O zmywaniu naczyń i kapeluszu na drzewie…

O
Szczęść Boże! Dzisiaj w Kościele przeżywamy wspomnienie bardzo oryginalnego Świętego. Oczywiście, każdy Święty jest oryginalny i nieprzeciętny, ale Bonawentura ma w sobie to „coś”, co mi osobiście bardzo imponuje. Zresztą, przekonajcie się sami. Zapraszam do spotkania z nim w chwili spokojnej i pobożnej refleksji…
            Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Św. Bonawentury, Biskupa i Doktora Kościoła,
do
czytań: Wj
1,8–14.22; Mt
10,34–11,1
CZYTANIE
Z KSIĘGI WYJŚCIA:
Rządy
w Egipcie objął nowy król, który nie znał Józefa. I rzekł do
swego ludu: „Oto lud synów Izraela jest liczniejszy i potężniejszy
od nas. Roztropnie przeciw niemu wystąpmy; ażeby się przestał
rozmnażać. W wypadku bowiem wojny mógłby się połączyć z
naszymi wrogami w walce przeciw nam, aby wyjść z tego kraju”.
Ustanowiono
nad nim przełożonych robót publicznych, aby go uciskali ciężkimi
pracami. Budowano wówczas dla faraona miasta na składy: Pitom i
Ramses. Ale im więcej go uciskano, tym bardziej się rozmnażał i
rozrastał, co jeszcze potęgowało wstręt do synów Izraela.
Egipcjanie nielitościwie zmuszali synów Izraela do ciężkich prac
i uprzykrzali im życie przez uciążliwą pracę przy glinie i cegle
oraz przez różne prace na polu. Do tych wszystkich prac przymuszano
ich nielitościwie.
Faraon
wydał wtedy całemu narodowi rozkaz: „Wszystkich nowo narodzonych
chłopców Hebrajczyków należy wyrzucić do rzeki, a dziewczynki
pozostawić przy życiu”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich apostołów: „Nie sądźcie, że przyszedłem
pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju,
ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z
matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka
jego domownicy.
Kto
miłuje ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I
kto miłuje syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie
godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie
godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe
życie z mego powodu, znajdzie je.
Kto
was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego,
który Mnie posłał.
Kto
przyjmuje proroka jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto
przyjmuje sprawiedliwego jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego
otrzyma.
Kto
poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych,
dlatego że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej
nagrody”.
Gdy
Jezus skończył dawać te wskazania dwunastu swoim uczniom, odszedł
stamtąd, aby nauczać i głosić Ewangelię w ich miastach.
Patron
dnia dzisiejszego, Jan
di Fidanza, późniejszy
Bonawentura,
urodził się około roku 1218 w Bagnoregio we Włoszech.

Studiował filozofię i teologię w Paryżu. Po otrzymaniu stopnia
mistrza wykładał te dyscypliny swoim współbraciom w Zakonie Braci
Mniejszych Franciszkanów.

Wybrany

w wieku trzydziestu dziewięciu lat – generałem
zakonu
rządził mądrze i roztropnie. Przez
szesnaście lat swoich rządów doprowadził
zakon do niebywałego rozwoju.

W roku 1260 ułożył
pierwsze konstytucje,

będące w rzeczy samej wykładnią reguły Świętego Franciszka. W
ten sposób przeciął
możliwość różnego jej interpretowania

– co ciągle jeszcze się zdarzało. Ponadto, bardzo intensywnie
wizytował
zakon,
jeżdżąc
do jego placówek w różnych krajach. Z powody tego zaangażowania
niektórzy historycy nazywają go drugim
„Ojcem zakonu”.

Posiadał niezwykłą
umiejętność łączenia życia czynnego i publicznego z
bogatym życiem wewnętrznym.
Miał wielkie nabożeństwo do Męki
Pańskiej i ku jej czci układał przepiękne poematy. Głośno było
o nim także na dworze papieskim. Dlatego też Papież Grzegorz X
w 1273 roku mianował go kardynałem oraz biskupem Albano pod Rzymem.

Bardzo ciekawie wyglądał sam moment przekazania papieskiej
nominacji.
Oto
bowiem oficjalna delegacja Papieża, przybyła w celu jej
przekazania, zastała
go przy myciu naczyń kuchennych w klasztorze. Nawet bowiem jako
przełożony generalny, podejmował normalnie wszystkie prace i
dyżury,

jak chociażby wspomniane zmywanie naczyń, o ile tylko na niego
wypadła kolejka. I kiedy przybyła do niego owa
delegacja,
aby obwieścić mu nominację kardynalską, Bonawentura w
ogrodzie zmywał właśnie naczynia po obiedzie.

Gdy
więc dostojni goście stanęli przed nim i obwieścili, po co
przyjechali, nasz Święty wstał, otarł ręce o fartuch, którym
był przepasany, z pokorą wysłuchał bulli nominacyjnej Ojca
Świętego, bardzo uprzejmie podziękował, po czym poprosił, aby
kapelusz
kardynalski,

który jeden z delegatów trzymał w ręku i chciał mu wręczyć,
chwilowo
powiesić na pobliskim drzewie, bo on musi dokończyć zmywanie.

