Tak nauczamy – i tak wierzycie!

T

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Robert Pogorzelski, nasz stały Komentator, tak bardzo ubogacający nas na blogu swoją rozległą wiedzą, głębokimi i błyskotliwymi przemyśleniami i szczerą pobożnością. Dziękując za każde napisane tu słowo i za bezkompromisową postawę moralną, życzę trwania! Zapewniam o swojej modlitwie!

I już bardzo przepraszam za późne zamieszczenie słówka, ale z samego rana musiałem wykonać szybko pracę, związaną z jutrzejszą audycją. Okazało się, że wczoraj rozesłałem do wielu Osób – także na portal diecezjalny – informację, zawierającą niewłaściwy plan audycji. Musiałem więc błyskawicznie rozesłać poprawkę. Dziękuję Księdzu Markowi za zwrócenie uwagi na ten błąd.

A skoro o Księdzu Marku mowa, to z radością zapowiadam na jutro słówko z Syberii! Mam nadzieję, że teraz będę mógł już to czynić regularnie!

W związku z tym, już dzisiaj zapowiadam jutrzejszą wieczorną audycję, o której wspomniałem. Oto w piątek, 20 września 2024., w Katolickim Radiu Podlasie odbędzie się audycja, w ramach formatu: GAUDIUM ET SPES, w nowym cyklu: W BLASKU BOŻEGO MIŁOSIERDZIA – SANKTUARIUM W BIAŁEJ PODLASKIEJ. Ten cykl obejmuje dziesięć audycji – po jednej w miesiącu, od września do czerwca – promujących to diecezjalne Sanktuarium.

Jej tematem będzie: JAK BYŁO NA POCZĄTKU… i będzie rozmową na temat początków Parafii i Sanktuarium. Uczestnikami audycji będą: Proboszcz Parafii, Ksiądz Kanonik Doktor Adam Kulik, pierwszy Proboszcz Parafii – Ksiądz Prałat Mieczysław Lipniacki oraz Parafianie.

Audycja rozpocznie się o godz. 21:40 i potrwa do 23:00. Zachęcam do słuchania, oraz do łączności z nami – telefonicznej lub smsowej. Telefon do studia – do „wejścia na żywo”: 25 / 644 65 55; sms do Radia: 509 056 590; sms do mnie: 604 736 981. Można nas słuchać także w internecie: https://radiopodlasie.pl/radio-online/ lub odsłuchać audycji później,«Archiwum dźwięków». Powtórka audycji na falach Radia następnej nocy, około godziny 1:00.

A ja dzisiaj jeszcze pozostaję w Lublinie – o 18:00 odprawię Mszę Świętą w Parafii Świętego Jana Kantego, na lubelskim Węglinku.

Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Cóż więc dzisiaj mówi do mnie osobiście Pan? Co szczególnego chce skierować właśnie do mnie? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Czwartek 24 Tygodnia zwykłego, rok II,

19 września 2024., 

do czytań: 1 Kor 15,1–11; Łk 7,36–50

CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:

Przypominam, bracia, Ewangelię, którą wam głosiłem, którą przyjęliście i w której też trwacie. Przez nią również będziecie zbawieni, jeżeli ją zachowacie tak, jak wam rozkazałem. Chyba żebyście uwierzyli na próżno. Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł za nasze grzechy zgodnie z Pismem, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia zgodnie z Pismem; i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim Apostołom. W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi.

Jestem bowiem najmniejszy ze wszystkich apostołów i niegodzien zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży. Lecz za łaską Boga jestem tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie okazała się daremna; przeciwnie, pracowałem więcej od nich wszystkich, nie ja, co prawda, lecz łaska Boża ze mną. Tak więc czy to ja, czy inni, tak nauczamy i tak wyście uwierzyli.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jeden z faryzeuszów zaprosił Jezusa do siebie na posiłek. Wszedł więc do domu faryzeusza i zajął miejsce za stołem. A oto kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne, dowiedziawszy się, że jest gościem w domu faryzeusza, przyniosła flakonik alabastrowego olejku i stanąwszy z tyłu u nóg Jego, płacząc, zaczęła oblewać Jego nogi łzami i włosami swej głowy je wycierać. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem.

