Jeszcze o wpatrywaniu się w Krzyż…

J

Szczęść Boże! Kochani, wreszcie słówko z Syberii. Po wojażach duszpasterskich mój Brat wylądował na miejscu i coś znowu pisze. Zresztą, ślad owych podróży znajdziecie w dzisiejszym rozważaniu. Ja natomiast z radością przyjąłem do wiadomości, że przez cały maj Marek będzie w Polsce. Będzie okazja spokojnie pogadać (być może!). Oczywiście, wizyta ta będzie również bardzo „obecna” na blogu.
      Moi Drodzy, zaraz po umieszczeniu tego wpisu, w komentarzach zamieszczę wpis Domownika. Sprawa jest bardzo ważna, a wpis znowu „nie chciał” się umieścić. Dlatego spróbujemy zrobić to „okrężną” drogą, a sprawę tam przedstawioną polecam Waszej serdecznej uwadze.
       Gaudium et spes!  Ks. Jacek
A oto słówko Księdza Marka:
Abraham ucieszył się widząc dzień
Jezusa, widząc Jezusa.
W niedzielę czytaliśmy Ewangelię,
w której pewni Grecy przyszli do Filipa z prośbą – Panie, chcemy ujrzeć Jezusa.
 
Dziś Jezus pokazuje Abrahama jak
przykład człowieka, który ujrzał Jezusa, Jego dzień – ujrzał i ucieszył się.
W słowie ujrzał mieści się coś
więcej niż dzieło fizycznego wzroku i coś więcej niż ujrzeć Jezusa jako
człowieka, który chodził po ziemi.
Abraham zawarł z Bogiem
przymierze, a najpierw padł przed Bogiem na twarz. Dzisiejsze czytanie zaczyna
się od słów: Abram padł na oblicze, a Bóg tak do niego mówił: „Oto moje
przymierze z tobą”.
Bóg zawarł przymierze z Abrahamem,
ponieważ widział w nim człowieka wiary, człowieka wiernego, człowieka, który na
słowo Boga, gotów jest iść w nieznane, człowieka, który na słowo Boga gotów
jest zabić umiłowanego syna. On do końca ufa. Dlatego i Bóg ufa jemu, zawiera z
nim przymierze. 
Jezus w Ewangelii pokazując
przykład Abrahama, pokazuje jednocześnie brak wiary Żydów, którzy uważali się
za dzieci Abrahama, spadkobierców, dziedziców Abrahama.
Jezus mówi im wprost – Wy mówicie
o Ojcu: „Jest naszym Bogiem”, ale wy Go nie znacie. Ja Go jednak znam.
Był to dla nich bardzo poważny
zarzut – dla nich, którzy uważali się za naród wybrany, za ludzi Boga, i oni
słyszą słowa: „wy Go nie znacie”.
Abraham to człowiek przymierza,
człowiek który padł przed Bogiem na oblicze, człowiek który uwierzył nadziei
wbrew nadziei, człowiek, który ujrzał dzień Jezusa i ucieszył się.
Żydzi to ludzie obrzędów,
tradycji, jednak tak naprawdę to ludzie uwielbiający i adorujący siebie a nie
Boga. Jezus im pokazuje ten fałsz, uderza bardzo mocno w ich sumienie, trudno
się dziwić, że chcieli go zabić. Tam były dwa wyjścia, albo paść na twarz, jak
Abraham, i prosić o przebaczenie i zacząć się zmieniać, albo zabić Jezusa. Oni
wybrali to drugie.
Porwali więc kamienie, aby je
rzucić na Niego. Jezus jednak ukrył się i wyszedł ze świątyni.
Jaka jest nasza wiara? I my możemy
dużo modlitw odmawiać, pięknie angażować się w parafii, grać i śpiewać z
parafialnym zespole, dbać o piękno liturgii, a jednocześnie nie spotkać Boga.
Czy myśmy kiedyś padli na twarz przed Bogiem, czy zawarliśmy z Nim przymierze?
Czy do końca, bezgranicznie Mu ufamy? Jaka jest nasza modlitwa, czy na niej i
my – chcemy ujrzeć Jezusa?
Byłem wczoraj w wiosce Malinowka,
o której już kiedyś pisałem – 200
km. od Tomska. Ostatnie 20 km. trzeba było
przedzierać się po błocie, jak dojechaliśmy to błoto kapało chyba z każdego
miejsca samochodu (jak wracaliśmy było lepiej bo chwycił mróz).
W tej wiosce jak często bywa na
spotkanie przyszło sporo dzieci, i małych i takich już nastolatków. Niektóre z
nich na spotkaniu z nami i na Mszy były pierwszy raz w życiu, niektóre już
drugi albo i trzeci. Żadne z nich nie ochrzczone.
W kazaniu, najprościej jak umiałem
starałem się powiedzieć o męce Jezusa, o krzyżu… Zaproponowałem im jako
zadanie, żeby każdego dnia, do Wielkanocy, jedną minutę popatrzyli na krzyż i pomyśleli
o cierpieniu, o śmierci Jezusa.
Jak zaproponowałem to uświadomiłem
sobie, że oni nie mają na co patrzeć. Pytam – u kogo w domu jest krzyż? Trzy
osoby, które już wcześniej przychodziły podniosły rękę. Zacząłem głośno myśleć
jak to technicznie zrobić wykonalnym. Na szczęście dzieci same przyszły mi z
pomocą. Siostry dały im jakieś proste plastikowe różańce, na których był
krzyżyk. Dzieci wyjęły i pokazały, że tu jest krzyżyk.
Może i nam trzeba by powracać
czasem, do takiej najprostszej modlitwy, żeby popatrzeć na krzyż Jezusa, który
mamy zapewne większy i ładniejszy niż ten na plastikowym różańcu, i pomyśleć o
męce Jezusa, i może coś Mu zwyczajnie powiedzieć, może obiecać, tak z wiarą… I
może tak zwyczajnie posłuchać, co On chce powiedzieć nam. 

