Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Witam w nowym miejscu! I od razu proszę o wyrozumiałość i cierpliwość, gdyby się okazało, że czegoś nie można znaleźć, bo albo nie jest przeniesione ze starego miejsca, albo jest w innym miejscu. Powoli będziemy dochodzić do ładu. Tak jest zawsze po przeprowadzce do nowego domu – nie od razu da się wszystko znaleźć, bo nie wiadomo, gdzie teraz jest. W poprzednim miejscu było wiadomo, a w nowym – trzeba poszukać, oswoić się z tym nowym miejscem. Zgłaszajcie swoje uwagi i spostrzeżenia, dotyczące całej tej przeprowadzki!
A ja na niedzielę udzielam kapłańskiego błogosławieństwa: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
A ja na niedzielę udzielam kapłańskiego błogosławieństwa: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
16 Niedziela Zwykła, A,
do czytań: Mdr 12,13.16–19; Rz 8,26–27; Mt 13,24–43
Chwast, o którym mowa w dzisiejszej Ewangelii, to – według opinii specjalistów – gatunek trawy, zwanej życicą roczną. Wschodzi ona równocześnie z pszenicą i jest do niej tak podobna, że aż do wykoszenia zboża trudno ją rozróżnić. Do tego jeszcze, pszenica i życica mają splątane korzenie, dlatego przy wyrywaniu chwastu łatwo było zniszczyć zboże. Stąd też rozdzielenia można było dokonać dopiero w czasie żniwa.
Z kolei ziarnko gorczycy, pojawiające się w Jezusowej przypowieści, to z pewnością ziarnko gorczycy czarnej, które uchodzi na Wschodzie za najmniejsze ze wszystkich nasion. Nie przekracza jednego milimetra. Wyrasta jednak z niego krzew ponad czterometrowy, większy od wszystkich innych jarzyn, a nawet niektórych drzew. Ptaki siadają w jego gałęziach, zwłaszcza w porze owocowania.
Natomiast jako zaczynu używano w Izraelu małego kawałka suchego ciasta, przypominającego zasuszone ziarno. W wielkiej masie ciasta taki drobiazg pozostawał ukryty, jednak całe ciasto zakwaszał.
Wszystkie zatem porównania, użyte dzisiaj przez Jezusa, są – jak widać – wzięte z życia i z normalnych życiowych sytuacji. Mają one jednak za cel zobrazowanie rzeczywistości pozaziemskiej – rzeczywistości Królestwa Niebieskiego. Przypowieść o chwaście z jednej strony ma unaocznić pokrętne i podstępne działanie szatana, z drugiej – ma wyrazić pochwałę Bożej sprawiedliwości, która nigdy nikogo nie niszczy, ale mądrze działa w czasie do tego najbardziej właściwym.
Oto bowiem – rzekomo w oparciu o nauczanie Proroków – utrwaliło się w czasach Jezusa przekonanie, że kiedy Mesjasz przyjdzie, natychmiast oczyści świat ze zła. Próbowano nawet utworzyć społeczności złożone z ludzi idealnych! Takie właśnie założenie przyjęło stronnictwo faryzeuszów, a w postaci skrajnej – wspólnota esseńczyków nad Morzem Martwym. Także uczniowie Jezusa miewali tego typu aspiracje. Otóż, niektórzy z nich byli zaniepokojeni, że są w otoczeniu Jezusa osoby niedoskonałe, a nawet – złe!
Dlatego Jezus jasno i konkretnie stwierdza, że Królestwo Boże będzie miało dwie – nazwijmy to – fazy: tę doczesną i tę eschatyczną. I dopiero ta druga faza – pozaziemska, niebieska – faktycznie wolna będzie od najmniejszych choćby przejawów zła. Do czasu jednak jej nastania – a więc tu, na ziemi – Wspólnota Kościoła nie będzie wolna od różnego rodzaju nieprawości, gdyż tworzyć ją będą ludzie grzeszni.
Oto bowiem, Królestwo Boże będzie się rozwijało – tu na ziemi – stopniowo. Z maleńkiej Grupki ukrywających się Uczniów, rozrośnie się do wielkiej Wspólnoty, rozprzestrzenionej po całym świecie, a do tego – Wspólnoty, która odegra w historii ludzkości bardzo znaczącą rolę, wywierając poważny wpływ na bieg wydarzeń w świecie. Tę prawdę uświadamia bardzo jasno przypowieść o ziarnku gorczycy.
