królestwa, chwastem zaś synowie Złego. Nieprzyjacielem, który posiał chwast, jest diabeł; żniwem jest koniec świata, a żeńcami są aniołowie.
Jak więc zbiera się chwast i spala ogniem, tak będzie przy końcu świata. Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego.
Kto ma uszy, niechaj słucha”.
Wydaje się, że opisany w pierwszym czytaniu stan, w jakim znajdował się naród izraelski, nie należał do tych najszczęśliwszych – mówiąc bardzo oględnie. Bywały lepsze dni… Już w pierwszych zdaniach Prorok Jeremiasz z bólem pisze: Oczy moje wylewają łzy dzień i noc bez przerwy, bo wielki upadek dotknie Dziewicę, Córę mojego ludu, klęska bardzo wielka. Gdy wyjdę na pole – oto pobici mieczem. Jeśli pójdę do miasta – oto męki głodu. Nawet prorok i kapłan błądzą po kraju nic nie rozumiejąc.
Szczególnie to ostatnie zdanie „wbija w ziemię”, bo jeśli wysłannicy Boga pogubili się w tym wszystkim, to co ma powiedzieć tak zwany „zwykły Kowalski”? Niestety, musimy chyba szczerze przyznać, że także nam dzisiaj ta kwestia nie jest obca, bo i dzisiaj wielu Pasterzy Kościoła – także spośród tych najwyżej stojących w hierarchii – a już szczególnie wielu duchownych celebrytów medialnych całkowicie pogubiło się w rzeczywistości, w której obecnie żyjemy, dlatego wygłaszają jakieś przedziwne prywatne teorie i wyciągają jakieś karkołomne wnioski, które zupełnie nie wiadomo, w jaki sposób, wyprowadzili z Pisma Świętego, rzekomo bardzo solidnie rozważanego.
Okazuje się jednak, że swoimi poglądami – bardzo często bardzo prywatnymi – obdzielają wszystkich swoich słuchaczy i czytelników, a ponieważ są to nierzadko ludzie o silnej osobowości, narzucającej się innym, a przynajmniej mającej znaczący wpływ na postawy i wybory moralne innych, przeto robią ludziom wodę z mózgu, narzucając treści i poglądy tak naprawdę niezgodne z nauką Ewangelii, wiarą katolicką i dwutysiącletnią tradycją Kościoła Rzymskokatolickiego.
A najgorsze w całej tej sytuacji jest to, że tacy «prorocy i kapłani błądzą po kraju nic nie rozumiejąc» – a sami są przekonani, że właśnie wszystko dobrze rozumieją, że to właśnie oni najbardziej wszystko rozumieją, dlatego też innym narzucają swoje „jedynie słuszne” rozwiązania. Tymczasem, tak naprawdę słuszne rozwiązanie podpowiada dziś Prorok Jeremiasz – jedyny chyba, który w całym tym gronie proroków i kapłanów nic nie rozumiejących, wszystko rozumiał.
Przynajmniej na tyle, aby wiedzieć, do kogo się zwrócić – najpierw o pomoc w zrozumieniu całej tej dramatycznej sytuacji, która się dzieje, a potem: aby prosić o pomoc. Dlatego najpierw zwraca się do Boga z niezwykle dramatycznymi, ale chyba „do bólu” szczerymi pytaniami: Czy nieodwołalnie odrzuciłeś Judę, albo czy odczuwasz wstręt do Syjonu? Dlaczego nas dotknąłeś klęską bez możliwości uleczenia nas? Spodziewaliśmy się pokoju, ale nie ma nic dobrego; czasu uleczenia, a tu przerażenie.
Ale ponieważ tak naprawdę zna odpowiedzi na te pytania, dlatego już w kolejnych zdaniach zwraca się do Boga z wołaniem: Uznajemy, Panie, naszą niegodziwość, przewrotność naszych przodków, bo zgrzeszyliśmy przeciw Tobie. Nie odrzucaj nas przez wzgląd na Twoje imię, od czci nie odsądzaj tronu Twojej chwały. Pamiętaj, nie zrywaj swego Przymierza z nami.
Tak, bo to nie Bóg spowodował całe to nieszczęście, jakie spadło na naród. To nie On był niewierny Przymierzu. Dlatego chociaż w ostatnim, zacytowanym tu zdaniu, Prorok zwraca się z prośbą, by Bóg nie zrywał Przymierza, to na pewno sam dobrze wiedział, że Bóg ani myśli go zrywać. To człowiek zrywał kolejne przymierza, jakie Bóg z nim zawierał; to człowiek marnował kolejne szanse, jakie Bóg mu dawał.