Widząc to faryzeusz, który Go zaprosił, mówił sam do siebie: „Gdyby On był prorokiem, wiedziałby, co za jedna i jaka jest ta kobieta, która się Go dotyka, że jest grzesznicą”.

Na to Jezus rzekł do niego: „Szymonie, muszę ci coś powiedzieć”.

On rzekł: „Powiedz, Nauczycielu”.

Pewien wierzyciel miał dwóch dłużników. Jeden winien mu był pięćset denarów, a drugi pięćdziesiąt. Gdy nie mieli z czego oddać, darował obydwom. Który więc z nich będzie go bardziej miłował?”

Szymon odpowiedział: „Sądzę, że ten, któremu więcej darował”.

On mu rzekł: „Słusznie osądziłeś”. Potem zwrócił się do kobiety i rzekł Szymonowi: „Widzisz tę kobietę? Wszedłem do twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg; ona zaś łzami oblała Mi stopy i swymi włosami je otarła. Nie dałeś Mi pocałunku; a ona, odkąd wszedłem, nie przestaje całować nóg moich. Głowy nie namaściłeś Mi oliwą; ona zaś olejkiem namaściła moje nogi. Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje”.

Do niej zaś rzekł: „Twoje grzechy są odpuszczone”.

Na to współbiesiadnicy zaczęli mówić sami do siebie: „Któż On jest, że nawet grzechy odpuszcza?”

On zaś rzekł do kobiety: „Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju”.

Bardzo ważny przekaz płynie dzisiaj do nas z pierwszego czytania. Oto bowiem dowiadujemy się o tym, jak dokonywał się przekaz wiary, przekaz Dobrej Nowiny, w młodym Kościele, a możemy z pewnością powiedzieć, że tak dokonuje się i obecnie.

Na początku Paweł pisze: Przypominam, bracia, Ewangelię, którą wam głosiłem, którą przyjęliście i w której też trwacie. Zobaczmy, ile ważnych treści niesie to jedno, w sumie krótkie zdanie: Paweł głosił Ewangelię wiernym Koryntu – podobnie, jak i innym wiernym. To z jego ust ją usłyszeli. A kiedy usłyszeli – przyjęli ją. Musieli zatem otworzyć swoje umysły i serca, bo taki akt zaakceptowania, osobistego przyjęcia jakiejś treści, musi być w pełni świadomy. Wszak myślący człowiek powinien jasno rozróżniać treści, które może i powinien przyjąć, od tych, które powinien zdecydowanie – i jak najszybciej – odrzucić.

Te treści, które głosił Paweł, zostały przyjęte. To z kolei oznacza, że były to treści wartościowe, prawdziwe, przekonujące. I tego potwierdzeniem na pewno jest to, że – jak pisze Paweł – wierni Gminy korynckiej w realizacji tych nauk trwają. I oto Paweł przypomina tę naukę, czym raz jeszcze potwierdza, że jest to nauka prawdziwa, godna zachowywania. Tyle treści w pierwszym zdaniu.

A w drugim Apostoł niejako podtrzymuje na duchu swoich uczniów, zachęcając do kontynuowania raz obranego kursu: Przez nią również [czyli przez Ewangelię] będziecie zbawieni, jeżeli ją zachowacie tak, jak wam rozkazałem. Chyba żebyście uwierzyli na próżno. Takie trochę odwołanie się do ambicji uczniów… Kto bowiem w tym momencie mógłby powiedzieć, że – faktycznie – uwierzył na próżno?… Nawet, jeżeli coś w jego postawie było nie tak…

Z pewnością, mamy tu do czynienia z mądrą pedagogią Pawła, który naprawdę umiał rozmawiać ze swymi uczniami, przekonywać ich, zachęcać i celnie argumentować swoje poglądy. A najmocniejszym argumentem z pewnością jest to, iż wszystko, czego naucza, jest prawdą!

