Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Życzę wszystkim błogosławionej Niedzieli i udzielam błogosławieństwa: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Uroczystość
Wniebowstąpienia Pańskiego,
Wniebowstąpienia Pańskiego,
w 7 niedzielę
wielkanocną,
wielkanocną,
do
czytań: Dz 1,1–11; Ef 1,17–23;
Mk 16,15–20
czytań: Dz 1,1–11; Ef 1,17–23;
Mk 16,15–20
Jak i po co można wpatrywać się w Niebo? Myślę, że Liturgia Słowa
dzisiejszej Uroczystości jasno nam to pokazuje. W Niebo można się wpatrywać, bo tam wstąpił Jezus i tam my wszyscy mamy
dążyć, dlatego z Nieba mamy czerpać inspirację do tego, aby głosić Dobrą Nowinę wszędzie – tak,
jak czynili to Apostołowie, bohaterowie dzisiejszej Ewangelii.
dzisiejszej Uroczystości jasno nam to pokazuje. W Niebo można się wpatrywać, bo tam wstąpił Jezus i tam my wszyscy mamy
dążyć, dlatego z Nieba mamy czerpać inspirację do tego, aby głosić Dobrą Nowinę wszędzie – tak,
jak czynili to Apostołowie, bohaterowie dzisiejszej Ewangelii.
Można wpatrywać się w Niebo
także dlatego, że to właśnie stamtąd Bóg
Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały – jak słyszeliśmy w drugim
czytaniu – dał nam ducha mądrości i objawienia
w głębszym poznaniu Jego samego, to znaczy światłe oczy dla naszego serca, tak
byśmy wiedzieli, czym jest nadzieja naszego powołania. Można zatem wpatrywać
się w Niebo dlatego, że tam będzie się widziało cel wszystkich swoich dążeń i inspirację dla swoich wszystkich działań.
I takie wpatrywanie się należy pochwalić i docenić, ponieważ ono mobilizuje człowieka
do mądrego, a co za tym idzie – aktywnego działania.
także dlatego, że to właśnie stamtąd Bóg
Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały – jak słyszeliśmy w drugim
czytaniu – dał nam ducha mądrości i objawienia
w głębszym poznaniu Jego samego, to znaczy światłe oczy dla naszego serca, tak
byśmy wiedzieli, czym jest nadzieja naszego powołania. Można zatem wpatrywać
się w Niebo dlatego, że tam będzie się widziało cel wszystkich swoich dążeń i inspirację dla swoich wszystkich działań.
I takie wpatrywanie się należy pochwalić i docenić, ponieważ ono mobilizuje człowieka
do mądrego, a co za tym idzie – aktywnego działania.
No, niestety, można też wpatrywać
się w Niebo tak, jak czynili to Apostołowie z dzisiejszego pierwszego czytania,
a więc nostalgicznie, bez celu i bez
sensu, z rozdziawionymi – przepraszam za to wyrażenie – ustami, z całkowitą
dezorientacją i ogólnym osłupieniem, które ostatecznie sparaliżowało ich i
unieruchomiło na dłuższą chwilę, z której musieli ich wybudzić dwaj wysłannicy
Niebios… Można i tak wpatrywać się w Niebo, a więc czekając na przysłowiową gwiazdkę z Nieba; na to, aż się samo coś
wydarzy – tylko nie bardzo wiadomo, co – a wreszcie: aż może się Niebo otworzy
i ktoś do niego zabierze zdezorientowanych gapiów. Oczywiście, to drugie wpatrywanie
się w Niebo nie jest niczym właściwym
dla chrześcijanina. Bo do niczego nie prowadzi. A powinno!
się w Niebo tak, jak czynili to Apostołowie z dzisiejszego pierwszego czytania,
a więc nostalgicznie, bez celu i bez
sensu, z rozdziawionymi – przepraszam za to wyrażenie – ustami, z całkowitą
dezorientacją i ogólnym osłupieniem, które ostatecznie sparaliżowało ich i
unieruchomiło na dłuższą chwilę, z której musieli ich wybudzić dwaj wysłannicy
Niebios… Można i tak wpatrywać się w Niebo, a więc czekając na przysłowiową gwiazdkę z Nieba; na to, aż się samo coś
wydarzy – tylko nie bardzo wiadomo, co – a wreszcie: aż może się Niebo otworzy
i ktoś do niego zabierze zdezorientowanych gapiów. Oczywiście, to drugie wpatrywanie
się w Niebo nie jest niczym właściwym
dla chrześcijanina. Bo do niczego nie prowadzi. A powinno!
