Światło

Ś

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym przeżywamy Święto Ofiarowania Pańskiego, zwane w tradycji także Świętem Matki Bożej Gromnicznej. A od roku 1997 – decyzją Świętego Jana Pawła II – jest to również Dzień Życia Konsekrowanego.

Pozwólcie, że z tej okazji prześlę zapewnienia o modlitewnej łączności – wraz z wyrazami wdzięczności za wszelkie dobro – wielu znanym mi Osobom zakonnym, a więc najpierw kilkudziesięciu Ojcom i Braciom z różnych Zakonów i Zgromadzeń. Są to:

Biskup Łukasz Buzun – Paulin, znamy mi jeszcze z czasów współpracy w Pieszej Pielgrzymce Podlaskiej, w której był On Przewodnikiem Grupy włodawskiej;

Ojciec Mariusz Rudzki – Salezjanin, pochodzący z mojej rodzinnej Parafii;

Ojcowie Oblaci, których od wielu już lat spotykam na drogach mojego życia, w tym także życia kapłańskiego; a konkretnie:

* Ojciec Jan Klubek – mój Kierownik duchowy;

* Ojciec Franciszek Chrószcz – z którego posługi spowiedniczej nieraz korzystam;

* Ojciec Marek Ochlak – Prowincjał polskich Oblatów;

* Ojciec Krzysztof Borodziej – Przełożony Wspólnoty kodeńskiej;

* Ojciec Michał Hadrich – Proboszcz Parafii w Kodniu,

* Ojciec Mariusz Bosek – Znajomy od lat, Rzecznik Sanktuarium Kodeńskiego, Współautor audycji TYŚ NASZĄ KRÓLOWĄ w Katolickim Radiu Podlasie,

* Ojciec Piotr Radlak – także Współautor audycji TYŚ NASZĄ KRÓLOWĄ w Katolickim Radiu Podlasie,

* Ojciec Dariusz Buczek,

* Ojciec Rafał Chilimoniuk,

* Ojciec Józef Czernecki,

* Ojciec Piotr Darasz,

* Ojciec Damian Dybała,

* Ojciec Piotr Furman,

* Ojciec Dariusz Galant,

* Ojciec Leonard Głowacki,

* Ojciec Włodzimierz Jamrocha,

* Ojciec Stanisław Jankowicz,

* Ojciec Jarosław Kędzia,

* Ojciec Bartosz Koślik,

* Ojciec Marian Lis,

* Ojciec Dariusz Malajka,

* Ojciec Błażej Mielcarek,

* Ojciec Józef Niesłony,

* Ojciec Mateusz Pawłowski,

* Ojciec Władysław Poddębniak,

* Ojciec Marek Swat,

* Ojciec Marcin Szwarc,

* Ojciec Krzysztof Tarwacki,

* Ojciec Paweł Tomys,

* Ojciec Leszek Walendzik,

* Ojciec Sebastian Wiśniewski,

* Ojciec Krzysztof Wrzos,

* Ojciec Mateusz Zys,

* Brat Andrzej Błażejewski,

* Brat Adam Makarewicz,

* Brat Marcin Langner,

* Brat Piotr Ochlak,

* Brat Hubert Wichłacz;

Ojcowie Kapucyni, szczególnie związani przez lata z Kościołem Świętego Antoniego w Białej Podlaskiej, a konkretnie:

* Ojciec Bogusław Nędza – który uczył mnie religii w liceum, kiedy był Gwardianem klasztoru w Białej Podlaskiej, a obecnie posługujący na Łotwie;

* Ojciec Stanisław Miciuk – pochodzący z mojej rodzinnej Parafii, pracujący przez wiele lat na misjach w Gwatemali, a obecnie posługujący w klasztorze w Lublinie;

* Ojciec Adam Sobiech,

* Ojciec Marek Zawadzki,

* Ojciec Cezary Szcześniak – należący w swoim czasie (czyli jeszcze przez pójściem do Zakonu) do naszych młodzieżowych Wspólnot.

Ojcowie Franciszkanie, zwani Bernardynami, a konkretnie:

* Ojciec Mateusz Fleiszerowicz – z którym razem studiowałem prawo kanoniczne na KUL, obecnie: Proboszcz Parafii w Nysie i Członek Zarządu (Definitor) Prowincji Świętej Jadwigi Śląskiej swego Zakonu;

* Ojciec Edgar Semeniuk – w swoim czasie: Gwardian i Proboszcz w Opatowie, pochodzący z moich rodzinnych stron, zapraszający mnie co i raz do poprowadzenia różnych uroczystości w Parafii w Opatowie;

* Ojciec Sebastian Feret – w swoim czasie: Proboszcz Parafii w Lublinie, na terenie której mam swoje locum w bloku.