O tym właśnie Paweł pisze dalej tak: Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł za nasze grzechy zgodnie z Pismem, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia zgodnie z Pismem; i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim Apostołom.

Zatem, jasno przyznaje, że to wszystko czego naucza – także usłyszał od innych. Przejął to. Możemy zatem powiedzieć, że przejął się wewnętrznie tym! Uwierzył w to. Bo gdyby nie uwierzył, gdyby się sam wewnętrznie nie przekonał – czy byłby w stanie, czy w ogóle chciałby przekazywać te informacje dalej? On, intelektualista wysokich lotów, człowiek gruntownie wykształcony i bardzo trzeźwo myślący (pomijamy już to, czy dobrze, czy źle myślący, ale na pewno logicznie i na chłodno kalkulujący różne argumenty) – czy poszedłby za informacjami nie sprawdzonymi, mało przekonującymi? Czy przekazywałby je innym?

Jeżeli jednak sam uwierzył i innych tak naucza, to również dlatego, że Jezus zmartwychwstały pokazał się Apostołom, czego oni z kolei dawali świadectwo. A to już jest kolejny, mocny argument. Aż wreszcie ten najmocniejszy: W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi.

Wiemy dobrze, kiedy i jak Pan pokazał się Pawłowi… Jeszcze jako Szawłowi… Nawet trudno – chcąc być precyzyjnym – powiedzieć, że mu się pokazał, bo Szaweł, kiedy „grzmotnął” głową o ziemię, spadając z konia, stracił na jakiś czas wzrok. A zanim stracił, widział tylko jasność, nie widział Jezusa. Słyszał Go i z Nim rozmawiał, ale wtedy Go nie zobaczył.

Z jego Pism możemy natomiast wnioskować, że już w trakcie apostolskiej działalność miał prywatne objawienia, Jezus spotykał się z nim i rozmawiał, chociaż nic więcej o tym nie wiemy. Natomiast wiemy, z jaką pokorą podchodził on do tego, że był narzędziem w ręku Jezusa. Tak pisał dalej: Jestem bowiem najmniejszy ze wszystkich apostołów i niegodzien zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży. A w poprzednim zdaniu określił sam siebie mianem «poronionego płodu»! Szokujące wręcz porównanie!

To znaczy, że ma pełną świadomość, kim był wcześniej i ile zła wyrządził Kościołowi. Jednak to nie przeszkadza mu spojrzeć w pełnej prawdzie (pamiętajmy: pokora to przecież prawda o sobie, o innych, o świecie…) i dopowiedzieć: Lecz za łaską Boga jestem tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie okazała się daremna; przeciwnie, pracowałem więcej od nich wszystkich, nie ja, co prawda, lecz łaska Boża ze mną. I zdanie podsumowujące: Tak więc czy to ja, czy inni, tak nauczamy i tak wyście uwierzyli.

Jaki zatem obraz Kościoła wyłania nam się z tego rozważania Pawła? Z pewnością, jest to Wspólnota, w której jeden drugiemu przekazuje prawdę Ewangelii – prawdę, którą od innych usłyszał, w którą sam uwierzył, a potem innych do niej przekonuje. A przekonuje nie tylko słowami, ale także całym swoim życiem. Także tak „pobabranym” życiem, jak wcześniejsze życie Pawła (Szawła), do czego on sam się przyznaje i nie udaje kogoś innego, albo nie wypiera się, twierdząc – jak nasi politycy – że chociaż tak powiedział, to jednak tak nie powiedział, a złapany za rękę bezczelnie wpiera, że to nie jego ręka…

Nie, Paweł niczego nie ukrywał ze swojej przeszłości. Ale przekonywał, że – właśnie – łaska Boża okazała się większa od jego słabości, a on tę łaskę wykorzystał, starając się pracować nawet więcej od innych głosicieli, aby niejako nadrobić te straty, które wcześniej Kościołowi poczynił. A to wszystko po to, aby Ewangelia była głoszona i aby docierała do serc ludzkich. Bez względu na uwarunkowania czy przeszłość samych głosicieli. Dzieło jest najważniejsze!

