Bardzo gorąco pozdrawiam! Ostatnie dni roku liturgicznego konsekwentnie przypominają nam o ostatecznym rozliczeniu, które – czy chcemy, czy nie – nastąpi. Nie jest to żadne straszenie nikogo, ale przypomnienie o konieczności „przekierowania” swego życia na właściwe tory i zachęta do czujności. Zapraszam także i dziś – w duchu dzisiejszej Liturgii Słowa – do refleksji na ten temat. W atmosferze chrześcijańskiej radości oczywiście! Jednocześnie gorąco dziękuję za odwiedziny na stronie i wszystkich ogarniam modlitwą. Gaudium et spes! Ks. Jacek
Czwartek 34 tygodnia zwykłego, rok II,
do czytań: Ap 18,1-2.21-23; 19,1-3.9a Łk 21,20-28
Dwa obrazy zniszczonego miasta odnajdujemy dzisiaj w Liturgii Słowa. Oto w pierwszym czytaniu, z Księgi Apokalipsy, słyszymy o upadku Babilonu – miasta będącego siedliskiem demonów i kryjówką wszelkiego ducha nieczystego i kryjówką wszelkiego ptaka nieczystego i budzącego odrazę. W tym obrazie apokaliptycznego Babilonu niektórzy dopatrują się podobieństwa do ówczesnego Rzymu, który był miastem potężnym, miastem wielkiej władzy i wielkich fortun, szerokiej wymiany handlowej, ale jednocześnie również siedliskiem wszelkiego zła, zgorszenia i moralnego upadku.
Dla nas, którzy dzisiaj czytamy owe tajemnicze słowa, apokaliptyczny Babilon staje się symbolem wszelkich tworzonych przez człowieka struktur zła w swoim życiu – tych misternie przez niego wznoszonych budowli własnej pychy, wybujałej grzesznej ambicji, całej gamy przeróżnych grzechów, ale też materialnego bogactwa, zdobywanego za wszelką cenę i wszystkimi, często niemoralnymi sposobami.
To właśnie takie miasta – budowane przez człowieka tu, na ziemi, w czasie iluś tam lat, które dane jest mu przeżyć – właśnie takie miasta będą w owym dniu ostatnim doszczętnie zniszczone, a nad ich gruzami rozlegnie się wielka pieśń zwycięstwa: Alleluja. Zbawienie i chwała, i moc należą do Boga naszego, bo wyroki Jego prawdziwe są i sprawiedliwe, bo osądził Wielką Nierządnicę, co znieprawiała nierządem swym ziemię.
I drugi opis zburzenia miasta, tym razem Jerozolimy, które w wymiarze historycznym faktycznie dokonało się w 70 roku po Chrystusie, ale które tutaj jest zapowiedzią ostatecznego zakończenia tego wszystkiego, co człowiek osiąga lub buduje – nie tylko w wymiarach materialnych – żyjąc na ziemi. Opis ewangeliczny bardzo przypomina ten z Księgi Apokalipsy, bo i w jednym, i w drugim pojawia się bardzo dramatyczny i ponury wręcz obraz zniszczenia miasta, ale zakończenie i jednego, i drugiego opisu jest radosne, pozytywne, optymistyczne. W Księdze Apokalipsy – to wspomniana już pieśń zwycięstwa. W Ewangelii – to zapewnienie Jezusa, wyrażone w tych oto słowach, że gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie.
Trzeba nam, Kochani, w kontekście tych dzisiejszych czytań mszalnych głęboko w sercu zastanowić się, co ja swoim życiem na ziemi tak naprawdę buduję? Jaki gmach wznoszę? I co jest tak naprawdę moim największym skarbem? Bo czasami wygląda to w ten sposób, że człowiek tak bardzo przez całe życie się napracuje, będzie harował we dnie i w nocy, będzie „ciułał” te złotówki – jedną do drugiej – żeby na tak zwaną „czarną godzinę” odłożyć, albo coś większego kupić; będzie od piątej rano do dwudziestej trzeciej pędził, „doganiając”czas, którego jest mu ciągle mało… I oto w którymś momencie niespodziewanie trzeba mu stanąć na Sądzie Bożym. I co się okazuje?
Ano to, że wszystko, co zbudował, zgromadził, pomnożył – to wszystko musi zostać tu, na ziemi, a na Sądzie Bożym staje się już tylko z uczynkami miłości. A jeśli ich zabraknie? Jeżeli się okaże, że człowiek tu na ziemi zbudował całe miasta pychy i dostatku, a do skarbców niebieskich nic nie odłożył? Jaki los czeka takiego biedaka? Bo to jest rzeczywiście dramatyczna nędza, jeżeli na Sądzie Bożym stajemy z pustymi rękami. Jeżeli bowiem tu na ziemi w wymiarze materialnym człowiek nie ma nic, lub ma niewiele – to nie jest problem. Problem zaczyna się i jest wówczas, gdy człowiek Tam stanie z pustymi rękami.To już jest tragedia! I to ostateczna!
Dlatego warto, w tych ostatnich dniach roku liturgicznego, mając na uwadze ostatnie dni swego życia i ostateczne rozliczenie całego świata, zastanowić się tak bardzo poważnie – co buduję i gdzie gromadzę skarby! I co jest tak naprawdę moim największym skarbem!
W tym kontekście warto sobie postawić pytania:
- Jak wygląda bilans moich dobrych i złych uczynków? Których tak naprawdę jest więcej?
- Czy mam stale w świadomości, że dobra materialne, tak skrupulatnie gromadzone, to naprawdę nie wszystko?
- Jakimi osiągnięciami pochwaliłbym się przed Bogiem, gdybym w tej chwili stanął na Sądzie?
- Czy jestem stale w stanie łaski uświęcającej, czy nie odwlekam koniecznego przystąpienia do Spowiedzi Świętej?
Błogosławieni, którzy są wezwani na ucztę Godów Baranka!