Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Dzisiaj przeżywamy Poniedziałek w Oktawie Wielkanocy. W tradycji polskiej jest to drugi dzień Świąt. Zechciejmy go nie spłycać do tak zwanego „lanego” poniedziałku, nie uprzykrzajmy życia innym niespodziewanym polaniem kogoś wodą, pamiętajmy natomiast o Mszy Świętej, a pełne radości i miłości spotkanie rodziny niech dopełni radości religijnej.
Wszystkim zaś wracającym do domu życzę szczęśliwej podróży, prosząc o ostrożność, zdrowy rozsądek i o to, aby nikt z Was nie zasiadał za kierownicą po spożyciu choćby najmniejszej ilości alkoholu. Proszę też pozostałych członków rodziny, aby nie pozwalali kierowcy pić, albo żeby ktoś w pełni trzeźwy zastąpił go za kierownicą, kiedy kierowca „nie da rady” przy stole pokonać chęci wypicia „jednego głębszego”.
A czytając poniższe rozważanie, spróbujmy dokonać pewnego podsumowania zakończonego wczoraj wieczorem Świętego Triduum Paschalnego!
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Poniedziałek w Oktawie Wielkanocy
do czytań: Dz 2,14.22–32; Mt 28,8–15
W ciągu ostatniego roku ciągle słyszeliśmy – przy różnych okazjach wypowiadane – określenie: „kłamstwo smoleńskie”, na określenie przeróżnych machinacji, towarzyszących wyjaśnianiu przyczyn tej strasznej katastrofy. W tym kontekście nieraz słyszeliśmy również określenie:„kłamstwo katyńskie”, oznaczające celowe zakłamywanie historii w zakresie zarówno sprawstwa owej okrutnej zbrodni, jak i jej okoliczności. I jeszcze wiele innych tego typupublicznych „kłamstw” moglibyśmy przytoczyć, a w każdej takiej sytuacji mamy na myśli jakąś teorię, lansowaną przez czynniki oficjalne, a mającą na celu świadome zakłamywanie historii, ukrywanie prawdy i forsowanie na siłę „jedynie słusznej” racji.
I kiedy tak słuchamy dzisiejszej Ewangelii, to przekonujemy się, że już wtedy, w czasach Jezusa, podobne zjawiska miały miejsce. Oto bowiem dzisiaj arcykapłani, na wieść o pustym Grobie, szybko znajdują wyjście z kłopotliwej sytuacji. Bardzo znamiennie brzmią w ich ustach słowa, skierowane do strażników: Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdyśmy spali. A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu. Kochani, jak to nazwać? „Kłamstwo jerozolimskie”?
Ewangelista Mateusz, w podsumowaniu dzisiejszej Ewangelii, stwierdza: I tak rozniosła się ta pogłoska między Żydami i trwa aż do dnia dzisiejszego. Oczywiście – „dzisiejszego” dla Mateusza i jego współczesnych, ale my i dzisiaj możemy mówić, że prawda o Zmartwychwstaniu jest zakłamywana, gdyż każdy grzech jest zaprzeczeniem prawdy o Zmartwychwstaniu! Każdy bunt przeciwko Jezusowi, każdy akt niewiary, niedowierzania Jego mocy – jestcelowym zaprzeczaniem prawdy o Zmartwychwstaniu!
Bo Zmartwychwstanie – to wielkie zwycięstwo, to emanacja niezmierzonej mocy Bożej w Chrystusie! A przecież każdy grzech, każda nasza niewierność – to brak zaufania do Jezusa, to niedowierzanie w Jego moc i tym samym: złe świadectwo, dawane o Chrystusieprzed ludźmi!
Jakże bardzo różną postawę od tej, prezentowanej przez arcykapłanów, przyjmuje Święty Piotr, o czym słyszymy we fragmencie z Księgi Dziejów Apostolskich. Razem z pozostałymi Apostołami daje on bardzo odważne świadectwo o Zmartwychwstaniu Jezusa. Opowiadając najpierw o działalności publicznej swego Mistrza, mówi do Żydów bardzo jednoznacznie, że przybili Go oni rękami bezbożnych do krzyża i zabili. To bardzo śmiałe stwierdzenie, chociaż szacunek do prawdy domaga się, aby nazywać rzeczy po imieniu. Ale nad całą tą sytuacją Bóg odniósł zwycięstwo, wskrzeszając Jezusa.
