Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym odbędzie się pogrzeb świętej pamięci Księdza Prałata Doktora Zbigniewa Sobolewskiego, o śmierci którego – i o Nim samym – wspominałem kilka dni temu. Gdyby ktoś chciał się duchowo włączyć w przeżywanie Mszy Świętej w Katedrze siedleckiej, to będzie miał taką możliwość:
Niech Pan da Mu Niebo!
A ja dzisiaj – po tej Mszy Świętej, na którą się wybieram – jak tylko doczekam się zwrotu samochodu, który aktualnie przebywa chwilowo w „szpitalu”, udam się do Lublina, gdzie zamierzam zostać do piątku. I trochę tam popracować – oczywiście, nie zapominając o solidnej modlitwie!
Życzę Wam wszystkim błogosławionego tygodnia!
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Poniżej zaś – słówko Janka. Bardzo Mu za nie dziękuję – za szczerość i siłę przekonania, jakie przebijają właściwie z każdego zdania. Niech z tej Jego posługi, jaką tak wytrwale i konsekwentnie pełni na naszym blogu już od kilku lat – wyniknie wielka chwała Boża!
Zatem, co dziś mówi do mnie tak bardzo osobiście i tak bardzo konkretnie Pan? Z jakim przesłaniem zwraca się dziś dokładnie do mnie? Duchu Święty, tchnij!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Poniedziałek 4 Tygodnia zwykłego, rok I,
3 lutego 2025.,
do czytań: Hbr 11,32–40; Mk 5,1–20
CZYTANIE Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Bracia: I co jeszcze mam powiedzieć? Nie wystarczyłoby mi bowiem czasu na opowiadanie o Gedeonie, Baraku, Samsonie, Jeftem, Dawidzie, Samuelu i o prorokach.
Którzy przez wiarę pokonali królestwa, dokonali czynów sprawiedliwych, otrzymali obietnicę, zamknęli paszcze lwom, przygasili żar ognia, uniknęli ostrza miecza i wyleczyli się z niemocy, stali się bohaterami w wojnie i do ucieczki zmusili nieprzyjacielskie szyki.
Dzięki dokonanym przez nich wskrzeszeniom niewiasty otrzymały swoich zmarłych. Jedni ponieśli katusze, nie przyjąwszy uwolnienia, aby otrzymać lepsze zmartwychwstanie.
Inni zaś doznali zelżywości i biczowania, a nadto kajdan i więzienia. Kamienowano ich, przerzynano piłą, kuszono, przebijano mieczem; tułali się w skórach owczych, kozich, w nędzy, w utrapieniu, w ucisku – świat nie był ich wart – i błąkali się po pustyniach i górach, po jaskiniach i rozpadlinach ziemi.
A ci wszyscy, choć ze względu na swą wiarę stali się godni pochwały, nie otrzymali przyrzeczonej obietnicy, gdyż Bóg, który nam lepszy los zgotował, nie chciał, aby oni doszli do doskonałości bez nas.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Jezus i uczniowie Jego przybyli na drugą stronę jeziora do kraju Gerazeńczyków. Ledwie wysiadł z łodzi, zaraz wybiegł Mu naprzeciw z grobów człowiek opętany przez ducha nieczystego. Mieszkał on stale w grobach i nawet łańcuchem nie mógł go już nikt związać. Często bowiem wiązano go w pęta i łańcuchy; ale łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go poskromić. Wciąż dniem i nocą krzyczał, tłukł się kamieniami w grobach i po górach.
Skoro z daleka ujrzał Jezusa, przybiegł, oddał Mu pokłon i zawołał wniebogłosy: „Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie!” Powiedział mu bowiem: „Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka”. I zapytał go: „Jak ci na imię?” Odpowiedział Mu: „Na imię mi legion, bo nas jest wielu”. I prosił Go na wszystko, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy.
A pasła się tam na górze wielka trzoda świń. Prosili Go więc: „Poślij nas w świnie, żebyśmy w nie wejść mogli”. I pozwolił im. Tak duchy nieczyste wyszły i weszły w świnie. A trzoda około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora. I potonęły w jeziorze.
Pasterze zaś uciekli i rozpowiedzieli to w mieście i po zagrodach, a ludzie wyszli zobaczyć, co się stało. Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opętanego, który miał w sobie legion, jak siedział ubrany i przy zdrowych zmysłach. Strach ich ogarnął. A ci, którzy widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, a także o świniach. Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic.
