Czym jest szkaplerz?

C

Szczęść Boże! 
         Dzisiaj przeżywamy – ujmując rzecz najkrócej – święto szkaplerza. Zapraszam do refleksji nad tym znakiem i praktyką jego noszenia. Może warto podjąć tę praktykę?
         Dziękuję za wczorajsze wpisy. Duża tam różnorodność zagadnień! I wielkie bogactwo pięknych myśli! Podpisuję się pod jedną z propozycji – modlitwy za dotkniętych doświadczeniem ostatnich nawałnic! 
          A tak w ogóle – choć już kiedyś o tym dyskutowaliśmy – ale aż samo się ciśnie na myśl: Czyż to nie są bardzo wyraźne znaki Boże? Jak to inaczej pojmować? I co Bóg chce nam przez to powiedzieć?… Bo nie wierzę, że to przypadek… I tylko zmiana klimatu…
         A co do wczorajszej wzmianki o Grunwaldzie, to chciałbym dodać, że do tego wydarzenia i tego miejsca mam szczególny sentyment. Od dziecka bowiem, w każde wakacje, jeździłem tam z Rodzicami, bowiem nieopodal mieszkała nasza rodzina. Być może z tego wzięło się moje szkolne zainteresowanie historią w ogóle, a historią średniowieczną – zwłaszcza. I naprawdę – zawsze byłem jako Polak dumny z Grunwaldu! Dlatego zgadzam się z Robertem, że powinniśmy bardziej doceniać i cieszyć się naszych dziejowych zwycięstw i sukcesów!
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel –
Matki Bożej Szkaplerznej,
do czytań:  Wj 12,37–42;  Mt 12,14–21
Przeżywane przez nas dzisiaj wspomnienie kieruje nasze serca ku Maryi, objawiającej się na górze Karmel, znanej już z tekstów Starego Testamentu – z historii proroka Eliasza, opisanej w Pierwszej i Drugiej Księdze Królewskiej. W XII wieku po Chrystusie, do Europy przybyli – prześladowani przez Turków – duchowi synowie Eliasza, prowadzący życie kontemplacyjne właśnie na Karmelu. Jednak w Europie również spotykali się z niechęcią. Na szczęście, Stolica Apostolska, doceniając wyrzeczenia i umartwienia, jakie podejmowali, ułatwiała im zakładanie nowych klasztorów.
Szczególnie szybko zakon rozwijał się w Anglii, do czego przyczynił się – między innymi – wielki czciciel Maryi, Święty Szymon Stock, szósty przełożony generalny zakonu karmelitów. Wielokrotnie błagał on Maryję o ratunek dla zakonu. W czasie jednej z modlitw w Cambridge, w nocy z 15 na 16 lipca 1251 roku, ujrzał Matkę Bożą w otoczeniu Aniołów. Podała mu Ona brązową szatę, wypowiadając jednocześnie słowa: „Przyjmij, synu, szkaplerz twego zakonu, jako znak mego braterstwa, przywilej dla ciebie i wszystkich karmelitów. Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego. Oto znak zbawienia, ratunek w niebezpieczeństwach, przymierze pokoju i wiecznego zobowiązania.”
Szymon z radością przyjął ten dar i nakazał rozpowszechnienie go w całym zakonie, a z czasem również w świecie. W XIV wieku Maryja objawiła się Papieżowi Janowi XXII, powierzając jego opiece – jak się wyraziła – „Jej zakon” karmelitański. Obiecała wówczas obfite łaski i zbawienie osobom należącym do zakonu i wiernie wypełniającym śluby. Obiecała również wszystkim, którzy będą nosić szkaplerz, że wybawi ich z czyśćca w pierwszą sobotę po ich śmierci.
Cały szereg Papieży wypowiedziało się pozytywnie o tej formie czci Najświętszej Maryi, obdarzając to nabożeństwo licznymi odpustami.Wydali oni około czterdziestu encyklik i innych pism urzędowych w tej sprawie, chociaż w żadnym z nich wprost i w całej pełni nie potwierdzili przywileju o dostąpieniu zbawienia w pierwszą sobotę po śmierci.Sygnalizują go tylko częściowo.
