Wzmocnienie wewnętrznego człowieka…

W

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają:

Katarzyna Pałysa – Osoba bardzo życzliwa i życiowo energiczna, chętnie czyniąca dobro wszystkim wokół;

Dorota Rogulska – należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot;

Mateusz Maksymiuk – jak wyżej;

Maja Zagubień – aktywnie włączająca się w działalność młodzieżową w czasie mojej posługi w Celestynowie.

Imieniny natomiast przeżywa Marcin Paczuski – życzliwy Człowiek z Siedlec, z którym spotykałem się w swoim czasie na Mszach Świętych w Ośrodku Duszpasterstwa Akademickiego, przy ul. Brzeskiej.

Wszystkim świętującym życzę ciągłego doświadczania wielkiej mocy Bożej i błogosławieństwa. Zapewniam o modlitwie!

A u mnie dzisiaj – dyżur duszpasterski w gmachu przy ulicy Żytniej, a potem przejazd do Lublina. Zacząłem zaś ten dzień Mszą Świętą o godzinie 7:00, w Kościele garnizonowym w Siedlcach. I to jest na jakiś czas ostatnia Msza Święta w tym kościele, bo nie ustalaliśmy z Proboszczem dalszych zastępstw.

Jutro zaś – na naszym forum – słówko z Syberii. Dlatego już dzisiaj zapraszam na jutrzejszą audycję w Katolickim Radiu Podlasie. Rozpocznie się ona o 21:40 i będzie to audycja w formacie: TYŚ NASZĄ KRÓLOWĄ, czyli tak zwana audycja kodeńska. Poprowadzą ją Ojcowie oblaci z Kodnia: Mariusz Bosek i Piotr Radlak. Mnie w studiu nie będzie. Nie podaję tematu audycji, bo sam go nie znam.

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co Pan do nas bardzo konkretnie mówi? Z jakim przesłaniem zwraca się dzisiaj osobiście do mnie? Duchu Święty, rozjaśnij umysły i serca!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Czwartek 29 Tygodnia zwykłego, rok II,

24 października 2024., 

do czytań: Ef 3,14–21; Łk 12,49–53

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:

Bracia: Zginam kolana moje przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród na niebie i na ziemi, aby według bogactwa swej chwały sprawił w was przez Ducha swego wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka. Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości wkorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście napełnieni doszli do całej Pełni Bożej.

Temu zaś, który mocą działającą w nas może uczynić nieskończenie więcej, niż prosimy czy rozumiemy, Jemu chwała w Kościele i w Chrystusie Jezusie po wszystkie pokolenia wieku wieków! Amen.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie.

Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej”.

Dość intrygująco, a może i tajemniczo, brzmią słowa Apostoła Pawła, który dzisiaj stwierdza w pierwszym czytaniu, że modli się dla swoich uczniów o wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka. Czyli kogo?… Co to znaczy: «wewnętrzny człowiek»?

Domyślamy się, iż mowa tu o duchowej sferze człowieka, o jego umyśle i sercu, o jego najgłębszych pragnieniach i dążeniach, o jego najbardziej wewnętrznych przeżyciach. Zresztą, sam Paweł wyjaśnia w kolejnych zdaniach, jak ma się dokonać owo «wzmocnienie». Pisze: Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości wkorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście napełnieni doszli do całej Pełni Bożej.

Zastosowana tu tak zwana formuła czterech wymiarów, a więc Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość – w filozofii stoickiej oznacza po prostu wszechświat, oznacza właśnie wszystkie wymiary, jakimi można (pytanie, czy naprawdę można?…) ogarnąć całe stworzenie. W niektórych tłumaczeniach wyrazy te są napisane wielką literą, w niektórych małą – i może jest to niewielką różnicą, wydaje się jednak, że zapisanie ich literą wielką jeszcze bardziej podkreśla niezmierzoność owych wymiarów świata i wszechświata.

