Witam w Uroczystość Bożego Narodzenia! Serdecznie dziękuję za wszystkie życzenia, jakie różnymi drogami do mnie docierają. Staram się odpowiadać indywidualnie na każde z nich, a jednocześnie – odwzajemniam modlitwą! Dołączam się także do życzeń, które na tym blogu, Kochani, składacie mi i wszystkim Gościom. Dziękuję i podpisuję się pod tymi dobrymi słowami. A ja ze swej strony, posyłając Wam kapłańskie błogosławieństwo, życzę tylko jednego: ŻYCZĘ SPOTKANIA JEZUSA, A NIE FIGURKI W SZOPCE!
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Chrystus nam się narodził!
C
Uroczystość Narodzenia Pańskiego – Msza w dzień
do czytań: Iz 52,7–10; Hbr 1,1–6; J 1,1–18
Fragment Ewangelii Świętego Jana, który odczytujemy przez cały dzień Narodzenia Pańskiego, mówi dokładnie o tym samym, o czym wczoraj, przy wigilijnych stołach czytaliśmy sobie z Ewangelii Świętego Łukasza, a potem tego samego tekstu wysłuchaliśmy – kto był obecny – na Pasterce. Oba ewangeliczne fragmenty mówią o tym samym – ale jakże inaczej!
W przekazie Łukasza słyszymy historię samego Narodzenia oraz pierwszego spotkania z Dzieciątkiem, które to spotkanie stało się udziałem prostych pasterzy. Aniołowie, śpiewający hymn Chwała Bogu na wysokościach, potwierdzili doniosłość dokonujących się Wydarzeń.
A oto dzisiaj słyszymy bardzo głęboki, wręcz finezyjnie prowadzący swoją myśl traktat teologiczny Świętego Jana, dotyczący Słowa: Słowa, które było u Boga od początku – czyli od zawsze, zanim jeszcze zaistniał początek świata; Słowa, które było u Boga, ale które teżbyło Bogiem; Słowa, przez które wszystko się stało, a bez którego nie stało się nic, co w ogóle stało się na świecie; Słowa, które wreszcie, na pewnym etapie dziejów – ciałem się stało i zamieszkało wśród nas! I już od razu bolesny zgrzyt: Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi.
Cała treść usłyszanego wywodu, owego misternie utkanego traktatu, wskazuje jednoznacznie na Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, jako na owo odwieczne Słowo, które przyjęło ludzką postać i stało się jednym z ludzi.
Oto, Kochani, Bóg przemówił do człowieka! Przemówił w sposób niezwykły i absolutnie wyjątkowy! Jak bowiem mówi dziś w drugim czytaniu Autor Listu do Hebrajczyków, wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna. Jego to ustanowił dziedzicem wszystkich rzeczy, przez Niego też stworzył wszechświat.
Ostateczne czasy, o których tu słyszymy, to określenie czasów, w których pojawił się na świecie, działał na świecie i wciąż działa Jezus Chrystus! Są to więc czasy wypełnienia się obietnic, jakie Bóg dawał przez wieki właśnie przez Proroków, że pośle na świat Odkupiciela – Mesjasza. I to się właśnie dokonało! Syn, przez którego stworzył wszechświat – widzimy tu tę samą myśl, co w Ewangelii – ten właśnie Syn stał się jednym z ludzi, nie przestając jednak być Bogiem.
Autor Listu do Hebrajczyków bardzo logicznie dowodzi: On [to znaczy: Jezus] o tyle stał się wyższy od aniołów, o ile odziedziczył wyższe od nich imię. Do którego bowiem z aniołów powiedział kiedykolwiek: „Ty jesteś moim Synem, Jam Cię dziś zrodził?” I znowu: „Ja będę Mu ojcem, a On będzie mi Synem”. Właśnie!
W Jezusie Chrystusie spełniły się – jak wspomnieliśmy – odwieczne zapowiedzi Boga, wygłaszane przez Proroków, także ta dzisiejsza, z pierwszego czytania, z proroctwa Izajasza: Zabrzmijcie radosnym śpiewaniem, wszystkie ruiny Jeruzalem! Bo Pan pocieszył swój lud, odkupił Jeruzalem. Pan obnażył już swe ramię święte na oczach wszystkich narodów. I wszystkie krańce ziemi zobaczą zbawienie naszego Boga. To właśnie dzisiaj wszystkie krańce ziemi zobaczyły zbawienie naszego Boga. Usłyszały odwieczne Słowo i ujrzały Je, albowiem ciałem się stało i zamieszkało wśród nas!
Jan Chrzciciel daje o Nim świadectwo. Postać tego niezwykłego herolda i ostatniego Proroka Starego Testamentu zajmuje dziś w Ewangelii wyraźne i znaczące miejsce. To on zapowiadał przyjście Mesjasza, to on przygotował ludzi na to przyjście. Jest on więc jednym z tych, o których Prorok Izajasz mówi w pierwszym czytaniu jako o strażnikach Jerozolimy, podnoszących głos na widok przychodzącego Boga. Jan był jednym z tych strażników! A do ich grona zaliczyć możnawszystkich Proroków Starego Testamentu oraz tych wszystkich ludzi, którzy dali posłuch temu, co Prorocy zapowiadali i obwieszczali.