Chrześcijanin bowiem jest
człowiekiem, który jakkolwiek żyje na ziemi,
to jednak nie żyje dla ziemi. Żyje
dla Nieba, do niego zdąża, a zmierza do niego przez ziemię – i przez to
wszystko, co na ziemi się dokonuje… Dlatego dzisiaj warto, Kochani, zapytać samych
siebie, co my widzimy, kiedy się wpatrujemy
w Niebo? I czy my się w ogóle w nie wpatrujemy?
człowiekiem, który jakkolwiek żyje na ziemi,
to jednak nie żyje dla ziemi. Żyje
dla Nieba, do niego zdąża, a zmierza do niego przez ziemię – i przez to
wszystko, co na ziemi się dokonuje… Dlatego dzisiaj warto, Kochani, zapytać samych
siebie, co my widzimy, kiedy się wpatrujemy
w Niebo? I czy my się w ogóle w nie wpatrujemy?
Bo może mamy wzrok tak przykuty
do ziemi i do tego wszystkiego, co jest tu i teraz, że nawet nie myślimy o tym, co będzie tam, w tej innej rzeczywistości?…
Czyśmy się nie dali tak uwiązać do ziemi i jej spraw, że poza nimi już nic nie
widzimy? Gdyby tak się miało stać, to byłby prawdziwy dramat i całkowite nieszczęście.
do ziemi i do tego wszystkiego, co jest tu i teraz, że nawet nie myślimy o tym, co będzie tam, w tej innej rzeczywistości?…
Czyśmy się nie dali tak uwiązać do ziemi i jej spraw, że poza nimi już nic nie
widzimy? Gdyby tak się miało stać, to byłby prawdziwy dramat i całkowite nieszczęście.
Ale nie mniejsze
nieszczęście jest wtedy, kiedy człowiek
wpatruje się w Niebo, a widzi ziemię! O czym mówimy? A chociażby o tych
wszystkich sytuacjach, w których przeżywamy wydarzenia religijne, kiedy wypowiadamy
słowa pobożnych modlitw, a nasze serce,
cała nasza uwaga przykuta jest do ziemi. Mówimy tu zatem o tych wszystkich
sytuacjach, kiedy Chrzest dziecka, a jeszcze bardziej Pierwsza Komunia Święta, to
przede wszystkim przyjęcia, goście,
kwiatki i szmatki, zdjęcia i dekoracje, sukieneczki i krawaciki – koniecznie
oryginalne i najmodniejsze; prezenty i pamiątki, a Pan Jezus gdzieś tam, na uboczu… Zresztą, o ile w ogóle…
nieszczęście jest wtedy, kiedy człowiek
wpatruje się w Niebo, a widzi ziemię! O czym mówimy? A chociażby o tych
wszystkich sytuacjach, w których przeżywamy wydarzenia religijne, kiedy wypowiadamy
słowa pobożnych modlitw, a nasze serce,
cała nasza uwaga przykuta jest do ziemi. Mówimy tu zatem o tych wszystkich
sytuacjach, kiedy Chrzest dziecka, a jeszcze bardziej Pierwsza Komunia Święta, to
przede wszystkim przyjęcia, goście,
kwiatki i szmatki, zdjęcia i dekoracje, sukieneczki i krawaciki – koniecznie
oryginalne i najmodniejsze; prezenty i pamiątki, a Pan Jezus gdzieś tam, na uboczu… Zresztą, o ile w ogóle…
A przecież Chrzest Święty to pierwszy i najważniejszy
Sakrament, w którym Jezus włącza człowieka do wspólnoty swego Kościoła, obdarza
go tyloma łaskami, okazuje mu całe swoje zaufanie. A Pierwsza Komunia Święta to ten moment, kiedy Jezus wstępuje do serca
człowieka, aby w nim zamieszkać i do końca życia z nim pozostać. Czy można
tego nie zauważyć?
