O Błogosławionym moim Ziomku!

O

Szczęść Boże! Kochani,  bardzo serdecznie dziękuję za całą dyskusję, dotyczącą wyborów. Jeszcze wczoraj we wpisach pojawiły się na ten temat opinie. Ja ze swej strony chciałbym tu tylko wyjaśnić, że w tym, co pisałem, nie chciałbym być odbierany jako agitator na rzecz PiS. Osobiście przyznaję, że jako zwolennikowi poglądów bardziej radykalnych i jednoznacznych, bliższe mi są poglądy Marka Jurka. Natomiast w takiej sytuacji, jaka istnieje na polskiej scenie politycznej, katolik ma obowiązek poprzeć to ugrupowanie, którego program najbliżej „przystaje” do programu Ewangelii, nawet jeżeli niektórzy członkowie danego ugrupowania nie byli do końca wierni jego założeniom – co jest niestety prawdą i co miało miejsce, a co zostało wydobyte w jednym z wpisów. Zgadzam się z tym, mam tego pełną świadomość, ale chodzi naprawdę o realną ocenę sytuacji. I o moralną odpowiedzialność w sumieniu za dokonywane wybory polityczne. 
          Dzisiaj zapraszam do rozważenia duchowej drogi i świętości mojego Ziomka!
                   Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Wspomnienie Bł. Honorata Koźmińskiego,

do czytań z t. VI Lekcjonarza:  2 Kor 4,7–15; J 15,1–8

Patron dnia dzisiejszego, Ojciec Honorat, a wcześnie – Wacław Koźmiński, urodził się w rodzinie inteligenckiej, w dniu 16 października 1829 roku, w moim rodzinnym mieście, Białej Podlaskiej. Był bardzo zdolny! Po ukończeniu gimnazjum w Płocku, studiował na wydziale budownictwa warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych. Będąc w gimnazjum, zaniechał praktyk religijnych, a w czasie studiów zupełnie stracił wiarę.
23 kwietnia 1846 roku, został aresztowany pod zarzutem udziału w spisku i osadzony w X pawilonie Cytadeli Warszawskiej. Wówczas ciężko zachorował. Powracając do zdrowia, przemyślał dokładnie swoje życie i nawrócił się. Uwolniony z więzienia po blisko roku, podjął dalsze studia, a jednocześnie prowadził bardzo surowy tryb życia. Po ukończeniu studiów, w dniu 8 grudnia 1848 roku, wstąpił do klasztoru kapucynów. Już 21 grudnia tegoż roku przyjął habit zakonny i otrzymał imię Honorat. Pierwszą profesję złożył dokładnie rok później.
Chociaż pragnął być jedynie bratem zakonnym, przełożeni polecili mu przygotowywać się do kapłaństwa. Po ukończeniu studiów teologicznych przyjął święcenia kapłańskie w dniu 27 listopada 1852 roku. Wkrótce został mianowany profesorem retoryki oraz sekretarzem prowincjała, wykładowcą teologii, nadzwyczajnym rekolekcjonistą i spowiednikiem wielu ludzi szczerze się nawracających. Zasłynął na całą Warszawę jako znakomity rekolekcjonistą i misjonarz ludowy.
Pracując w III Zakonie Świętego Franciszka, gorliwie działał w różnych kościołach stolicy. Swoją głęboką religijnością i troską o człowieka zjednywał wielu ludzi dla Chrystusa. W 1861 roku, po kasacie zakonów przez władze carskie, Ojciec Honorat został przewieziony do Zakroczymia pod Warszawą. Pomimo trudnych warunków, tworzył tam dalej grupy tercjarek. Około 1889 roku zwrócił się do Stolicy Apostolskiej o zatwierdzenie pierwszych zgromadzeń bezhabitowych. W tym też samym roku uzyskał aprobatę. Dzięki temu powstało dwadzieścia sześć stowarzyszeń tercjarskich, z których na przestrzeni lat uformowało się szesnaście zgromadzeń zakonnych.
Ojciec Honorat stał się odnowicielem życia zakonnego i twórcą jego nowej formy, zbliżonej do dzisiejszych instytutów świeckich. Poprzez swoje duchowe córki i synów starał się docierać do wszystkich środowisk i odradzać w społeczeństwie ducha gorliwości pierwszych chrześcijan. Kierował tymi wspólnotami przez konfesjonał i korespondencję, ponieważ rząd carski nie pozwalał na formowanie się nowych zakonów, zaś w roku 1864 skasował zakon kapucynów, pozostawiając tylko klasztor w Nowym Mieście nad Pilicą. Spośród powstałych wówczas, do dziś istnieją trzy zgromadzenia habitowe i czternaście bezhabitowych.
Zgromadzenia Ojca Honorata podejmowały prace charytatywne i apostolskie – między innymi – wśród młodzieży szkolnej i rzemieślniczej, w fabrykach, wśród ludu wiejskiego, w przytułkach dla ludzi starych i upośledzonych. Niestety, gdy w 1893 roku, na terenie Królestwa powstał ruch mariawitów, zaszkodził on opinii Ojca Honorata. W związku z tym, w 1908 roku biskupi zreorganizowali jego zgromadzenia. Stolica Apostolska zatwierdziła ich postanowienie, zalecając Ojcu Honoratowi powstrzymanie się od dalszego kierowania nimi. Nasz dzisiejszy Patron przyjął to z pokorą i posłuszeństwem.
Ostatecznie osiadł w Nowym Mieście nad Pilicą. Tam też, w 1895 roku został komisarzem generalnym polskiej prowincji kapucynów, przyczyniając się do znacznego rozwoju zakonu. Jednocześnie prowadził intensywną pracę pisarską, zabierał głos w aktualnych sprawach, zajmował się zagadnieniami społecznymi. Był człowiekiem wielkiej gorliwości, jeśli chodzi o zbawienie dusz. Wiele godzin spędzał w konfesjonale. Praktykował surowe umartwienia, sporo czasu spędzał na modlitwie.
Pozbawiony z czasem słuchu i cierpiący fizycznie, resztę swego życia spędził na modlitwie i kontemplacji. Wyczerpany pracą apostolską, zmarł w opinii świętości w dniu 16 grudnia 1916 roku. W dniu 16 października 1988 roku, w dziesiątą rocznicę swego Pontyfikatu, beatyfikował go Jan Paweł II.
A oto co nasz dzisiejszy Patron sam pisał w dziele zatytułowanym „O zgromadzeniach ukrytych przed światem”: „Życie zakonne jest instytucją Boską i ustać nie może, bo bez niego nie mogłaby być wypełniona Ewangelia Święta, dlatego Duch Święty nie przestaje wzbudzać powołań do tego życia nawet w czasie prześladowania. Gdy więc dusze tak powołane nie mogą mieć sposobności poświęcenia się jawnie Bogu, dla braku klasztorów, muszą obmyślać sposoby służenia Bogu skrycie.
Bez nich nie byłoby dusz, które by z miłości Boga opuszczały ojca, matkę, brata, siostrę, żonę, męża, dzieci, dom i rolę dla zachowania rad ewangelicznych; które by żyły w czystości i zapierały się siebie, żyjąc pod posłuszeństwem i opuszczając świat i wszystko, co jest na świecie; żyły w ubóstwie i szukając tylko królestwa Bożego i sprawiedliwości Jego, resztę miały z Opatrzności Bożej dodane, jak to wszystko zaleca Ewangelia Święta, a tylko w zgromadzeniach zakonnych znaleźć można.
Głównym zadaniem ukrytych zgromadzeń jest najgłębsze ukrycie przed światem swego powołania, złożenie z siebie ofiary Bogu – ale tak, aby o tej ofierze nikt z ludzi nie wiedział. Bo jeśli dobrze jest ukrywać dary Boże, to czyż nie należy ukryć głęboko tego daru, tej łaski nad łaskami, jaką jest powołanie, aby ono było tajemnicą między nami i Bogiem, aby pochwały ludzkie tej ofiary nie zbrudziły, aby ją czystą i niepokalaną dochowano do końca. […]
Ukrycie przed światem, to życie ciche, pracowite, to bohaterskie nieraz poświęcenie się dla Boga, nikomu nie znane, tylko Bogu, nie uczczone przez nikogo, owszem – zewsząd spotykające się ze śmiechem i wzgardą ludzi, jest największą ozdobą tych zgromadzeń, jest ich pięknością. […]
Ukrycie przed światem jest najdoskonalszym środkiem osiągnięcia wpływu na innych, do rozszerzania wszędzie Królestwa Bożego i szukania dusz ginących, do zaciągnięcia po całej ziemi zbawczych sieci Chrystusowych, do rozjaśniania wszelkich ciemności, przedostania się wszędzie światła Bożego i rozrzucenia wszędzie płomyków Bożej miłości.” Tyle z pism Błogosławionego Ojca Honorata Koźmińskiego.
A my, słuchając Bożego Słowa przeznaczonego w liturgii Kościoła dokładnie na dzisiejsze wspomnienie, odnajdujemy we fragmencie Janowej Ewangelii swoiste uzasadnienie owej duchowej płodności Błogosławionego Kapucyna. Oczywiście, wynikała ona z bardzo mocnego jego związania się z Chrystusem. Ojciec Honorat Koźmiński przez całe swoje zakonne życie trwał w jedności z Panem, jak latorośl trwa w jedności z winnym krzewem. I ponieważ trwał on w Jezusie, a Jezus trwał w nim, przeto swoim życiem i działalnością przynosił on owoce obfite, dobrze wiedząc, że bez Jezusa nic nie mógłby uczynić.
Duchowość naszego Błogosławionego dobrze charakteryzują również słowa Apostoła Pawła z dzisiejszego pierwszego czytania: Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się w naszym ciele. Ciągle bowiem jesteście wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się w naszym śmiertelnym ciele.
Oj, to prawda – nie brakło Ojcu Honoratowi cierpień! I to zarówno ze strony zaborców i prześladowców, jak i ze strony własnych przełożonych. Akurat to ostatnie jest dość znamienne, bowiem wielu Świętych – jak chociażby wspominany niedawno w liturgii Ojciec Pio, także kapucyn – również musiał przyjąć i znieść rozmaite zakazy i przykrości ze strony własnych przełożonych. Ale zarówno on, jak i Ojciec Honorat z wielką pokorą i w duchu prawdziwego posłuszeństwa doświadczenia te przyjmowali, ofiarując je Bogu.
Dlatego właśnie dokonywali rzeczy tak niezwykłych, jak powołanie do życia tylu zgromadzeń ukrytych przed światem, które to dzieło Ojciec Honorat budował głównie poprzez posługę konfesjonału! Jakąż musiał mieć zatem intuicję, jak głęboko musiał być z Jezusem zjednoczony, aby wiedzieć, do kogo i z czym się zwrócić: z jaką prośbą, z jaką propozycją, aby mogły powstawać kolejne takie zgromadzenia – i prowadzić tak bardzo intensywną i owocną działalność! I to w konspiracji, w całkowitym ukryciu przed światem, w sytuacji permanentnego, jakże realnego zagrożenia ze strony zaborcy. Ale to jest tylko świadectwem tego, jak wiele zdziałać może człowiek zjednoczony z Chrystusem tak ściśle, jak latorośl zjednoczona jest z krzewem winnym!
W tym duchu pomyślmy:
·        Czy kiedy nie wiem, jak rozwiązać swoje nabrzmiałe problemy – ratunku szukam w modlitwie i na adoracji Najświętszego Sakramentu?
·        Czy zbyt łatwo nie zniechęcam się trudnościami, które napotykam w życiu i nie rezygnuję z dobra, które zamierzałem uczynić?
·        Czy mam świadomość, że to, co ma największą wartość, zwykle jest ukryte i nie błyszczy na zewnątrz?
Wszystko to bowiem dla was, ażeby w pełni obfitująca łaska zwiększyła chwałę Bożą przez dziękczynienie wielu.

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.