Gdy wsiadł do łodzi, prosił Go opętany, żeby mógł zostać przy Nim. Ale nie zgodził się na to, tylko rzekł do niego: „Wracaj do domu, do swoich, i opowiadaj im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą”. Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus z nim uczynił, a wszyscy się dziwili.
A OTO SŁÓWKO JANKA:
W dzisiejszej Ewangelii, został nam przedstawiony obraz człowieka opętanego. Po ludzku rzecz biorąc, był to człowiek przez wszystkich zupełnie skreślony! Jak rozmyślałem nad tą Ewangelią, to uświadomiłem sobie jedno – szczególnie czytając te słowa: Skoro z daleka ujrzał Jezusa, przybiegł, oddał Mu pokłon i zawołał wniebogłosy: „Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie!” Wiecie co sobie uświadomiłem?
Człowiek nigdy sam z siebie niczego dobrego nie osiągnie. Możemy się domyślać, że opętany człowiek nie chciał mieć tego ducha nieczystego. Na pewno wiele przez to cierpiał, bo był odrzucony przez ludzi! Ludzie się go bali, bo sami nie potrafili nad nim zapanować. I zobaczmy teraz, że mimo tego opętania – ten człowiek zobaczył iskrę nadziei. Pobiegł wręcz do Jezusa! Upadł przed Nim! Oddał Mu pokłon!
A to przypomina nam, że wszyscy jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga. Po ludzku ten człowiek powinien uciekać przed Jezusem. Lecz Bóg okazał się silniejszy! Mocniejszy! Mimo opętania, przybiegł ten człowiek do Jezusa i prosił tylko o jedno: prosił o uwolnienie!
Może i w naszym życiu mamy takie sytuacje, że borykamy się z jakimś problemem. Mamy jakiś w życiu dylemat, a może nie wiemy co robić. Mimo, że żyję tylko dwadzieścia lat, to już teraz wiem, że własnymi jedynie siłami człowiek nie rozwiąże swoich problemów. Potrzebuje zawszę jakiegoś doradcy.
Dlatego warto zaprzyjaźnić się z Panem Bogiem! Warto właśnie Jego wybrać na życiowego Doradcę – a wręcz Przewodnika! Musimy pamiętać, że Pan Bóg na siłę nic nie będzie robił w naszym życiu, ponieważ sam dał nam wolną wolę! On nam jedynie proponuje rozwiązanie. A może i podsunie jakiś pomysł… Tak samo jak i drugi człowiek: będzie mówił swoje i będzie podpowiadał, jak on by to rozwiązał – a nawet może będzie próbował narzucać nam swoje rozwiązanie. Musimy jednak pamiętać, że ostatecznie i tak ostatni głos należy do nas! Ostateczna decyzja, co zrobię i jak postąpię – należy do mnie!
Jest takie powiedzenie: „Z niewolnika nie zrobi się dobrego pracownika”. Tak też jest w naszym życiu: musimy zawalczyć o wolność! Nie podejmujmy decyzji jedynie po to, żeby się przypodobać znajomym; nie podejmujmy decyzji pod wpływem jakiejś presji! Ale zawalczmy o pełną wolność decydowania!
Sam widzę, że nie warto narzucać nikomu swojej opinii, na zasadzie: „Ja bym zrobił to inaczej. Nie rób tego! Zobaczymy, kto swoje życie lepiej przeżyje…”, itd. Znamy to, prawda?
Ewangelia dzisiejsza uświadamia nam, że wolność jest wielkim darem. Opętany – już uwolniony – stał się świadkiem Chrystusa! Chciał cały czas być przy Nim! To nie było pod przymusem – a na pewno: ze strony Jezusa. Jezus nie powiedział do opętanego: „Uwolnię cię, ale od tej pory masz iść za Mną i głosić wielkie dzieła!” JEZUS TAK NIE POWIEDZIAŁ! Wprost przeciwnie: uwolnił go, ale jednocześnie zachęcił, by ten został swojej rodzinie i tam głosił dzieła Boże!
Podziękujmy, moi Drodzy, za WOLNOŚĆ! To jest piękny dar! Wykorzystujmy go w pełni – żyjmy w wolności ducha! Korzystajmy z tego daru, bo naprawdę warto! Zobaczycie, że gdy poddacie się woli Bożej i wolności ducha, będziecie szczęśliwi! Bo to będzie Wasz wybór, a nie wybór innych!
Dlatego żyjmy i rozsiewajmy wolność!