Prawdziwe światło rozjaśnia – a nie kopci…

P
Szczęść Boże! Życząc wszystkim błogosławionego dnia, zaraz – po Mszy Świętej – biegnę do szkoły, bo muszę moim Dzieciaczkom wystawiać oceny końcowe z religii. Kiedy się było uczniem i przyglądało się pracy nauczyciela, to się wydawało, że to takie „fajne” stawiać piątki i dwójki w dzienniku. A dzisiaj chętnie bym żadnych ocen nie stawiał, bo to wcale nie jest takie proste… Ale cóż, trzeba…
            Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Bł. Bogumiła, Biskupa,
do
czytań: 1
Krl 17,7–16; Mt
5,13–16
CZYTANIE
Z PIERWSZEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:
Po
upływie pewnego czasu wysechł potok, przy którym ukrywał się
Eliasz; w kraju bowiem nie padał deszcz. Wówczas Pan skierował do
Eliasza to słowo: „Wstań! Idź do Sarepty koło Sydonu i tam
będziesz mógł zamieszkać, albowiem kazałem tam pewnej wdowie,
aby cię żywiła”. Wtedy wstał i zaraz poszedł do Sarepty.
Kiedy
wchodził do bramy tego miasta, pewna wdowa zbierała tam sobie drwa.
Więc zawołał ją i powiedział: „Daj mi, proszę, trochę wody w
naczyniu, abym się napił”. Ona zaś zaraz poszła, aby jej
nabrać, ale zawołał na nią i rzekł: „Weź, proszę, dla mnie i
kromkę chleba”.
Na
to odrzekła: „Na życie Pana twego, Boga! Już nie mam pieczywa,
tylko garść mąki w dzbanie i trochę oliwy w baryłce. Właśnie
zbieram kilka kawałków drewna i kiedy przyjdę, przyrządzę sobie
i memu synowi strawę. Zjemy to, a potem, pomrzemy”.
Eliasz
zaś jej powiedział: „Nie bój się! Idź, zrób, jak rzekłaś;
tylko najpierw zrób z tego mały podpłomyk dla mnie i wtedy mi
przyniesiesz. A sobie i twemu synowi zrobisz potem. Bo Pan Bóg
Izraela rzekł tak: «Dzban mąki nie wyczerpie się i baryłka oliwy
nie opróżni się aż do dnia, w którym Pan spuści deszcz na
ziemię»”.
Poszła
więc i zrobiła, jak Eliasz powiedział, a potem zjadł on i ona
oraz jej syn, i tak było co dzień. Dzban mąki nie wyczerpał się
i baryłka oliwy nie opróżniła się według obietnicy, którą Pan
wypowiedział przez Eliasza.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Wy jesteście solą ziemi. Lecz
jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już
nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi.
Wy
jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone
na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem,
ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu.
Tak
niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre
uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”.
Patron
dnia dzisiejszego, Bogumił,
żył w XII w
ieku.
Urodził
się we wsi Koźmin. W roku 1167 mianowany arcybiskupem
gnieźnieńskim.
Związany
był z misją wśród Prusów. Po
kilu latach
zrezygnował z arcybiskupstwa i osiadł jako pustelnik w rozlewiskach
Warty i Neru pod Dobrowem. Zasłynął darem modlitwy i nauczania
ubogiej ludności. Zmarł
prawdopodobnie
10
czerwca 1182 r
oku,
chociaż niektórzy umieszczają czas jego śmierci aż w 1204 roku.

Pochowany został
w
Dobrowie.
Kult
Bogumiła, rozwijający
się od
Średniowiecza,
został potwierdzony
przez Stolicę Apostolską
w
dniu
27
maja 1925 r
oku,
od kiedy to przysługuje mu tytuł
Błogosławionego.

Słuchając
Słowa Bożego dzisiejszej liturgii, odnosimy bezpośrednio do siebie
pouczenie Jezusa, będące jednocześnie wyzwaniem i zadaniem: Wy
jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże
ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i
podeptanie przez ludzi.
Wy
jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone
na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem,
ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu.