Do grona owych strażników dołączamy się dzisiaj my wszyscy, Kochani! To my wszyscy dzisiaj stajemy się strażnikami prawdy o Bożym Narodzeniu! To my właśnie mamy nade wszystko sami dostrzec pojawienie się Jezusa, naszego Zbawiciela, Mesjasza, obiecanego Odkupiciela. To my pierwsi mamy dostrzec Jego przyjście! To my także mamy pierwsi usłyszeć to odwieczne Słowo, które Bóg wypowiedział do każdego z nas, kiedy przemówił do nas przez Syna. To my właśnie mamy pełnym głosem obwieszczać przyjście Pana! I to my właśnie mamy, w razie potrzeby, prawdy o owym przyjściu Pana, o Jego Narodzeniu – bronić! My – strażnicy Pana! Heroldowie Jego Narodzenia!
To właśnie my mamy włączyć się w dzieło Jana Chrzciciela i je niejako kontynuować, jakkolwiek bowiem zapowiedzi Jana i innych Proroków wypełniły się w Jezusie Chrystusie, to jednak ciągle nie brakuje tych „swoich”, którzy Go nie przyjęli. Tak, Kochani, żyjemy w czasach, w których od nowa trzeba przekonywać świat, że Jezus naprawdę żyje i działa w świecie, że Jezus naprawdę jest Bogiem, Synem Bożym! Trzeba od nowa obwieszczać fakt Jego Narodzenia, trzeba od nowa ukazywać Jego oblicze, ogłaszać Jego Słowa, nauczać niejako od podstaw prawdy przez Niego objawionej, norm przez Niego ogłaszanych, Prawa przez Niego ustanawianego.
Żyjemy dziś w czasach, kiedy to, co jeszcze do niedawna powszechnie uznawano za oczywiste, wynikające z prawa natury,wpisane konstytutywnie w jestestwo człowieka – to wszystko dziś już nie jest takie oczywiste dla wielu ludzi, odwieczne prawdy są negowane; konkretne, jasne i jednoznaczne normy są rozmywane, Prawo Boże – brutalnie łamane! Żyjemy w takich czasach, kiedy jasne granice między dobrem a złem coraz bardziej są zacierane i dobrem staje się to, co akurat pasuje i co się podoba, a złem jest to, co nie mieści się w ramkach nowoczesności i europejskości.
Żyjemy w takich czasach, w których Kościół schodzi do poziomu supermarketu, do którego się wchodzi, „płaci się i wymaga”! Ale jeżeli nie spełni on moich aktualnych wymagań i oczekiwań, jeżeli nie okaże się na tyle atrakcyjny, żeby przebić inne propozycje, inne oferty; jeżeli nie daje żadnych promocji, nie przyciąga do siebie jakimiś fajerwerkami i wyszukanymi chwytami, jeżeli nie potrafi zainteresować klienta, to się go po prostu omija i wybiera się inne, lepsze propozycje.
Wśród natłoku przeróżnych słów – mniej lub bardziej mądrych – niemalże ginie to jedyne Słowo, przez które Bóg przemówił do człowieka.To Słowo jest słyszalne, jest konkretne, ale nie jest hałaśliwe, nie jest nachalne, dlatego tak trudno Mu się dzisiaj przebić do serc ludzkich.
A tak bardzo konkretnie to wszystko, co tu mówię, widać po samym sposobie przeżywania tych Świąt. Zobaczmy, dla jak wielu osób nie oznaczają one niczego więcej, jak tylko tradycję – i to też taką „spłaszczoną”! Dla wielu – jak widzieliśmy i słyszeliśmy w mediach – oznaczają one masę zakupów, całą gamę przygotowań kulinarnych, do czego potrzebne były nowe oryginalne przepisy kuchenne i porady specjalistów, gotujących od rana do wieczora na szklanym ekranie potrawy na stół wigilijny. Witryny sklepowe od początku listopada mamiły błyskotkami świątecznymi i kolejnymi promocjami.
A tak przy okazji – to szkoda, że właściciele tychże sklepów zapominają, iż ich pracownicy to też ludzie i też mają swoje rodziny, i też chcieliby zasiąść z nimi do Wigilii – niekoniecznie o dwudziestej drugiej, po powrocie z pracy! Okazuje się jednak, że to nie jest ważne! Ważna jest promocja, oferta i przyciągnięcie klienta. Ważny jest zysk!Człowiek – potem! O ile – w ogóle! Tyle tylko, że właściciele owych sklepów nie mieliby po co ich otwierać, albo przedłużać godziny ich otwarcia, gdyby do samego zamknięcia nie przybywali tam klienci – ludzie myślący tylko o sobie i w ogóle nie mający na uwadze dobra drugiego człowieka, tego za ladą czy przy kasie!