A my wszyscy jesteśmy tego świadkami – kończy swą wypowiedź Piotr. I właśnie te słowa, Kochani, muszą każdą i każdego z nas mobilizować do zastanowienia się: czy – i jakim – świadkiem Zmartwychwstania jestem? Czy jestem odważnym świadkiem prawdy o Zmartwychwstaniu, czy tchórzliwym świadkiem kłamstwa? Czy moje życie potwierdza prawdę o Zmartwychwstaniu, czy jej zaprzecza?Czy ja uważam, że Jezus naprawdę zmartwychwstał i żyje, czy jednak gdzieś podświadomie myślę, że ktoś wykradł Jego ciało, a całą historię zmyślił, co w przeniesieniu na realia naszego życia i myślenia będzie oznaczało odpowiedź na pytanie, czy ja żyję według tej prawdy, czy też jest ona dla mnie tylko piękną baśnią, historią z zamierzchłej przeszłości, zupełnie nie pasującą do nowoczesnych przekazów medialnych?
Myślę, że pierwszym świadectwem tego, jak traktujemy te sprawy i ile dla nas znaczy Zmartwychwstanie, byłoprzeżycie Wielkiego Postu i całego Świętego Triduum Paschalnego: jeżeli wchodziliśmy w religijną atmosferę tego i tego czasu, to znaczy, że należycie ustawiamy w życiu hierarchię wartości i ważności. Jeżeli natomiast świętowanie zaczęliśmy od wczorajszej Rezurekcji, albo od obiadu z rodziną, a Msza Święta była tylko niekoniecznym dodatkiem, Spowiedź zaś była w pośpiechu, w ostatniej chwili, albo i w ogóle jej nie było – to znaczy, że wszystko przeżywamy zewnętrznie i tak naprawdę to nie bardzo wiemy, co w ogóle świętujemy. Ale na pewno nie jesteśmy świadkami Zmartwychwstania, a wręcz można powiedzieć, że jesteśmy antyświadkami, bo pokazujemy, iż w naszym życiu żadne zmartwychwstanie się nie dokonało, że dla nas Zmartwychwstanie Jezusa nie ma większego znaczenia, bo dla nas liczy się tylko wolne w pracy, spotkanie z rodziną, zastawiony stół i dobra zabawa.
Warto w dniu, który w naszej polskiej tradycji traktowany jest jako drugi dzień Świąt, ostatni wolny dzień od pracy, na swój sposób podsumować przeżycia tego czasu, gdyż od owoców tej refleksji zależeć będzie – na ile Zmartwychwstanie Chrystusa będzie się realizowało w naszych domach, w miejscu pracy i nauki, po prostu: w naszej codzienności.
W tym kontekście pomyślmy na spokojnie:
- Czy tegoroczny Wielki Post był czasem pracy nad sobą – w postaci realizacji konkretnego postanowienia?
- Czy uczestniczyłem w cały Świętym Triduum Paschalnym?
- Jaki nowy element dobra wprowadzę do mojego postępowania po tym Triduum Paschalnym?
Tego właśnie Jezusa wskrzesił Bóg, a my wszyscy jesteśmy tego świadkami!
Zupełnie przypadkiem trafiłam na księdza blog. (chociaż tak naprawdę uważam, że mają one miejsce tylko w gramatyce)..
Domyslam się, że postawione przez x pytania na końcu wpisu, są zapewne pytaniami retorycznymi..
Wstyd się przyznać, ale gdybym miała dać odpowiedź….pewnnie bym napisała '' trzy razy nie '' , a przynajmniej dwa razy na pewno…
Pozdrawiam księdza, i życzę dalszego owocnego pisania ..
~Gość, 2011-04-26 12:25
Choć z dużym opóźnieniem, ale odpisuję na piękne słówko. Dziękuję za życzliwość, a pytania, które stawiam na końcu każdego z rozważań, stawiam przede wszystkim sobie do refleksji i wyobrażam sobie, że mogą one stanowić dla mnie i wszystkich czytających – punkt wyjścia do bardzo osobistej, wewnętrznej refleksji… Ale na pewno nie do tego, aby martwić się, że się nie jest doskonałym! Do tego dążymy – z cierpliwością… Serdecznie pozdrawiam!
~Ks. Jacek, 2011-05-09 12:58