Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Drodzy moi, pozdrawiam Was jeszcze z Lublina, skąd jednak w miarę wcześnie wyjadę do Parafii Siemień, gdzie dzisiaj zastępuję Proboszcza, Księdza Leszka Przybyłowicza. Byłem już tam kilka razy.
Potem „przelot” do Siedlec, gdzie około 15:00 planujemy spotkanie Szefostwa, czyli tak zwanej KAPITUŁY FORMACJI «SPE SALVI». Potrwa ono do Mszy Świętej o godzinie 20:00, w naszym Duszpasterstwie.
Teraz więc już zachęcam do rozważenia w sercu dzisiejszego Słowa. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co konkretnie mówi dziś do mnie Pan – Król Wszechświata? Jak konkretnie buduje w moim sercu swoje panowanie? Duchu Święty, przyjdź ze swoim natchnieniem i pomóż mi otworzyć umysł i serce!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata, C,
23 listopada 2025.,
do czytań: 2 Sm 5,1–3; Kol 1,12–20; Łk 23,35–43
CZYTANIE Z DRUGIEJ KSIĘGI SAMUELA:
Wszystkie pokolenia izraelskie zeszły się u Dawida w Hebronie i oświadczyły mu: „Oto my kości twoje i ciało. Już dawno, gdy Saul był królem nad nami, ty wyprawiałeś się i powracałeś na czele Izraela. I Pan rzekł do ciebie: «Ty będziesz pasł mój lud, Izraela, i ty będziesz wodzem dla Izraela»”.
Cała starszyzna Izraela przybyła do króla do Hebronu. I zawarł król Dawid przymierze z nimi wobec Pana w Hebronie. Namaścili więc Dawida na króla nad Izraelem.
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KOLOSAN:
Bracia: Dziękujcie Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w dziale świętych w światłości. On uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do Królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie, odpuszczenie grzechów.
On jest obrazem Boga niewidzialnego, Pierworodnym wobec każdego stworzenia, bo w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne, czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone. On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie.
I On jest Głową Ciała, to jest Kościoła. On jest Początkiem, Pierworodnym spośród umarłych, aby sam zyskał pierwszeństwo we wszystkim. Zechciał bowiem Bóg, by w Nim zamieszkała cała Pełnia, i aby przez Niego i dla Niego znów pojednać wszystko ze sobą: i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach, wprowadziwszy pokój przez Krew Jego Krzyża.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy ukrzyżowano Jezusa, lud stał i patrzył. Lecz członkowie Wysokiej Rady drwiąco mówili: „Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli On jest Mesjaszem, Wybrańcem Bożym”.
Szydzili z Niego i żołnierze; podchodzili do Niego i podawali Mu ocet, mówiąc: „Jeśli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie”.
Był także nad Nim napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: „To jest król żydowski”.
Jeden ze złoczyńców, których tam powieszono, urągał Mu: „Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas”.
Lecz drugi, karcąc go, rzekł: „Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił”.
I dodał: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa”.
Jezus mu odpowiedział: „Zaprawdę powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju”.
Królowanie Chrystusa nie przypomina żadnego ziemskiego królowania. Nie ma nic ze światowej pompy, przepychu, wystawności. Tak jakoś przyzwyczailiśmy się, oglądając wiadomości, czy przeglądając prasę, do widoku różnych „wielkich tego świata”, otoczonych sporą grupą ludzi; do wystawnego stylu, jaki panuje w ich rezydencjach i gabinetach, do podniosłych przemówień, toastów i wiwatów na ich cześć.
W tym kontekście tak dziwnie prezentuje się ten jedyny Monarcha, wiszący na Krzyżu między dwoma łotrami. Na pierwszy „rzut oka” – cóż takiego? Niejeden władca – jak wiemy z historii – stracił posłuch u poddanych i tak właśnie skończył. Tak, ale co u innych monarchów jest znakiem przegranej i końca panowania, u tego wyjątkowego Króla jest znakiem zwycięstwa i wyraża istotę jego rządów.
