Synowie i córki światłości!

S

Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym spieszę z najlepszymi życzeniami do Osób, świętujących swoje imieniny i urodziny.

Imieniny, czyli święto Patrona, przeżywają dziś:

Ojciec Mateusz Fleiszerowicz – Franciszkanin, mój Kolega ze studiów prawa kanonicznego na KUL, Proboszcz Parafii w Nysie;

Ojciec Mateusz Pawłowski – Oblat, posługujący w swoim czasie w Kodniu;

Ojciec Mateusz Zys – jak wyżej;

Ksiądz Mateusz Sudewicz – Dyrektor Domu Emerytów, do którego kilka lat temu zesłano nasze Duszpasterstwo Akademickie;

Mateusz Grzyb – za czasów mojego wikariatu: Lektor w Parafii w Żelechowie;

Mateusz Sitek – za czasów mojego wikariatu: członek Wspólnoty młodzieżowej w Celestynowie;

Mateusz Maksymiuk – należący w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Białej Podlaskiej;

Mateusz Mochnacz – mój Znajomy z Białej Podlaskiej;

Mateusz Śledziewski – za czasów mojego wikariatu: Lektor w Parafii w Tłuszczu;

Mateusz Sętorek – należący niegdyś do Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach;

Mateusz Piątek – dość ciekawy młody Człowiek z Siedlec.

Urodziny natomiast obchodzi Bartłomiej Górski, należący ongiś do Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach.

A imieniny i urodziny jednocześnie obchodzi Mateusz Szeląg – za moich czasów: Lektor w Miastkowie Kościelnym.

Życzę Wszystkim dziś świętującym, aby byli «synami światłości», o czym dzisiaj w Ewangelii i w rozważaniu. Zapewniam o modlitwie!

A Wszystkim proponuję lekturę:

https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2025-09/papiez-wyjdzmy-z-polaryzacji-budujmy-mosty-w-kosciele-i-swieci.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=NewsletterVN-PL

oraz:

https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2025-09/wywiad-leona-xiv-kryzys-naduzyc-msza-trydencka-reforma-kurii.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=NewsletterVN-PL

Co Wy na to?

Drodzy moi, pozdrawiam Was z Siedlec, skąd zaraz wyruszę do Parafii Wielgolas Brzeziński, w Diecezji warszawsko – praskiej, aby zastąpić tam Księdza Proboszcza Marka Lemiecha, mojego Kolegę, prowadzącego budowę kościoła i w związku z tym wyjeżdżającego co jakiś czas na zbiórki pieniężne do innych Parafii. Bardzo się cieszę z wieloletniej znajomości z Księdzem Markiem – jeszcze od czasów mojej posługi w Parafii Tłuszcz, skąd On pochodzi – i z naszego dobrego kontaktu. Dziękuję za kolejne zaproszenie do Parafii!

Potem wracam do Siedlec – i jestem na miejscu. Przynajmniej – na ten moment tak planuję.

Tymczasem już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Z jakim przesłaniem zwraca się do mnie osobiście? Duchu Święty, bądź światłem i natchnieniem!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

25 Niedziela zwykła, C,

21 września 2025., 

do czytań: Am 8,4–7; 1 Tm 2,1–8; Łk 16,1–13

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA AMOSA:

Słuchajcie tego wy, którzy gnębicie ubogiego i bezrolnego pozostawiacie bez pracy, którzy mówicie: „Kiedyż minie nów księżyca, byśmy mogli sprzedawać zboże? Kiedyż szabat, byśmy mogli otworzyć spichlerz? A będziemy zmniejszać efę, powiększać sykl i wagę podstępnie fałszować. Będziemy kupować biednego za srebro, a ubogiego za parę sandałów i plewy pszenicy będziemy sprzedawać”.

Przysiągł Pan na dumę Jakuba: „Nie zapomnę nigdy wszystkich ich uczynków”.

CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TYMOTEUSZA:

Zalecam przede wszystkim, by prośby, modlitwy, wspólne błagania, dziękczynienia odprawiane były za wszystkich ludzi: za królów i za wszystkich sprawujących władzę, abyśmy mogli prowadzić życie ciche i spokojne z całą pobożnością i godnością. Jest to bowiem rzecz dobra i miła w oczach Zbawiciela naszego, Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy.

Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samego na okup za wszystkich jako świadectwo we właściwym czasie. Ze względu na nie ja zostałem ustanowiony głosicielem i apostołem – mówię prawdę, nie kłamię – nauczycielem pogan w wierze i prawdzie.