Przypowieść zaś o zaczynie poucza nas, że nie tylko w tym wymiarze zewnętrznym, ogólnoludzkim, historycznym Kościół odegra znaczącą rolę. Rozwijające się tu, na ziemi, Królestwo Boże będzie miało moc wewnętrznej przemiany ludzkich serc, będzie miało moc uszlachetniania tychże serc, moc czynienia ich coraz bardziej wartościowymi. Wszystko to jednak będzie dokonywało się stopniowo, systematycznie, cierpliwie…
Na tym właśnie polega działanie Boga w stosunku do człowieka. Pięknie mówi o tym Księga Mądrości, której fragment został dziś proklamowany w pierwszym czytaniu. Słyszymy bowiem takie słowa: Panie, nie ma oprócz Ciebie boga, co ma pieczę nad wszystkim, abyś miał dowodzić, że nie sądzisz niesprawiedliwie. Podstawą Twojej sprawiedliwości jest Twoja potęga, wszechwładza Twa sprawia, że wszystko oszczędzasz. […] Potęgą władasz, a sądzisz łagodnie i rządzisz nami z wielką oględnością, bo do Ciebie należy moc, gdy zechcesz. Tak postępując nauczyłeś swój lud, że sprawiedliwy powinien być dobrym dla ludzi. I wlałeś swoim synom wielką nadzieję, że po występkach dasz nawrócenie.
Kochani, czy powyższe słowa nie są zapowiedzią tego, o czym Jezus mówi w Ewangelii, że w dniu sądu wymierzy pełną sprawiedliwość, natomiast jeszcze na pewien czas pozostawi nawet tych niesprawiedliwych, aby dać im szansę nawrócenia? Przecież Bogu nie zależy na tym, żeby osądzić i ukarać, ale żeby wszystkich zbawić. Dlatego do pewnego czasu nie tyle może nawet toleruje zło, co je dopuszcza, dając człowiekowi szansę zawrócenia z drogi błędnej, a wejścia na drogę zbawienia.
A w tym nawet ludzka słabość nie jest przeszkodą. Paweł Apostoł – jak słyszymy w drugim czytaniu – poucza Rzymian, ale i nas wszystkich, że Duch Święty przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami.
A zatem, Kochani, jakaś bardzo znacząca pomoc – w modlitwie, ale nie tylko w modlitwie, działanie bowiem Ducha Świętego w nas jest wielorakie, dlatego to w Nim właśnie powinniśmy pokładać nadzieję i na Niego najbardziej liczyć, gdy idzie o rozwój Królestwa Bożego w naszych i innych sercach.
Dzisiaj bowiem w umysłach wielu wierzących pojawiają się obawy o losy Kościoła, o rozwój wiary, o poszanowanie podstawowych ludzkich i chrześcijańskich wartości. Oto bowiem na naszych oczach dokonuje się – już chyba na wszystkich możliwych obszarach – całkowita negacja nauki Chrystusa i Kościoła. To, co się dzieje w dziedzinie seksualnej, przybiera postać jakiejś totalnej promocji zupełnego wynaturzenia!
Seksualni dewianci domagają się dla siebie nadzwyczajnych przywilejów. Czystość przedmałżeńska staje się reliktem przeszłości. Życie w związkach niesakramentalnych to dziś prawie norma. Mordowanie dzieci nienarodzonych określa się mianem nowoczesności i europejskości! Mordowanie starszych i nieuleczalnie chorych – to podobno wyraz wyższego standardu życia we współczesnym świecie. Przeróżne kombinacje na organizmie człowieka, mające na celu rzekomo jego leczenie i uczynienie jego życia bardziej komfortowym, w rzeczywistości oznaczają wkroczenie brutalne i „z buciorami” w sferę zarezerwowaną Bogu!
I właściwie we wszystkich innych obszarach łamane jest Prawo Dekalogu, a żeby się o tym przekonać, wystarczy przyjrzeć się wszechwładnej korupcji, medialnym kłamstwom i manipulacjom, w dodatku jeszcze tyle wojen i konfliktów, tyle nienawiści pomiędzy ludźmi, i wreszcie – na szczęście nie u nas, ale na Zachodzie – puste kościoły, które trzeba zamykać, albo sprzedawać… Jeśli dodać do tego wszystkiego pojawiające się tu i ówdzie komunikaty o takich czy innych nadużyciach księży, czy osób blisko związanych z instytucją Kościoła, no to już tylko pozostaje właściwie załamać ręce, siąść i płakać! I pytać Jezusa, czy naprawdę nie chce – a jeżeli nie chce, to dlaczego – wyrwać tego chwastu, którego tak dużo jest na polu, że już nawet pszenicy nie widać?
