Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Ksiądz Przemysław Radomyski, mój Poprzednik w Duszpasterstwie Akademickim, a obecnie – Prefekt siedleckiego Seminarium. Życzę Mu ciągle wzrastającej gorliwości kapłańskiej. Zapewniam o modlitwie!
A ja dzisiaj mam dyżur duszpasterski na Wydziale Nauk Ścisłych i Przyrodniczych, przy ulicy 3 Maja, od 10:00 do 15:00. Potem, około 16:00, odprawię w Duszpasterstwie ostatnią Mszę Świętą gregoriańską za Irenę Ewę Tobotę – zmarłą niedawno Ciocię Maksymiliana i Adama Lipków, Lektorów z mojej rodzinnej Parafii, należących do Formacji SPE SALVI. Rodzina Lipków przyjedzie dziś z Białej Podlaskiej na tę Mszę Świętą.
Potem zaś – jak w każdą środę – o godzinie 19:00, w naszym Duszpasterstwie, Msza Święta w intencji Środowiska Akademickiego, Duszpasterstwa Akademickiego i Młodzieży w Kościele. A potem – adoracja Najświętszego Sakramentu do godziny 21:00. Zapraszam!
Jutro zaś, na naszym forum, słówko z Syberii!
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim osobistym przesłaniem zwraca się do mnie osobiście? Duchu Święty, otwórz nasze serca…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Środa 30 Tygodnia zwykłego, rok II,
30 października 2024.,
do czytań: Ef 6,1–9; Łk 13,22–30
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:
Dzieci, bądźcie posłuszne w Panu waszym rodzicom, bo to jest sprawiedliwe. „Czcij ojca twego i matkę (jest to pierwsze przykazanie z obietnicą), aby ci było dobrze i abyś był długowieczny na ziemi”. A wy, ojcowie, nie pobudzajcie do gniewu waszych dzieci, lecz wychowujcie je stosując karcenie i napominanie Pańskie.
Niewolnicy, ze czcią i bojaźnią, w prostocie serca bądźcie posłuszni waszym doczesnym panom, jak Chrystusowi, nie służąc tylko dla oka, by ludziom się podobać, lecz jako niewolnicy Chrystusa, którzy z duszy pełnią wolę Bożą. Z ochotą służcie, jak byście służyli Panu, a nie ludziom, świadomi tego, że każdy, jeśli czyni co dobrego, otrzyma to z powrotem od Pana, czy to niewolnik, czy wolny.
A wy, panowie, tak samo wobec nich postępujcie: zaniechajcie groźby, świadomi tego, że w niebie jest Pan zarówno ich, jak wasz, a u Niego nie ma względu na osoby.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus, nauczając, szedł przez miasta i wsie i odbywał swą podróż do Jerozolimy.
Raz ktoś Go zapytał: „Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?”
On rzekł do nich: „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli.
Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: «Panie, otwórz nam»; lecz On wam odpowie: «Nie wiem, skąd jesteście».
Wtedy zaczniecie mówić: «Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś». Lecz On rzecze: «Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości».
Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi”.
Zapewne dziwi nas to wskazanie Apostoła Pawła, które wyraził w dzisiejszym pierwszym czytaniu: Niewolnicy, ze czcią i bojaźnią, w prostocie serca bądźcie posłuszni waszym doczesnym panom, jak Chrystusowi, nie służąc tylko dla oka, by ludziom się podobać, lecz jako niewolnicy Chrystusa, którzy z duszy pełnią wolę Bożą. Z ochotą służcie, jak byście służyli Panu, a nie ludziom, świadomi tego, że każdy, jeśli czyni co dobrego, otrzyma to z powrotem od Pana, czy to niewolnik, czy wolny.
My, którzy dzisiaj o niewolnictwie słyszymy tylko na lekcjach historii, albo w jakichś programach telewizyjnych czy materiałach, publikowanych w internecie, na temat międzyludzkich relacji, panujących w zamierzchłych czasach, stawiamy sobie może pytanie, dlaczego Paweł nie odżegnuje się jednoznacznie od tej złej praktyki, tylko wręcz ją akceptuje, potwierdza, nakazując niewolnikom, żeby byli dobrymi niewolnikami, żeby posłusznie spełniali polecenia swoich ciemiężycieli? Czy tak?…
Raczej nie, skoro do tychże panów – domniemanych ciemiężycieli – mówi: A wy, panowie, tak samo wobec nich postępujcie: zaniechajcie groźby, świadomi tego, że w niebie jest Pan zarówno ich, jak wasz, a u Niego nie ma względu na osoby.