Krzyż jest Tronem, z którego Jezus Chrystus Król rozciąga władzę nad Niebem i ziemią, nad światem i wszechświatem. Z tego Tronu ogarnia On swoim spojrzeniem i niejako obejmuje ramionami wszystkich swoich poddanych (tak ich tutaj nazwijmy…). Niestety, nie rozumieli tego członkowie Wysokiej Rady, bo szydzili: Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli On jest Mesjaszem, Wybrańcem Bożym. Nie rozumieli tego także żołnierze, bo pozwalali sobie na drwiny: Jeśli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie. Nie rozumiał tego także i jeden ze złoczyńców, bo mówił: Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas.
Zrozumiał to, jako jeden z pierwszych, drugi łotr, nawrócony. Właściwie na tym polegało jego nawrócenie – na tym właśnie, że w tym sponiewieranym Skazańcu rozpoznał władcę innego Królestwa, co wyraził w słowach: On nic złego nie uczynił. […] Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego Królestwa.
Dostrzegł, bo patrzył głębiej, patrzył sercem i dostrzegał coś więcej, niż tylko zewnętrzną stronę. Ta zewnętrzna strona bowiem rzeczywiście mogła nasuwać wątpliwości, a wręcz odrazę: Skazaniec, powieszony za jakieś pospolite rozruchy w mieście, za sianie niezgody oraz tak zwane bluźnierstwa – bo przecież nazywał się Synem Bożym, bo Boga nazywał Ojcem, bo odpuszczał grzechy – taki Skazaniec może się jeszcze uważać za Króla? Kto Mu uwierzy? Czy może znowu, po raz kolejny, po raz ostatni, z Krzyża jeszcze wypowiada bluźnierstwa?
Nie! Taka była właśnie prawda – Jezus jest Królem, nie ma wątpliwości! Jasno na to wskazuje całe Jego nauczanie, Pismo Święte, zwłaszcza Nowego Testamentu. Jasno na to wskazuje całe nauczanie Kościoła od początku Jego istnienia. Jezus Chrystus jest Królem – to trzeba dostrzec, w to trzeba uwierzyć! Jesteśmy pod Jego panowaniem, pod panowaniem takiego właśnie Króla.
Właśnie ten osądzony i ukrzyżowany przez człowieka Król Nieba i ziemi, jest – jak mówi w drugim czytaniu Apostoł Paweł do Kolosan – obrazem Boga Niewidzialnego, Pierworodnym wobec każdego stworzenia, bo w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne. […] On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie. I On jest Głową Ciała, to jest Kościoła. On jest początkiem, Pierworodnym spośród umarłych, aby sam zyskał pierwszeństwo we wszystkim. Zechciał bowiem Bóg, by w Nim zamieszkała cała Pełnia, i aby przez Niego i dla Niego znów pojednać wszystko ze sobą: i to, co na ziemi, i to co w niebiosach, wprowadziwszy pokój przez Krew Jego Krzyża.
To taka bardzo krótka charakterystyka królowania Jezusa Chrystusa. Królowanie to przewyższa – wspomniane w pierwszym czytaniu – królowanie Saula, nawet królowanie Dawida i innych królów narodu izraelskiego, których nie brakło w czasach Starego Testamentu. Jezus zaś to błogosławiony, którzy przybywa w imię Pańskie – jak śpiewaliśmy w wersecie przed Ewangelią.
To królowanie Jezusa – jeszcze raz to z mocą podkreślmy – zdecydowanie przewyższa panowanie jakichkolwiek ziemskich władców. Jezus Chrystus jest Królem jedynym w swoim rodzaju: wchodzi w historię, wchodzi ze swoim panowaniem w określonym czasie, ale również znacznie przekracza czas i historię! Jest Królem wieków, Królem świata i wszechświata, ale przede wszystkim – Królem serc. I żeby dostrzec to królowanie – trzeba patrzeć sercem. Tak, jak patrzył nawrócony łotr.
A nie tak, jak patrzyli na Jezusa członkowie Wysokiej Rady, żołnierze i pierwszy łotr. Oni wszyscy patrzyli z szyderstwem, z nienawiścią, z poczuciem zwycięstwa, jakiegoś diabelskiego triumfu. Słowa, jakie wypowiadali, świadczą o ich spojrzeniu.
