Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
1. Z ogromną radością informuję, że dzisiaj przylatuje z Syberii do Polski mój Brat, Ksiądz Marek. Wyjadę po Niego na lotnisko. Marek będzie w Polsce przez trzy tygodnie. Jego Osobę i Jego posługę – tam właśnie, na dalekiej Syberii – powierzam Waszym modlitwom!
2. Polecam Waszej uwadze wczorajszy wpis Roberta. Zajrzyjcie na stronę, którą tam przedstawia. Rzecz dotyczy Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Ja od siebie mogę dodać – jako absolwent tej Uczelni – że sposób realizacji sztandarowego hasła: „Deo et Patriae” – „Bogu i Ojczyźnie”, wymaga dziś głębokiej refleksji i odpowiednich decyzji czynników odpowiedzialnych. Sądząc bowiem po tym, komu przyznawane są doktoraty honoris causa i jak układają się wzajemne relacje na tej Uczelni, jak krzywdząco można potraktować człowieka – a sam mógłbym tu dużo powiedzieć – wydaje się, że ta Uczelnia, będąca niegdyś bastionem polskości, wolności i wartości chrześcijańskich, dzisiaj idzie jakąś inną drogą… Bardzo ciekaw jestem Waszych opinii.
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Czwartek 11 tygodnia zwykłego, rok I,
do czytań: 2 Kor 11,1–11; Mt 6,7–15
Obraz, jaki rysuje przed naszymi oczami Święty Paweł w pierwszym czytaniu, a więc obraz dziewicy, zaślubionej jednemu mężowi,nawiązuje do ówczesnego żydowskiego sposobu zawierania małżeństwa. Otóż, po zaślubinach panna młoda pozostawała jeszcze przez rok, albo i dłużej, w domu swoich rodziców. Małżeństwo dopełniane było dopiero wtedy, gdy po upływie tego czasu pan młody uroczyście wprowadzał żonę do swego domu.
Nawiązując do tego właśnie zwyczaju, Paweł stwierdza, że chrześcijanie, jego uczniowie, już są zaślubieni Chrystusowi, oczekują jednak, aż wprowadzi ich On do domu swego Ojca. Zadaniem Apostoła jest zatem chronić nieskazitelność chrześcijan, zanim to nastąpi.
I właśnie w tym kontekście trzeba nam widzieć przestrogę Pawła, dotyczącą – jak ich nazywa – „wielkich apostołów”, a więc fałszywych nauczycieli, którzy w tym czasie pojawili się w Koryncie. Nie chodzi tu o grono prawdziwych Apostołów, a więc Dwunastu, o których Paweł też niejednokrotnie pisze, ale w innym tonie. W tej dzisiejszej wypowiedzijednoznacznie pobrzmiewa ton ironiczny, co nawet wynika z całego kontekstu. W innym tłumaczeniu jeszcze wyraźniej to widać, kiedy wyrażenie „wielcy apostołowie” jest zastąpione określeniem:„nadzwyczajni apostołowie”.
A chodzi o ludzi, którzy jakkolwiek wykazywali się pewnymi nadzwyczajnymi umiejętnościami i czynili pewne znaki, to jednak głosili nauki różne od tych, które przedstawiał Paweł. I oto okazało się, że Koryntianie – niepomni tego wszystkiego, co Paweł dla nich czynił i jak się dla nich poświęcał – dali posłuch tym fałszywym nauczycielom! Dlatego też Apostoł czyni im wyrzuty, bardzo śmiało i jednoznacznie powołując się chociażby nawet na to, że swoją posługę wśród nich pełnił bezinteresownie! Właśnie ta bezinteresowność jest czytelnym znakiem czystych intencji Pawła, podczas gdy Koryntianie uważają ją za kolejny znak jego bezradności, słabości i niezdecydowania.
Zobaczmy, Kochani, jakże łatwo ludziom przejść od zdrowej i dobrej nauki do fałszywej. Jak łatwo przejść od prawdy – do pozorów! I za czasów Pawła tak było – i tak jest dzisiaj. A tymczasem – prawda jest jedna, i droga jest jedna, i Ewangelia jest jedna, i Chrystus jest jeden.