Chcę więc, by mężczyźni modlili się na każdym miejscu, podnosząc ręce czyste bez gniewu i sporu.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Przywołał go do siebie i rzekł mu: «Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządu, bo już nie będziesz mógł być rządcą».

Na to rządca rzekł sam do siebie: «Co ja pocznę, skoro mój pan pozbawia mię zarządu? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem, co uczynię, żeby mię ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę usunięty z zarządu».

Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: «Ile jesteś winien mojemu panu?» Ten odpowiedział: «Sto beczek oliwy». On mu rzekł: «Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz pięćdziesiąt». Następnie pytał drugiego: «A ty ile jesteś winien?» Ten odrzekł: «Sto korcy pszenicy». Mówi mu: «Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt». Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światła.

Ja także wam powiadam: «Zyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków.

Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobro kto wam powierzy? Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze?

Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi.

Nie możecie służyć Bogu i mamonie»”.

Słuchamy tego zdania z dzisiejszej Ewangelii: Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światła i chyba trochę kręcimy głową z niedowierzaniem, za cóż to ów pan pochwalił owego rządcę?… W innym tłumaczeniu te zdania brzmią tak: Pan pochwalił nieuczciwego zarządcę za jego rozsądek. Bo synowie tego świata są wśród podobnych sobie bardziej rozsądni niż synowie światłości. Pomimo różnicy w sformułowaniach – generalnie mowa jest o tym samym, w podobny sposób.

I tu jest zapewne odpowiedź na dylemat, który rodzi się w naszych sercach, kiedy słuchamy tych właśnie słów Jezusa. Bo – co oczywiste – w żaden sposób Jezus nie pochwalił nieuczciwości. Przykazanie siódme Dekalogu, czyli: Nie kradnij! – w żadnym momencie nie zmieniło swego brzmienia ani znaczenia. Ale ewangeliczny pan pochwalił swego rządcę za to – a Jezus z pewną nostalgią w głosie i z pewnym takim zamyśleniem stwierdził tylko ten fakt – że człowiek, przyparty do muru i postawiony w sytuacji bez wyjścia, ratując siebie samego w tym wymiarze ziemskim, jakoś zawsze znajdzie wyjście z impasu! I to takie wyjście, które pozwoli mu nie tylko uniknąć odpowiedzialności za zło, ale jeszcze na tym zarobić.

Oczywiście, zabieg, zastosowany przez nieuczciwego rządcę, nie należy do najbardziej wyrafinowanych i intrygujących – z kryminalnego punktu widzenia. To takie ciężkie i toporne, wręcz prymitywne oszustwo, uczynione bez żadnych prób ukrycia go lub dokonania go w sposób bardziej inteligentny. No, właśnie nie: wszystko dokonało się w taki oto sposób, że nasz bohater przywołał […] do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: «Ile jesteś winien mojemu panu?» Ten odpowiedział: «Sto beczek oliwy». On mu rzekł: «Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz pięćdziesiąt». I potem jeszcze raz, w podobny sposób.

Zatem, nawet nie próbował stwarzać jakichkolwiek pozorów, tylko tak wprost, bezczelnie i po chamsku, okradł po raz kolejny swego pana z jego własności. A jeżeli wziąć pod uwagę, że lichwa w owym czasie była w Izraelu czymś powszechnym – pomimo zakazów jej stosowania, także tych, zapisanych na kartach Pisma Świętego, dlatego dłużnik czasami musiał spłacać nawet podwójnie to, co pożyczył, bo doliczano taki procent – było to pozbawienie pana korzyści z udzielonej pożyczki.

Jeżeli zatem pan miał wątpliwości – albo nie do końca wierzył, iż rządca, któremu zaufał, rzeczywiście trwoni jego majątek (bo dzisiaj dowiadujemy się, że jedynie o tym słyszał), to właśnie dostał tego jasne potwierdzenie: tak, jego rządca rzeczywiście trwoni jego majątek. I właśnie za to – czy rzeczywiście za to? – ów „poszkodowany” pan pochwalił swego współpracownika – złodziejaszka.

Myślę, że taki układ całego zdarzenia może w końcu przyprawić o niejaki zawrót głowy, bo w końcu ktoś zapyta: To o co w tym wszystkim chodzi? Jak tę sytuację zrozumieć?