Okazuje się jednak, że dla Chrystusa są one „zmierzalne”, bo Jego miłość przewyższa je wszystkie. A jednocześnie – Jego miłość je wszystkie obejmuje, tak jak Jego misja zbawcza ma charakter uniwersalny, dlatego obejmuje właśnie cały świat i wszechświat! Paweł wyraża pragnienie, aby Efezjanie – i wszyscy chrześcijanie – zdołali ogarnąć duchem, czym są te wszystkie wymiary wszechświata i dzięki temu zdołali poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę. Raz jeszcze zapytajmy: Czy jedno i drugie jest w ogóle możliwe?

Z pewnością, tak całkowicie i do końca – nie. Człowiek nie jest w stanie ogarnąć swoim umysłem i sercem wielkości wszechświata, a już na pewno nie jest w stanie ogarnąć wielkości miłości Chrystusa. Dlatego Paweł już w pierwszym zdaniu dzisiejszego czytania pisze: Zginam kolana moje przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród na niebie i na ziemi, aby według bogactwa swej chwały sprawił w was przez Ducha swego wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka; a zaraz dodaje: Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach…

Właśnie! Człowiek sam z siebie nie jest w stanie sprawić niczego z tych wielkich rzeczy, o których tu sobie mówimy. Człowiek może – i powinien – prosić w modlitwie Boga, aby to On sprawił w nim to wielkie dobro. I On chętnie sprawi – i wszelkich łask udzieli. Bo nie w tym tkwi cała istota sprawy, że Bóg nie chce dać ludziom swoich darów. Problem jest w tym, ile ludzie są w stanie przyjąć.

Jak się wyraził kiedyś jeden Rekolekcjonista – mówiąc do nas, Księży, na Rekolekcjach kapłańskich o tym, że w przypadku relacji kapłana z ludźmi i tego, że ludzie albo do kapłana przychodzą, a do tego nie przychodzą – wszystko zależy od „pojemności serca” kapłana. Jak wielu ludzi jest on w stanie ogarnąć swoją miłością, opieką, modlitwą. Ale tak naprawdę, a nie na zasadzie kochania „całej ludzkości”, a deptania pojedynczego człowieka.

Tak samo jest i z naszą relacją do Jezusa: tyle możemy przyjąć Bożych darów i łask – ile właśnie możemy, na ile szeroko jesteśmy w stanie otworzyć swoje serce. Ile w nas wiary! I Boży pokój na tyle opanuje nasze serce, na ile otworzymy się wewnętrznie na ten pokój. A to z kolei konkretnie oznacza – na ile odważnie i jednoznacznie opowiemy się po stronie Jezusa.

On sam mówi o tym dzisiaj w Ewangelii – w sposób dość zaskakujący: Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej.

I o ile to ostatnie może nas aż tak bardzo nie dziwi, to już te wcześniej opisane napięcia pewnie tak. Bo przecież Jezus mówił o sobie, że jest cichy i pokornego serca – i że daje nam pokój! Prawdziwy pokój – nie taki, jak daje świat. I Stary Testament, zapowiadając Jego przyjście, mówi o Nim jako o Księciu Pokoju. Cóż więc znaczą dzisiejsze słowa?

Wiemy dobrze: Jezus jest i pozostaje na wieki Księciem Pokoju i pokój chce dać każdemu człowiekowi, i całemu światu. Natomiast problem jest w człowieku, który wobec konieczności opowiedzenia się za Jezusem, lub przeciw Niemu – tak często opowiada się niestety przeciw. A wtedy nie może dostąpić daru pokoju.

Zatem, to nie Jezus – sam z siebie – przynosi rozłam. Rozłam powodują ludzie, którzy nie chcąc przyjąć darów Jezusa, układają świat po swojemu. I na swoich zasadach chcą dawać ludziom pokój. Tylko akurat taki pokój z tym prawdziwym nie ma nic wspólnego. Dlatego naprawdę tak dużo zależy w tych sprawach wiary, sprawach duchowych – chyba wszystko zależy – od nastawienia człowieka.