Dzisiaj w Ewangelii Chrystus wskazuje właśnie tę jedną drogę, ucząc swoich Apostołów – i tych, którzy kiedykolwiek będą Jego wyznawcami w Kościele – modlitwy i sztuki przebaczania. Słowa tej modlitwy są nam wszystkim bardzo dobrze znane, od dziecka je wypowiadamy. Stanowi onawzorzec wszelkich modlitw, jakie ludzie zanoszą do swego Boga.
Trzeba zatem, Kochani, abyśmy słuchając dzisiejszych czytań mszalnych raz jeszcze docenili rolę tradycyjnych wartości, które od dziecka kształtują w nas rodzice i duszpasterze – i abyśmy pomni ich nauk, nie poszukiwali cudownych, „nadzwyczajnych” sposobów rozwiązywania naszych problemów, albo też nie przykładali ucha do każdej nowinki i sensacji, ale dokładniej i uważniej wczytali się w przesłanie Pisma Świętego, z większym zainteresowaniem odnosili się do nauczania Ojca Świętego i Pasterzy Kościoła; abyśmy docenili znaczenie dobrze przeżytej Mszy Świętej, przyjmowania Komunii Świętej, systematycznej Spowiedzi i codziennej modlitwy.
Te sposoby – jakkolwiek przez wielu uważane za przestarzałe, nieatrakcyjne i nienowoczesne – w rzeczywistości są jedyną drogą, na której człowiek nawiąże prawdziwą, trwałą więź ze swoim Bogiem, a czas swego pielgrzymowania przez ziemię przeżyje godnie!
W tym duchu pomyślmy:
- Czy w pełni doceniam i realizuję tradycyjne sposoby kontaktowania się z Bogiem?
- Czy nie ma we mnie pokusy dojścia do Boga „na skróty”?
- Czy zawsze z największym skupieniem odmawiam Modlitwę Pańską?
Ojcze nasz, któryś jest w niebie: święć się imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj; i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. I nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zbaw ode złego.
"Jak łatwo przejść od prawdy – do pozorów!" – te słowa Księdza niech służą za mój komentarz w kwestii KUL-u. Niestety, ale ta znamienita w przeszłości uczelnia stała się za sprawą jej władz (jaki pan taki kram???) klasycznym przykładem wtopienia się w nurt "politycznej i społecznej poprawności", a retoryka tzw. "Kościoła otwartego" (swoją drogą to określenie powoduje u mnie uśmiech na twarzy – szkoda, że trochę ironiczny) stała się jej oficjalnym językiem. Nie tylko zresztą w sprawach politycznych czy społecznych coś dziwnego stało się z KUL-em, ale i w kwestiach moralności (sic) – jeżeli ja słyszę wykładowcę katolickiej uczelni odnoszącego się "pozytywnie" do spraw chemicznej antykoncepcji czy aborcji, to chyba coś jest nie tak ?
~Robert, 2011-06-16 08:23
Odnośnie stosunków jakie panują na KUL-u nie będę się wypowiadała, bo po prostu nic na ten temat nie wiem. Wiem na pewno, że dla mojej córki, która studiowała tam historię to była przyjazna uczelnia (skończyła ją 2 lata temu). Jak by nie było nie popieram takich posunięć władz uczelni, o których wyczytałam w apelu. Wiadomo, że Juszczenko uczynił bohaterem narodowym Ukrainy człowieka, którego idee były równe ideom nazistów. Mordy Polaków na Kresach Wschodnich dokonane przez UPA były militarnym zapleczem Banderowców, więc jak można popierać takiego bohatera i robić z niego męczennika skoro był zbrodniarzem. O zgrozo!
Pozdrawiam Urszula
~Urszula, 2011-06-16 20:31
Niestety, muszę zgodzić się z tymi opiniami. Sam właśnie tak myślę. Piszę "niestety", bo chciałbym mieć inne zdanie. W końcu, na tej Uczelni studiowałem, robiłem doktorat i prowadziłem zajęcia. Szkoda, że jest tak, jak jest…
~Ks. Jacek, 2011-06-18 10:18