Tak niech
świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre
uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.

Z
pewnością, tak swoją misję widział Błogosławiony Bogumił,
dlatego zrezygnował
z godności arcybiskupiej.
Uświadomił
sobie zapewne, że także
w ciszy pustelni

będzie mógł w
pełni zrealizować to wezwanie Jezusa.

I jakkolwiek bycie arcybiskupem, czy nawet papieżem, nie musi wcale
oznaczać wynoszenia się nad innych – jak się zwykło potocznie
uważać, kojarząc te urzędy z jakimiś wyżynami hierarchii
społecznej – to jednak Bogumił zapragnął
ukrycia
się
,
usunięcia się na ubocze intensywnego życia,
aby
w ciszy
pustelni, przez
intensywny kontakt z Bogiem,

jeszcze bardziej stać się solą ziemi i światłem świata – i
właśnie z tej pustelni, tymże światłem mocno
rozjaśniać serca okolicznej ludności
.
Bo to właśnie ta uboga ludność lgnęła do niego, aby słuchać
jego nauk i przyjmować z jego ręki dary duchowe.
Moi
Drodzy, z pewnością nasuwa nam się skojarzenie z Benedyktem XVI,
który także w ciszy swojego obecnego domu, który też chyba możemy
nazwać pustelnią, dyskretnie
wspiera Kościół i swego Następcę –

modlitwą,
refleksją, a zapewne także cierpieniem…
Okazuje
się bowiem, że każda
okoliczność i każdy czas jest dobry, aby być
owym
światłem dla świata i solą ziemi.

Nie trzeba do tego wysokich stanowisk ani znaczących godności, gdyż
cała sprawa rozgrywa się nie
w jakimś zewnętrznym blasku i splendorze, ale głęboko w sercu
człowieka.
To
tam bowiem człowiek nawiązuje najbardziej intymną więź z Bogiem.

Albo
jej nie nawiązuje, a wtedy musi jej brak czymś zastąpić.

I wówczas rzeczywiście – przyda się jakiś zewnętrzny splendor,
choćby
sztuczny,

i jakiś blask, choćby
był tylko tanim świecidełkiem.
Niestety,
właśnie takimi tandetnymi błyskotkami musi się człowiek ratować,
jeżeli nie ma w swoim sercu prawdziwego światła, ani tej
wewnętrznej
wartości,
która
czyniłaby jego życie prawdziwie sensownym.
Błogosławiony
Bogumił pokazuje nam, że przede
wszystkim

trzeba zadbać o
wewnętrzną, duchową, intymną, bardzo intensywną więź z Bogiem.

A wtedy nie trzeba się będzie troszczyć o to, co zewnętrzne, bo –
jak pokazuje przykład Eliasza i wdowy z Sarepty Sydońskiej – o
wiele spraw Pan sam się zatroszczy.

Jak
bowiem słyszeliśmy w pierwszym czytaniu, wbrew obawom wspomnianej
kobiety, głód nie dotknął ani jej samej, ani jej syna – kiedy
tylko zaufała Bogu, spełniając prośbę Jego Proroka.

Z pewnością, wiele wątpliwości i pytań towarzyszyło jej w całej
sprawie, ona jednak postanowiła zdać
się na Boga.

I na tym wygrała.
I
my także, nie powinniśmy
koncentrować się
na
tym, jakie
to
wysokie
stanowisko
społeczne
zajmujemy
i z kim ważnym się znamy, i jakie to układy
i „wejścia” tu i tam mamy – bo
to wszystko nie stanowi o naszej wewnętrznej wartości.

My, ludzie wiary, przyjaciele Chrystusa, Jego uczniowie – mamy
skoncentrować się na
tym, co stanowi wartość prawdziwą, mocną i niezniszczalną.