Do
dziś pokazuje się pielgrzymom i turystom to drzewo, które
niespodziewanie stało się wieszakiem dla kardynalskiego kapelusza.
Całe to wydarzenie dobitnie pokazuje,
jakim tak naprawdę był człowiekiem!
Oczywiście,
nominację przyjął, co oznaczało konieczność zrzeczenia
się urzędu przełożonego generalnego zakonu i oddania się
wyłącznie sprawom publicznym. Towarzyszył więc Papieżowi w
różnych podróżach , a w listopadzie 1273 roku udał się do
Lyonu na Sobór Powszechny.
Otrzymał zaszczytne zadanie
wygłoszenia przemówienia inauguracyjnego. Na niego też
spadł główny ciężar prac przygotowawczych do Soboru. I właśnie
tymi wszystkimi obowiązkami wyczerpany, zmarł 15 lipca 1274
roku,
już podczas trwania Soboru Lyońskiego.
Tak
przedstawiający się – oczywiście, w największym skrócie –
życiorys naszego dzisiejszego Patrona odczytujemy w kontekście
Bożego Słowa, przed chwilą odczytanego, a szczególnie Ewangelii,
w której dane nam było usłyszeć takie oto słowa: Kto
miłuje ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I
kto miłuje syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie
godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie
godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe
życie z mego powodu, znajdzie je. Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje;
a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał.
Życie
Bonawentury było potwierdzeniem jego wyboru, kogo
tak naprawdę miłuje i komu 
to
swoje
życie poświęca.

A trzeba przyznać, że było to życie bardzo intensywne, a do tego
niezwykle
bogate. I oryginalne.

Trzeba mu było bowiem podejmować się różnych zadań, przy czym
jedno
wydawało się bardziej wymagające od drugiego,

a przecież – ze wszystkich wywiązał się w stopniu najwyższym.
Całe swoje zaangażowanie, swoją rzetelność i pracowitość, i
wszystkie swoje talenty ofiarował
Bogu i Kościołowi.

Oddał to swoje życie do wyłącznej służby Panu i
wziął
Jego krzyż, aby za Nim pójść.

Swoją postawą i nauczaniem wskazywał nie tylko współbraciom w
zakonie, ale wszystkim wiernym, drogę
radykalnego wyboru Chrystusa,

do czego dzisiaj zachęca także nas usłyszana przed chwilą
Ewangelia.
A
w pierwszym czytaniu zostało nam ukazane prześladowanie,
jakie dotknęło Izraelitów w Egipcie.

Po wielu latach spokojnej egzystencji okazało się, że nowy faraon
dostrzegł
w rozrastającym się wciąż przybyłym narodzie duże zagrożenie,

dlatego podjął z nim zaplanowaną i systematyczną walkę,
objawiającą się we wzmagających się prześladowaniach.
Kochani,
nam także dzisiaj przychodzi realizować naukę Jezusa w
kontekście różnych trudności, jakie nas zewsząd spotykają i
dotykają.

Ale żadna z nich nie może nam odebrać tego pozytywnego
nastawienia, tego optymistycznego spojrzenia i
chociażby tej odrobiny oryginalności,
nieprzeciętności,
jaka powinna charakteryzować każdego chrześcijanina, a której tak
wspaniały przykład dał Święty Bonawentura.
Bo
właśnie chyba o to najbardziej w tym wszystkim chodzi, aby w
obliczu tylu trudności i zmartwień, jakie niesie świat,
chrześcijanie, przyjaciele Chrystusa, byli tymi, którzy wnosić
będą
pogodę
ducha, jasne spojrzenie, radość i nadzieję, oryginalność i
nieprzeciętność, wewnętrzne duchowe bogactwo i pokój w sercu.

Właśnie w te okoliczności, w jakich żyją i dokładnie w tę
rzeczywistość, z jaką każdego dnia się zmagają.
Ta
rzeczywistość na pewno różni się od tej, w jakiej swoje życiowe
zadania realizował Święty Bonawentura, ale zawsze
i w każdych okolicznościach jest czas, możliwość i okazja, aby
wnosić chrześcijańskiego ducha i Boży pokój do serc ludzkich.
Niech
zatem on sam, dzisiejszy nasz Patron, wspomaga nas i pokazuje, jak
tej okazji nie zmarnować, ale właśnie zarażać innych prawdziwym
entuzjazmem wiary!

2 komentarze

  • Święty Bonawenturo, zarażaj nas swoją pokorą i uległością woli Bożej ale i swoją wiedzą i mądrością na rzecz Kościoła w którym żyjemy i dążymy do świętości. Módl się za nami, byśmy przesłanie Jezusa, które nam zostawił w swoim Słowie; poznali, pokochali i według niego żyli.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.