Nabożeństwo szkaplerza należało kiedyś do najpopularniejszych form czci Matki Bożej. Jeszcze dzisiaj spotyka się bardzo wiele obrazów Matki Bożej z Góry Karmel, czyli Matki Bożej Szkaplerznej, oraz poświęconych Jej ołtarzy i kościołów.
A czymże w ogóle jest ów szkaplerz, o którym dzisiaj tak wiele mówimy? Początkowo był on wierzchnią szatą, używaną przez dawnych mnichów w czasie codziennych zajęć, aby nie brudzić habitu. Spełniał więc rolę fartucha gospodarczego. Potem przez szkaplerz rozumianoszatę nałożoną na habit. Wszystkie dawne zakony noszą go po dzień dzisiejszy. Współcześnie szkaplerz oznacza strój, który jest zewnętrznym znakiem przynależności do bractwa, związanego z jakimś konkretnym zakonem.
Ponieważ noszenie szkaplerza takiego, jaki nosili przedstawiciele danego zakonu, było niewygodnie i mało praktyczne, dlatego z biegiem latzamieniono go na dwa małe kawałki płótna, zazwyczaj z odpowiednim wizerunkiem na nich. Na dwóch tasiemkach noszono go w ten sposób, żejedno płócienko było na plecach, a drugie – na piersi. Taką formę zachowały szkaplerze do dnia dzisiejszego. W roku 1910 Święty Papież Pius X zezwolił – ze względów praktycznych właśnie – na zastąpienie szkaplerza medalikiem szkaplerznym.
Szkaplerz nosili liczni władcy europejscy i niemal wszyscy królowie polscy – począwszy od Świętej Jadwigi i Władysława Jagiełły – a takżeliczni Święci, jak chociażby Jan Bosko, czy Maksymilian Maria Kolbe. Sama Matka Boża, kończąc swoje objawienia w Lourdes i Fatimie,ukazała się w szkaplerzu, wyrażając przy tym wolę, by wszyscy go nosili. W wieku dziesięciu lat przyjął szkaplerz karmelitański także Błogosławiony Jan Paweł II – i nosił go do śmierci.
Szkaplerz w obecnej formie jest bardzo praktyczny i wygodny do noszenia. W przypadku szkaplerza karmelitańskiego na jednym kawałku powinien być umieszczony wizerunek Matki Bożej Szkaplerznej, a na drugim – Najświętszego Serca Pana Jezusa. Jedna część powinna spoczywać na piersiach, a druga – na plecach. Musi on być poświęcony według specjalnego obrzędu.
Szkaplerz, będący znakiem Maryjnym, zobowiązuje do chrześcijańskiego życia, ze szczególnym ukierunkowaniem na uczczenie Najświętszej Maryi Panny, potwierdzanym codzienną modlitwą przez Jej wstawiennictwo.
A słuchając dzisiejszego Bożego Słowa, jesteśmy świadkamidefinitywnego wyzwolenia Izraelitów z niewoli egipskiej – wyjścia z kraju niewoli całego przebywającego tam Narodu Wybranego, wraz z dobytkiem. Z kolei Ewangelia przedstawia nam Jezusa, uzdrawiającego chorych, ale jednocześnie ukrywającego się przed faryzeuszami, czyhającymi na Niego tylko dlatego, że – jak mówił o Nim w swym Proroctwie Izajasz – jest On Sługą Bożym, w którym serce Boga ma upodobanie, który nie będzie się spierał ani krzyczał, i nikt nie usłyszy na ulicach Jego głosu. Trzciny zgniecionej nie złamie ani knota tlejącego nie dogasi, aż zwycięsko sąd przeprowadzi.
Kochani, Bóg naprawdę wyzwala nas z niewoli grzechu i zaprowadza w naszym sercu trwały pokój. Czyni to na różne sposoby, także poprzez świadectwo życia swoich Świętych, wśród których poczesne miejsce zajmuje Najświętsza Maryja Panna. Niech szkaplerz, opatrzony Jej imieniem, będzie dla noszących go i dla wszystkich wierzącychznakiem działania Boga, który swoją mocą otacza i ogarnia całego człowieka – wszystko, co kryje się w ludzkim sercu.
W tym duchu pomyślmy:
  • Czy nosząc szkaplerz – wypełniam płynące stąd zobowiązania; jeśli zaś nie noszę – czy nie powinienem zacząć?
  • Jak wygląda na co dzień moja pobożność Maryjna?
  • W czym tak konkretnie Maryja jest dla mnie wzorem?
W Jego imieniu narody nadzieję pokładać będą!