Ojcowie Franciszkanie konwentualni – Przewodnicy moich pielgrzymek po Ziemi Świętej:

* Ojciec Tomasz Kowalski,

* Ojciec Janusz Siwicki;

Ojciec Grzegorz Szymanik – Franciszkanin konwentualny, posługujący w Siedlcach, który zechciał użyczyć habitu zakonnego na naszą inscenizację, przygotowywaną na Opłatek uniwersytecki;

Ojciec Ambroży Skorupa – Salwatorianin, z którym współpracowałem w ramach jednej Katedry na Wydziale Prawa, na KUL;

Ojciec Andrzej Małek – za moich czasów: Kapelan Sióstr Benedyktynek Misjonarek w Otwocku, wspierający posługę Duszpasterzy w Celestynowie;

Ojciec Grzegorz Reiss – znajomy Marianin, posługujący do niedawna w Skórcu, koło Siedlec;

Ojciec Mirosław Mejzner – Pallotyn, Rektor Seminarium Pallotyńskiego w Ołtarzewie, a pochodzący z Ciepielowa, gdzie pomagałem duszpastersko;

Ojciec Zbigniew Knop – Misjonarz Świętego Wincentego a Paulo, z którym współpracuję w Krajowym Duszpasterstwie Niewidomych i Niedowidzących;

Brat Sławomir Steczkowski – ze Zgromadzenia Braci Serca Jezusowego, posługujący w Polskim Papieskim Instytucie Kościelnym w Rzymie, a za czasów seminaryjnych Księdza Marka: posługujący w Seminarium warszawskim, gdzie też poznaliśmy się;

Alumn Paweł Szczygielski – pochodzący z Miastkowa Kościelnego, a formujący się w Seminarium Duchownych Misjonarzy Świętej Rodziny;

Alumn Łukasz Goławski – do niedawna: Student siedleckiego Uniwersytetu i Uczestnik naszego Duszpasterstwa Akademickiego, a obecnie: Alumn Seminarium Zgromadzenia Księży Werbistów.

Modlitewną pamięcią ogarniam także Siostry z różnych Zgromadzeń, spotkane na różnych etapach mojej kapłańskiej posługi, a konkretnie:

Siostra Laura Wysocka – Benedyktynka Misjonarka, za moich czasów: Przełożona domu w Trąbkach;

Siostra Paula Bronisz – Franciszkanka Rycerstwa Niepokalanej, pochodząca z Parafii Radoryż Kościelny, gdzie był mój pierwszy wikariat, za czasów którego – jako Agnieszka – włączała się aktywnie w działalność młodzieżową;

Siostra Aldona Deczewska – Franciszkanka Misjonarka Maryi, moja Znajoma od wielu lat;

Siostry Loretanki, a konkretnie:

* Siostra Angelika Babkiewicz – z którą miałem przyjemność spotykać się w sklepie diecezjalnym w Warszawie;

* Siostra Zbigniewa Witkowska – za moich seminaryjnych czasów: Przełożona Sióstr posługujących w Seminarium;

Siostry od Aniołów – z którymi miałem niebywałą przyjemność współpracować w Tłuszczu, oraz związane z Parafią w Surgucie, gdzie współpracowały lub współpracują z moim Bratem, Księdzem Markiem, a konkretnie:

* Siostra Joanna Andruszczyszyna – obecnie posługująca w Surgucie,

* Siostra Anna Stara – jak wyżej,

* Siostra Iwona Jagiełka,

* Siostra Teresa Jakubowska,

* SiostrMartyna Kułak,

* Siostra Anna Nowakowska,

* Siostra Aneta Sroka,

* Siostra Anna Mroczek,

* Siostra Maria Druch,

* Siostra Aleksandra Więcek;

Siostry SłużkMaryi Niepokalanej, posługujące w Miastkowie, w Siedlcach, w Garwolinie i w Mariówce, a konkretnie:

* Siostra Janina Jadłowska,

* Siostra Bogumiła Koniecko,

* Siostra Teresa Kurek,

* Siostra Danuta Marczykowska,

* Siostra Urszula Neugebauer,

* Siostra Wanda Paduch,

* Siostra Barbara Pełszyńska,

* Siostra Hanna Ropiak,

* Siostra Janina Serowik,

* Siostra Teresa Skorupska,

* Siostra Maria Strojek,

* Siostra Elżbieta Wardak,

* Siostra Jadwiga Zubelewicz;

Siostra Stella – pisząca niegdyś na naszym blogu;

Siostra Katarzyna Balcerzak – spotkana przy okazji;

Siostra Anna Krzyżykowska – jak wyżej;

Siostra Rafaela Agnieszka Brzanka – pochodząca z mojej rodzinnej Parafii;

Siostry posługujące w Płocku, gdzie prowadziłem w swoim czasie rekolekcje dla Biznesmenów;

Siostry Franciszkanki, Służebnice Krzyża, posługujące w Laskach, a szczególnie:

* Siostra Ludmiła Krajnik – wspierająca w posłudze Księdza Andrzeja Gałkę, Krajowego Duszpasterza Niewidomych;

Siostra Michaela Stępniak – Karmelitanka z Kodnia, którą przed laty, jeszcze jako Joannę, uczyłem religii w Technikum w Radoryżu Smolanym;

Siostra Jadwiga Kozłowska – Sercanka, do niedawna: Zakrystiankw Sanktuarium kodeńskim;

Siostra Grażyna Onisiewicz – Sercanka, Przełożona Domu kodeńskiego;

Siostra Bernadeta – Benedyktynka Sakramentka z Siedlec,

Siostra Katarzyna – Benedyktynka Sakramentka z Siedlec, z którą dogaduję co roku zakup opłatków;

Siostra Sabina – posługująca do niedawna w Rzymie, w Ośrodku Corda Cordi, przyjmująca nas ostatnio, kiedy byliśmy tam na przełomie sierpnia i września;

Siostra Miriam – do niedawna: mieszkająca w Rzymie i oprowadzająca nas po Ogrodach Watykańskich;

Siostra Katarzyna Semeniuk – Zmartwychwstanka, Przełożona Domu Generalnego Sióstr Zmartwychwstanek w Rzymie;

Siostra Fidelia Rumowska – Boromeuszka, pochodząca z naszej Diecezji, a posługująca w Szklarskiej Porębie;

Siostra Aniela Zimniak – Boromeuszka, do niedawna posługująca w Szklarskiej Porębie;

Siostry posługujące w Instytucie Prymasowskim Stefana Kardynała Wyszyńskiego:

* Siostra Iwona Czarcińska,

* Siostra Michalina Jankowska,

* Siostra Barbara Szyc;

Weronika Soszyńska – była Studentka Uniwersytetu w Siedlcach i aktywna Uczestniczka naszego Duszpasterstwa Akademickiego, a obecnie: przygotowująca się do życia zakonnego.

