Kto wierzy w Niego…

K

Szczęść Boże! Drodzy moi, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywają:

Marian Tomkowicz – mój Nauczyciel łaciny w Liceum im. Kraszewskiego w Białej Podlaskiej, a następnie wieloletni Wójt Gminy Leśna Podlaska;

Ojciec Marian Lis – Oblat, posługujący w Kodniu, a wcześniej: wieloletni Misjonarz;

Katarzyna Szewczak – Bliska mi Osoba z Warszawy.

Urodziny natomiast przeżywa Łukasz Lisiewicz, włączający się w swoim czasie w działalność młodzieżowych Wspólnot.

Wszystkim świętującym życzę łask z Nieba i wszelkiego Bożego błogosławieństwa, zapewniając o modlitwie!

Drodzy moi, serdecznie pozdrawiam Was z Bydgoszczy, z Rekolekcji kapłańskich. Odbywają się one w naprawdę świetnej atmosferze, ale to także dlatego, że już się znamy w tym gronie i mamy ze sobą naprawdę dobry kontakt. Natomiast z całą pewnością wielka też w tym zasługa naszego Szefa, Krajowego Duszpasterza Niewidomych i Niedowidzących, Księdza Profesora Andrzeja Gałki, który niezwykle skutecznie koordynuje nasze działania, ale nade wszystko: kapitalnie jednoczy naszą Wspólnotę, będąc dla nas wszystkich prawdziwym autorytetem.

Bogu niech będą dzięki za posługę i taką właśnie postawę Andrzeja – bo tak każe nam wszystkim do siebie się zwracać, bez względu na wiek – oraz za naszą kapłańską jedność!

Nie muszę chyba nadmieniać – ale zrobię to, a co! – że pamiętam o Was w modlitwie! A Wy – pamiętajcie o mnie!

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Niech zatem Pan przemawia do nas, niech kieruje swoje osobiste przesłanie do mojego serca. Duchu Święty – tchnij!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 2 Tygodnia Wielkanocy,

30 kwietnia 2025., 

do czytań: Dz 5,17–26; J 3,16–21

CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

Arcykapłan i wszyscy jego zwolennicy należący do stronnictwa saduceuszów, pełni zazdrości zatrzymali apostołów i wtrącili ich do publicznego więzienia.

Ale w nocy anioł Pański otworzył bramy więzienia i wyprowadziwszy ich powiedział: „Idźcie i głoście w świątyni ludowi wszystkie słowa tego życia”. Usłyszawszy to weszli o świcie do świątyni i nauczali.

Tymczasem arcykapłan i jego stronnicy zwołali Sanhedryn i całą starszyznę synów Izraela. Posłali do więzienia, aby ich przyprowadzono. Lecz kiedy słudzy przyszli, nie znaleźli ich w więzieniu. Powrócili więc i oznajmili: „Znaleźliśmy więzienie bardzo starannie zamknięte i strażników stojących przed drzwiami. Po otwarciu jednak nie znaleźliśmy wewnątrz nikogo”.

Kiedy dowódca straży świątynnej i arcykapłani usłyszeli te słowa, nie mogli pojąć, co się z nimi stało. Wtem nadszedł ktoś i oznajmił im: „Ci ludzie, których wtrąciliście do więzienia, znajdują się w świątyni i nauczają lud”. Wtedy dowódca straży poszedł ze sługami i przyprowadził ich, ale bez użycia siły, bo obawiali się ludu, by ich nie ukamienował.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Jezus powiedział do Nikodema: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.

A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu”.

Wyobrażamy sobie miny przedstawicieli żydowskiej starszyzny, kiedy usłyszeli od swoich sług, posłanych dla przyprowadzenia zatrzymanych Apostołów przed oblicze żydowskiej sprawiedliwości: Znaleźliśmy więzienie bardzo starannie zamknięte i strażników stojących przed drzwiami. Po otwarciu jednak nie znaleźliśmy wewnątrz nikogo – wyobrażamy to sobie? A już szczególnie, kiedy usłyszeli kolejną wiadomość: Ci ludzie, których wtrąciliście do więzienia, znajdują się w świątyni i nauczają lud czy wyobrażamy to sobie te pełne dezorientacji spojrzenia?

