Jeszcze o misjach i misjonarzach…

J

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! 
       Pozdrawiam serdecznie w dniu liturgicznego wspomnienia Świętego Jana z Dukli. Zapraszam do przyjrzenia się Jego gorliwości i rozmodleniu – i zachęcam do naśladowania. 
       Jednocześnie serdecznie dziękuję za modlitwy w intencji podróży na Syberię i posługi mojego Brata, Marka. Dostałem sygnał, że dotarł szczęśliwie. A w chwili, gdy piszę te słowa, czyli o 10.20, dostałem od Niego smsa z pozdrowieniami i informacją, że w Tomsku jest 25 stopni. Ot, taka gorąca Syberia… Proszę Was, Kochani, żebyście pamiętali o Nim często przed Bogiem, tak samo, jak o Jego Proboszczu, Księdzu Andrzeju Duklewskim – i innych misjonarzach, posługujących tak na Wschodzie, jak i wszędzie indziej! 
      Niedawne wspomnienie Błogosławionej Matki Teresy Ledóchowskiej uświadomiło nam, że nawet nie wyjeżdżając na misje, można się im bardzo mocno przysłużyć: modlitwą, ofiarą, pogłębianiem własnej świadomości misyjnej i budzeniem jej u innych. Nie zapominajmy, że chociaż to oni – konkretni misjonarze – posługują w tych odległych miejscach, to jednak są oni tam także w naszym imieniu! Bo to, co robią, to nie jest ich prywatna sprawa, ale dzieło nas wszystkich, jako Kościoła Chrystusowego. Dlatego mamy swoisty moralny obowiązek wspierać ich w pracy. I o to właśnie proszę!
        Gaudium et spes!  Ks. jacek