Sakrament, w którym Jezus włącza człowieka do wspólnoty swego Kościoła, obdarza
go tyloma łaskami, okazuje mu całe swoje zaufanie. A Pierwsza Komunia Święta to ten moment, kiedy Jezus wstępuje do serca
człowieka, aby w nim zamieszkać i do końca życia z nim pozostać. Czy można
tego nie zauważyć?
Można! Okazuje się, że
można! Można myśleć o wszystkim, co zewnętrzne,
a nie o tym, co najważniejsze! Można
zatem patrzeć w Niebo, a widzieć – ziemię.
można! Można myśleć o wszystkim, co zewnętrzne,
a nie o tym, co najważniejsze! Można
zatem patrzeć w Niebo, a widzieć – ziemię.
Podobnie rzecz się ma z każdymi Świętami, które przeżywamy z
ogromnym rozmachem, czyniąc ogromne zakupy i wielorakie przygotowania zewnętrzne
w domu i wokół domu, tylko nie bardzo wiadomo, co my tak naprawdę świętujemy? Boże Narodzenie, Zmartwychwstanie
Pańskie, czy może obiad rodzinny, wolne dni od pracy i związane z tym atrakcje?
Co my świętujemy tak naprawdę pod szyldem: „Boże Narodzenie”, czy też pod szyldem:
„Zmartwychwstanie Pańskie”? Czy naprawdę
Narodzenie Boga w naszych sercach i Jego Zmartwychwstanie w naszym życiu? Naprawdę
to świętujemy? Wszyscy i zawsze?
ogromnym rozmachem, czyniąc ogromne zakupy i wielorakie przygotowania zewnętrzne
w domu i wokół domu, tylko nie bardzo wiadomo, co my tak naprawdę świętujemy? Boże Narodzenie, Zmartwychwstanie
Pańskie, czy może obiad rodzinny, wolne dni od pracy i związane z tym atrakcje?
Co my świętujemy tak naprawdę pod szyldem: „Boże Narodzenie”, czy też pod szyldem:
„Zmartwychwstanie Pańskie”? Czy naprawdę
Narodzenie Boga w naszych sercach i Jego Zmartwychwstanie w naszym życiu? Naprawdę
to świętujemy? Wszyscy i zawsze?
A jeżeli nie, to postawmy
się w sytuacji Jezusa i zastanówmy się, co
On może zrobić i co powiedzieć, jeżeli nawet Jego najważniejsze Święta nie
mobilizują ludzi do pomyślenia o Nim? To jak On ma w końcu docierać do serc
ludzi? Jak i kiedy ma On o sobie ludziom przypominać?
się w sytuacji Jezusa i zastanówmy się, co
On może zrobić i co powiedzieć, jeżeli nawet Jego najważniejsze Święta nie
mobilizują ludzi do pomyślenia o Nim? To jak On ma w końcu docierać do serc
ludzi? Jak i kiedy ma On o sobie ludziom przypominać?
Podobnie rzecz się ma z odpustem, który sam w sobie jest darowaniem
kary, jaką powinniśmy ponieść za grzechy już odpuszczone. Odpust uwalnia od tej
kary, a motywem jego otrzymania jest spełnienie
jakiejś świętej czynności, albo uczestnictwo we Mszy Świętej w kościele,
którego tytuł lub wezwanie akurat świętujemy. Są to zatem swoiste imieniny Parafii, wielkie dziękczynienie Parafii, skierowane do
Boga, który to dziękczynienie przyjmuje i udziela swoim wiernym – przez
posługę Kościoła – łaski odpustu.
kary, jaką powinniśmy ponieść za grzechy już odpuszczone. Odpust uwalnia od tej
kary, a motywem jego otrzymania jest spełnienie
jakiejś świętej czynności, albo uczestnictwo we Mszy Świętej w kościele,
którego tytuł lub wezwanie akurat świętujemy. Są to zatem swoiste imieniny Parafii, wielkie dziękczynienie Parafii, skierowane do
Boga, który to dziękczynienie przyjmuje i udziela swoim wiernym – przez
posługę Kościoła – łaski odpustu.