Wszystkim tym Osobom – Bogu całkowicie poświęconym – życzę nieustającej gorliwości i ciągle wzrastającego entuzjazmu do pełnienia swej misji, oraz jak największej wierności charyzmatom swoich Zgromadzeń!

Jutro, 3 lutego, w naszym Duszpasterstwie Akademickim, odprawię Mszę Świętą w intencji Ich wszystkich!

W dniu dzisiejszym świętuje także – obchodząc imieniny – Pani Maria Suska, moja dobra Znajoma z Kłoczewa. Dziękując za naszą długą znajomość i ogromną życzliwość ze strony Solenizantki, życzę radości z ciągłego ofiarowania swego życia Bogu, w swojej codzienności rodzinnej i w pracy.

Urodziny natomiast przeżywają dzisiaj:

Ksiądz Rafał Kornilak – włączający się przed laty w działalność młodzieżowych Wspólnot,

Monika Konarzewska – jak wyżej!

Wszystkich świętujących w dniu dzisiejszym powierzam Bogu – przez wstawiennictwo Matki Bożej Gromnicznej – w serdecznej modlitwie!

Moi Drodzy, dzisiejsze Święto Ofiarowania Pańskiego posiada tak wielką rangę, że „znosi” obchód 4 Niedzieli zwykłej, która dzisiaj wypada. Dlatego dzisiaj obchdzimy właśnie to Święto. Zachęcam do zabrania ze sobą świecy gromnicznej. Będzie ona pobłogosławiona!

Przypominam, że dzisiaj mamy też pierwszą niedzielę miesiąca.

Liturgia dopuszcza dzisiaj śpiew kolęd. Zapewne dlatego w wielu naszych kościołach były one śpiewane przez wszystkie te dni, do dzisiaj. Zasadniczo jednak – jeśli się trzymać przepisów liturgicznych – to można to czynić dzisiaj, ale nie powinno się było czynić do dzisiaj, bo zakończyły się one w Niedzielę Chrztu Pańskiego. Ale, taka to już nasza polska tradycja.

A oto dzisiaj udaję się nad Wisłę, do Parafii Wargocin, na zaproszenie Księdza Proboszcza Pawła Smarza, mojego Kolegi z Roku Święceń. Dzisiaj tam – znacząca uroczystość parafialna: rozpoczęcie peregrynacji po domach Parafian relikwii Świętego Andrzeja Boboli. Księdzu Proboszczowi, żywiącemu głębokie nabożeństwo do tego Patrona, bardzo zależy na tym, aby cała Parafia modliła się przez wstawiennictwo tegoż Świętego Męczennika w intencji naszej Ojczyzny, pogrążonej w takim bałganie, jaki teraz mamy za sprawą rządów bandytów – wybranych, niestety, przez Polaków. Dlatego jest się o co modlić – i jest o czym myśleć.

I właśnie w to myślenie wpisuję dzisiejsze rozważanie, odnoszące się najpierw do dzisiejszego Święta, a w drugiej części: będące przypomnieniem fragmentów homilii, wygłoszonej 11 listopada ubiegłego roku, w Parafii Brzozowica, właśnie na Mszy Świętej za Ojczyznę. Zastanawiałem się, czy zamieścić dzisiaj na naszym forum ten powtórzony fragment, czy tylko pierwszą część rozważania, ale zdecydowałem się jednak zamieścić całość, ze względu na wagę problemów, o jakich tam starałem się powiedzieć, a jakie wprost dotyczą dzisiaj naszej Ojczyzny.

Jeżeli zatem ktoś uznałby, że nie jest mu potrzebne przypomnienie tamtych treści, niech ich po prostu nie czyta. Wszystkich natomiast zachęcam do wyrażenia swoich opinii.

Natomiast o 20:00 – Msza Święta w naszym Duszpasterstwie, przed przerwą w działalności liturgicznej Duszpasterstwa, z powodu sesji i ferii.

A tymczasem, zapraszam już do pochylenia się na Bożym słowem. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zachęcam do odkrycia i przyjęcia do serca tego jednego, konkretnego przesłania, z jakim Pan zwraca się do każdej i każdego z nas. Niech Duch Święty nam w tym pomoże!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty! Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Święto Ofiarowania Pańskiego,

2 lutego 2025.,

do czytań z t. VI Lekcjonarza: Ml 3,1–4; Hbr 2,14–18; Łk 2,22–40

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA MALACHIASZA:

To mówi Pan Bóg: „Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną, a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie.

Oto nadejdzie, mówi Pan Zastępów. Ale kto przetrwa dzień Jego nadejścia i kto się ostoi, gdy się ukaże? Albowiem On jest jak ogień złotnika i jak ług farbiarzy. Usiądzie więc, jakby miał przetapiać i oczyszczać srebro, i oczyści synów Lewiego, i przecedzi ich jak złoto i srebro, a wtedy będą składać Panu ofiary sprawiedliwe. Wtedy będzie miła Panu ofiara Judy i Jeruzalem, jak za dawnych dni i lat starożytnych”.

