Daj im za Mnie i za siebie!

D

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywali:

Karol Orłowski – nasz były Gospodarz w Szklarskiej Porębie,

Ksiądz Jacek Owsianka – do niedawna: Proboszcz mojej rodzinnej Parafii, a obecnie Proboszcz w Parafii Unin;

Klaudia Kołodziejczuk – angażująca się w swoim czasie w działalność Wspólnot młodzieżowych.

Życzę Świętującym nieustającej opieki Bożej, wszelkich dobrych natchnień i błogosławieństwa! Zapewniam o modlitwie!

A ja dzisiaj pozdrawiam Was z Lublina, natomiast nie umiem powiedzieć, jak szczegółowo ten dzień będzie wyglądał. Na pewno, planuję wyjazd do Siedlec – i chyba jeszcze dzisiaj powrót. Ale to się dopiero okaże.

Drodzy moi, nie zapominajmy o Pielgrzymach, którzy już coraz bliżej są spotkania z Matką w Jej Jasnogórskim Wizerunku, chociaż tak naprawdę codziennie spotykają się z Nią na trasie – w modlitwie, słuchaniu Bożego słowa i w całym trudzie rekolekcji w drodze.

I już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co konkretnie mówi do mnie Pan? Z jakim osobistym przesłaniem zwraca się właśnie do mnie? Duchu Święty, bądź natchnieniem i światłem!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 19 Tygodnia zwykłego, rok II,

12 sierpnia 2024.,

do czytań: Ez 1,2–5.24–28c; Mt 17,22–27

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA EZECHIELA:

Dnia piątego miesiąca czwartego (rok to był piąty od uprowadzenia do niewoli króla Jojakina) Pan skierował słowo do kapłana Ezechiela, syna Buziego, w ziemi Chaldejczyków nad rzeką Kebar; była tam nad nim ręka Pana.

Patrzyłem, a oto wiatr gwałtowny nadszedł od północy, wielka chmura i ogień płonący oraz blask dokoła niego, a z jego środka promieniowało coś jakby połysk stopu złota ze srebrem ze środka ognia. W pośrodku było coś, co było podobne do czterech istot żyjących. Oto ich wygląd: miały one postać człowieka.

Gdy szły, słyszałem poszum ich skrzydeł jak szum wielu wód, jak głos Wszechmogącego, odgłos ogłuszający jak zgiełk obozu żołnierskiego; natomiast gdy stały, skrzydła miały opuszczone. Nad sklepieniem, które było nad ich głowami, rozlegał się głos.

Ponad sklepieniem, rozpościerającym się nad ich głowami, było coś, co miało wygląd szafiru, a kształt tronu, a na nim jakby zarys postaci człowieka. Następnie widziałem coś jakby połysk stopu złota ze srebrem, który wyglądał jak ogień wokół niego. Ku górze od tego, co wyglądało jak biodra, i w dół od tego, co wyglądało jak biodra, widziałem coś, co wyglądało jak ogień, a wokół niego promieniował blask. Jak pojawienie się tęczy na obłokach w dzień deszczowy, tak przedstawiał się ów blask dokoła.

Taki był widok tego, co było podobne do chwały Pana. Oglądałem ją. Następnie upadłem na twarz.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Gdy Jezus przebywał w Galilei z uczniami, rzekł do nich: „Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Oni zabiją Go, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie. I bardzo się zasmucili.

Gdy przyszli do Kafarnaum, przystąpili do Piotra poborcy dwudrachmy z zapytaniem: „Wasz nauczyciel nie płaci dwudrachmy?” Odpowiedział: „Owszem”.

Gdy wszedł do domu, Jezus uprzedził go, mówiąc: „Szymonie, jak ci się zdaje? Od kogo królowie ziemscy pobierają daniny lub podatki? Od synów swoich czy od obcych?” Powiedział: „Od obcych”.

Jezus mu rzekł: „A zatem synowie są wolni. Żebyśmy jednak nie dali im powodu do zgorszenia, idź nad jezioro i zarzuć wędkę. Weź pierwszą rybę, którą wyciągniesz, i otwórz jej pyszczek: znajdziesz statera. Weź go i daj im za Mnie i za siebie”.

Prorok Ezechiel bardzo subtelnie, a jednocześnie bardzo rzetelnie pisze dzisiaj o tym, co widzi. A co widzi? Sam o tym tak mówi: Patrzyłem, a oto wiatr gwałtowny nadszedł od północy, wielka chmura i ogień płonący oraz blask dokoła niego, a z jego środka promieniowało coś jakby połysk stopu złota ze srebrem ze środka ognia. W pośrodku było coś, co było podobne do czterech istot żyjących. Oto ich wygląd: miały one postać człowieka.

I całość dzisiejszego pierwszego czytania utrzymana jest właśnie w takiej konwencji: uważnego przyglądania się czemuś, co jest „jakby” tym lub tamtym, „podobnym” do tego lub tamtego. Z tego, co czytamy i słyszymy, wyłania się obraz chwały Boga, ale Prorok konsekwentnie używa jedynie tych właśnie, wskazanych tu określeń, nie stwierdzając jednoznacznie, że to na pewno Bóg i Jego chwała.

W podsumowaniu zaś dzisiejszego pierwszego czytania odnajdujemy takie oto słowa Proroka: Taki był widok tego, co było podobne do chwały Pana. Oglądałem ją. Następnie upadłem na twarz. Naprawdę, zwraca uwagę ta delikatność – a może po prostu ostrożność – z jaką Prorok się wypowiada… Do pewnego stopnia także imponuje – to właśnie, że jest w swym przekazie bardzo uczciwy i rzetelny.

Czyli, że nie przypisuje sobie niczego więcej, niż naprawdę widzi i co mu zostało objawione. Nie rości sobie pretensji do tego, by powiedzieć: „Tak, oto Bóg mi się objawił, pokazał mi się w całym swym majestacie, rozmawiał ze mną jak równy z równym!”

Drodzy moi, wydaje się, że dzisiaj wielu z nas właśnie w taki sposób postrzega swoją pozycję w otoczeniu, w społeczeństwie. Po prostu, lubimy coś znaczyć, lubimy pokazać innym, że o tym lub tamtym coś wiemy, z tym czy owym to my się dobrze znamy, na to czy tamto mamy wpływ. Dlatego tak akcentujemy na każdym kroku tę swoją pozycję, czasami – niestety – kosztem prawdy, co z kolei niejednokrotnie prowadzi do śmieszności… Bo jednak ludzie dookoła zaraz to wychwycą, że ktoś więcej się przechwala i więcej na siebie zwraca uwagę, niż ma ku temu powodów.

I może mu nawet o tym nie powiedzą, ale za plecami będą szemrać, a częściej jeszcze wyśmiewać. Zwłaszcza, jeśli jest to ktoą zajmujący jakieś stanowisko, albo w jakikolwiek sposób mający wyższą od innych pozycję, na przykład profesor na uczelni. Ileż to razy takie przechwalanie i podkreślanie siebie na każdym kroku – chociaż w bezpośrednim kontakcie spotyka z uznaniem i pochwałami ze strony podwładnych czy studentów, to jednak w ich własnych, szczerych rozmowach jest tematem drwin i wytykania palcami takiego samochwały.

Zwłaszcza, że doświadczenie życiowe podpowiada, iż najwięcej takiego zachwytu własną osobą prezentują ci, którzy nie za wiele tak naprawdę mają do tego powodów. Bo ludzie prawdziwie wielcy są zwykle bardzo subtelni, kulturalni, nie afiszują się z tym, co sobą prezentują i co wiedzą. I właśnie taką postawę dzisiaj pokazuje nam Prorok Ezechiel, który – pomimo że Bóg naprawdę objawił mu dzisiaj niezwykłe rzeczy – opowiedział nam o tym dokładnie tak, jak to wszystko zobaczył, a nie tak, jakby to sobie wyobrażał.

Podobnie i Jezus – chociaż sam dzisiaj stwierdził, iż jako Boży Syn nie musi płacić podatku na świątynię, czyli na dom swojego własnego Ojca, to jednak nakazał Piotrowi: Żebyśmy jednak nie dali im powodu do zgorszenia, idź nad jezioro i zarzuć wędkę. Weź pierwszą rybę, którą wyciągniesz, i otwórz jej pyszczek: znajdziesz statera. Weź go i daj im za Mnie i za siebie.

To jest ciekawe, że nawet w tym momencie chciał jakoś zasygnalizować swoją niezwykłość i swoje panowanie nad światem – wszak sposób zdobycia owego statera był dość oryginalny, jakby nie można go było po prostu wyciągnąć z kieszeni i dać Piotrowi – to jednak pozostał wierny tym nakazom, które mieli spełnić wszyscy członkowie Jego narodu. On – Boży Syn – będąc między nami, chodząc po tym świecie, naprawdę stał się uczestnikiem ludzkiej natury, ze wszystkimi jej wielkościami, ale i ze wszystkimi słabościami, za wyjątkiem grzechu.

Owszem, cały czas dobrze wiedział, kim jest i bardzo subtelnie co i raz wszystkim o tym przypominał, natomiast nigdy nie obnosił się ze swoją wielkością i nie szukał dla siebie próżnej chwały. Jeżeli zaś czegoś w tym względzie oczekiwał od człowieka, to tylko miłości ludzkiego serca. Aby ludzie w ten właśnie sposób czcili chwałę Bożą – swoją pełną miłości postawą. A to nie ma nic wspólnego z próżnym przechwalaniem się czy brylowaniem przed światem.

Jezus, Boży Syn, chociaż miałby najwięcej powodów, aby na każdym kroku swoją Boską chwałę podkreślać i dosłownie razić nią ludzi po oczach – ukrywał ją wręcz, a jeżeli pokazywał, to wtedy i w taki sposób, aby to przyczyniało się do dobra człowieka.

Zatem, zarówno Prorok Ezechiel, jak i sam Jezus – dają mi dzisiaj bardzo konkretny wzór pięknej, pełnej godności i pokory postawy. Jakie wnioski – ja osobiście, znając siebie i swój sposób myślenia i postępowania – wyciągnę z tego dla siebie?…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.