Szczęść Boże! Z dużym opóźnieniem, spowodowanym powrotem o 4.00 ze spływu kajakowego i od rana – obowiązkami w Parafii, zamieszczam dzisiejszy wpis. Dziękuję Bogu za te trzy ostatnie dni, w trakcie których z grupką Przyjaciół przemierzaliśmy szlak Czarnej Hańczy. Był to na tyle wyjątkowy czas, że do ostatniej chwili nie spadła ani kropla deszczu, ale też nie było gorąco. Pogoda była „w sam raz”! A oprócz tego – od początku do końca nie spotkaliśmy na szlaku nikogo poza nami – ani jednego „żywego kajaka”! To się jeszcze nigdy nie zdarzyło! Taki spokój…
I wreszcie – jeszcze jedna, a właściwie największa radość w tych dniach: w poniedziałek zostałem wujkiem. Moja Siostra, Ani i Szwagier Kamil doczekali się przepięknej Weroniki! Chcę się z Wami podzielić tą radością i polecając moją małą Siostrzenicę i Jej Rodziców Waszym modlitwom, proszę także o to, abyśmy stale modlili się o taką atmosferę dla każdych narodzin dziecka, jaka panuje w małżeństwie Ani i Kamila.
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wspomnienie Bł. Bronisławy, Dziewicy,
do czytań: Kol 1,9–14; Łk 5,1–11
Patronka dnia dzisiejszego, Bronisława, urodziła się około 1200 roku w Kamieniu Śląskim, w zamożnej rodzinie Odrowążów. Jej kuzynami byli Święty Jacek i Błogosławiony Czesław, a jej stryj Iwo piastował godność biskupa krakowskiego. Bronisława została wychowana w środowisku żywej wiary, szlachetności i pobożności. Wiara w Boga była urzeczywistniana w służbie bliźniemu. Mając lat szesnaście, wstąpiła do klasztoru norbertanek w Krakowie. Zakon ten był w owym czasie bardzo prężny i choć działał od niedawna – odgrywał już jednak znacząca rolę.
W młodym wieku nasza Patronka została jego przełożoną. W czasie zarazy w 1224 roku z wielkim zaangażowaniem służyła chorym, rozdawała leki i ubrania, karmiła głodnych. W tamtym czasie w krakowskim klasztorze przebywało kilkaset sióstr, Bronisława musiała posiadać zatem niezwykły talent organizacyjny.
Warto też zauważyć, że jej życie przypadło na okres niezwykle bogaty w różne wydarzenia historyczne. Wtedy to właśnie toczyły się walki o Kraków między Konradem Mazowieckim a Henrykiem Brodatym – klasztor norbertanek był świadkiem tych bratobójczych walk, a do tego jeszcze był wielokrotnie zajmowany przez zwalczające się armie, w wyniku czego siostry musiały chronić się w pobliskich lasach. Najbardziej dramatycznym wydarzeniem w dziejach klasztoru był najazd tatarski w 1241 roku. Siostry ukryły się wówczas wśród zalesionych skał, które dotąd noszą nazwę Skał Panieńskich, klasztor zaś został splądrowany i spalony. Same siostry, z Bronisławą na czele, niosły pomoc ofiarom wojny.
Wszystkie żywoty dzisiejszej naszej Patronki akcentują jej wielkie nabożeństwo do Męki Pańskiej. To właśnie rozważanie wzniosło ją na najwyższe szczyty kontemplacji. Celem przypodobania się Chrystusowi podejmowała różne pokuty i umartwienia. Umiała też na różne dramatyczne wydarzenia, towarzyszące jej życiu, spojrzeć z perspektywy wiary. W swoim czasie otrzymała widzenie, w którym Chrystus obiecał jej: „Bronisławo, krzyż Mój jest twoim, lecz i chwała Moja twoją będzie”.
Ciągle utrzymywała kontakt ze Świętym Jackiem i biskupem Iwonem. Od Jacka nauczyła się modlitwy różańcowej, którą wzbogaciła duchowość swojego zakonu. Gdy zaś Święty Jacek umierał, Bronisława doznała wizji tryumfalnego wprowadzenia go przez Matkę Bożą do nieba. Ona zaś sama umarła 29 sierpnia 1259 roku. Jej kult rozpoczął się bardzo wcześnie, wkrótce po jej śmierci – i zawsze wzmagał się, gdy następowały czasy trudne dla Krakowa lub Ojczyzny.
Papież Grzegorz XVI, dekretem z dnia 23 sierpnia 1839 roku, zatwierdził tenże pradawny kult oddawany Bronisławie. A 5 maja 1840 roku zatwierdził także miejsce jej kultu w Krakowie w kościele zwierzynieckim jako Błogosławionej, zaś 31 sierpnia tego samego roku zezwolił na jej kult w całym zakonie norbertanek i w diecezji krakowskiej.
A my, słuchając z uwagą dzisiejszych czytań mszalnych, razem ze Świętym Pawłem, piszącym do Kolosan – i z Błogosławioną Bronisławą – z radością dziękujemy Ojcu, który nas uzdolnił do uczestnictwa w dziale świętych w światłości. On uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do Królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie, odpuszczenie grzechów. I aby móc – jak pisał Paweł nieco wcześniej – wydawać owoce wszelkich dobrych czynów, trzeba nam wypłynąć na głębię – jak z kolei sam Chrystus zachęcił dziś Piotra, na co Apostoł odpowiedział całkowitym zaufaniem, które zaprocentowało obfitym połowem.
Błogosławiona Bronisława przekonuje nas swoim życiem i przykładem, że świętość polega właśnie na tym, iż bardziej przekonujemy się do Chrystusa i Jego mądrości, niż do naszych skromnych umiejętności ludzkich. A im bardziej Jezusowi ufamy, tym większe owoce przynosi nasze życie, my sami zaś stajemy się coraz doskonalsi. Chociaż na początku wszystko wydaje się takie niewiarygodne, wręcz zaprzeczające ludzkiej logice.
Pokorna, pobożna, a jednocześnie dobrze wewnętrznie zorganizowana i mądrze organizująca pracę swego klasztoru – Błogosławiona Bronisława uczy nas mądrej pobożności i pobożnej mądrości, w duchu całkowitego i bezgranicznego zaufania do Jezusa, wbrew zasadom tylko ludzkiej logiki.
W tym kontekście pomyślmy:
· Czy w organizacji mojego dnia panuje porządek?
· Czy moja pobożność jest w jakiś sposób uporządkowana, czy zdana wyłącznie na łaskę i niełaskę nastroju i humoru?
· Czy już wypracowałem jakiś własny styl pobożności, jakiś jej rys charakterystyczny, właściwy dla mnie?
Abyście doszli do pełnego poznania Jego woli, w całej mądrości i duchowym zrozumieniu…
Ciesząc się ze szczęścia jakie jest w rodzinie ks. Jacka, bardzo Was proszę abyśmy również przemodlili sprawy sprzed 72 lat – lub przynajmniej poświęcili kilka chwil na refleksję nad nimi.
Pozdrawiam
Robert
Gratuluję
Cieszę się z szczęścia,jakie zapanowało w Twojej Rodzinie ks. Jacku
Pozdrawiam
Domownik – A
O tak kiedy rodzi się dziecko w atmosferxe miłości to aż trudno nie podziwiać i nie cieszyć się z nimi. W ostatnich dniach urodziło się dziecko mojemu bratu. Jestem pełna uznania dla wszystkich rodziców kochajacych i wychowujących dzieci!
Bycie Rodzicem, nie jest takie proste jakby się mogło wydawać. To ciągłe stawianie na szali '' Tak'', '' Nie''. To słuchanie co ma do powiedzenia '' mały Człowiek'' , i rozważanie tych słów…
Ale bycie Mamą, to najpiękniejsze co mogło mi się w życiu przytrafić.
Taki '' zbieg okliczności'' , bo dziś zostawiłam u siebie na blogu wpis w podobnej tonacji.Nie robię sobie ''reklamy'' na blogu x Jacka, ale jeśli ktoś chce przeczytać, to zapraszam.
Pozdrawiam
Domownik – A
a gdzie zapraszasz ja chętnie poczytam tylko nie mam linku 🙂
podziekowanie2.bloog.pl
Pozdrawiam
Domownik – A
Gratulacje Ks. Jacku! Bycie wujkiem to też nie lada wyzwanie! 😀 Bardzo dziękuję, że dzieli się z nami Ksiądz swoimi prywatnymi przeżyciami; ta otwartość Księdza ma dla mnie duże znaczenie 🙂
Bóg zapłać za konsekwencję w prowadzeniu bloga i ciekawe rozważania.
Malutkiej Weronice życzę by na zawsze została ukochanym Dzieckiem Bożym a Rodzicom wielu łask Od Matki Bożej. Serdecznie pozdrawiam – Katarzyna
Dziękuję za Wasze serdeczne wypowiedzi, Kochani! Przekażę je Rodzicom Weroniki – to znaczy poproszę, aby znaleźli czas i poczytali… Dziękuję gorąco! I podpisuję się pod zaproszeniem na blog Domownika – naprawdę, warto! Ks. Jacek