Kochani, to tym właśnie
jest odpust, a nie festynem, czy wprost
– pijacką imprezą, która pod pretekstem odpustu jest zorganizowana często w
pobliżu kościoła, skutecznie odwracając uwagę od tego, co najważniejsze! Zupełne pomieszanie z poplątaniem! I
wpatrywanie się w Niebo, a widzenie – ziemi…
jest odpust, a nie festynem, czy wprost
– pijacką imprezą, która pod pretekstem odpustu jest zorganizowana często w
pobliżu kościoła, skutecznie odwracając uwagę od tego, co najważniejsze! Zupełne pomieszanie z poplątaniem! I
wpatrywanie się w Niebo, a widzenie – ziemi…
To w tym wymiarze świątecznym,
Kochani. A w wymiarze codziennym to będą te wszystkie sytuacje, w których ja co
prawda wierzę, ja co prawda praktykuję, ale
patrzę, żeby się nie przemęczać, żeby za dużo z siebie nie dawać, żeby z tą
swoją religijnością nie przesadzać… A tymczasem ten, kto naprawdę kocha – ten nie wylicza co do milimetra! Kto naprawdę
kocha, chce być jak najczęściej z osobą kochaną, a nie tylko tyle, żeby się
załapać na konieczne minimum… Bo co to jest wówczas za wiara? Co to za miłość?
Kochani. A w wymiarze codziennym to będą te wszystkie sytuacje, w których ja co
prawda wierzę, ja co prawda praktykuję, ale
patrzę, żeby się nie przemęczać, żeby za dużo z siebie nie dawać, żeby z tą
swoją religijnością nie przesadzać… A tymczasem ten, kto naprawdę kocha – ten nie wylicza co do milimetra! Kto naprawdę
kocha, chce być jak najczęściej z osobą kochaną, a nie tylko tyle, żeby się
załapać na konieczne minimum… Bo co to jest wówczas za wiara? Co to za miłość?
Dlatego, Kochani, ten kto naprawdę
wierzy i kocha Jezusa, nie wylicza, ile
może się spóźnić na Mszę Świętą i czy się jeszcze na nią „załapie”.
Człowiek, który wierzy i kocha Jezusa, nie patrzy, kiedy musi przyjść na Mszę Świętą, a jeżeli nie musi, to już nie
przyjdzie. Człowiek, który wierzy i kocha Jezusa, czuje wewnętrzną potrzebę, żeby nie tylko w niedzielę, ale i w tygodniu
przyjść na Mszę Świętą, na nabożeństwo majowe, na adorację… Kto prawdziwie
wierzy i kocha Jezusa, daje nie tyle, ile musi i ile mu każą, ale daje z siebie zawsze więcej – i zawsze
z miłością. Jeżeli ktoś musi wyliczać, jeżeli kogoś trzeba naganiać i zmuszać
– to nawet trudno mówić o wierze w jego przypadku… Co to za wiara, która nie wynika z serca i która nie oznacza pragnienia
spotkania z Panem, a tylko spełnianie powinności i zachowywanie tradycji?
To w ogóle nie jest wiara, tylko marna namiastka i wielka uciecha dla szatana!
wierzy i kocha Jezusa, nie wylicza, ile
może się spóźnić na Mszę Świętą i czy się jeszcze na nią „załapie”.
Człowiek, który wierzy i kocha Jezusa, nie patrzy, kiedy musi przyjść na Mszę Świętą, a jeżeli nie musi, to już nie
przyjdzie. Człowiek, który wierzy i kocha Jezusa, czuje wewnętrzną potrzebę, żeby nie tylko w niedzielę, ale i w tygodniu
przyjść na Mszę Świętą, na nabożeństwo majowe, na adorację… Kto prawdziwie
wierzy i kocha Jezusa, daje nie tyle, ile musi i ile mu każą, ale daje z siebie zawsze więcej – i zawsze
z miłością. Jeżeli ktoś musi wyliczać, jeżeli kogoś trzeba naganiać i zmuszać
– to nawet trudno mówić o wierze w jego przypadku… Co to za wiara, która nie wynika z serca i która nie oznacza pragnienia
spotkania z Panem, a tylko spełnianie powinności i zachowywanie tradycji?
To w ogóle nie jest wiara, tylko marna namiastka i wielka uciecha dla szatana!
