Zapraszam na Rekolekcje!

Z

Witam bardzo serdecznie! I od razu zgłaszam propozycję na trzy najbliższe dni. Otóż, w ciągu tych dni będę prowadził Rekolekcje wielkopostne w Parafii w Przesmykach, w diecezji siedleckiej. Potem, od poniedziałku do czwartku, poprowadzę Rekolekcje w Parafii w Międzylesiu. Polecam oba te wydarzenia Waszemu modlitewnemu wsparciu, natomiast pomyślałem sobie, że zaproszę Was na jedne, te pierwsze Rekolekcje, abyśmy je przeżyli wspólnie. Zapraszam zatem, abyście zechcieli wejść w rytm refleksji, która będzie podejmowana i – w miarę możliwości – zechcieli podjąć zadania, jakie zaproponuję uczestnikom tychże Rekolekcji w Parafii w Przesmykach. Potraktujcie to, proszę, jako propozycję, która będzie dodatkiem do zwyczajnie przeżytych Rekolekcji w Waszych parafiach, bo takie właściwe przeżywanie polega na osobistym udziale we Mszy Świętej, w naukach, w Spowiedzi… Nasze zaś spotkania na forum będą miały znaczenie pomocnicze, będą „dopowiedzeniem” do tych zwykłych Rekolekcji. Więcej jeszcze – już jutro.
A na dzisiaj zapraszam do refleksji nad postawą bogacza i żebraka…
                 Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek 2 tygodnia Wielkiego Postu,
do czytań:  Jr 17,5–10;  Łk 16,19–31
Już na wstępie rozważania przypowieści, zapisanej w dzisiejszej Ewangelii, należy jednoznacznie stwierdzić, że nie jest ona ani krytyką bogactwa, ani pochwałą ubóstwa.Bogacz nie dlatego przegrał całą tę sytuację, że był bogaty. Nie dlatego! A dlaczego? Dlatego, że – jak mówi dziś Bóg w Proroctwie Jeremiasza w pierwszym czytaniu: Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce. Jest on podobny do dzikiego krzaka na stepie.
I – analogicznie – żebrak nie dlatego został nagrodzony, że był żebrakiem, ale dlatego, że błogosławiony mąż, który pokłada nadzieję w Panu i Pan jest jego nadzieją! Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wodą, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi. Takie słowa też usłyszeliśmy dzisiaj w pierwszym czytaniu. A wszystko to, Kochani, wynika z działania Bożego, o którym Pan sam tak mówi: Ja, Pan, badam serce i doświadczam sumienie, bym mógł oddać każdemu według jego postępowania, według owoców jego uczynków. To tu właśnie leży całe sedno sprawy!
Nie to było grzechem bogacza, że miał dużo, ale to, żedo owego „dużo” przywiązał swe serce, że zatracił w tym swe serce. Zaślepiony swoim przepychem, ubrany w purpurę i bisior tak świetnie się bawił, że nie dostrzegał żebraka, leżącego u bramy swego wystawnego pałacu. Żebrakowi wystarczyłyby choćby odpadki ze stołu bogacza, ale ich nie otrzymywał. Ponadto, psy podchodziły do niego i lizały jego rany, co – jeśli się weźmie pod uwagę, że pies uchodził za zwierzę rytualnie nieczyste – dopełnia tylko obrazu nędzy tego człowieka.
I oto po śmierci role zostały odwrócone: żebrak stał się bardzo bogaty, a bogacz – rozpaczliwie biedny! Oto bowiem okazało się, że teraz on, tak na ziemi dostatnio żyjący potentat,teraz sam znalazł się za bramą Królestwa Niebieskiego! I to bez najmniejszej nadziei na zmianę tej sytuacji! A przecieżgdyby otworzył bramy swego pałacu dla żebraka, teraz i dla niego otworzyłyby się bramy Nieba. Niestety – stało się, jak się stało.
Słuchamy rozmowy bogacza z Abrahamem – oczywiście wiemy, że jest to metafora, którą Jezus zastosował dla potrzeb swego pouczenia – rozmowy, która uświadamia nam dwie bardzo ważne prawdy: tę mianowicie, że sytuacja, w jakiej się obecnie znalazł bogacz, jest już nieodwracalna, co symbolizuje owa ogromna przepaść, niemożliwa do przekroczenia, a także tę prawdę, że miał on szansę ułożenia sobie życia w mądry sposób, gdyby tylko słuchał pouczeń Mojżesza i Proroków, podobnie jak teraz mogą to jeszcze uczynić jego bracia. Oni jeszcze mogą, on – nie!
Mają jednak słuchać owego – jeśli tak można nazwać –„zwyczajnego” nauczania Bożego, zapisanego w swych sercach i wykładanego w świątyniach, a nie czekać na jakieś nadzwyczajne znaki, jeżeli bowiem ktoś na tej zwyczajnej drodze nie odnajdzie Boga i nie otworzy się na Niego, tochoćby dokonywały się rzeczy cudowne w jego życiu, nie uwierzy!
Wiara nie opiera się na cudownych i nadzwyczajnych zjawiskach, jakichś cudach, ale na słuchaniu Boga i postępowaniu według Jego wskazań każdego dnia. Cuda mogą spełniać tylko rolę dodatkową, pomocniczą. Dlatego ten zwycięży, ten osiągnie szczęście, kto pokłada ufność w Panu, a nie w sobie samym, w swoich bogactwach, czy w drugim człowieku. Jeżeli bowiem ktoś w tych właśnie wartościach ulokuje swoje serce, to – używając słów Abrahama z dzisiejszej przypowieści – choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzy!
W tym kontekście zastanówmy się:
  • Do czego – kogo – tak naprawdę przywiązane jest moje sercem i z czym – kim – wiążę swe największe nadzieje?
  • Czy doceniam rolę systematycznie spełnianych „zwyczajnych” praktyk religijnych?
  • Czy w każdej chwili życia mam świadomość, że kiedyś zostanę osądzony ze swoich słów i czynów?
Błogosławiony mąż, który pokłada nadzieję w Panu i Pan jest jego nadzieją!

1 komentarz

  • Jedna myśl która mnie nachodzi to ta, że Bóg świetnie wszystko zaplanował. Jeszcze nikt z ludzi którzy żyli nie wynalazł sposobu by chociaż jeden grosz ze swojego majątku zabrać na tamten świat. Miliony na kontach, lokatach, funduszach i to wszystko zostawimy tu na ziemi. A tam w górze rozliczeni będziemy nie z tego ile zebraliśmy ale jak to wykorzystaliśmy.

    Dla wszystkich ubogich, posiadających problemy finansowe, bezrobotnych niech będzie to myśl dająca nadzieję. Bo Jezus wzruszył się nie na widok bogacza wrzucającego do skarbony z tego co mu zbywa lecz widząc ubogą wdowę ofiarując wszystko co miała czyli patrząc po ludzku niewiele lecz z Bożej perspektywy najwięcej ze wszystkich.

    Szczęść Boże !

    ~Grzegorz, 2011-03-24 19:49

    Bardzo dziękuję za tę wypowiedź. Ja też myślę, że to wspaniale, iż Boża ekonomia jest taka inna od tej naszej, ludzkiej… To rzeczywiście napawa nadzieją! Szczęść Boże!

    ~Ks. Jacek, 2011-04-05 16:14

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.