A Jezus na to odpowie nam tak, jak w Ewangelii, że postępując nazbyt radykalnie, a do tego może jeszcze emocjonalnie – z całą pewnością nie osiągnie się niczego dobrego, a jedynie razem z chwastem zniszczy się i pszenicę. Jeżeli bowiem ktoś ma na tyle nieostry wzrok, że widzi tylko same chwasty, a pomiędzy nimi w ogóle nie dostrzega zboża, to lepiej niech się nie bierze za wyrywanie chwastów, bo wyrwie wszystko! A przekładając to na naszą sytuację: jeżeli ktoś w ogóle nie dostrzega działania Bożego i dobra wokół siebie, a widzi tylko samo zło u ludzi, to znak, że musi mocno przetrzeć oczy i wzrok wyostrzyć, a serce swoje uwrażliwić, aby jednak dostrzegać przejawy dobra, którego naprawdę jest tak wiele!
Bo przecież są święte rodziny i zdrowe małżeństwa – także w naszej Parafii jest ich naprawdę wiele! Są ludzie życzliwi i spieszący z pomocą! Tak wielu młodych radykalnie żyje Ewangelią – indywidualnie lub tworząc prężne wspólnoty; tak wielu narzeczonych – naprawdę wielu! – w czystości przygotowuje się do małżeństwa; tak wielu urzędników ani jednej złotówki jeszcze „na boku” nie wzięło, tylu ludzi odważnie staje w obronie prawdy! I tylu księży naprawdę daje dobre świadectwo swoją postawą i pracą, a Kościół – pomimo tylu zawirowań – jednak się nie rozpadł, wydaje się natomiast, że widać przejawy rozwoju i promyki nadziei!
Nie ulegajmy zatem, Kochani, rezygnacji czy zniechęceniu, nie pielęgnujmy w sobie takiego przekonania, że jesteśmy na pozycji straconej, że Kościół to już właściwie jedno wielkie muzeum, a wartości przezeń głoszone – to jak zapisy na pergaminowych kartach woluminów, zalegających zakurzone półki. Nie, to nie prawda!
Owszem, jest zło – i jest go dużo! I jest agresywne, i jest widoczne, i bardzo jest hałaśliwe, i jest dzisiaj modne i okrzyczane! Tak – to prawda! Ale to nie cała prawda! Bo jest też i dobro! Może bardziej delikatne, bardziej subtelne, bardziej widoczne wewnątrz, aniżeli błyszczące na zewnątrz, ale jednak jest! Nie zapominajmy, że jego wzrost – tak jak wzrost Królestwa Bożego – zaczyna się od maleńkiego ziarenka, z niewielkiego zakwasu, a tak wielkie rozmiary osiąga! A przecież dobro jest jednym ze znaków, z przejawów panowania tegoż Królestwa.
Trzeba tylko – zamiast biadolić, załamywać ręce, narzekać na to, ile to złego się dzieje wokół nas i w ogóle wszędzie – zakasać rękawy, wziąć się do solidnej pracy i nie zważając na to, „co tam” i „jak tam” inni postępują, samemu na swoim odcinku codziennie dbać o to, aby to Boże Królestwo – w moim własnym sercu – spokojnie, ale wyraźnie się rozwijało. Jeżeli w moim życiu i w mojej postawie ten wzrost Królestwa będzie konkretnie widoczny, to mogę być z całą pewnością spokojny o losy Kościoła i rozwój wiary w świecie!
W tym duchu pomyślmy:
- Jaka jest moja propozycja reakcji na zło, którego tak wiele jest wokół mnie?
- Czy zbytnim narzekaniem i biadoleniem nie gaszę ducha w sobie i innych?
- Po czym konkretnie w mojej postawie widać wzrost Bożego Królestwa?
Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swojej roli…
Witam w nowym domu :)!
Dziękuję za trafne, klarowne słowa w dzisiejszej homilii. Ma Ksiądz rację, że zło jest – i to bardzo agresywne w działaniu – ale przecież jest i wiele, wiele dobra, które to KONIECZNIE trzeba umiec dostrzec. Co więcej: należy je nie tylko dostrzegac, ale i "uprawiac" i "pielegnowac" (nawiązując do rolniczej terminologii ;)).
Pozdrawiam serdecznie
Robert
Tak, to zadanie dla nas wszystkich – przyjaciół Jezusa i Jego uczniów. Przecież On sam jest Nauczycielem Dobrym, więc promocja dobra jest naszym zadaniem!
Ks. Jacek