Dlatego to dzisiejsze wezwanie: Nie zrywaj swego Przymierza z nami! – należałoby raczej rozumieć jako: „Pomóż nam utrzymać Przymierze z Tobą! Pomóż nam w nim wytrwać! Nie pozwól nam tego Przymierza zerwać!”
Stąd też w ostatnich zdaniach Prorok jakby sobie samemu – ale także tym, którzy będą czytali jego słowa – daje logiczne argumenty za tym, by w tym Przymierzu wytrwać: Czy są wśród bożków pogańskich tacy, którzy by zesłali deszcz? Czy może niebo zsyła krople deszczu? Czy nie raczej Ty, Panie, nasz Boże? W Tobie pokładamy nadzieję, bo Ty uczyniłeś to wszystko.
Tak, Bóg uczynił to wszystko i ciągle czyni samo dobro ludziom, a ludzie – jak to ludzie – raz to dobro przyjmą, innym razem zupełnie zlekceważą. Są bardzo zmienni, dlatego mówimy, że to oni mogą zerwać Przymierze, natomiast na pewno nie Bóg. Bo Bóg jest jednolity, stanowczy, niezmienny! I trwa w tym, co człowiekowi obiecał i do czego się wobec niego zobowiązał. Chociaż – tak prawdę mówiąc – do niczego nie musiał się zobowiązywać. Bo On nic wobec człowieka nie musi! Ale chce okazywać mu miłość i dobroć. Dlatego cierpliwie znosi wszelkie zło ze strony człowieka, czekając na jego poprawę.
Niestety, spotyka się to bardzo często – a obecnie odnosimy wrażenie, że jakby częściej i bardziej nachalnie, i coraz bardziej bezczelnie – z lekceważeniem ze strony ludzi. Zły sieje ciągle ziarna chwastu – i okazuje się, że znajduje podatny grunt w sercach tak wielu ludzi! Mówiąc nieco obrazowo: w sercach ludzi, którzy cieszą się owym chwastem jak najlepszym zbożem! I dlatego lekceważą dobre ziarno, a tak naprawdę, to lekceważą Boga, który je posiał. Chwast ów zresztą często zagłusza to dobre ziarno.
I czasami można nawet odnieść wrażenie, że Bóg jest wobec tego wszystkiego bezradny, że patrzy na to wszystko i tak, jak owi prorocy i kapłani, o których słyszeliśmy w pierwszym czytaniu – nie wie, co z tym wszystkim zrobić. Albo poddał się, zrezygnował, uznał swoją nieprzydatność, nienowoczesność, nieadekwatność do potrzeb dzisiejszego świata. Przegrał…
Tak jednak nie jest! Jak wyraźnie zapowiada Jezus w dzisiejszej Ewangelii: Jak więc zbiera się chwast i spala ogniem, tak będzie przy końcu świata. Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego.
Moi Drodzy, Bóg naprawdę nie stracił kontroli nad światem, nie stracił orientacji w tym wszystkim, co się wśród nas i wokół nas dzieje – i naprawdę nie jest naiwny, ani bezradny wobec tego, co dzisiaj wyprawia człowiek. Bóg to wszystko dobrze widzi – i należycie ocenia. Daje natomiast szansę na opamiętanie i cierpliwie czeka na nawrócenie, na zmianę myślenia człowieka. I na to, by człowiek odróżnił w swoim życiu ziarno od chwastu. Już teraz – nie czekając na Dzień Sądu. Żeby codziennie tego oddzielenia – radykalnego i stanowczego – dokonywał.
A wówczas na końcu czasów nie będzie się miał czego obawiać. Przypomnijmy raz jeszcze ostatnie zdanie dzisiejszej Ewangelii: Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego. Pełne nadziei i jakże podnoszące na duchu słowa!
Ale już teraz, na tym świecie, życie takiego człowieka będzie miało sens. Nie będzie się on po tym świecie bezradnie błąkał, popełniając kolejne błędy i brnąc w kolejne absurdy – czego mamy aż nadto dużo wokół siebie, szczególnie w świecie polityki – ale będzie wiedział, że jego losem i jego życiem kieruje Bóg. A Bóg ani się nie myli, ani się bezradnie nie błąka, ani nie ulega humorom i kaprysom, tylko jest wierny miłości do każdego i każdej z nas.
Obyśmy i my byli Jemu i Jego miłości – jak najbardziej wierni.