Oto ci, wielcy narodu żydowskiego, stroją tęgie miny, prężą muskuły, wszak – jak słyszeliśmy – arcykapłan i jego stronnicy zwołali Sanhedryn i całą starszyznę synów Izraela. Przecież zatrzymanych bardzo starannie strzeżono – i co? Drodzy moi, czy wyobrażamy sobie ich zdezorientowane, żeby nie powiedzieć: ogłupiałe miny? No bo jak to się mogło w ogóle stać?

A my wiemy, jak to się stało? Czy też nie jesteśmy w stanie uwierzyć, że mogli cudownie opuścić więzienie… Oj, chyba nawet nasze życiowe doświadczenie zawiera w sobie takie wydarzenia – czy to z naszego własnego życia, czy z obserwacji życia osób nam bliskich lub znajomych – kiedy to Pan nasz zainterweniował w sposób bardzo bezpośredni, wręcz cudowny. Kiedy wydawało się, że sytuacja jest tak skomplikowana i zagmatwana, że wręcz nie do ruszenia, nie do rozplątania – oto w jeden dzień, a niekiedy wręcz w jednej chwili została rozwiązana, załatwiona, mówiąc tak nieco obrazowo i potocznie: bomba została unieszkodliwiona. Nie wybuchła. Albo długo ciągnący się problem został rozwiązany.

Ale ktoś może powiedzieć, że to nie takie wszystko proste i nie takie oczywiste, bo nie zawsze tak się dzieje. Niekiedy te problemy właśnie się nawarstwiają i rosną – i nie widać zupełnie ich zakończenia, rozwiązania… Dlaczego?

No, cóż… Powiedzmy sobie szczerze, że to, co stało się dziś z Apostołami, chyba dla nich samych było zaskoczeniem. Bo kiedy zostali wtrąceni do tego publicznego więzienia, a motywem ich zatrzymania była mordercza i wściekła zazdrość, jaką epatowali ich prześladowcy, to – szczerze mówiąc – mogli się spodziewać wszystkiego. Nawet śmierci! A już na pewno jakichś tortur. Zresztą, niejedno już wycierpieli i niejedno jeszcze mieli wycierpieć, a ostatecznie zakończyć to życie w sposób męczeński.

Ale nie tym razem… Bo tutaj przyszła nadzwyczajna interwencja z Nieba.

To jak to w takim razie rozumieć? Jaki jest klucz? Poszukajmy go w dzisiejszej Ewangelii. A Jezus mówi w niej: Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. Co nam mówią te słowa?

Przede wszystkim, że liczy się zasadniczo wieczne zbawienie, a nie to życie doczesne. Natomiast najważniejsza i rozstrzygająca w tym wszystkim jest wiara człowieka. Wiara, która wyraża się w uczynkach, w odpowiednim postępowaniu. O tym mowa jest w dalszej części wypowiedzi Jezusa: A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu.

Co prawda, nie mamy tutaj bezpośredniego odniesienia do sytuacji, opisanej w pierwszym czytaniu, ale mamy obraz człowieka wierzącego, który po prostu we wszystkim ufa Jezusowi i we wszystkim zdaje się na Jezusa, Jemu powierza swoje życie i swoje losy; który żyje tak, aby jawnym było, że wszystkie jego uczynki są dokonane w Bogu. A wówczas może on liczyć na pomoc z Nieba, bo Pan w momencie, w którym uzna za stosowne, przyjdzie nawet z tak bardzo bezpośrednią interwencją, jak ta, o której dziś słyszymy.

Innym razem może dopuści i to trudniejsze doświadczenie, ale taki człowiek, który we wszystkim ufa Jezusowi, także w owym trudnym momencie nie załamie się i nie będzie rozpaczał, bo w jego przypadku nie tylko poszczególne uczynki, ale całe życie dokonuje się w Bogu. Warunek jest jeden i podstawowy, a wyrażony przez Jezusa jasno: Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.

Drodzy moi, o tym musimy zawsze pamiętać: kto wierzy w Niego… Tak naprawdę to wszystko, co Pan uczyni dla nas, co będzie mógł w naszym życiu zdziałać – także to, czy w naszym życiu będą się dokonywały cuda; także takie spektakularne, jak ten, opisany dzisiaj – zależy tylko od tego jednego: kto wierzy w Niego…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.