Ale w całym tym opisie mamy jeszcze jedną, ważną wzmiankę, którą łatwo przeoczyć, bo zdanie to wydaje się mniej ważnym, a jednak niesie pewną treść: Gdy ukrzyżowano Jezusa, lud stał i patrzył. O te słowa chodzi: Lud stał i patrzył. Tylko tyle. A jednak wydaje się, że treść tego zdania jest dość oczywista. Oto na oczach tłumu gapiów rozgrywa się dramat Boga Człowieka, a lud stoi i patrzy! Ot, tak po prostu, biernie patrzy. Czeka, co będzie dalej, co z tego wszystkiego wyniknie. Nikt nie reaguje, nikt nie wyraża współczucia, nie spieszy na pomoc, wszyscy stoją i w milczeniu patrzą…
Czy to zachowanie, w jakiś dziwny i swoisty sposób, nie przeniosło się do naszych czasów – czy nie obserwujemy go wokół nas i w nas samych? Oto i dziś Bóg Człowiek wychodzi do ludzi z propozycją zbawienia. Oto Król Wszechświata przychodzi z propozycją rozciągnięcia swego panowania nad każdym sercem, a problem polega na tym, że ludzie tylko stoją i patrzą! To im wychodzi dobrze. Tyle, że samym patrzeniem nie da się niczego osiągnąć!
Dlatego człowiek nie może tylko stać i patrzeć, gdy Król Wszechświata chce przyjść do niego ze swoim Słowem. Nie wolno wówczas wyłącznie stać i patrzeć. Bo trzeba jeszcze słuchać! Musimy wszyscy otwierać się na Boże słowo – przyznajmy, Drodzy moi, że wciąż jeszcze za mało go czytamy, za mało go słuchamy. A to przecież konkretna okazja spotkania się ze Zbawicielem.
I na nic się zda – powiedzmy to bardzo otwarcie – zwracanie uwagi na zewnętrzne uwarunkowania, czyli chociażby na długość kazania; na to, czy ksiądz mówił lepiej, czy gorzej; ciekawiej, czy mniej ciekawie… Trzeba jeszcze odnieść to usłyszane w liturgii Słowo do siebie i przemyśleć siebie w świetle tego Słowa.
Nie tylko jednak w trakcie liturgii Słowa, ale często przez całą Mszę Świętą lud stoi i patrzy. I jest Komunia Święta, a lud – duża jego część – stoi i patrzy. Jak Boże królowanie ma ogarniać ludzkie serca, gdy tak wiele osób nie uczestniczy w pełni we Mszy Świętej, nie zaprasza Jezusa do siebie, tylko stoi i patrzy?
Szczególnie zwraca uwagę sytuacja, w której to na Mszy Świętej ślubnej – zaangażowanie nawet dość licznie zgromadzonych ludzi jest minimalne, na wezwania liturgiczne często brak odpowiedzi, do Komunii Świętej przystępuje garstka, wiele osób natomiast stoi i patrzy! Biernie patrzy i czeka, kiedy się to wreszcie skończy, żeby można już będzie się udać na salę weselną?
Jakże przykro jest, gdy wśród tego tłumu „gapiów weselnych” są także rodzice nowożeńców, jeżeli także oni stoją i patrzą! Jak królowanie Chrystusa ma się rozwijać w ich sercach, ale i w sercach nowych małżonków – w końcu ich dzieci – kiedy nawet ich rodzice wyłącznie stoją i patrzą?
Czy można się dziwić, że tak powierzchowna jest często nasza wiara, tak słabo oddziałuje na nasze życie; tak mało jest – jeśli się tak można wyrazić – skuteczna w odniesieniu do naszego życia, jeżeli my tak często jedynie stoimy i patrzymy? I może tak być, że – podobnie jak na Kalwarii – szybciej dotrze do Jezusa Chrystusa, szybciej Chrystusowe królowanie zaprowadzi w swoim sercu wieloletni grzesznik, który się nawraca i gorącym sercem szuka Jezusa, niż tak zwani „ułożeni” katolicy, którzy – owszem – co niedzielę są w kościele, ale tylko stoją i patrzą, a których ta niedzielna Msza Święta do niczego nie zobowiązuje?