CZYTANIE Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:

Ponieważ dzieci uczestniczą we krwi i ciele, dlatego i Jezus także bez żadnej różnicy stał się ich uczestnikiem, aby przez śmierć pokonać tego, który dzierżył władzę nad śmiercią, to jest diabła, i aby uwolnić tych wszystkich, którzy przez całe życie przez bojaźń śmierci podlegli byli niewoli. Zaiste bowiem nie aniołów przygarnia, ale przygarnia potomstwo Abrahamowe.

Dlatego musiał się upodobnić pod każdym względem do braci, aby stał się miłosiernym i wiernym arcykapłanem wobec Boga dla przebłagania za grzechy ludu. W czym bowiem sam cierpiał będąc doświadczany, w tym może przyjść z pomocą tym, którzy są poddani próbom.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Gdy upłynęły dni oczyszczenia Maryi według Prawa Mojżeszowego, Rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby Go przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: „Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu”. Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego.

A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż nie zobaczy Mesjasza Pańskiego.

Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił:

Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu

w pokoju, według Twojego słowa.

Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie,

któreś przygotował wobec wszystkich narodów:

światło na oświecenie pogan

i chwałę ludu Twego, Izraela”.

A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu”.

Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy.

A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta Nazaret.

Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.

Dzisiejsze święto, w swojej genezie, nawiązuje do dwóch świąt starotestamentalnych: święta spotkania i święta oczyszczenia. Oba te święta były w tradycji Starego Testamentu głęboko zakorzenione. Na pamiątkę ocalenia pierworodnych synów Izraela podczas niewoli egipskiej, każdy pierworodny syn u Żydów był uważany za własność Boga. Dlatego czterdziestego dnia po urodzeniu należało syna zanieść do świątyni w Jerozolimie, złożyć go w ręce kapłana, a następnie wykupić za symboliczną opłatę, równoważną pięciu roboczym dniówkom.

Z obrzędem ofiarowania i wykupu pierworodnego syna, łączyła się ceremonia oczyszczenia jego matki. Z tej okazji była ona zobowiązana złożyć ofiarę z baranka, a jeśli jej na to nie pozwalało zbyt wielkie ubóstwo, to przynajmniej ofiarę z dwóch synogarlic lub gołębi. Fakt, że Maryja i Józef złożyli synogarlice, świadczy, że byli naprawdę bardzo ubodzy.

Święto Ofiarowania Pańskiego przypada czterdziestego dnia po Bożym Narodzeniu. Jest to pamiątka ofiarowania Pana Jezusa w świątyni jerozolimskiej i dokonania przez Matkę Bożą obrzędu oczyszczenia. Święto to jest ściśle związane z tajemnicą Narodzenia Pańskiego i dlatego jeszcze dziś wolno śpiewać kolędy.

Kościół wszystkim ważniejszym wydarzeniom z życia Chrystusa daje w liturgii szczególnie uroczysty charakter. Święto Ofiarowania Pana Jezusa należy do najdawniejszych, gdyż było obchodzone w Jerozolimie już w IV wieku, a więc zaraz po ustaniu prześladowań. Dwa wieki później pojawiło się również w Kościele Zachodnim.

Tradycyjnie dzisiejszy dzień nazywamy Świętem Matki Bożej Gromnicznej. W ten sposób uwypukla się fakt przyniesienia przez Maryję małego Jezusa do świątyni. Obchodom towarzyszyła procesja ze świecami, na pamiątkę nazwania Jezusa przez Symeona Światłością świata. Według podania, procesja z zapalonymi świecami była znana w Rzymie już w czasach papieża Gelazego w 492 roku. Od X wieku upowszechnił się obrzęd poświęcania świec, których płomień symbolizuje Jezusa – Światłość świata.

W Polsce dzisiejsze święto nabrało charakteru wybitnie Maryjnego. Polacy widzą w Maryi tę, która sprowadziła na ziemię niebiańskie Światło i która nas tym Światłem broni i osłania od wszelkiego zła. Dlatego często brano do ręki gromnice, zwłaszcza w niebezpieczeństwach wielkich klęsk i grożącej śmierci.

Niegdyś w Polsce domostwom i gospodarstwom bardzo zagrażały burze, a zwłaszcza pioruny, które zapalały i niszczyły głównie drewniane budowle. Właśnie od nich miała strzec świeca poświęcona w Święto Ofiarowania Chrystusa. Zwykle była ona pięknie przystrajana i malowana. W czasie burzy zapalano ją i stawiano w oknach, by prosić Maryję o ochronę. Gromnicę wręczano również konającym, aby ochronić ich przed napaścią złych duchów.

Dzisiejsze święto zamyka cykl uroczystości związanych z objawieniem się światu Słowa Wcielonego. Liturgia po raz ostatni w tym roku ukazuje nam Jezusa jako Dziecię.

Od 1997 roku – decyzją Jana Pawła II – dzisiejsze Święto jest w Kościele Powszechnym obchodzone jako Dzień Życia Konsekrowanego, poświęcony modlitwie za osoby, które oddały swoje życie na służbę Bogu i ludziom w niezliczonych zakonach, zgromadzeniach i instytutach świeckich.

my wsłuchujemy się uważnie w Boże słowo, jakie dziś wybrzmiewa w liturgii Mszy Świętej. I to właśnie ono – w czytaniu ewangelicznym – ukazuje nam to jedyne w swoim rodzaju i w jedyne w historii świata i w historii zbawienia ofiarowanie, tak opisane przez Ewangelistę Łukasza: Gdy upłynęły dni oczyszczenia Maryi według Prawa Mojżeszowego, Rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby Go przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: „Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu”. Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego.

Po czym słyszymy niezwykłe słowa, wypowiedziane przez świątobliwego Symeona, a zaraz potem: przez zacną i świątobliwą Prorokinię Annę. Przez tych dwoje ludzi, żyjących na co dzień Bogiem i w absolutnej jedności z Bogiem; myślących i mówiących już tylko i wyłącznie po Bożemu – sam Bóg potwierdził, iż przyjął to niezwykłe ofiarowanie, przyjął ten dar, Jemu samemu złożony przez Maryję i Józefa: dar Ich pierworodnego Syna, który był przecież także Bożym Synem.

Dokonało się zatem coś zupełnie wyjątkowego, bo oto Rodzice ofiarowali Bogu swego Syna, który od zawsze do Boga należał, bo sam był Bogiem. Ale w ten sposób realizowany był Boży plan zbawienia człowieka – plan, którego istotną częścią było to właśnie, że ponieważ dzieci uczestniczą we krwi i ciele, dlatego i Jezus także bez żadnej różnicy stał się ich uczestnikiem, aby przez śmierć pokonać tego, który dzierżył władzę nad śmiercią, to jest diabła, i aby uwolnić tych wszystkich, którzy przez całe życie przez bojaźń śmierci podlegli byli niewoli.

To słowa drugiego dzisiejszego czytania, mówiące o tym, że Boży Syn stał się «uczestnikiem ciała i krwi», czyli po prostu stał się człowiekiem, stał się uczestnikiem zwykłego ludzkiego losu, aby na tej drodze dokonać zbawienia człowieka. Autor Listu do Hebrajczyków tak to dalej tłumaczy, iż Jezus dlatego musiał się upodobnić pod każdym względem do braci, aby stał się miłosiernym i wiernym arcykapłanem wobec Boga dla przebłagania za grzechy ludu. W czym bowiem sam cierpiał będąc doświadczany, w tym może przyjść z pomocą tym, którzy są poddani próbom.

I to jest właśnie ofiarowanie się Jezusa Bogu i ludziom – w swoim człowieczeństwie, złożonym jako dobrowolna ofiara przebłagalna za grzechy ludu. To jest to zasadnicze i najważniejsze ofiarowanie, którego symbolem i znakiem jest ten gest, jakiego dzisiaj Rodzice dokonali w jerozolimskiej świątyni.

A w ten sposób spełniły się zapowiedzi Proroka Malachiasza z pierwszego dzisiejszego czytania: Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną, a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie. Rzeczywiście, przyszedł do swej świątyni Pan, przyszedł na świat Boży Syn i stał się człowiekiem – oddając się w ten sposób w darze ludziom wszystkich czasów. A nade wszystko Bogu, którego wolę w ten sposób wypełnił.

I nam pokazał, i nas pouczył, a wręcz zmobilizował do tego własnym przykładem – byśmy chętnie sami siebie składali codziennie w ofierze Bogu i w darze drugiemu człowiekowi. Abyśmy – w mądry i delikatny, ale konkretny sposób – stawali się uczestnikami losu naszych bliźnich, naszych bliskich, ludzi z naszego otoczenia, starając się być do ich dyspozycji, być dla nich pomocą i wsparciem. Czyli nie tak, aby „z buciorami” wchodzić w ich prywatność i wywracać ich życie do góry nogami, nachalnie narzucać się im ze swoją nadgorliwością, ale subtelnie i dyskretnie – tak, jak oni będą tego potrzebowali – okazać im serce, zainteresowanie i pomoc, oddać im swój czas i swoje talenty, ogarnąć ich swoją modlitwą, podarować im słowo wsparcia i nadziei; mówiąc krótko: okazać im taką pomoc, jakiej oni najbardziej będą potrzebowali, a na jaką nas najbardziej będzie stać i będzie to w granicach naszych możliwości. Z pewnością natomiast nie chodzi tu o ofiarowanie pustych obietnic i solennych zapewnień, z których potem nic nie wyniknie. To nie o taką pomoc chodzi.

Jezus nie składał pustych obietnic, tylko oddał się do naszej dyspozycji w stu procentach. Oddał nam najwięcej, jak tylko mógł, bo oddał samego siebie i całego siebie. Więcej już dać nie mógł. I teraz chodzi o to, abyśmy Go w tym ze szczerego serca naśladowali!

Także – w składaniu samych siebie w darze dla dobra naszej Ojczyzny. Chciałoby się powiedzieć: na ołtarzu Ojczyzny, w takim totalnym darze, w jakim swoje życie złożyło tak wielu naszych rodaków. My dzisiaj jednak nie musimy takiego daru składać – i obyśmy nigdy nie musieli. Dzisiaj naszym darem, naszym ofiarowaniem na ołtarzu Ojczyzny, ma być dar naszego trzeźwego myślenia i zdrowego rozsądku. Dar mądrego spojrzenia na nasze polskie sprawy, na nasze polskie „dzisiaj”, i wyciągnięcie z tego spojrzenia mądrych wniosków, wynikiem czego będzie dokonywanie codziennie mądrych moralnie wyborów. Chodzi tu naprawdę o dobro naszej Ojczyzny!