Kochani, na moim blogu, pod
jednym z rozważań, ktoś napisał ciekawe stwierdzenie, które bardzo do mnie
przemówiło. Brzmiało ono tak: „Jeśli
ktoś chce, to szuka sposobu. Jeśli ktoś nie chce, to szuka powodu”. Bardzo
prawdziwe. Jeżeli ktoś chce wierzyć w
Jezusa, chce Go kochać i chce to
okazać, to będzie szukał sposobu, jak
to okazać. I chociaż okoliczności nie zawsze będą sprzyjały, to zawsze znajdzie
on sposób, aby swą wiarę i miłość do
Jezusa potwierdzić konkretnymi czynami i słowami.
jednym z rozważań, ktoś napisał ciekawe stwierdzenie, które bardzo do mnie
przemówiło. Brzmiało ono tak: „Jeśli
ktoś chce, to szuka sposobu. Jeśli ktoś nie chce, to szuka powodu”. Bardzo
prawdziwe. Jeżeli ktoś chce wierzyć w
Jezusa, chce Go kochać i chce to
okazać, to będzie szukał sposobu, jak
to okazać. I chociaż okoliczności nie zawsze będą sprzyjały, to zawsze znajdzie
on sposób, aby swą wiarę i miłość do
Jezusa potwierdzić konkretnymi czynami i słowami.
Jeżeli ktoś jednak tak naprawdę nie wierzy i nie kocha, to
tylko szuka powodu, żeby się wykręcić,
żeby się nie przemęczyć, żeby nie dać z siebie za dużo.
tylko szuka powodu, żeby się wykręcić,
żeby się nie przemęczyć, żeby nie dać z siebie za dużo.
I tym się dokładnie różni,
Kochani, patrzenie w Niebo jedno od drugiego: w tym pierwszym przypadku patrząc w Niebo widzę Jezusa, który
inspiruje Mnie do dobra i oczekuje na mnie w wieczną nagrodą. W drugim
przypadku, chociaż patrzę w Niebo – a przynajmniej tak mówię – to jednak widzę tylko ziemię, bo to od
niej i jej spraw nie potrafię oderwać wzroku.
Kochani, patrzenie w Niebo jedno od drugiego: w tym pierwszym przypadku patrząc w Niebo widzę Jezusa, który
inspiruje Mnie do dobra i oczekuje na mnie w wieczną nagrodą. W drugim
przypadku, chociaż patrzę w Niebo – a przynajmniej tak mówię – to jednak widzę tylko ziemię, bo to od
niej i jej spraw nie potrafię oderwać wzroku.
Teraz więc muszę sobie zadać
pytanie: Co ja widzę, kiedy wpatruję się
Niebo? Czy na pewno – Jezusa?
pytanie: Co ja widzę, kiedy wpatruję się
Niebo? Czy na pewno – Jezusa?
A można patrzeć w niebo z podziwem? Podziwiać Księżyc w pełni, czasem towarzyszy mu poświata. Podziwiać rozgwieżdżone niebo, tęczę i nie myśleć przy tym o rzeczach eschatologicznych (nie zawsze o tym myśleć)?
Astronomowie nieustannie patrzą w niebo.
Czy takie patrzenie jest też bez sensu?
Sissi
Nie, to nie jest bez sensu! Ja w swoim rozważaniu pisałem i mówiłem o patrzeniu duchowym, a nie dosłownym! ja też lubię patrzeć w niebo i podziwiać Księżyc. A czasami – nawet do niego wzdychać… (żartowałem!). Mówimy o dwóch zupełnie innych sposobach patrzenia… Ks. Jacek
Czasem trzeba i powzdychać. Ale oby nie za dużo tego wzdychania 😉
Spacery z psem sprzyjają patrzeniu w niebo 🙂
Sissi
Pewnie, że trzeba i powzdychać… Ale jak to się robi w towarzystwie psa – nie wiem, bo go nie mam… Ks. Jacek
Spacery z psem sprzyjają obserwowaniu piękna świata. Rozwijającej się przyrody wiosną. Wsłuchiwaniu się w śpiew ptaków. Patrzeniu w niebo.Nawet myśleniu o Bogu sprzyjają. Nie napisałam, że sprzyjają wzdychaniu, ani o wzdychaniu z psem 😉
Może niemile widziane jest tu pisanie o zwierzęciu.
Sissi
„Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo?” (Dz 1,11).