A tak naprawdę – najważniejszy w tym wszystkim jest Jezus Chrystus! Bo to wszystko, o czym tu dzisiaj Paweł pisze, o tyle było możliwe, że wszyscy bohaterowie jego dzisiejszego rozważania zawsze mieli w polu swego duchowego widzenia – samego Jezusa! To Jego słowo było głoszone, to Jego działanie w Kościele sprawiło, że sprawy ułożyły się tak, a nie inaczej. Gdyby ci wszyscy głosiciele – pasterze młodego Kościoła – grali tylko na siebie i dogadzali własnym ambicjom, tworząc swój medialny obraz i swój prestiż w oczach ludzi, a nie robili tego dla Jezusa i pod Jego kierownictwem, to nic by z tego nie było.

Mieli jednak oni ów wyostrzony duchowy wzrok i tę wrażliwość serca, jaką wykazała się – opisana – w dzisiejszej Ewangelii – kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne. Tyle o niej dzisiaj się dowiadujemy, chociaż inni Ewangeliści dokładniej naprowadzają na to, kim była. Nas jednak bardziej interesuje jej wyjątkowe zachowanie.

Oto bowiem, dowiedziawszy się, że [Jezus] jest gościem w domu faryzeusza, przyniosła flakonik alabastrowego olejku i stanąwszy z tyłu u nóg Jego, płacząc, zaczęła oblewać Jego nogi łzami i włosami swej głowy je wycierać. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem.

Jaka była reakcja faryzeusza – gospodarza przyjęcia, to usłyszeliśmy. Jezus jednak stwierdził stanowczo: Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. Bo – przede wszystkim – w Jezusie dostrzegła kogoś więcej, niż tylko współbiesiadnika przy stole. Ona – raz jeszcze to podkreślmy – kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne. Ona dostrzegła w Jezusie… trudno powiedzieć, kogo? Czy Syna Bożego? Mesjasza? Może jeszcze nie na tym etapie. Ale na pewno kogoś wielkiego, kogoś świętego, bardzo świętego… Wierzymy, że z czasem przyjęła pełną prawdę o Jezusie i o zbawieniu, które w ten sposób mogło się stać jej udziałem. Bo była wpatrzona w Jezusa.

I my bądźmy wpatrzeni w Jezusa, który naprawdę żyje, działa i naucza w swoim Kościele. Bez względu na słowa i postawy Pasterzy i Nauczycieli, bez względu na tyle zamieszania i zgorszenia, jakie na co dzień widzimy – On jest, On o swoim Kościele nie zapomniał, On o nikim z nas nie zapomniał, nie zostawił nas samymi. I kocha nas – każdą i każdego z nas, indywidualnie i po imieniu – zapraszając do współpracy. Skorzystajmy z tego zaproszenia!

Pracujmy gorliwie i z zapałem – jak Święty Paweł. A przekonamy się, że i w naszym życiu – łaska Boża okaże się większa od naszych słabości…

5 komentarzy

  • Robert, gratulacje z okazji urodzin.
    Niech Najświętsza Maryja Panna zawsze chroni ciebie i twoją rodzinę swoim Omoforionem; twój Anioł Stróż i święty patron zawsze chronią cię swoimi modlitwami.
    Przytulam:)
    Cum Deo!

  • „Sto lat! Robert niech radość i szczęście będą Twoimi wiernymi towarzyszami, a sukcesy niech piszą scenariusz każdego dnia.”

  • Robercie, przyjmij i ode mnie, Seniorki najserdeczniejsze życzenia, by Bóg obdarzał Cię potrzebnymi darami i łaskami a Ty wykorzystuj je dla dobra swojego, rodziny i naszego kraju. Pamiętaj , nasz Pan, liczy również na Ciebie!

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.