W imię tego dobra trzeba nam chociażby wybierać do kierowania polskimi sprawami takich ludzi, którzy będą prawdziwymi autorytetami moralnymi, a więc ludzi, stojących na mocnym fundamencie moralnym i pragnących bez reszty poświęcić się dla dobra Ojczyzny, a nie karierowiczów, oszustów i krzykaczy, lansujących się na wiecach i w mediach, których mamy teraz aż w nadmiarze.

Widzimy bowiem niestety, ileż to bałaganu panuje we wzajemnych relacjach, ale też w szeroko rozumianej sferze politycznej i społecznej. Ile zamieszania w sprawach gospodarczych, ile problemów, wyłaniających się na bieżąco – coraz bardziej widocznych nawet przy robieniu codziennych zakupów.

A cóż powiedzieć o funkcjonowaniu służby zdrowia… I – żeby było jasne – nie jest to żadnym oskarżaniem konkretnych lekarzy, pielęgniarek czy innych pracowników, ofiarnie angażujących się dla ratowania ludzkiego zdrowia, ale wołaniem do sumień ludzi, za ten odcinek naszej rzeczywistości odpowiedzialnych! Jak się coraz częściej mówi: trzeba mieć teraz dużo zdrowia, żeby chorować!

A cóż powiedzieć o całym tym wielkim konflikcie polsko – polskim, jaki słychać nawet nad grobami Ofiar Zamachu Smoleńskiego. Ileż nam potrzeba tego wzajemnego przebaczenia i unikania zgorszenia, ileż takiego naprawdę mądrego spojrzenia w przyszłość! Drodzy moi, czy my, dorośli i już wiekowo doświadczeni Polacy, nie gorszymy naszym postępowaniem młodego pokolenia Polaków?

Czy oni mają ponieść w przyszłość te podziały, a wręcz tę wojnę polsko – polską, którą my dzisiaj prowadzimy? Jaką my Polskę przekażemy naszym następcom? Czy tę – przepraszam za bardzo brutalne porównanie – na pół przerąbaną, gdzie jednych od drugich oddziela wszystko, dosłownie wszystko, a pomiędzy nimi nieprzekraczalna przepaść?! Taką Polskę?!

Dlatego dzisiaj modlimy się o tę wielką wiarę, której nas, Polaków, uczyli wielcy Święci Narodu Polskiego, w tym szczególnie – w ostatnich dziesięcioleciach – wielki Jan Paweł II, wielki Prymas Tysiąclecia, Stefan Kardynał Wyszyński i wielki Ksiądz Jerzy Popiełuszko! Modlimy się o wiarę w Boga, wzywamy pomocy i wstawiennictwa Matki Najświętszej, Królowej Polski – dzisiaj wspominanej jako Matka Boża Gromniczna – a także wspomnianych już świętych Patronów naszej polskości, w tym także: Andrzeja Bobolę.

Modlimy się o tę wiarę – ale także o wiarę w drugiego człowieka, w jego dobre intencje i szlachetne zamiary, byśmy w sobie nie widzieli tylko wrogów i konkurentów, na każdym kroku wyciągając jakieś dawne krzywdy i wzajemne zarzuty, ale poszukując dróg porozumienia.

Owszem, nie wolno nigdy zamiatać pod dywan nie rozwiązanych problemów. I krzywdy powinny być naprawione, a ich sprawcy powinni z pokorą prosić o przebaczenie. Nade wszystko, powinni się do nich przyznać, a nie brnąć wciąż w absurdalne tłumaczenia, że „wtedy nie można było inaczej”, że „się nie dało inaczej”, i że tak naprawdę to oni są wręcz zasłużeni dla Narodu, a nie żadni tam krzywdziciele…

Podobnie, gdy idzie o te codzienne, międzyludzkie krzywdy, jakie sobie czynimy we własnych domach i własnych sąsiedztwach: one muszą być nazwane po imieniu, za nie koniecznie trzeba przeprosić i na ile się da – naprawić. Ale je w końcu wszystkie trzeba przebaczyć! I iść dalej – ku wspólnemu dobru!

Dlatego tak bardzo potrzeba nam wiary w moc Bożą, w Bożą pomoc – i serdecznej modlitwy o tę pomoc! I także – co sobie ciągle uświadamiamy i podkreślamy – o dar trzeźwego, zdroworozsądkowego myślenia dla nas, Polaków! Bo z tego obowiązku nikt nas, ludzi, nigdy nie zwolnił. Po to w akcie stwórczym otrzymaliśmy rozum, byśmy z niego korzystali. I wyciągając ręce po pomoc z Nieba, sami także zaczęli wreszcie dokonywać mądrych wyborów moralnych, a więc także tych politycznych, które są wyborami na wskroś moralnymi. A z tym u nas bywa różnie.

Właśnie dlatego ja osobiście burzę się wewnętrznie – a czasami i zewnętrznie – kiedy w pieśni: „Boże, coś Polskę”, w zakończeniu refrenu, wciąż tyle osób próbuje śpiewać: „Przed Twe ołtarze zanosim błaganie: Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie!” A ileż to razy ma nam Pan „raczyć wracać” tę wolność?! Czy już nie uczynił tego tak wiele razy? To może teraz należałoby zacząć ją mądrze wykorzystywać, a nie ciągle zrzucać całą sprawę na Boga, żeby to On za nas nasze problemy rozwiązywał i sprawy załatwiał, i naszą robotę za nas robił!