Papież Benedykt XVI na krakowskich Błoniach w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego 28 maja 2006 roku, nawiązując do powyższego pytania, powiedział: „Jesteśmy wezwani, by stojąc na ziemi, wpatrywać się w niebo – kierować uwagę, myśl i serce w stronę niepojętej tajemnicy Boga. By patrzeć w kierunku rzeczywistości Bożej, do ktorej od stworzenia powołany jest człowiek. W niej kryje się ostateczny sens naszego życia”.
„Co to znaczy: „stać na ziemi i wpatrywać się w niebo”? Słowa te obrazują postawę mądrego człowieka, ktory wszystko, co robi w życiu, odnosi do ostatecznego celu, ktorym jest niebo.”
Czynienie miłości to zbliżanie się ku niebu.
Z modlitwą… Tekla
Dokładnie to samo miałem na myśli. Ks. Jacek
"Bo może mamy wzrok tak przykuty do ziemi i do tego wszystkiego, co jest tu i teraz, że nawet nie myślimy o tym, co będzie tam, w tej innej rzeczywistości?… " Myślę, że pomimo tych wszytskich codziennych spraw, to wiele osób czasem się zastanawiało i zastanawia się dalej jak będzie wyglądało nasze życie po śmierci.
Jednak czasem przywiązujemy zbyt dużą uwagę do cielesności. Do tego co na ziemi – tu i teraz. Powinniśmy się skupić na naszym rozowju duchowym.
Niebo, piekło i teorie o czyśćcu. Dużo osób wierzy w czyściec chodź nie ma o nim wzmianki w Piśmie Św. Wręcz przeciwnie.
"Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga , która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia,a mało jest takich, którzy ją znajdują! " – Ewngelia według Mateusza
Albo Ewangelia według Łukasza 16.19-31 – W całej tej opowieści Pan Jezus nie dał cienia nadziei, że czyściec istnieje.
Wyraźnie powiedział, że po śmierci nie ma możliwości zmiany swojego położenia. Są tylko dwa możliwe miejsca gdzie można " iść" po śmierci . Łono Abrahama, które symbolizuje Niebo, czyli miejsce wiecznej szczęśliwości oraz grób który ,symbolizuje piekło czyli miejsce wiecznej męki.
"A tymczasem ten, kto naprawdę kocha – ten nie wylicza co do milimetra! …" Dokładnie! Często nie chodzimy do Kościoła, bo stwiedzamy, że Pan Bóg wie, że Go kochamy i po co mamy Mu to przypominać co tydzień czy częściej? A przecież sami chcemy jak najczęściej spotykać się z ludźmi których kochamy.
Dobrego dnia
Pozdrawiam
Pełna zgoda z wszystkimi elementami tej wypowiedzi. Po śmierci są tylko dwie możliwości: zbawienie, lub potępienie. Czyściec jest etapem do Nieba – z czyśćca nie ma innej drogi. Kto jest w czyśćcu, jest już pewny zbawienia, tylko musi się jeszcze do tego przygotować. Pismo Święte nie mówi – rzeczywiście – wprost o czyśćcu, nie nazywa go w ten sposób, mówi natomiast – tylko teraz nie jestem w stanie tak z marszu przypomnieć sobie parametrów – o oczyszczeniu przez ogień, mówi też – już począwszy od historii Judy Machabeusza – o potrzebie składania ofiar i modlitw za zmarłych. Z tych wszystkich drobnych wypowiedzi Kościół wyprowadził naukę o czyśćcu, którą następnie potwierdził na soborach. Polecam Katechizm Kościoła Katolickiego, gdzie punkty dotyczące nauki o czyśćcu opatrzone są odnośnikami do stosownych fragmentów Pisma Świętego i dogmatycznych wypowiedzi Kościoła. Przepraszam, że wypowiadam się tak ogólnie, ale w tej chwili nie mam dostępu do swojej biblioteki, aby wskazać coś bardziej konkretnie. Ks. Jacek
Pozwolę sobie przyjść z pomocą w konkretach: KKK 1030-1032 a oprócz tego 1 Kor 3,15 1 P 1,7 Mt 12,32 2 Mch 12,45. Pozdrawiam serdecznie. J.B
I co to znaczy Fachowiec wysokich lotów?… Dziękuję! Ks. Jacek