Moc bowiem w słabości się doskonali…

M

Szczęść Boże!
       Stwierdzenie, zapisane w tytule, usłyszał w swoim czasie Święty Paweł. Stwierdzenie może szokujące i paradoksalne, ale Jezusowa strategia opiera się właśnie na takich zasadach. Dla Jezusa po prostu nie jest to niczym nadzwyczajnym. Trzeba nam zatem – bezgranicznie Jezusowi zaufać!
       Dobrego dnia życzę Wam, Kochani! I dziękuję za tak liczne odwiedziny na blogu. Zapraszam do wypowiadania się! A stałym moim Rozmówcom – serdecznie dziękuję i proszę o dalszą aktywność!
              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Sobota 11 tygodnia zwykłego, rok I,
do czytań:  2 Kor 12,1–10;  Mt 6,24–34
Przeciwnicy Pawła, którzy doszli do głosu w Koryncie, w czasie, gdy Apostoł prowadził tam swoją działalność i nauczał – otóż ciprzeciwnicy bardzo często powoływali się na swoje szczególne dary,jakie niby to mieli otrzymywać od Boga, w tym nawet – ekstatyczne wizje i uniesienia. W obliczu tego Paweł niektórym spośród wiernych Koryntumógł się wydawać kimś słabszym, kimś mniej przekonującym, aniżeli owi samozwańczy nauczyciele.
Dlatego też – sprowokowany niejako całą sytuacją – opowiada o swoim przeżyciu mistycznym, które miało miejsce mniej więcej dwa lata przed wyruszeniem w pierwszą podróż misyjną. Wtedy to został on – jak sam stwierdza – porwany aż do trzeciego nieba. A „trzecie niebo” – tomiejsce przebywania sprawiedliwych. Według niektórych bowiem poglądów, wygłaszanych w czasach Jezusa, niebo było podzielone na siedem pięter. Uważano, że siódme piętro jest tronem Bożym, a trzecie jest właśnie owym miejscem, w którym – w czasach mesjańskich – przebywać będą sprawiedliwi. I to właśnie tam w swoim widzeniu Paweł został przeniesiony.
Zauważmy jednak, Kochani, że mówi on o tym nader skromnie,wręcz nie znajdując słów adekwatnych do wyrażenia tego, co przeżył. Ponadto – co bardzo wyraźnie rzuca się w oczy – Paweł mówi w trzeciej osobie, a zatem nie stwierdza: „ja zostałem porwany aż do trzeciego nieba”, ale słyszymy, że „pewien człowiek został porwany”. Poprzez ten zabieg stylistyczny chce on podkreślić, że to wszystko, co się w jego życiu dokonało, nie było żadną jego zasługą, ale wynikało z łaski, udzielonej mu przez Chrystusa.
Zresztą, o tej łasce mówi potem jeszcze wyraźniej, kiedy cytuje słowa Jezusa: Wystarczy ci mojej łaski, moc bowiem w słabości się doskonali – słowa wypowiedziane wówczas, kiedy bardzo boleśnie odczuwał oddziaływanie szatana i jakiegoś tajemniczego ościenia dla ciała, o którym nic nie wiemy więcej, ale domyślamy się, że była to jakaś jego szczególnie odczuwalna własna słabość, albo jakieś z zewnątrz dotykające go cierpienie. W tym wszystkim wspiera go moc Chrystusa, któremu Paweł bezgranicznie ufa.
Do takiej zresztą postawy wzywa dzisiaj sam Chrystus w Ewangelii, zachęcając nas wszystkich, abyśmy zbytnio nie przejmowali się rzeczami materialnymi i sprawami doczesnymi, ale zabiegali nade wszystko o Boże królestwo i jego sprawiedliwość. W tym zaś, co dotyczy spraw codzienności, mamy zaufać Chrystusowi i pozwolić, aby On sam mógł zaspokajać nasze potrzeby.
Kochani, to jest bardzo ważne pouczenie i bardzo konkretna zachęta dla nas. Zobaczmy, Paweł tak jakby na marginesie swego nauczania, jakby przymuszony sytuacją, nieśmiało wspomina o nadzwyczajnym znaku, jaki otrzymał od Pana. Z Księgi Dziejów Apostolskich wiemy, że tych znaków i objawień samego Jezusa miał znacznie więcej. Paweł jednak zdaje się nie przywiązywać do tego szczególnej wagi, wręcz neutralizując siłę przekazu, dotyczącą objawień, szczerym przyznaniem się do swoich słabości.
W ten sposób jednak podkreśla moc działania Jezusa w swoim życiu, który bardziej, niż przez nadzwyczajne objawienia, mówi do nas przez zwyczajne sytuacje, ratując nas z naszych słabości i trudności,jakie niekiedy wydają się nas przytłaczać. W tym wszystkim jednak trzeba tak, jak właśnie Apostoł Paweł – zaufać Jezusowi i uwierzyć, że moc naprawdę w słabości się doskonali!
W tym duchu pomyślmy:
  • Czy zbyt łatwo nie ulegam pesymizmowi i nie rezygnuję z walki z moimi słabościami?
  • Czy pamiętam, że tam, gdzie kończą się moje siły i moje możliwości, zaczyna się moc Jezusa?
  • Czy nie za bardzo ufam sobie i swoim siłom w walce ze złem – czy zawsze wzywam pomocy Jezusa?
Starajcie się naprzód o Królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane.

1 komentarz

  • "W tym zaś, co dotyczy spraw codzienności, mamy zaufać Chrystusowi i pozwolić, aby On sam mógł zaspokajać nasze potrzeby. " – co oczywiście, jak już kiedyś Ksiądz podkreślał, nie oznacza bezczynności i czekanie na przysłowiową "Wolę Nieba". Wręcz przeciwnie, co widac zwłaszcza na przykładzie Pawła, w naszej aktywności Bóg ma o wiele więcej szansy aby nam pomóc ;). Ważne by się nie zatracic, nie zagubic właściwej hierarchii wartości :).
    Serdecznie pozdrawiam
    Robert

    ~Robert, 2011-06-18 17:00

    "…. i czekanie na przysłowiową "Wolę Nieba" " – zapomniałem dodac: czekanie z założonymi rękami, oczywiście :).

    ~rOBERT, 2011-06-18 17:03

    Dziękuję za to dopowiedzenie! Oczywiście, nie chodziło mi o bierność, ale o takie "aktywne zaufanie" wobec Boga. I o to, aby z Panem Bogiem nie próbować zamieniać się miejscami.

    ~Ks. Jacek, 2011-06-24 11:33

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.