Wspomnienie Św. Jana z Dukli,
do czytań:  Rdz 46,1–7.28–30;  Mt 10,16–23
Dzisiejszy Patron, Święty Jan, urodził się w 1414 roku w Dukli, w dzisiejszej diecezji przemyskiej, w rodzinie mieszczańskiej. Legenda głosi, że studiował w Krakowie, jednak brakuje źródeł historycznych, które potwierdzałyby ten fakt. Po studiach wrócił do Dukli, gdzie żył jako pustelnik w lasach. Do franciszkanów konwentualnych wstąpił prawdopodobnie w Krośnie między 1434 a 1440 rokiem. Miał wtedy około dwudziestu pięciu lat. Przed przyjęciem święceń kapłańskich odbył studia u franciszkanów.
W zakonie piastował różne stanowiska, między innymi – kaznodziei. Był światłym kapłanem i teologiem. Kilkakrotnie obierano go na przełożonego klasztoru w Krośnie i Lwowie. W 1463 roku, pod wpływem Świętego Jana Kapistrana, reformatora franciszkańskiego życia zakonnego,Jan wstąpił do bernardynów. W zakonie tym piastował różne urzędy.
Zarówno jako kaznodzieja, jak i spowiednik odznaczał się niezwykłą gorliwością. Miał dar proroctwa. W pełnieniu obowiązków nie przeszkodziła mu nawet utrata wzroku pod koniec życia. Nie stronił też od pracy fizycznej w ogrodzie i kuchni. Zmarł we Lwowie 29 września 1484 roku.
Jan z Dukli od najmłodszych lat zdradzał predyspozycje do głębszego życia duchowego. W zakonie brał udział we wszystkich nabożeństwach, wyróżniał się kultem do Matki Bożej. Często na modlitwie spędzał całe noce. Zaraz po jego śmierci rozwinął się jego kult. Rosła ilość spisywanych cudów i łask, otrzymanych od Boga za jego pośrednictwem. 2 stycznia 1733 Klemens XII ogłosił go błogosławionym. Jego kanonizacji dokonał natomiast Błogosławiony Jan Paweł II w czerwcu1997 roku.
            I to właśnie Jan Paweł II, nawiedzając grób Świętego, tak o nim mówił: „Jakże bliski wydaje się nam błogosławiony Jan w tej świątyni, w której przechowuje się jego relikwie! Bardzo chciałem tu przybyć, aby w ciszy klasztoru wsłuchać się w głos jego serca i wspólnie z wami wgłębić się w tajemnicę jego życia i świętości. A było to życie całkowicie oddane Bogu. Zaczęło się w pobliskiej pustelni. To właśnie tam, wśród ciszy i duchowej walki, „uchwycił go Bóg” i tak już pozostali razem do końca. Wśród tych gór uczył się żarliwej modlitwy i przeżywania Bożych tajemnic. Powoli utwierdzała się jego wiara, krzepła miłość, aby później wydać zbawienne owoce już nie w odosobnieniu, na pustelni, ale w murach klasztoru franciszkanów konwentualnych, a następnie u bernardynów, gdzie spędził ostatni okres swego życia.
Zasłynął błogosławiony Jan jako mądry kaznodzieja i gorliwy spowiednik. Tłumnie schodzili się do niego ludzie spragnieni zdrowej Bożej nauki, aby słuchać jego kazań, czy też u kratek konfesjonału szukać umocnienia i porady.Zasłynął jako przewodnik dusz i roztropny doradca wielu ludzi. Zapiski mówią, iż pomimo starości i utraty wzroku pracował nieprzerwanie – prosił, by mu odczytywano kazania, aby mógł dalej nauczać. Szedł do konfesjonału po omacku, aby nadal nawracać i prowadzić do Boga.  
Świętość błogosławionego Jana wynikała z jego głębokiej wiary. Całe jego życie i gorliwość apostolska, umiłowanie modlitwy i Kościoła – wszystko to było oparte na wierze. Była ona dla niego siłą, dzięki której potrafił wszystko to, co materialne i doczesne, odrzucić, by poświęcić się temu, co Boże i duchowe.
Bracia i Siostry, często nawiedzajcie to miejsce! Ono jest wielkim skarbem waszej ziemi, bo tu przemawia Duch Pana do ludzkich serc za pośrednictwem waszego świętego Rodaka. Mówi On, że życie osobiste, rodzinne i społeczne trzeba budować na wierze w Jezusa Chrystusa. Wiara bowiem nadaje sens wszystkim naszym wysiłkom. Pomaga odkrywać prawdziwe dobro, ustala prawidłową hierarchię wartości, przenika całe życie.” Tyle Błogosławiony Jan Paweł II.
A my, słuchając Słowa Bożego, przeznaczonego na dzisiejszy dzień w liturgii Kościoła, z uwagą przyjmujemy zapowiedź Jezusa, dotyczącą prześladowań, jakie będą spotykały Apostołów, wysłanych do głoszenia Królestwa Bożego. Jezus szczegółowo zapowiada, kto i w jaki sposób będzie się im sprzeciwiał. Można zatem powiedzieć, że wszystkie pokrętne intrygi przeciwników, czy wręcz otwarta wrogość z ich strony, nie okażą się niczym zaskakującym, bo Jezus to wszystko przewidział. Ale też On sam zapowiadapomoc i ratunek, i zachęcając do wytrwałości – obiecuje współdziałanie Ducha Świętego, który będzie mówił przez usta Apostołów.
Dzisiejsze zaś pierwsze czytanie, przedstawiającespotkanie po latach Jakuba ze swoim synem Józefem, z którego śmiercią się już pogodził – przekonuje nas, że w życiu ludzi wiernych Bogu nie tylko przeciwności i dramaty się dokonują. To prawda, że mocne i jednoznaczne trzymanie się Boga wiele kosztuje, ale nie brakuje też i takich sytuacji, w których Bóg wyraźnie zaznacza swoją stałą opiekę i rozwiązuje trudne sprawy, czy zawikłane historie doprowadza do szczęśliwego końca.
Zatem, trzymajmy się oburącz dobrej ręki Boga, a pomocą w tym niech będzie wzorowanie się na postawie dzisiejszego Patrona. Dla nas, księży, jego postawa jest przypomnieniem tej prawdy, że nie jakieś błyskotliwe efekciarstwo i tani aktywizm, ale solidnie spełniana posługa Słowa i posługa sakramentalna – na ambonie, przy ołtarzu i w konfesjonale – jest drogą do zbawienia dla samego kapłana i wiernych, wśród których pracuje.
Nam zaś wszystkim Święty Jan z Dukli uświadamia, że bez względu na takie czy inne okoliczności – zawsze powinniśmy dbać przede wszystkim o przyjaźń z Bogiem:poprzez gorliwe i systematyczne spełnianie z miłością tych najbardziej znanych i bliskich naszemu sercu religijnych praktyk. To pomoże nam utrzymać równowagę duchową zarówno w obliczu trudności, jak i wydarzeń radosnych w życiu – i nie popadać ani w rozpacz, ani w przelotną, płytką euforię.
W tym duchu pomyślmy:
  • Czy spełnianie przeze mnie religijnych praktyk wynika z miłości do Boga, czy z chęci błyszczenia przed innymi?
  • Czy tak, jak dzisiejszy Patron, jestem wierny swoim praktykom duchowym nawet w obliczu zmęczenia, czy osłabienia chorobą?
  • Czy do Mszy Świętej, do Spowiedzi – zawsze dobrze się przygotowuję, czy wyciszam się do modlitwy?
Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony!

1 komentarz

  • Posłuszeństwo Bogu przynosi swój konkretny owoc.Błogosławieni czy też święci swoim życiem dowodzą, że bardzo Bogu zaufali a On sprawił, że mogli dokonywać wielkich rzeczy.O ni słuchali tego co Bóg do nich mówi, chcieli słuchać.A wielu z nas kręci się wokół siebie i swoich spraw i często nie pozwalamy działać Komuś mądrzejszemu od nas a potem narzekamy na swoje nieszczęśliwe życie.

    ~Urszula, 2011-07-08 20:55

    Tak, to prawda! Źródłem wielu naszych problemów jest to właśnie, że jesteśmy tak zajęci sobą i ich rozwiązywaniem, że nie zauważamy w tym wszystkim Boga, który chce – co najważniejsze – może nam skutecznie pomóc!

    ~Ks. Jacek, 2011-07-09 10:03

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.