Oczywiście, w pierwszym wymiarze wszystko zależy od Jezusa i od Jego darów, nam ofiarowanych. Tyle tylko, że tych akurat możemy być pewni. A otwartości serca człowieka – oj, nie zawsze…

Chodzi zatem w tym wszystkim o to, aby człowiek przejął się Jezusem i Jego darami. Bo Jezus bardzo przejmował się tym, co przeżywał tu, na ziemi. Na to zwracają uwagę także komentatorzy biblijni, w odniesieniu do dzisiejszego fragmentu Ewangelii, a szczególnie – do tych słów: Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie.

Ów «chrzest», o którym mowa, to Męka Jezusa. Z kolei «ogień» – to ogień miłości, która wręcz „rozsadza” serce Jezusa, dlatego tak pragnie już, jak najszybciej, dokonać zbawienia człowieka; ale też ogień Ducha Świętego, który będzie dany człowiekowi jako owoc Jezusowej Ofiary. I właśnie z tych słów: jakże bardzo pragnę…, oraz: jakiej doznaję udręki – komentatorzy biblijni wyprowadzają wniosek, że Jezus bardzo osobiście przeżywa całą tę sprawę, jest wręcz wstrząśnięty perspektywą czekającej Go Męki, a jednocześnie tak bardzo pragnie, żeby to się już dokonało, bo tak bardzo kocha człowieka, że już chciałby go obdarować zbawieniem!

Z pewnością, trudno nam to tak po ludzku zrozumieć – właśnie to wszystko, co Jezus, jako Boży Syn, a jednocześnie także jako Człowiek, w głębi swego serca przeżywał. On nie podchodził do całej sprawy na zasadzie: „A, pójdę sobie na Mękę, załatwię raz tę sprawę, dam im to zbawienie – a, co mi tam… Niech im będzie…”. Nie! Jezus przeżywał to bardzo głęboko, bardzo intensywnie i bardzo osobiście.

Owocność mojej wiary i modlitwy w moim życiu będzie zależała od tego, na ile ja będę głęboko, intensywnie i osobiście przeżywał moje relacje z Jezusem: czy będzie to sucha i sformalizowana relacja, polegająca na bezdusznym wypełnianiu religijnych praktyk „na zaliczenie”, bez konieczności jednoznacznego opowiadania się po stronie Jezusa, z możliwością nawet zrezygnowania z niektórych aspektów Jego nauki, jeśli nie będą mi odpowiadały – czy jednak będzie to najgłębsza duchowa, wręcz intymna więź, mająca totalny wpływ na kształt mojego życia.

Jeżeli będzie to drugie, to w moim życiu będą się dokonywały prawdziwe cuda! Bo Jezus będzie mógł mi udzielać swoich darów pełnymi garściami. Módlmy się zatem – dla siebie nawzajem – o wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka!

4 komentarze

  • Trochę z innej beczki, Nowy Testament mówi tak:
    Mk 10, 6-9
    Jezus powiedział do swoich uczniów: „Na początku stworzenia Bóg stworzył ludzi jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela”

    a kard. Nycz mówi tak:

    https://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-kard-nycz-powinna-byc-mozliwosc-zawierania-zwiazkow-partners,nId,7842297#crp_state=1

    • A na Sądzie Bożym będzie tak….
      I tutaj możemy się domyśleć – jak. Bo jak się weszło na świecznik, to po to, by świecić, a nie kopcić. A komu wiele dano, tym więcej od niego żądać będą. A Kardynałowi bardzo wiele dano…
      xJ

  • Dziękuję Księdzu za komentarz do dzisiejszej trudnej Ewangelii. Wysłuchałam również homilii swojego Proboszcza, jak rozumieć słowa Jezusa „Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej”. Zrozumiałam, że Jezus ostrzega nas, że Jego nauka może! wywołać konflikt między najbliższymi, że będziemy doświadczać wśród najbliższych różnicy poglądów w kwestiach wiary w Boga, w kwestiach Sakramentów Świętych. Duchu Święty, spraw aby ogień Twojej miłości pochłonął nas i aby miłość nasza była płodna, zaraźliwa…

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.