A tak właśnie, jak ją tłumaczy sam Jezus w tych zdaniach, które sobie zacytowaliśmy: Synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światła. Może lepiej byłoby to wyrażone pytaniem, które Jezus mógłby postawić: „Jak to jest, że synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światła?”… Bo o to właśnie chodzi w tym stwierdzeniu.

Na podstawie obrazu, ukazanego w przypowieści, Jezus wyraźnie stwierdził, że jeśli idzie o radzenie sobie z codziennymi wyzwaniami doczesności – ludzie radzą sobie świetnie. A nawet pojawia się rozróżnienie na «synów tego świata» i «synów światłości». I to właśnie ci pierwsi okazują się o wiele bardziej „ogarnięci”, aniżeli ci drudzy.

Ale – w takim razie – czyżby to oznaczało, że Jezus godzi się na taki podział ludzi, czyli na «synów tego świata»«synów światła»? I co by taki podział miał w praktyce oznaczać? Czy na przykład to, że ci pierwsi, czyli «synowie tego świata» są bardzo zaradni w sprawach tego świata, ale to i tak nie jest dla nich korzystne, bo zupełnie nie dbają o sprawy światła, czyli o zbawienei wieczne, a więc pomimo swej zaradności – i tak zostaną na wieczność potępieni? A z drugiej strony – «synowie światła» też wcale lepiej nie wypadają, bo w tych sprawach Bożych, sprawach wiecznych są totalnie niezaradni, więc i tak, i tak, przegrają?… Tak mamy to rozumieć?

Oj, coś tu nie pasuje. Chyba zatem lepiej zrozumieć to w ten sposób, że Jezus dzisiaj pyta każdą i każdego z nas – na ile, w jakim stopniu, każda i każdy z nas jest synem lub córką tego świata, a na ile synem lub córką światłości? Bo chyba należy się z tym pogodzić, że każda i każdy z nas jest jednym i drugim. Żyjemy bowiem na tym świecie, a więc musimy realnie wchodzić w realne problemy tego świata. Nie możemy być marzycielami, bujającymi w obłokach – lekkoduchami, czekającymi, aż nam się życie samo ułoży, portfel sam się napełni, a problemy same się rozwiążą.

Nie, to tak nie działa! – jak nieraz mawiamy. My mamy mierzyć się z codziennością, z realnością – czasami brutalną – naszego życia. Natomiast ta realność – czasami brutalna – nie może nas tak pochłonąć, że staniemy się synami czy córkami tylko tego świata, a zupełnie zapomnimy, że jesteśmy wezwani, zaproszeni, a wręcz stworzeni do tego, by być synami światła! Bo już od urodzenia – a na pewno od chwili Chrztu Świętego – nimi jesteśmy. Święty Stanisław Kostka, którego niedawno w liturgii wspominaliśmy, mawiał: „Ad maiora natus sum!” – „Do wyższych rzeczy jestem stworzony!”

Dlatego trzeba nam ciągle szukać owej równowagi między synem lub córką tego świata a synem lub córką światła – w sobie samych. W swoim życiu. W swojej codzienności. I stawiać sobie to pytanie: Ile we mnie tego – a ile we mnie tego? W jakim stopniu jestem synem lub córką tego świata, a w jakim stopniu synem lub córką światła? Pytanie to jest naprawdę niezwykle aktualne.

Tak bowiem, jak Jezus, pytający (w domyśle), jak to jest, że synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światła dokładnie tak samo dzisiaj mógłby spytać niejeden duszpasterz: Jak to jest, że ten młody i przebojowy biznesmen, przychodzący do kancelarii parafialnej ze swoją narzeczoną, będącą doktorem nauk przeróżnych – oboje znający po siedem języków, ustawieni w życiu, zarabiający, pełniący nawet jakieś wysokie stanowiska w swoich firmach, kierujący pracą kilkunastu lub kilkudziesięciu osób i świetnie radzący sobie w tej kwestii – kiedy dojdzie do rozmowy na tematy wiary, to okazuje się, że wypowiadają się, jak dzieci we mgle, które nic nie wiedzą, nic nie widzą, nic nie rozumieją.

Bo nawet kilku prostych modlitw nie znają, a do tego zwykle mieszkają razem i totalnie nie rozumieją, o co ksiądz się czepia, dlaczego w ogóle pyta o to? Oczywiście, oni z reguły dobrze wiedzą, o co chodzi, a jedynie udają, że nie wiedzą, dlatego tłumaczą to na milion sposobów – i każdy argument wydaje się godny zastosowania: bo to tak taniej razem mieszkać, bo to lepszy dojazd na uczelnię, a bo to ona nie ma warunków, a to to, a to tamto – i tak bez końca można mnożyć argumenty! I wszystkie na swój sposób są słuszne i logiczne.