6 komentarzy

  • Mam nadzieję, że tym razem się uda…

    Kochana Blogowa Rodzinko 🙂

    Na to, co za chwilę napiszę mam zgodę Gospodarza – Ks. Jacka
    Ks. Jacku – dziękuję za Twoje dobre serce.
    Przez ten rok odkąd tworzę z Wami Blogową Rodzinkę, nie padło z Twych ust ani razu -'' nie, daj spokój, przestań już, nie męcz, odpuść, zniknij ''

    Kochani
    Ks. Jacek zaufał mi, dając zgodę na napisanie prośby.
    Nie odebrał mnie jako naciągacza, mimo, iż się znamy tylko z wirtualnego świata, nie licząc kilku rozmów telefonicznych.
    Ufam, że i Wy Kochani Forumowicze, nie zwątpicie w moją uczciwość. Nie mam nic prócz swego słowa – by dać Wam gwarancję , że moje intencje są czyste.

    Pisałam kiedyś, że staram się bardzo pomagać ludziom.
    Nie tylko tym, których znam.
    Jakoś tak się składa / ciekawe, KTO za tym stoi 🙂 / że trafiają do mnie ludzie , lub sama ich znajduję , z którymi nigdy się wcześniej nie spotkałam, i pewnie nie spotkam się w realnym świecie.
    Do czego zmierzam…
    Kochani
    Zbliżają się Święta….
    Próbuję, bardzo chciałabym pomóc pewnej starszej Pani.
    Wiem, że są czasy jakie są.
    Większość z nas nie ma lekko.
    Ale ….
    Chciałabym Was prosić o pomoc dla tej osoby.
    Kiedyś, gdy się cofnę w czasie o dobrych kilkanaście lat
    dom tej kobiety nigdy się nie zamykał.
    Zawsze, o każdej porze można było przyjść, usiąść, wypić kubek gorącego mleka. Kobieta bardzo pomagała ludziom. Była gotowa podzielić się tym co miała, zostawiając sobie … niewiele.

    Dziś…
    Gdy jest staszą osobą, nie mającą czasem na chleb , jest tak naprawdę sama. Dziś nie pamiętają o niej ludzie, którzy mają jej wiele do zawdzięczenia. Mijają ją na ulicy, nawet nie powiedzą dzień dobry.
    Kochani
    To nie ona prosiła mnie bym spróbowała jej jakoś pomóc.
    Nie wie, że dziś to piszę
    Pomagam jej – staram się pomoagać regularnie, ale tak naprawdę to jest ''kropla w morzu''
    Wiem, są ośrodki pomocy , caritasy, ja to wszystko wiem…
    Są ośrodki państwowe, ale nie ma hmm … odruchu ludzkiego, takiego z serca, rozumiecie mnie ?
    Zbliżają się Święta …
    proszę , nie biorę Was na litość.
    Ale chciałabym Was prosić o pomoc materialną dla niej.
    Mnie sprawi radość każda złotówka, a cóż dopiero jej .
    Nie proszę o nic dla siebie….
    Gdybyście tylko mogli i chcieli….

    Wiecie…
    Sporo myślę ostatnio.
    Nie, nie wyolbrzymiam sprawy, nie szukam litości, nie piszę tego na pokaz.
    Tylko, tak jakoś mam przeczucie, że…
    chciałabym dopóki mogę, czynić dobro, a mam przeczucie, ze..
    Nie wiem ile jeszcze ….
    Tym razem, chciałabym je uczynić wraz z moją Blogową Rodzinką.
    Jeśli proszę o zbyt wiele, to przepraszam.

  • Dziękuję za ten wpis. Zgodnie ze swoją zapowiedzią, zamierzałem go umieścić zaraz po zamieszczeniu dzisiejszego komentarza Marka, ale mi też się nie udało. Minęło trochę czasu – i udało się samej Annie ponownie, tym razem skutecznie to zrobić. Z całego serca popieram tę prośbę, tylko ewentualnie może jeszcze poproszę o jakieś wskazówki, jak to praktycznie zrealizować? Pozdrawiam! Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.