Witam bardzo serdecznie! Dzisiaj o tym, jak Jezus nieraz radykalnie dociera do niektórych serc! Oby tylko skutecznie! Przemyślmy dzisiejsze Boże Słowo i zastanówmy się, co ten „biedny” Jezus ma zrobić, żeby i nas samych „nagiąć” do mądrego myślenia i rozsądnego życia! A może by tak ułatwić Mu to działanie?…
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Święto Nawrócenia Św. Pawła Apostoła,
do czytań z t. VI Lekcjonarza: Dz 22,3–16 albo Dz 9,1–22;
Mk 16,15–18
Szaweł urodził się w Tarsie około 5 – 10 roku po Chrystusie.Pochodził z żydowskiej rodziny silnie przywiązanej do tradycji. Była to rodzina niewolników, którzy zostali wyzwoleni. Szaweł odziedziczył po nich obywatelstwo rzymskie. Uczył się rzemiosła – tkania płótna namiotowego. Później przybył do Jerozolimy, aby studiować Torę.Sam o sobie mówi, że był uczniem Gamaliela. Gorliwość w strzeżeniu tradycji religijnej sprawiła, że mając około dwudziestu pięciu lat, stał sięzdecydowanym przeciwnikiem i prześladowcą Kościoła. Uczestniczył jako świadek w kamienowaniu Świętego Szczepana. Około 35 roku z własnej woli udał się z listami polecającymi do Damaszku, aby tam ścigać chrześcijan. I to właśnie wtedy dokonało się wydarzenie, które dzisiaj wspominamy.
Jak się ono dokładnie dokonało – to wiemy z opisu, przedstawionego nam przez samego Pawła. Dzisiaj liturgia daje nam do wyboru dwa fragmenty, ale w Księdze Dziejów Apostolskich znaleźć możemy jeszcze jeden opis tego wydarzenia, zapisany w formie jeszcze jednego wyznania Pawła. I chociaż te wszystkie trzy opisy różnią się drobnymi szczegółami, wynikającymi z kontekstu, to jednak ich przesłanie jest identyczne. A sam fakt, że aż trzy razy w jednej Księdze to samo wydarzenie zostało opisane i ukazane, świadczy dobitnie o jego wielkiej randze.
Łukasz Ewangelista, Autor Księgi Dziejów Apostolskich, chciał w ten sposób uświadomić nam wszystkim, że tu nie chodzi jedynie o nawrócenie jednego jakiegoś człowieka z drogi grzechu na drogę wiary. Tu naprawdę dokonała się rzecz niezwykle ważna dla całego młodego Kościoła i – chyba to nie będzie przesadą – Kościoła na przestrzeni wieków. Oto bowiem Jezus powołał Pawła na Apostoła, co więcej: Apostoła Narodów, który swoją działalnością misyjną rozprzestrzeniał wieść o zbawieniu po całym ówczesnym świecie, a swoją działalnością pisarską kształtował wiarę członków tej młodej Wspólnoty. Dlatego wydarzenie spod Damaszku ma tak ogromne znaczenie. A że dokonało się w ono w taki, a nie inny sposób?
No cóż! Widzimy, że Jezus sam zawsze znajduje sposób dotarcia do człowieka, sposób powołania go do nowych zadań, sposób przekazania mu swojej woli. I tak jednych Jezus podnosił – z choroby, z niemocy; innych wzywał, aby poszli za Nim, zostawiając wszystko, co do tej pory robili, a wreszcie zaistniała i taka sytuacja, że żeby dotrzeć do zamkniętego, twardego i zacietrzewionego serca – musiał człowieka z konia zrzucić i odebrać wzrok na kilka dni! Właśnie po to, aby ten duchowo mógł przejrzeć!
I to jest pierwsza refleksja, jaką tu sobie możemy poczynić, w kontekście dzisiejszego wydarzenia: nakaz misyjny, zapisany w dzisiejszej Ewangelii, Jezus kieruje do człowieka w różny sposób, w różnych sytuacjach życiowych – i w ogóle kieruje go do różnych, bardzo różnych ludzi. To znaczy – kieruje go do wszystkich w tym wymiarze ogólnym, a w sensie powołania do kapłaństwa, zakonu czy posługi misjonarskiej – kieruje go często do ludzi, którzy w żaden sposób się tego nie spodziewają i nie bardzo wiedzą, dlaczego to akurat oni zostali takim zaszczytnym wezwaniem obdarzeni.
A druga refleksja nasuwa nam się w kontekście słów, które Jezus skierował do Szawła: Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz? Na pytanie, kim jest Ten, kto się do niego zwraca, usłyszał jednoznaczną odpowiedź: Ja jestem Jezus Nazarejczyk, którego ty prześladujesz. A przecież Szaweł nie prześladował wprost Jezusa! On Go nawet osobiście nie spotkał. On prześladował – i to bardzo zaciekle – Kościół. A jednak okazało się, że w ten sposób samego Jezusa prześladował! Jezus sam do siebie odniósł to wszystko, czego Szaweł dokonywał w stosunku do Kościoła.
To taka chyba ważna refleksja i istotny sygnał, jaki można zadedykować tym, którzy ciągle jeszcze stoją na stanowisku, że „Bóg tak, a Kościół – nie”. I że oni mają swój osobisty kontakt z Bogiem,dlatego wcale nie potrzebują identyfikować się z Kościołem, który będzie im tu coś narzucał, czy coś nakazywał, albo czegoś zakazywał. Oto dzisiaj otrzymujemy bardzo jednoznaczne potwierdzenie – przez samego Jezusa – tej prawdy, że żyje On i działa w swoim Kościele i przez Kościół!
Niech zatem to wydarzenie, które dziś w liturgii wspominamy, skłoni nad do głębokiego zastanowienia się nad swoim życiowym powołaniem – jak je odczytuję, jak je realizuję – a także nad moją przynależnością do Kościoła, nad moim identyfikowaniem się z Kościołem, nad stopniem mojego zaangażowania się w życie Kościoła i stopniem zorientowania, co się w Kościele dzieje i jak ja przyczyniam się do jego dobra. Niech te refleksje towarzyszą nam przez dzień dzisiejszy – i przez całe życie. Życie w Kościele!
W tym duchu zastanówmy się:
- Czy w poszczególnych, także trudnych wydarzeniach, dziejących się w moim życiu, dostrzegam sygnały, które wysyła do mnie Jezus?
- Czy jestem gotowy skorygować swój pogląd na świat i na ludzi pod wpływem głębszej refleksji nad Ewangelią, czy moje zdanie jest na zawsze „nieomylne”?
- Czy dla mnie Kościół – to „my”, czy ciągle jeszcze „oni”?
Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!