Można otrzeć się o Jezusa i przejść, nie zauważywszy Go, można nie przeżyć osobistego z Nim spotkania. Bo można jedynie stać i patrzeć. I ziewać. I czekać końca. No, ostatecznie można w ogóle nie przyjść, ale o tym już nawet dzisiaj nie mówimy…
Zobaczmy, już niedługo przyjdą Święta Bożego Narodzenia. Już teraz warto o tym myśleć – czy będzie to czas spotkania z przychodzącym Zbawicielem? Czy też będzie to jedynie czas zaliczony, w czasie którego lud stał i patrzył: na choinkę, na opłatek, nawet na Pasterkę – ale tylko stał i patrzył? Tak bardzo trzeba nam otwierać serca przed Jezusem Chrystusem Królem – i to nie tylko w liturgii, chociaż od niej należałoby zacząć. Trzeba nam otwierać serca na Jego przychodzenie do nas – w drugim człowieku! Aby żyjąc wśród nas, nie czuł się osamotniony, jak niegdyś na Krzyżu, kiedy to On cierpiał za każdego z ludzi, a lud stał i patrzył.
Czy dzisiaj – chociażby w naszym sąsiedztwie, w naszym otoczeniu – ktoś nie cierpi samotnie, komuś nie dzieje się krzywda, a wszyscy dookoła stoją i patrzą, co z tego wyniknie? Naprawdę, to od nas zależy, jak skutecznie Boże królowanie ogarnie nasze sercu, a na ile pozostanie poza nami, chociaż może otrzemy się o nie?
Chrześcijaństwo domaga się bowiem wielkiej aktywności – aktywności na płaszczyźnie ducha – domaga się zajęcia określonego stanowiska w każdej sytuacji. W chrześcijaństwie nie ma miejsca na bierność, na przeczekanie. Każda bierność, każde przeczekanie – to duży „krok do tyłu”. Każda Msza Święta bez Komunii Świętej – z powodu naszego zawinionego zaniedbania – to także zmarnowana kolejna szansa uczynienia swego serca królestwem Boga, to szczelne zamykanie serca przed Jezusem.
Nie można całe życie chować się tylko w tłumie gapiów, którzy tylko stoją i obojętnie patrzą. Wielkim zagrożeniem dla nas – chrześcijan – jest bylejakość, miernota i obojętność. Taka postawa niszczy królestwo Boże w naszych sercach. A my dzisiaj pragniemy prosić Dobrego Boga i Ojca, który jest w Niebie – przyjdź Królestwo Twoje, Panie – przyjdź do naszych serc. Niech Chrystus będzie niepodzielnym Królem naszego życia!
I kiedy dzisiaj dziękujemy za kończący się rok liturgiczny, kiedy przeżywamy już ostatnią Niedzielę tego roku – a po niej: ostatni tydzień – chcemy podsumować nasze przeżywanie tajemnic zbawienia, w ciągu tego roku liturgicznego.
Dlatego przypominamy sobie poprzedni Adwent – czas oczekiwania na Zbawiciela i Okres Bożego Narodzenia. Czy Jezus rzeczywiście narodził się w moim sercu, czy było tam dla Niego miejsce, czy może przeżywanie Świąt zakończyło się tylko na opłatku, choince i pięknych kolędach? Potem Wielki Post i Okres Wielkanocny: czy był to czas mojej wewnętrznej przemiany? Czy Zmartwychwstanie Chrystusa wyraziło się moim osobistym zmartwychwstaniem? A potem Okres Zwykły w ciągu roku – jak było ze słuchaniem słowa Bożego, z przyjmowaniem Jezusa do serca w Komunii Świętej? Jak było z moją modlitwą?
Drodzy moi! Właśnie te pytania, połączone z pytaniami o naszą codzienną postawę w domu, w sąsiedztwie, w pracy, w szkole i na uczelni – są pytaniami o królowanie Jezusa w naszych sercach. Jeżeli na te pytania szczerze odpowiemy pozytywnie, wtedy możemy z przekonaniem powiedzieć, że Jezus Chrystus jest naprawdę naszym Królem.
Jeżeli nie, to może właśnie dzisiaj trzeba podjąć jakieś dobre i bardzo konkretne postanowienia. Niech w ten sposób zrealizuje się to pragnienie naszych serc: Panie nasz – króluj nam! Boże nasz – króluj nam! Poprzez wieczny czas – króluj Jezu nam! Króluj Jezu w nas – i wokół nas! Króluj – i zwyciężaj!