Ale nie dla synów i córek światła. A przynajmniej – dla nich nie powinny być. Bo syn czy córka światła dąży do światła – już teraz żyjąc w tym świetle! I tym światłem – światłem Bożej łaski i dobra, światłem Bożego słowa – rozjaśniając swoją często przygaszoną, przyciemnioną codzienność. Bo to właśnie w ten sposób stajemy się synami i córkami wiecznej światłości: stając się nimi już w doczesności. Już teraz. Powoli, systematycznie, coraz bardziej, stale i konsekwentnie – ale już teraz. Mamy być synami i córkami tego świata – będąc jednocześnie synami i córkami światła.

Jeżeli nas bowiem całkowicie pochłonie ten świat, to będziemy na jego zadach budować swoje życie, czyli na takich, na jakich budował rządca z dzisiejszej Ewangelii, a więc na kłamstwie, oszustwie i wszystkich siedmiu grzechach głównych! A także na takich, na jakich budowali ci, o których słyszeliśmy w pierwszym czytaniu, do których to Prorok Amos zwraca się do nich w imieniu Boga w tych słowach: Słuchajcie tego wy, którzy gnębicie ubogiego i bezrolnego pozostawiacie bez pracy, którzy mówicie: „Kiedyż minie nów księżyca, byśmy mogli sprzedawać zboże? Kiedyż szabat, byśmy mogli otworzyć spichlerz? A będziemy zmniejszać efę, powiększać sykl i wagę podstępnie fałszować. Będziemy kupować biednego za srebro, a ubogiego za parę sandałów i plewy pszenicy będziemy sprzedawać”. Oto postawa ludzi tego świata – wciągniętych przez ten świat bez opamiętania.

A jak na tym tle wygląda postawa syna i córki światła? O tym z kolei mówi drugie czytanie, w którym Paweł zachęca swego umiłowanego ucznia, młodego Biskupa Tymoteusza, pisząc do niego: Zalecam przede wszystkim, by prośby, modlitwy, wspólne błagania, dziękczynienia odprawiane były za wszystkich ludzi: za królów i za wszystkich sprawujących władzę, abyśmy mogli prowadzić życie ciche i spokojne z całą pobożnością i godnością. Jest to bowiem rzecz dobra i miła w oczach Zbawiciela naszego, Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy.

Oto jest Pawłowa recepta na to, jak być człowiekiem światła: modlić się za siebie, ale i za innych – modlić się za siebie nawzajem – pomagając sobie nawzajem na drodze do świętości. Właśnie do owego wiecznego światła. W tym kontekście, mocno brzmią słowa Pawła, który w końcówce drugiego dzisiejszego czytania stwierdza: Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samego na okup za wszystkich jako świadectwo we właściwym czasie. Ze względu na nie ja zostałem ustanowiony głosicielem i apostołem – mówię prawdę, nie kłamię – nauczycielem pogan w wierze i prawdzie.

Dlaczego podkreśla to z taką mocą: mówię prawdę, nie kłamię?… Jakby chciał wszystkich przekonać, że naprawdę jest tym świadkiem i nauczycielem – i naprawdę naucza prawdy! Żeby nikt mu nie zarzucał manipulacji i kłamstwa, żeby nikt go nie posądził o grę pozorów, żeby nikt mu nie zarzucił, że nie ma prawa upominać i nauczać innych. Tymczasem, to właśnie jego postawa i zaangażowanie – ma mówić zamiast słów, że jest synem światła!

Oby i nasza codzienna postawa – bardziej, niż słowa – świadczyła, że będąc synami i córkami tego świata, bo żyjącymi na tym świecie i twardo stąpającymi po ziemi, w o wiele większym stopniu jesteśmy jednak synami i córkami światłości!

Nie wstydźmy się tego! Nie dajmy sobie wmówić, że w dzisiejszym świecie poradzą sobie tylko cwaniacy i krętacze, rozpychający się łokciami. Dzisiejszy świat bardzo dzisiaj potrzebuje synów i córek światłości! Potrzebuje nas – jako synów i córek światłości: mnie, kapłana, i Ciebie, droga Siostro i Ciebie, drogi Bracie!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.