A to jest właśnie jak najmniej krzykliwe i nie
jest „efekciarskie”.
To,
co jest najbardziej wartościowe, a więc prawdziwa więź z Bogiem,
dokonuje się w
głębi serca, w ciszy naszej osobistej, duchowej pustelni, którą
warto sobie tworzyć…

I to właśnie tak
ma świecić nasze światło przed ludźmi. Bo tylko wtedy owo
światło będzie rozjaśniać
i ocieplać, a nie kopcić i dymić… 

8 komentarzy

  • … Garść mąki i krople oliwy

    Czasami dopada nas załamanie i wtedy podobni jesteśmy do wdowy z Sarepty (1Krl 17,7-16). Pierwsze wrażenie mówi, że to już reszta mąki w dzbanie i ostatnie krople oliwy w baryłce. Rzucamy wszystko na jedną kartę. Ostatni podpłomyk, a potem to już tylko śmierć.
    To właśnie do niej posłany został prorok – nawet o tym nie wiedziała, a zaczęło się od podania spragnionemu wody do picia. Rozważyć warto czemu to do poganki Pan posłał swego wysłańca, po co taki gest prorocki? W chwilach trudnych czujemy się opuszczeni, osamotnieni, pozostawieni samym sobie. Stąd owo posłanie.

    Potrzeba także współpracy z łaską Pana. Nic by się nie wydarzyło (i prawdopodobnie kobieta ta wraz ze swym dzieckiem umarłaby z głodu) gdyby nie wyrzuciła z siebie tego, co w sobie nosiła. To jej pomogło. Usłyszała wtedy zapewnienie Eliasza, iż dzban mąki nie wyczerpie się i baryłka oliwy nie opróżni się aż do dnia, w którym Pan spuści deszcz na ziemię. Zresztą prorok nie objadał jej, poprosił o kawałek chleba. Oddane Panu przemienia się w dar i wcale o rozmiarach czy ilości nie ma żadnej mowy! Miała zawsze tyle, że wystarczało na jej potrzeby codzienne.

    Mdła sól i blade światło

    Kiedy patrzymy na nasze bycie chrześcijanami, solą dla ziemi i światłem świata to dostrzegamy, że ta sól jakaś mdła, a światło takie blade. Czyż nie jest to efekt letniości w wierze dla jednych czy osłabienia tejże wiary dla drugich? Staramy się z pokorą patrzeć na to, co mamy w ręku i wydaje się nam, że to tak mało, że to byle co, że przyjdzie nam umrzeć. Takie właśnie myślenie (gdzie w nim odniesienie do Boga?) prowadzi do bylejakości soli i światła. Sól bez smaku do wyrzucenia się nadaje. A światło, które nie świeci do zagaszenia.
    Sól nie jest niezbędna, ale co to za pokarm bez soli?! Ten świat (tak mu się wydaje) nie potrzebuje soli chrześcijaństwa. Uważa, że się obejdzie bez niej, jednak zdajemy sobie sprawę, że nie możemy odwrócić się od tego świata. Bóg nas posyła, abyśmy stawali się solą dla ziemi, dla tej ziemi. Tak samo jak posłał Eliasza do Sarepty Sydońskiej. Nasz świat podobny jest do biednej, stojącej na krawędzi przepaści osoby, która potrzebuje pomocy. Nieśmy słowo Pana do takich właśnie sytuacji.
    Zauważmy, że idzie o powszechność (solą dla ziemi) i konkretność (bo nie zaradzimy wszystkim biedom).

    Latarnia morska

    Słowo Pana i wynikający z niego styl postępowania to objawienie się Boga w tym świecie. Dla wspominanej dzisiaj wdowy była to garść mąki i naczynko pełne oliwy. Skupmy się na tym, że małe źródło światła ma moc rozświetlić ciemności. Pomyślmy o świetle latarni morskiej – nie jest w stanie rozjaśnić całych przestrzeni oceanów, ale postawiona (i zapalona) w odpowiednim miejscu ratuje życie.
    Chrześcijanin nie musi być wszędzie! To światło dociera wszędzie dzięki Bożemu działaniu. Bycie światłem świata to stanięcie na górze prawdy i podjęcie z odwagą jej wymagań! To piękne miasto wybudowane na górze, które widać z daleka. To świadomość tych, którzy na nie patrzą i wiedzą, że tam mogą wejść i zostaną przygarnięci. Bo świeci jak światło na świeczniku! Nie światłem pychy, wywyższania się, ale światłem pokory, która zaprasza do domu, która jest jak matka wychodząca z zapaloną lampą przed dom, aby mąż czy dzieci bezpiecznie mogli do niego powrócić.
    Na pierwszym miejscu to światło ma świecić wszystkim, którzy są w domu. To nasze podstawowe posłanie misyjne i prorockie. Ojciec ma być ojcem, matka matką nie w czczym gadaniu, ale w byciu w domu. Dzieci dziećmi w uczeniu się przy domowym ognisku stylu chrystusowego.
    Dopiero potem przychodzi światło przed ludźmi. A nie jest to latarka, lampion czy reflektor. Tym światłem są dobre uczynki. Przecież wyczuwamy, które są w imię Pana, a które z własnej pychy wyrastają. Dlatego, gdy ktoś widzi aureolę to nie nad głową, ale w życiu człowieka, a wtedy wie dobrze, gdzie jej źródło, a mianowicie w Ojcu, który jest w niebie. Widząc piękno dzieci, wiemy o pięknie rodziców …


  • "Wy jesteście solą ziemi."
    Chrystus mówi – "Wy jesteście" – ON mówi o nas, jak o współnocie, wzywa nas do dobrych uczynków.
    "…solą ziemi." Zbytek soli a brak soli… to nie jest pożytecznym dla nas, jeśli patrzeć na tę kwestię z róznych punktów widzenia . ..zbytek albo brak – to nie jest stanem, aby można nazwać go doskonałym. Pan mówi do nas -" Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski. " (Mt 5, 48)
    Pamiętajmy, że Salomon prosił Pana o mąndrość… " Racz więc dać Twemu słudze serce pełne rozsądku do sądzenia Twego ludu i rozróżniania dobra od zła."(1 Krl 3, 9)
    Bóg Salomonu powiedział – "…poprosiłeś dla siebie o umiejętność rozstrzygania spraw sądowych, więc spełniam twoje pragnienie i daję ci serce mądre i rozsądne, takie, że podobnego tobie przed tobą nie było i po tobie nie będzie."
    Salomon otrzymał od Pana mągrość – można powiedzieć, że mądrość Salomona jest solą życia… Ale Salomon zdobył od Pana tę mądrość jak umiętność wypełniać wolę Pana . ON darował stałe obecność Ducha Świętego w sercu Salomona… Duch Święty napełniał serce Salomona mądrością…
    A Pan powiedzał , "że podobnego tobie przed tobą nie było i po tobie nie będzie." …
    …" i po tobie nie będzie." …
    Bóg wszystko wie i widzi , co się stało z Salomonem… Ale człowiek ma wolną wolę , żeby odpowiedzieć Panu " TAK"
    albo …?
    Pan Bóg mówi – "Wy jesteście solą ziemi."
    My jesteście… dużo nas. Kiedy razem będziemy działać, wypełniać wolę Pana, jak Apostołowie, którzy odrzymali Ducha Świętego od Pana, żeby głosić Słowo Boże i czynami wiary zbawić ludzi jak nauczył Jezus, wtedy można powiedzieć – My jesteście solą ziemi.

    "Wy jesteście solą ziemi."

    z modlitwą
    Józefa

  • Wystawianie ocen to naprawdę bardzo trudna część nauczycielskiej pracy, zwłaszcza wtedy, kiedy rodzice naszych uczniów marzą dla nich o piątkach i szóstkach, a sami zainteresowani, czyli ich dzieci niezbyt się nauką przejmują… Stąd myślę, że nie bedzie przesadą, jeśli powiem, że w tych dniach warto się też za nauczycieli modlić, żeby umieli mądrze wykonać tę część swojej pracy, a Księdzu Jackowi życzę na czas wystawiania ocen dużo cierpliwości.
    Pozdrowienia serdeczne.
    J.B.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.