Przecież, to my jesteśmy wolnymi i odpowiedzialnymi Polakami, tak mocno wspieranymi łaską Bożą, dlatego to do nas należy podejmowanie właściwych decyzji i dokonywanie mądrych wyborów! A nie tylko żądanie, kierowane do Boga, aby nam ciągle cudów dokonywał. Jedynym cudem, o który obecnie chyba trzeba nam się modlić, to właśnie cud zdrowego rozsądku i trzeźwego myślenia!

Bo doprawdy trudno zrozumieć sytuację, w której władza w swoich działaniach posługuje się metodami bandyckimi, włamując się do domu człowieka ciężko chorego i to pod jego nieobecność; albo całymi miesiącami torturując w więzieniu kapłana i dwie kobiety, których jedyną winą było chyba to, że znalazły się w nieodpowiednim dla siebie czasie w nieodpowiednich urzędach; trudno zrozumieć sytuację, w której nieodpowiedzialni politycy i dziennikarze tak eskalują nienawiść wzajemną i nienawiść do Kościoła, że co i raz dowiadujemy się o ciężkich pobiciach kolejnych kapłanów, wskutek których tracą oni życie; trudno zrozumieć wiele innych sytuacji wzajemnej nienawiści, a wręcz niszczenia siebie nawzajem – a władza ta ciągle cieszy się poparciem tak wielu ludzi, a media te są nadal czytane, odbierane, a ich przekaz oglądany!

I – żeby było jasne – nie mam tu na myśli w tej chwili żadnej konkretnej partii, tylko działania konkretnych ludzi. Nie chcę tutaj powiedzieć, że skoro ta partia tak się zachowuje, to głosujcie na tamtą. Nie! Chcę tylko zapytać, co się stało z naszą polską wolnością i co się stało z naszą narodową mądrością, z której byliśmy zawsze znani i która sprawdzała się szczególnie w czasie zniewolenia komunistycznego, w czasie wojny i innych narodowych nieszczęść?

Czyżby to było tak, jak zauważa coraz więcej Osób, przynajmniej z mojego otoczenia, że my, Polacy, tylko wtedy potrafimy pokazać naszą narodową jedność, kiedy mamy bat nad głową i but najeźdźcy na karku? A z wolnością nigdy nie potrafimy sobie poradzić? Przecież wspomniani już wielcy nasi Nauczyciele i Przewodnicy ciągle nas o tym przestrzegali i uczyli!

Jan Paweł II już w czasie pierwszej Pielgrzymki do Polski, w roku 1979, w swoich homiliach przestrzegał, że wolności nie wystarczy odzyskać, ale trzeba ją jeszcze mądrze zagospodarować! Kiedy nieraz wracam do tych przemówień, to nie mogę się nadziwić, jak on jasno widział i przestrzegał nas przed tym, co my właśnie teraz w Polsce mamy! Tylko, żebyśmy go więcej słuchali i brali do serca to, co mówił, a nie tylko oklaskiwali i śpiewali: „Sto lat!”.

W mojej pamięci pozostała sytuacja, w której to – już po przemianach ustrojowych z 1989 roku – partie o rodowodzie komunistycznym, kilka lat później, znowu w Polsce wygrały wybory. Jakim szerokim echem odbiła się wówczas jedna z audiencji ogólnych na Watykanie, kiedy to Jan Paweł II szedł między sektorami i pozdrawiał pielgrzymów, podając im ręce i witając się z nimi, a kiedy doszedł do sektora, gdzie byli Polacy, spuścił głowę i smutno przeszedł między nimi, nie podając nikomu ręki i na nikogo nie spoglądając. Wszedł na podium i zaczął audiencję. Jaki to był wtedy szok! Ale jak wielu ludzi wtedy uznało, że Papież w ten sposób powiedział więcej, niż gdyby wygłosił najbardziej płomienną homilię.

Natomiast jeden z naszych Profesorów w Seminarium – znany z dość mocnych i radykalnych wypowiedzi, zresztą bardzo mądrych i słusznych – przyszedł wtedy na wykład i powiedział mocnym głosem: „Polacy są głupim narodem! Owszem, każdego trzeba oceniać indywidualnie, ale jako całość, jako społeczność, jesteśmy głupim narodem! Bo nic nie uczymy się z doświadczeń historii!”

Tak nam wtedy mówił, a ja dzisiaj ciągle przypominam sobie te słowa i sam siebie pytam, jakim my jesteśmy narodem: dziejowo doświadczonym i mądrym, czy właśnie głupim i nie zasługującym na wolność? W to moje zastanawianie się jakiś czas temu wpisało się pytanie, jakie na dyżurze duszpasterskim, który mam na Uczelni siedleckiej, postawił Pan Profesor Stanisław Socha, odwiedzający mnie tam dość często i prowadzący ze mną naprawdę mądre i ciekawe rozmowy. Przynajmniej ja z tych rozmów wynoszę bardzo wiele.

I to właśnie Pan Profesor postawił to dramatyczne pytanie: „Czy warto było mojemu Ojcu walczyć w czasie wojny, narażać życie, poświęcać się – dla takiej Polski, jaką teraz mamy?” Właśnie, bardzo dało mi do myślenia to pytanie: Czy wszyscy ci, którzy na przestrzeni wieków – aż do naszych czasów – przelewali krew za Polskę, zastanawiali się nad tym, jak przyszłe pokolenia z tej ich ofiary skorzystają? Czy oni ginęli i cierpieli za to, żeby Polacy teraz wybierali ludzi, stosujących metody bandyckie i nie szanujący żadnych praw i żadnych wyroków, które nie są po ich myśli? Czy warto było się poświęcać – dla takiej Polski?