I kiedy tak zestawimy jedno z drugim, to widzimy, że Paweł jednak dobrze wiedział, co robi. Skoro bowiem w tamtym czasie niewolnictwo było na porządku dziennym i czymś powszechnie stosowanym, to wiedział on dobrze, że ani tym swoim Listem do Efezjan, ani wszystkimi swoimi Listami – choćby ich i tysiąc napisał – w tamtym czasie tej sytuacji nie zmieni.
Dlatego zdecydował się niejako wejść w tę rzeczywistość ze światłem Ewangelii i rozjaśnić ją tymże światłem, aby nawet w tak trudne relacje, jak te, zachodzące między niewolnikiem a panem – o ile o jakichkolwiek relacjach można było tam mówić – wnieść element przede wszystkim ludzki, czyli żeby niewolnik nie był jedynie pierwszym na liście rzeczy, posiadanych przez pana, ale aby był przez swego pana postrzegany jako człowiek. Zwłaszcza, że wśród panów, posiadających niewolników, byli też chrześcijanie.
Dlatego Paweł tym bardziej miał śmiałość zwracać się do nich, aby przekroczyli ograniczenia ówczesnych zwyczajów i praktyk, które nakazywały nieludzkie traktowanie niewolników – i traktowali ich przynajmniej jak ludzi. Pytanie, czy to nie za małe wymaganie? Jeśli wziąć pod uwagę ówczesne realia, to było to naprawdę ze strony Pawła wymaganie bardzo duże.
Chociaż można postawić dwa, nieco dosadne, a dla niektórych może nawet przewrotne pytania: czy kiedy w pierwszych zdaniach dzisiejszego czytania pisał: Dzieci, bądźcie posłuszne w Panu waszym rodzicom, bo to jest sprawiedliwe. „Czcij ojca twego i matkę (jest to pierwsze przykazanie z obietnicą), aby ci było dobrze i abyś był długowieczny na ziemi”. A wy, ojcowie, nie pobudzajcie do gniewu waszych dzieci, lecz wychowujcie je stosując karcenie i napominanie Pańskie – to czy aby na pewno pisał o relacjach łatwiejszych? Zobaczmy, ile do dziś jest problemów w rodzinach na tej właśnie linii: relacji dzieci do rodziców i rodziców do dzieci. Nie trzeba nawet niewolnictwa.
A drugie pytanie: Czy dzisiejsze czasy – takie rzekomo cywilizowane, nowoczesne, demokratyczne, oświecone, inteligentne, „lśniące i pachnące” – i jakich by tu jeszcze określeń nie użyć – są lepsze od tamtych? Czy fakt, że nominalnie nie istnieje coś takiego, jak niewolnictwo – aby na pewno oznacza, że takiego zjawiska nie ma? Czy przypadkiem pracownicy wielkich firm i korporacji nie są przez swoich pracodawców traktowani jak niewolnicy, jak tania siła robocza? Czy ich prawa – zwyczajne prawa: ludzkie, rodzinne, społeczne – są zawsze i w pełni respektowane?
A jeżeli w majestacie prawa – rozumianego po swojemu, ale jednak – przy pełnej akceptacji takiej instytucji, jak unia europejska (pisownia małą literą celowa), w takim rzekomo demokratycznym kraju, jak nasz; w sercu Europy, w dwudziestym pierwszym wieku, trzyma się w więzieniu przez siedem miesięcy katolickiego kapłana i dwie młode kobiety, bez udowodnienia im winy, bez postawienia im nawet zarzutów, i stosuje się wobec nich tortury, momentami przypominające te, z czasów najbardziej dzikich i barbarzyńskich, to czy jednak Paweł nie miał racji, że w tamte realia, na tamtym etapie, takie właśnie rozwiązanie zastosował? I czy dzięki jego zabiegom tamtym niewolnikom nie żyło się lepiej – mimo iż nazywali się niewolnikami – niż współczesnym niewolnikom? Mimo, że oni się tak nie nazywają?…
Warto, Drodzy moi, w tym kontekście, przeczytać sobie i rozważyć List Apostoła Pawła do Filemona. Znajdziemy go w Nowym Testamencie, jest dosyć krótki, natomiast skierowany jest do Filemona, który był właścicielem niewolników, a jednocześnie chrześcijaninem i uczniem Pawła – i to takim uczniem, jak wynika z Listu, którego z Pawłem łączyły jakieś mocniejsze więzi duchowe. Powodem zaś napisania tegoż Listu była ucieczka Onezyma – niewolnika, należącego do Filemona, także chrześcijanina. Onezym ów uciekł właśnie do Pawła. I teraz – co zrobi Paweł? Bardzo ciekawa, intrygująca, a można powiedzieć, że wielopiętrowo skomplikowana sytuacja… Ale o tym to już dowiemy się więcej, kiedy przeczytamy ów List.