Bo on, ważny klient, akurat teraz postanowił zakupić prezenty, albo akurat teraz zobaczył, że mu zabrakło czegoś na stół świąteczny. A przecież on ma prawo pójść i kupić, kiedy ma ochotę, co to znaczy, że mu czegoś nie wolno, czy przynajmniej nie wypada. Jemu się należy!A pani w kasie ma święty – żeby nie powiedzieć inaczej – obowiązek tam siedzieć i czekać, kiedy mu się zachce przyjść. Bo on przecież świętuje, więc chce mieć choineczkę, opłateczek, prezenciki… A w nocy, dla dopełnienia zwyczaju, pójdzie jeszcze na pastereczkę… Poogląda telewizję, dobrze się naje, napije! Z rodziną się spotka, odpocznie od pracy!
Tak właśnie świętuje współczesny człowiek sukcesu, człowiek, który ma wszystko i któremu się wszystko należy, który ma prawo oczekiwać i wymagać – i który ma prawo poświętować sobie suto i wystawnie, bo czemuż by nie? Współczesny człowiek sukcesu, który ma prawo do tego i tamtego, w ogóle – do wszystkiego, wszechwładny klient wszystkich sklepów, adresat wszystkich możliwych promocji,nawet do kościoła przychodzący z nastawieniem: „Proszę mnie bawić! Proszę mnie czymś zainteresować! Bo jak nie, to sobie pójdę i co innego sobie wybiorę! Inną promocję! Bo w końcu – kto tu jest najważniejszy? Ja jestem najważniejszy! Teraz takie czasy! Kto płaci – ten żąda i wymaga! I te Święta – to dla mnie! Żebym odpoczął, żebym był z nich zadowolony! Bo to wszystko dla mnie!”
I tylko biedny Jezus, chyba tak samo bezradny, jak w owej Betlejemskiej Grocie, zdaje się cicho i dyskretnie pytać: „A Ja?… To przecież Święto mojego Narodzenia… To Ja do was przyszedłem… Jeżeli tego nie dostrzegacie, to co wy, ludzie, świętujecie?…
Dlatego znowu potrzeba Janów Chrzcicieli, potrzeba strażników Bożego przyjścia,potrzeba heroldów Bożego Narodzenia! I to jest zadanie dla nas! Dla nas – ludzi wiary! To my właśnie, pełnym głosem, jasno, wyraźnie i bez kompleksów mamy przypominać światu, kto tak naprawdę jest najważniejszy, kto jest w centrum historii świata i człowieka – i kto się narodził! Kto przyszedł! Czyje narodzenie my świętujemy! Co my w ogóle świętujemy!
Kochani! Dzisiaj potrzeba takich bardzo odważnych heroldów, jednoznacznych świadków, którzy najpierw sami pokażą, jak te Święta należy przeżywać, jak się do nich przygotowywać, jak ich przesłanie nieść potem w codzienne życie. Tak, najpierw swoim przykładem mają to pokazać!
A potem, w rozmowach i przy spotkaniach mają jasno i wyraźnie o tym mówić, przypominać, dopominać się – wśród swoich bliskich, wśród swego otoczenia – zachowania właściwej hierarchii wartości i ważności! Potrzeba heroldów Bożego Narodzenia, potrzeba świadków Jezusa, żeby budzili ten świat z jakiegoś przeklętego letargu i z tego błędnego koła, w jaki dał się wpędzić! Świadków i heroldów, którzy zatrzymają ten obłędny chocholi taniec, ten bieg prosto przed siebie – na oślep i donikąd – i którzy raz jeszcze temu zwariowanemu, rozpędzonemu światu, tym ludziom zapędzonym za każdą złotówką i opętanym każdą promocją – powiedzą: Zatrzymaj się! Zwolnij! Nie daj się zwariować! Zobacz, kto do Ciebie przyszedł! Zobacz, kto się dla Ciebie narodził! Zobacz, że Bóg stał się Człowiekiem! Słowo stało się ciałem! Dla ciebie – dla ciebie człowieku! Bo ty dla Boga jesteś rzeczywiście najważniejszy! Ale musisz dostrzec Jego przyjście! Dlatego zatrzymaj się w biegu! Daj sobie chwilę wytchnienia! I zobacz, kto do Ciebie przyszedł! Kto chce ci dać nie chwilę wesołości, ale prawdziwe szczęście! On! Tylko On!
Prawdziwy Bóg! Bóg – Człowiek! Zapowiedziany Mesjasz! Oczekiwany Zbawiciel! On – odwieczne Słowo Ojca! Pan i Władca historii! On – Jedyny Bóg! Narodzony w Betlejem – Jezus Chrystus!
Amen
Za wszystkie te słowa dziękuję.
~Dasiek 2010-12-25 18:58
Z radością!
~Ks. Jacek 2010-12-30 10:48