9 komentarzy

  • Maryja była służebnicą Pańską do końca….
    Wytrwała pod krzyżem …Świadectwo Matki Bożej '' Oto ja , służebnica Pańska… '' … do końca

    Życie Matki Bozej było na pozór takie powszednie, codzienne
    Malenki domek w Nazarecie, jeden osiołek w stajni, dwa gołębie w czasie ofiarowania… Ale tak naprawdę całe Jej życie było wielkie dlatego , że w najmniejszych rzeczach była zawsze wierna Bogu….

    Sama jestem Matką , moje życie też jest na pozór takie codzienne
    Male mieszkanko, itd… Ale nie mogę powiedzieć, ze moje życie jest wielkie, bo nie jestem w najmniejszych rzeczach wierna Bogu….

    Domownik – A

    ~Domownik – A, 2011-07-16 07:11

    Maryja była służebnicą Pańską do końca….
    Wytrwała pod krzyżem …Świadectwo Matki Bożej '' Oto ja , służebnica Pańska… '' … do końca

    Życie Matki Bozej było na pozór takie powszednie, codzienne
    Malenki domek w Nazarecie, jeden osiołek w stajni, dwa gołębie w czasie ofiarowania… Ale tak naprawdę całe Jej życie było wielkie dlatego , że w najmniejszych rzeczach była zawsze wierna Bogu….

    Sama jestem Matką , moje życie też jest na pozór takie codzienne
    Male mieszkanko, itd… Ale nie mogę powiedzieć, ze moje życie jest wielkie, bo nie jestem w najmniejszych rzeczach wierna Bogu….

    Domownik – A

    ~Domownik – A, 2011-07-16 07:11

  • '' Czyż to nie są bardzo wyraźne znaki Boże? Jak to …

    '' Czyż to nie są bardzo wyraźne znaki Boże? Jak to inaczej pojmować? I co Bóg chce nam przez to powiedzieć?… Bo nie wierzę, że to przypadek… I tylko zmiana klimatu.. ''

    Ponad naszą mądrością, rozsądkiem dzieją się wielkie sprawy Boże, często zupełnie nieprzewidzialne, niezrozumiałe dla zwykłego śmiertelnika.
    Jesli my, zwykli ludzie będziemy się w życiu kierować tylko rozsądkiem, nigdy nie wytłumaczymy istoty nieszczęść na ziemi, ani istoty cierpienia .. Powinniśmy zaufać mądrości Bożej
    Wiem, łatwo powiedzieć, trudniej wykonać, mam tego świadomość…

    Domownik – A.

  • Może jesteście dumni jeszcze z tego, że należymy do NATO i UE I popieramy rebeliantów walczących o wolność. Nie wiemy co się dzieje, bo nie poszukujemy prawdy. Zastanawiamy się co Bóg chce nam powiedzieć wpatrując się w niebo zamiast obejrzeć się do koła.

    "Wielki ucisk już się rozpoczął. Szatan i jego słudzy widząc że czas mu się już kończy rozpoczęli najohydniejszymi metodami torturowanie ludzi. Dochodzi do głosu straszna wściekłość szatana i jego sług. Dlatego orędzia Ostrzeżenie są tak pilne, tak naglące, tak wzywające do natychmiastowego nawrócenia. Wiem że niektórzy nie mogą tego zrozumieć. Bierze się to stąd że nie rozumie się w pełni jaki jest i kto rządzi tym światem. Ktoś powie- ale przecież u nas dobrobyt a na zachodzie raj, a w Ameryce kraina szczęśliwości. Odpowiadam w Libii też przed 18 marca było tak jak u nas czy na zachodzie dziś. Następnego dnia już było całkiem inaczej. Nie znacie dnia kiedy szatan uderzy z całą swoją wściekłością i na Europę czy Polskę. Ale to że uderzy to jest pewne."
    http://www.obamaslibya.com/

  • Przeniesiony ze starego adresu:

    Witam ponownie, goniąc peleton! Moi Drodzy, poruszę dziś krótko dwie sprawy. Pierwsza to burze, nawałnice, itp. Ostatnio rozmawiałem na ten temat z moją Żoną, pytając niejako o Jej opinię. Osobiście z jednej strony jest to być może związane ze zmianą klimatu, co można wyjaśnić przy pomocy nauki. Z drugiej zastanawiam się czy nie jest to znak dany nam od Boga. Znak, który ma na celu pokazać nam, że to On jest Stwórcą świata, On nim kieruje, prowadzi, powiedzieli byśmy zarządza. Może chce abysmy nawrócili się do Niego i Jemu zaufali. Nasuwa mi się pewna refleksja w związku ze stratami rolnymi (na wsi) jakie niosą burze, nawałnice. Czy to przypadkiem nie jest znak, że również mieszkańcy wsi, kiedys tak pobożni, religijni, nie powinni znów przyjść do Boga? Osobiście, znając wielu mieszkańców wsi, mam wrażenie, że po wejściu Polski do UE, wraz z polepszeniem ich sytuacji odeszli od Boga, odsunęli Go. Mamona, w tym wypadku dopłaty do rolnictwa ze środków unijnych, zawróciły niejednym w głowie. Stali się pyszni, zadufani w sobie. Nie uważam rzecz jasna, że dopłaty są czymś złym, niegodnym (o ile niejako rolnicy zasługują na nie), ale mam wrażenie, że mamona wyprzedziła dziś Boga i drugiego człowieka w sercach wielu ludzi.
    Proszę się nie gniewać, że piszę o wsi, o rolnikach. Mam do środowisk wiejskich wielki szacunek. Więcej to wieś kojarzyła mi się ze spokojem, rozwagą, pobożnością, itp. A dziś tego nie ma!? Wiem o tym z własnych obserwacji, wiem z rozmowy z księdzem pełniącym funckję proboszcza w jednej z wsi w gminie Leśna Podlaska. Co się dzieje, że obecnie w niedzielę, dzień święty, kolumny aut jadą ze wsi do miast na zakupy? Czy naprawdę rolnicy są tak zajęci w dni powszednie, że tylko niedziela im została? Pamiętam jak kilka lat temu przy klasztorze w Leśnej Podl., w niedzielę kwitł handel. Ludzie jak nakręceni wypadali z kościoła prosto pod kramiki z rożnymi towarami.
    W rozmowie z koleżanką pracującą w centrum handlowym przy jednej z parafii w Bialej Podl. dowiedziałem się, ze najbardziej wybredni, uparci klienci to Ci, którzy wychodzą z niedzielnych Mszy. Co jest, pytam? Mówi mi znajoma, że nie potrzebują w pracy zegarka, bo jak tłum wpada do centrum handlowego to wiadomo, że jest już po nabożeństwie. Co się dzieje?
    Mam nadzieję, że tą refleksją nie obraziłem nikogo, nie zraniłem żadnego z Was. Pozwoliłem sobie jedynie na własną opinię, nie używając jak zauważyliście żadnych nazw, nazwisk, itp.
    Co do drugiego tematu, to chcę podkreślić, że dla mnie osobiście (jako męża, faceta, głowy rodziny) wzorem jest nie tylko Maryja, ale również św. Józef jako Opiekun, Głowa Świętej Rodziny. Dobrze, że mamy taki wzór do naśladowania, że wiele jest komentarzy, słów wyjasnień, fragmentów oddająych obraz funkcjonowania Świętej Rodziny. Pozostaje nam wpatrzeć się w Nią i naśladować.
    Pozdrawiam!
    Dawid

    ~Dawid, 2011-07-18 11:36

  • Co więcej (a również mam mozliwośc od 15 lat obserwowac miejscowośc niegdyś słynącą z "pobożności" ludzi) dopada ludzi i tam "kościelny niebyt młodych". Ale nie tylko z powodu tego o czym pisze Dawid (dopłaty rolnicze), bo również z powodu zmiany stylu życia i wartości oraz….fizycznej nieobecności w kraju :/. Otóż wydaje mi się,że dopłaty rolnicze aż tak bardzo ludzi nie zmanierowały (z pewnością jednak nadmierna konsumpcja charakteryzuje ludzi biednych, którzy dośc raptownie zaczynają więcej zarabiac: "cecha nowobogackich" lub "skaza Mike'a Tysona'a" 😉 ), bo struktura naszego rolnictwa jest taka, iż ludzie w większości (zwłaszcza na wschodzie kraju) posiadają gospodarstwa dośc małe – porównując to z ogromnymi dopłatami dla rolników niemieckich czy francuskich, poprzez posiadane przez nich ogromne plantacje, nie jest to wcale jakieś super intratne. Prawda, że to i tak lepiej dla tych ludzi niż kiedy dopłat w ogóle nie było, bo poziom życia na wsi powoli się podnosi. Problem w rejonie, o którym piszę leży gdzie indziej: emigracja zarobkowa. Belgia i Holandia – to tam ludzie z tego regionu zarobkują, a tutaj te pieniądze pożytkują (co jest dla naszego kraju gospodarczo dobre i zmieniające wizerunek regionu, ale powoduje słusznie czy nie, protesty niektórych polityków w tamtych krajach). Niestety z perspektywy społecznej jest to o tyle szkodliwe, o ile prowadzi do rozbicia rodzin, jest nawet "syndrom siemiatycki" (moje określenie ) dotyczący dzieci wychowywanych bez jednego lub obojga rodziców :(.

  • W bardzo ciekawym kierunku poszła dyskusja. Od znaków Bożych, znaków w przyrodzie – po kondycję duchową i finansową rolników. Dziękuję za Wasze wypowiedzi. Cieszę się z powrotu Dawida do grona stałych Felietonistów. A ostatni wpis – nie jest podpisany. Nie wiem, komu dziękować. I nie bardzo zrozumiałem wpisu o tym, co się znajduje na Karmelu… Serdecznie pozdrawiam! Ks. Jacek

  • Ostatni wpis był mój :). Zapomniałem podpisac w tekście, a jest tutaj trochę inaczej z podpisami niż na poprzednim blogu :).
    Robert

  • Rzeczywiście, trzeba się trochę przyzwyczaić do funkcjonowania tego blogu. Ale chyba wszyscy radzimy sobie coraz lepiej! Dziękuję za wpisy! Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.