To wszystko jednak, co tu sobie mówimy, pokazuje, że chrześcijaństwo rozwijało się w takich okolicznościach, jakie zastało, wprowadzając w nie – ile tylko się dało – jak najwięcej elementów światła. Tego Bożego światła. I nieraz okazywało się, że w sytuacjach i relacjach po ludzku bardzo trudnych, ciężkich i ponurych tego Bożego, ewangelicznego światła było więcej, niż w postawach ludzi i w relacjach z takimi ludźmi, którzy uważali się za wielce wierzących i przyjaciół Boga.
Właśnie chyba do takich Jezus dzisiaj kieruje swoje ostrzeżenie w Ewangelii: Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli. Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: «Panie, otwórz nam»; lecz On wam odpowie: «Nie wiem, skąd jesteście». Wtedy zaczniecie mówić: «Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś». Lecz On rzecze: «Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości».
Otóż, właśnie! Wielu wówczas uważało – i dzisiaj nie jest lepiej – że wystarczy tylko zachowanie zewnętrznych pozorów, przynależność do jakiejś wspólnoty czy grupy religijnej, albo znajomość z jednym lub drugim księdzem, albo nawet samo bycie księdzem, żeby osiągnąć zbawienie. Tymczasem, Jezus domaga się przechodzenia przez ciasną bramę, a więc spełnienia określonych wymagań moralnych, jakie stawia, a jakie są czymś koniecznym i oczywistym, jeśli się chce osiągnąć zbawienie.
I może się okazać – bo nieraz się okazywało już w czasie działalności ziemskiej Jezusa, kiedy to poganie okazywali o wiele większą wiarę, niż członkowie narodu wybranego – iż spełnią się te słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi.
Co nam to wszystko uświadamia, Drodzy moi? A może właśnie to, że nie warunki zewnętrzne, nie różnego rodzaju trudności społeczne, ekonomiczne, rodzinne, zawodowe, zdrowotne, czy jakiekolwiek inne – stanowią największą przeszkodę w zbliżeniu się do Boga i osiągnięciu zbawienia. Podobnie, wszelkie zewnętrzne okoliczności pozytywne nie stanowią gwarancji jego osiągnięcia. Bo wszystko rozgrywa się w sercu człowieka, wszystko ostatecznie prowadzi do wyboru, jakiego człowiek musi dokonać na całe życie, a potwierdzać go każdego dnia: czy jest to wybór tej właściwej drogi, czy błądzenie po bezdrożach?
Dzisiaj w Ewangelii słyszymy zdanie: Jezus, nauczając, szedł przez miasta i wsie i odbywał swą podróż do Jerozolimy. To nie jest tylko informacja logistyczna, jakaś reporterska relacja o tym, co w tych dniach robił Jezus i dokąd się przemieszczał. Owa podróż do Jerozolimy, owa wędrówka do Jerozolimy – to obraz całej ziemskiej działalności Jezusa. On – właśnie – nauczając, szedł przez miasta i wsie, aby dojść do Jerozolimy, czyli miejsca dokonania zbawienia człowieka!
On w ciągu swojego ziemskiego życia wielokrotnie w Jerozolimie bywał i z niej wracał, aby prowadzić dalej swoją działalność, ale tutaj mówimy o takim stałym zmierzaniu do Jerozolimy, czyli zmierzaniu do dopełnienia swojej ziemskiej misji. Wszystko to, co Jezus robił na tym świecie – było zmierzaniem do Jerozolimy, czyli do Wydarzeń Paschalnych: Męki, Śmierci i Zmartwychwstania! I to właśnie dzisiaj Jezus nam mówi, aby całe nasze życie było także – w tym ewangelicznym rozumieniu – zdążaniem do Jerozolimy, czyli do wiecznego zbawienia.
Na tej drodze nie zabraknie trudności i przeszkód – jak tu sobie o tym dzisiaj mówimy – ale najważniejsze, abyśmy trzymali się tego właściwego kursu i z niego nie zbaczali.
Czy mogę o sobie powiedzieć, że staram się trzymać tego kursu?…