Szczęść Boże! Uff, ale mam czas gorący. Wczoraj od 5.00 do 23.00 ciągle coś się działo. Dlatego znowu – tylko czytam wpisy, ale odpowiem w wolniejszej chwili. Dziś odprawiłem pierwsze swoje roraty w Celestynowie. Będę je odprawiał przez cały Adwent. Miałem z jednym ze swoich Lektorów, Arturem Strzeżyszem, przygotowany program na kazanie – ten program zamierzamy ciągnąć przez wszystkie roratnie spotkania. Niestety, dzisiaj od rana nad Celestynowem wieją silne wiatry, które zapewne przestraszyły dzieci – i było ich pięcioro. Dlatego jutro spróbujemy wystartować z tym naszym zaplanowanym dziełem. Jest to program na każdy dzień, ułożony w oparciu o życie i świadectwo świętości Jana Pawła II. Myślę, że to dość dobry pomysł.
Zachęcam wszystkich, Kochani, do tego, byśmy jednak dzisiaj wystartowali z naszą adwentową pracą nad sobą – o ile ktoś tego nie uczynił wczoraj. Dobrego dnia – i błogosławionego Adwentu!
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Poniedziałek 1 tygodnia Adwentu,
do czytań: Iz 2,1–5; Mt 8,5–11
Zaprawdę, piękną wizję zawiera w sobie Proroctwo Izajasza, którego fragmentu wysłuchaliśmy w pierwszym dzisiejszym czytaniu. Jest to wizja powszechnego nawrócenia ludów i narodów. Kiedy tak słuchamy tych przepięknych słów o górze świątyni Pana, która stanie mocno na wierzchu gór i wystrzeli ponad pagórki, a wszystkie narody do niej popłyną, wówczas zapewne nasuwa nam się skojarzenie z wieżą Babel, kiedy to ludzie zapragnęli już zjednoczyć się i zebrać razem wszystkie narody. I w sumie w tym ich dążeniu nie byłoby nic złego, gdyby nie to, że chcieli to robić bez Boga! Chcieli jednoczyć się sami, a tym, co miałoby stanowić o owej dziwnej jedności miała być ich pycha, poczucie władzy, poczucie dziwnej samodzielności.
Zresztą, ta pokusa, by być jak Bóg i by poradzić sobie „jakoś” bez Boga towarzyszy ludziom od początku. I nie trzeba wielkiego znawstwa historii czy teologii, aby się przekonać, ileż to nieszczęść, ileż to bólu, ileż to ludzkich dramatów i zagubienia spowodowały tego typu ludzkie dążenia! Kiedy jednak sprawcą jedności i jej źródłem jest sam Bóg, wtedy mamy do czynienia z taką oto sytuacją, o której Prorok mówi, iż wtedy swe miecze przekują na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy. Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza, nie będą się więcej zaprawiać do wojny.
Takie samo zjednoczenie ludów i narodów w Królestwie Niebieskim Jezus zapowiada dzisiaj w Ewangelii, gdy mówi: Wielu przyjdzie ze Wschodu i Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem… Kochani, cóż trzeba zrobić, aby zaliczyć się do tych „wielu”?
To oczywiste, trzeba zachwycić Jezusa swoją wiarą w ten sposób, w jaki uczynił to setnik z dzisiejszej Ewangelii. A żeby to się mogło stać, to znaczy – żeby móc Jezusa naprawdę zachwycić, wbrew pozorom wcale nie trzeba aż tak wiele! Potrzeba trochę szczerego serca i takiej dziecięcej ufności, że Pan pomoże, że On znajdzie rozwiązanie moich problemów, że On poda rękę, że On sam wie najlepiej, jak mi pomóc. Zanim ja znajdę rozwiązanie swoich dylematów i swoich spraw – Pan uczyni to pierwszy i uczyni to lepiej… Na pewno lepiej, niż ja bym to uczynił i na pewno lepiej, niż uczynią to moi znajomi i doradcy, których w trudnych sytuacjach zwykle koło mnie nie brakuje i którzy mają zawsze dużo do powiedzenia, tylko często te ich porady prowadzą gdzieś na boczne drogi…
Jezus chce nam pomóc, On sam chce nas zjednoczyć wokół siebie, On sam chce nas zjednoczyć z naszymi bliskimi – w rodzinie, w sąsiedztwie, w miejscu pracy… I jeżeli ową jedność będziemy budowali na Jego zasadach, stanie się ona prawdziwa, skuteczna i trwała. Jeżeli jednak zwycięży w nas pokusa poradzenia sobie samemu, wówczas skończy się to… wiemy, jak!
Niech więc ten kolejny w naszym życiu Adwent stanie się czasem, w którym ponownie podejmiemy próbę wyciszania naszych ludzkich niezdrowych ambicji, podszywanych pychą, a od setnika nauczymy się wypowiadania z wielką pokorą i totalnych zaufaniem tych jego słów: Panie, nie jestem godzien… Ale powiedz tylko słowo… Tak, Panie, powiedz tylko słowo… I ucz nas takiej –właściwie pojmowanej – „świętej bezradności”, która doprowadzi nas do zupełnego zdania się we wszystkim na Twoją pomoc…
Zastanówmy się w ciszy serc:
· Jak często z taką pokorą i zaufaniem odnoszę się do Jezusa?
· A jak często zwycięża we mnie pokusa, żeby sobie samemu ze wszystkim poradzić?
· Czy nie próbuję budować jedności pomiędzy ludźmi wokół swojej osoby?
Zaprawdę, powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary!