Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Zapraszam dzisiaj do refleksji nad świętością Marii Magdaleny! Niech jej postawa będzie dla nas wskazaniem, jak budować duchową więź z Panem. I to wszystko, co dzieje się w naszym życiu – przeżywać w głębi swego serca.
Właśnie w tym duchu zechciejmy, Kochani, raz jeszcze spojrzeć na dramat Zamachu Smoleńskiego. Wczoraj przez kilka godzin słuchałem w Radiu „Maryja” spotkania z Panem Posłem Antonim Macierewiczem w ramach „Rozmów niedokończonych”. Tematem spotkania była „Biała Księga”, wydana przez Parlamentarny Zespół do spraw zbadania Katastrofy. Goszczący w studiu Poseł Macierewicz dokonał swoistego podsumowania tego wszystkiego, co już wiadomo na temat tego niesamowitego Wydarzenia. I jakkolwiek większość z przedstawionych tam stwierdzeń od jakiegoś czasu już jest znana – oczywiście ze źródeł niezależnych, prawdziwie polskich, a nie z oficjalnych, zmanipulowanych mediów – to jednak usłyszenie tego raz jeszcze powoduje poczucie strasznej, bezsilnej wściekłości!
Bo tu nie chodzi już nawet o jakieś przypadkowe uchybienia, wynikające z jakiegoś zaniedbania – co i tak byłoby skandalem w obliczu tego, co się stało – ale jest to celowe, metodyczne, zaplanowane przekłamywanie faktów, ukrywanie prawdy i robienie z ludzi idiotów! Przepraszam za ostry ton, ale już nie mogę znieść słodkich, wygładzonych słówek w oficjalnych mediach, podczas gdy prawda jest tak widoczna gołymi oczami i tak straszna jednocześnie! Problem jednak tkwi nie w tym, Kochani, że kłamcy kłamią. To znaczy – to jest problem, ale oni nic innego nie potrafią! Zwłaszcza, kiedy w całej sprawie mają nieczyste sumienie i muszą prawdę ukrywać.
Problem jest w tym, że tacy ludzie są u sterów państwa, wybrani do tego w demokratycznych wyborach! Co więcej – nawet podchodząc z właściwym dystansem do przeróżnych sondaży robionych „na życzenie” – widać jeszcze całą rzeszę ludzi z przekonaniem popierających taki styl sprawowania władzy i traktowania Narodu! Nieraz zastanawiam się, jakim jeszcze cynizmem, jaką arogancją i bezczelnością ma się popisać obecna Władza, aby Polacy przejrzeli na oczy?! Bo mi się wydaje, że już wszystkie granice zostały po wielekroć przekroczone. Ale chyba jeszcze nie, skoro do tylu umysłów jeszcze nie dotarło, co się w Polsce dzieje!
I nie jest tu żadnym tłumaczeniem nagonka medialna i jednoznaczny przekaz, płynący z oficjalnych stacji telewizyjnych, radiowych, czy gazet. Nie jest to żadnym wytłumaczeniem, bo skoro żyjemy w atmosferze wolności, to każdy sam odpowiada za to, co czyta, a czego nie czyta. I w co wierzy, a w co nie wierzy. Człowiek wolny i rozumny nie da sobą manipulować i nie uwierzy we wszystko, co mu w telewizji powiedzą, zważywszy, że dzisiaj mówi się jedno, a jutro powie się coś zupełnie przeciwnego temu, co mówiło się wczoraj. I wszystko jest w porządku! No przecież ordynarny sposób, w jaki próbuje się nas oszukiwać, musi budzić jakąś refleksję, że coś tu jest nie tak! Jak można tak bezkrytycznie wierzyć w te nie trzymające się „kupy” i logiki bzdury?! Przecież to urąga już nawet nie tylko narodowej, ale wręcz ludzkiej godności!
Ale może tak jest łatwiej? Po co sobie komplikować życie? Dlatego powtarza się bezwiednie opinie, że Radio „Maryja” to dla „moherów”, a Macierewicz to oszołom i półgłówek. A wystarczy tylko posłuchać tego Radia, a także – posłuchać Pana Macierewicza, aby przekonać się, że mówi bardzo logicznie i spokojnie, jakkolwiek rzeczywiście mówi w sposób jednoznaczny i twardy. Ale jaśnie oświecona Jedynie Słuszna Partia i jej tuba – Jedynie Słuszna Gazeta – jak i wszystkie usłużne media, zawsze szczycące się swoją racjonalnością i nowoczesnością, w tym przypadku jakoś nie podejmują merytorycznej dyskusji na argumenty, tylko uderzają w samego Posła, odsądzając Go od czci i wiary, podobnie też ośmieszając Radio „Maryja” i Telewizję „Trwam”. Dlaczego – jeżeli naprawdę nie mają nic do ukrycia – nie podejmują merytorycznej dyskusji, tylko uderzają w człowieka, który logicznie i spokojnie stawia pytania? Dlaczego? A może dlatego, że się jest w pełni odpowiedzialny za ten zamach i ma się świadomość dokonanego morderstwa?
Zaznaczam, że też tylko pytam! Ale nie widzę powodu, dla którego raport Millera tak długo nie jest publikowany. Oczywiście, podobnie jak Poseł Macierewicz, nie wiążę żadnych nadziei z tym raportem, bo na pewno ma on odpowiadać z góry założonym tezom. Ale cały proces jego tworzenia i publikacji to jest kolejny policzek dla każdego myślącego Polaka. Nawet na ostatnim etapie, kiedy – nie wiedzieć czemu – mamy czekać na jego tłumaczenie na język rosyjski i angielski. Może musimy, Kochani, przypomnieć naszym Rządzącym, że jesteśmy Polakami i żyjemy w Polsce? Bo oni wyraźnie o tym zapomnieli, prześcigając się wręcz w haniebnym dobrowolnym podporządkowywaniu się Rosji! A przecież, kiedy niejaka Anodina ogłaszała swój uwłaczający nam i poniżający nas, krzywdzący nas i porażający bezczelnością tak zwany „raport”, jakoś nie przejmowała się tłumaczeniem na język polski! Nie! W swoim własnym języku poniżała nas i spotwarzała! A my czekamy na tłumaczenie… Brak już sił i słów!
I jak my, Kochani, jako Naród możemy spojrzeć w oczy Janowi Pawłowi II? Czy On nas tego uczył? Nie, my nie zasługujemy na tego Papieża! Dobrowolnie trwonimy Jego Dziedzictwo! I dochodzi do tego, że to Premier Węgier musi nam przypominać, że przecież jesteśmy Narodem Papieża! Tak wielkiego Papieża! Potrzeba głosu Premiera Węgier – ale też i jego przykładu, bo on poradził sobie ze zrobieniem porządku w swoim kraju. I oto wielka narodowa pielgrzymka Węgier przybyła niedawno na Jasną Górę – na zakończenie swojej prezydencji w Unii Europejskiej. A my?
Kochani, czy nam nie wstyd?! Mając tak wielkie bogactwo dziejowych doświadczeń tracenia i odzyskiwania wolności, mając tak wielkie bogactwo nauczania Papieża, naszego Rodaka – pozwalamy, żeby tacy ludzie stali u steru narodowego i traktowali nas, ludzi myślących i wolnych, jak stado baranów, których można wodzić za nos, jak się chce i dokąd się chce! Czy naprawdę możemy się na to godzić i pozwalać na to w przyszłości? KOCHANI, PRZEBUDŹMY SIĘ!!!
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wspomnienie Św. Marii Magdaleny,
do czytań z t. VI Lekcjonarza: 2 Kor 5,14–17; J 20,1.11–18
Patronka dnia dzisiejszego, Maria, pochodziła – według biblijnej relacji – z miejscowości Magdalia, znajdującej się nad Jeziorem Galilejskim, niedaleko Tyberiady. Z Ewangelii wiemy, że w swoim czasie w życiu Marii miało miejsce bardzo znaczące wydarzenie: Jezus wyrzucił z niej siedem złych duchów. Odtąd włącza się ona do grona Jego słuchaczy i wraz z innymi niewiastami troszczy się o wędrujących z Nim ludzi.
Po raz drugi Ewangeliści wspominają o niej, gdy wyliczają ją wśród osób obecnych przy ukrzyżowaniu i śmierci Jezusa, a następnie – przy zdjęciu Ciała Zbawiciela z krzyża i pogrzebaniu. Nasza Święta była jedną z trzech niewiast, które potem udały się do grobu, aby namaścić Ciało Ukrzyżowanego, ale grób znalazły pusty! Kiedy zatem Maria Magdalena ujrzała, że kamień od grobu był odsunięty, wówczas przerażona, że Żydzi zbezcześcili Ciało Zbawiciela, przenosząc je w niewiadome miejsce – pobiegła do Apostołów i powiadomiła ich o wszystkim.
Potem sama ponownie wróciła do Grobu, a tam – niespodziewanie – Zmartwychwstały ukazał jej, jednak ona nie rozpoznała swego Mistrza, biorąc Go za ogrodnika. O tym usłyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii. Po tym spotkaniu Maria Magdalena – jako pierwsza – przekazała Apostołom wieść o Zmartwychwstaniu Chrystusa.
Święty Papież Grzegorz I Wielki utożsamiał Marię Magdalenę z jawnogrzesznicą, o której pisze Łukasz Ewangelista, jak też z Marią, siostrą Łazarza, o której z kolei pisze Święty Jan, iż – podobnie, jak jawnogrzesznica u Świętego Łukasza – obmyła nogi Pana Jezusa wonnymi olejkami. Współcześni bibliści jednak, idąc za pierwotną tradycją i za ojcami Kościoła na Wschodzie, uważają, że imię Maria miały trzy niewiasty, nie mające ze sobą bliższego związku. Dlatego to właśnie najnowsza reforma kalendarza liturgicznego wyraźnie odróżnia Marię Magdalenę od Marii, siostry Łazarza, ustanawiając ku ich czci osobne dni wspomnienia.
Kult Świętej Marii Magdaleny, jest obecnie powszechny w Kościele tak na Zachodzie, jak i na Wschodzie. Nasza dzisiejsza Patronka ma swoje sanktuaria, do których od wieków licznie podążali i wciąż podążają pielgrzymi.
A my, słuchając Bożego Słowa, przeznaczonego w liturgii dokładnie na dzisiejsze wspomnienie, jesteśmy świadkami spotkania Marii Magdaleny ze Zmartwychwstałym Panem. Była już o tym dzisiaj mowa. Spotkanie to niezwykłe! Jakkolwiek bowiem oboje stanęli naprzeciwko siebie i patrzyli na siebie, jednak Maria nie poznała swego Mistrza. Nie było to może aż tak zaskakujące, jeśli zważyć, że podobny problem mieli Uczniowie, zmierzający do Emaus, czy reszta Apostołów, kiedy Zmartwychwstały Jezus stanął nad brzegiem Jeziora Tyberiadzkiego.
Maria wzięła początkowo swego Mistrza za przypadkowego ogrodnika, a poznała Go w momencie, kiedy Jezus zwrócił się do niej po imieniu. Wtedy ona zwróciła się do Niego jako do Nauczyciela: Rabbuni… Zauważmy, Kochani, że poprzez wypowiedzenie z miłością imienia Marii Jezus niejako dotknął samego jej serca, jej jakiejś najgłębszej istoty… A zatem – aby mogło się dokonać spotkanie w całej pełni i w sposób prawdziwy, Jezus niejako przeniósł je na płaszczyznę ducha! Tak, skoro Maria nie mogła Go rozpoznać, patrząc na Niego oczyma ciała, Jezus wprowadził ją na płaszczyznę duchową, aby tam rozpoznała Go swym sercem.
Myślę, Kochani, że pięknym i bardzo trafnym komentarzem do tego wydarzenia są słowa Pawła Apostoła, zapisane w jego Drugim Liście do Koryntian, a proklamowane w pierwszym czytaniu: Tak więc i my odtąd już nikogo nie znamy według ciała. A jeżeli nawet według ciała poznaliśmy Chrystusa, to już więcej nie znamy Go w ten sposób. Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe.
Tak, moi Drodzy! Ten fragment Listu Apostoła jest nie tylko komentarzem do konkretnego wydarzenia ewangelicznego, ale równie konkretnym wskazaniem dla nas, abyśmy starali się coraz bardziej duchowo poznawać Chrystusa. Abyśmy widząc oczyma ciała znaki Jego obecności w świecie, coraz bardziej wyczulali na nie swe serce, bo Jezusa nie można spotkać tylko na tej płaszczyźnie zewnętrznej. To jest niemożliwe! Jezus nas wszystkich – podobnie jak Marię Magdalenę – zaprasza na płaszczyznę duchową, wewnętrzną, na płaszczyznę serca, aby tam mogło się dokonać prawdziwe i pełne… Spotkanie!
Przykładem jest dla nas dzisiejsza Patronka, ale też wielu innych Świętych i Błogosławionych, w tym jakoś tak szczególnie – Błogosławiony Jan Paweł II. Jeżeli bowiem zachwyca nas głębia jego przemyśleń i słów oraz jeżeli jeszcze mamy przez oczami jego twarz tak bardzo skupioną i znamionującą swoistą jego duchową nieobecność – i to nawet wtedy gdy otaczała go milionowa rzesza ludzi – to dlatego, że on w tym czasie nawiązywał duchową łączność ze swoim Mistrzem. Wszyscy podziwialiśmy zawsze to autentyczne skupienie Papieża, który ze swoim Nauczycielem akurat rozmawia w sercu, w czym nie przeszkadzały mu okrzyki i wiwaty zgromadzonych ludzi.
Niech te wszystkie piękne wspomnienia, a szczególnie nauka, płynąca z wydarzenia opisanego w dzisiejszej Ewangelii, tak trafnie skomentowanego przez Pawła Apostoła, staną się dla nas wszystkich zachętą, abyśmy pielęgnowali swego ducha, abyśmy prowadzili osobiste głębokie życie wewnętrzne: na kolanach, na modlitwie, na Mszy Świętej, w pełnym zjednoczeniu z Chrystusem w Komunii Świętej, na Spowiedzi, poprzez karmienie się także Bożym Słowem…
Dajmy się, Kochani – tak jak Maria Magdalena – zaprosić na płaszczyznę ducha! Tylko wtedy bowiem naprawdę spotkamy Jezusa i zupełnie inaczej – głębiej i mądrzej – spojrzymy na wiele spraw w naszym życiu!
W tym kontekście pomyślmy:
· Czy rozpoczynając modlitwę, mam świadomość, że zaczynam rozmowę z żywym Bogiem, który tu i teraz naprawdę jest obecny i patrzy mi w oczy?
· Jak często podejmuję dłuższy wewnętrzny dialog z Bogiem o swoich sprawach i problemach?
· A czy umiem także modlić się… milczeniem – czy umiem słuchać Boga, a nie tylko mówić?
Poszła Maria Magdalena, oznajmiając Uczniom: Widziałam Pana i to mi powiedział!
W obecnej sytuacji potrzebujemy słynnych słów Jana Pawła II wypowiedzianych kilkanaście lat temu:
,,Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi! TEJ ZIEMI!!".
Tak jak dawniej, teraz również potrzebujemy takiego odrodzenia, przebudzenia.
Mnie również zastanawia fakt, czy ludzie są tak głupi? Tacy otumanienie? Co się dzieje z naszym narodem? Naprawdę nikt nie widzi jaka jest sytuacja? Nikomu nie przeszkadza, co nasz "wspaniały" rząd wyprawia??? I naprawdę ludzie chcą go na kolejną kadencję???
Przepraszam za wyrażenie, ale dla mnie jest to zwyczajnie jakaś chora sytuacja…coś nie tak. Nie rozumiem tej całej sytuacji, a nie sądzę, żeby to było jakieś moje zacofanie…
Cóż – chocholi taniec trwa. Ja pokładam nadzieję (wszak nadzieja, zaraz po miłości jest kluczem naszej wiary), że dobry Bóg z każdej matni, z każdego zła i tak jest w stanie wyprowadzic dobro. Wcześniej czy później. Wolałbym wcześniej niż później, ale nie moja wola jest tu istotną :). Spójrzcie np. na pieśń "Boże coś Polskę" Felińskiego – jakże pięknie w jej historii widac Boską moc :).
Pozdrawiam serdecznie
Robert
Dopinguję PiS-owi i jak się dzisiaj dowiedziałam z artykułu jednej z gazet, należę przez to do żółcienników, którzy sączą żółć, bo zawsze ze wszystkiego są niezadowoleni. Mało tego, wszędzie dopatrują się kłamstwa i spisku. A co, może mam być zadowolona z rządów Tuska i z takiej miłości, którą on prezentuje? Temat rzeka. Tam gdzie mieszkam zawsze wygrywa PiS i jestem pewna, że tym razem też tak będzie. Tylko co w dużych aglomeracjach?
A Maria Magdalena naprawdę kochała Jezusa, była przy nim nawet wtedy, gdy prawie wszyscy go opuścili. Miłość do Jezusa mobilizuje do szukania Go, a spotkać go można w niespodziewanych miejscach, tylko trzeba mieć oczy i uszy otwarte oraz szczerze i wytrwale go szukać. My skupieni na codziennych sprawach często nie słuchamy tego co On do nas mówi. Człowiek potrzebuje Boga, aby być człowiekiem i w pełni zrealizować siebie. Sądzę, że ważne jest być dla Boga i być z Bogiem.
Pozdrawiam,
Urszula
"Kochani, czy nam nie wstyd?! Mając tak wielkie bogactwo dziejowych doświadczeń tracenia i odzyskiwania wolności, mając tak wielkie bogactwo nauczania Papieża, naszego Rodaka – pozwalamy, żeby tacy ludzie stali u steru narodowego i traktowali nas, ludzi myślących i wolnych, jak stado baranów, których można wodzić za nos, jak się chce i dokąd się chce!" – i nachodzi mnie refleksja, coraz częsciej, że może jednak ludzie wolni i myslący nie dają się traktować ja stado baranów, a pozostali? Cóż może traktuje się ich – niestety – tak, bo tacy po prostu są :/ . Nikczemnosć rządzących polega własnie na tym, że wykorzystują, aż do bólu, słabnosci podwładnych – dbając tylko o swój własny (lub obcy!!!) interes, a nie o interes zbiorowosci, ogółu, narodu. Rzecz przecież bardzo dobrze znana z naszej historii.
"I jak my, Kochani, jako Naród możemy spojrzeć w oczy Janowi Pawłowi II? Czy On nas tego uczył? Nie, my nie zasługujemy na tego Papieża! Dobrowolnie trwonimy Jego Dziedzictwo!" – może Księdzu "podpadnę", ale skoro my jako naród "zawiedlismy" naszego papieża, to jak może spojrzeć w oczy bł. Janowi Pawłowi II Wielkiemu jego przez lata osobisty sekretarz (i nie chodzi mi o ks. Natanka 😉 )?
A w tle tego wszystkiego "niezawisłosć" sędziowska morduje wolonosć słowa: http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Polski-sad-dokonal-zamachu-na-wolnosc-slowa,wid,13623056,komentarz.html
Już dziękowałem we wpisie wstępnym, ale raz jeszcze dziękuję za wyrazy troski o Ojczyznę! Nie dajmy się otumanić, nie dajmy się wodzić za nos! Zachowajmy trzeźwy osąd całej sytuacji! Ks. Jacek