Owszem, powiemy, że wielu jest mądrych i dobrych Polaków, którzy i dzisiaj poświęcają się dla wspólnego dobra. To prawda! Ale dlaczego ciągle mówimy o naszym społeczeństwie – tym prawym i dobrym – jako o śpiącym olbrzymie? Czemu nie protestujemy, kiedy widzimy takie bezprawie i niemoralność?

I nie chodzi tu od razu o żadne demonstracje uliczne! Nie chodzi o chodzenie po ulicach z transparentami! Chodzi o pójście na wybory. Bo jeżeli skarżymy się teraz – a wiele osób rzeczywiście skarży się – na to, co mamy w Polsce, to powiedzmy sobie szczerze, że odpowiedzialność za to ponoszą ci ludzie, którzy te złe rzeczy czynią, ale i ci, którzy na nich głosowali, ale także ci, będący po tej dobrej stronie, którzy do wyborów z własnej winy nie poszli. Bo oni też na nich de facto zagłosowali.

Ale nawet jeśli już stało się tak, jak się stało, to i dzisiaj mamy naprawdę wiele sposobów zaprotestowania przeciwko złu, które się dzieje: poprzez budowanie odpowiedniej świadomości w rozmowach ze swoim otoczeniem, ale także poprzez wypowiadanie się w internecie, gdzie na tylu portalach można wyrazić swoje opinie. Gdyby ludzie prawi gremialnie te opinie wypowiadali – czyż pozostałoby to zupełnie bez odzewu? Gdyby na każdym kroku demonstrowali swoją dezaprobatę dla zła – czy byłoby to bez odzewu?

Drodzy moi, mamy się o co modlić i mamy co robić w Polsce! I dla Polski! Módlmy się więc – także przez wstawiennictwo Świętego Andrzeja Boboli i wraz z nim! A teraz, w czasie tej Mszy Świętej, my wszyscy, zjednoczeni na modlitwie w dniu, dla naszej Parafii tak ważnym i poniekąd uroczystym, „przed Twe ołtarze zanosim błaganie: Ojczyznę wolną – pobłogosław, Panie!” I także: przed Twe ołtarze zanosim błaganie: trzeźwe myślenie racz nam wrócić, Panie!

8 komentarzy

  • Chciałbym podzielić się polskim tłumaczeniem hymnu śpiewanego przez siostry zakonne na zakończenie refleksji wideo ks. Marka.

    PIELGRZYMI NADZIEI
    Refren: Płomieniu życia, Ty jesteś moją nadzieją,
    Niech moja pieśń dotrze do Ciebie.
    Ty jesteś źródłem nieskończonego życia,
    O Panie mój, ufam Tobie.

    Niech serca wszystkich narodów świata
    Niech Syn Boży, Bóg Słowo, zapłonie w sercach wszystkich narodów świata.
    Jesteśmy teraz rozproszeni wszędzie,
    Tylko w Nim możemy znaleźć jedność.

    Refren:

    Nasz Pan jest dobry i miłosierny
    On jest świtem, początkiem nowego życia.
    On odnowi niebiosa i ziemię,
    Niech głoszą prawdę i pokój.

    Refren:

    Powstań, Pan wzywa nas,
    Pośpiesz się i spotkaj Go.
    Dla nas Bóg stał się człowiekiem,
    Przyjął nas wszystkich i nazwał przyjaciółmi.

    Refren:

    Zakonnica, którą znam, siostra Kaja ze Zgromadzenia Córek Miłosierdzia św. Wincentego a Pauloprzechodzi trudny etap w swoim życiu. Niedawno przeszła operację kolana, ale nadal odczuwa ból. Nie jest w stanie uczestniczyć w spotkaniu diecezjalnym i mszy święceń biskupa pomocniczego z innymi zakonnicami. Powierzając Bogu zdrowie siostry Kayi i prosząc o wsparcie i dar nadziei dla niej.

  • Niech Bóg błogosławi wszystkim osobom konsekrowanym i wspiera ich w posłudze.
    My dziś też świętujemy w domu 16 rocznicę konsekracji naszej córki Ani dziewicy
    konsekrowanej.

  • „przed Twe ołtarze zanosim błaganie: Ojczyznę wolną – pobłogosław, Panie!” – Ks. Jacku, żeby prosić Boga o błogisłaiweństwo wolnej ojczyzny, to najpierw trzeba tę wolność mieć. A jej nie ma. Dlatego ja mimo wszystko śpiewam prośbę o przywrócenie tej wolności :). Niestety, ale społeczeństwo zacementowało słabe „elity” polityczne w Sejmie RP i niewiele wskazuje na to, że coś się zmieni, żeby przewietrzć ten gmach niemalże do zera.

    • To prawda, że tej wolności nie ma, ale to dlatego, że Polacy tak wybrali – i nadal tak wybierają. Bo gdyby chcieli, to bandycką władzę już by odsunęli. A tymczasem – cieszy się ona znacznym poparciem, a ci, którzy nie popierają, milczą. W moim stwierdzeniu chodziło mi o to, że Pan Bóg już nieraz nam „raczył wracać” wolność, tylko my ten dar marnujemy! I dlatego – tak uważam – jakąś nieuczciwością jest prosić Boga, żeby ciągle za nas robił robotę, która do nas należy!
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.