Wspomnienie Bł. Jakuba Strzemię, Biskupa,
do czytań: Rz 7,18–24; Łk 12,54–59
Nasz dzisiejszy Patron, Błogosławiony Jakub, urodził się w 1340 roku. Pochodził z diecezji krakowskiej, ale rodzina jego osiedliła się we Włodzimierzu na Rusi. O jego młodości brak informacji. Pewne jest tylko to, że wstąpił do zakonu franciszkanów i że był we Lwowie członkiem Stowarzyszenia Braci Pielgrzymujących dla Chrystusa. Stolica Apostolska wyposażyła tę instytucję misyjną, utworzoną w celu działania na Rusi i Mołdawii, w rozległe przywileje duszpasterskie.
W roku 1385 został Jakub gwardianem klasztoru franciszkańskiego Świętego Krzyża we Lwowie. Był nim przez trzy lata. Z ówczesnych akt wynika, że okazał się nie tylko jako gorliwym przełożonym konwentu, ale troszczył się także o dobro Kościoła na Rusi. Między innym, zagasił spór, jaki zaistniał pomiędzy arcybiskupem Halicza, Bernardem, a magistratem miasta Lwowa – spór grożący niemal karami kościelnymi, jakie arcybiskup zamierzał nałożyć na miasto.
Równie energicznie stawał Jakub w obronie zakonów żebrzących – głównie dominikanów i franciszkanów – przeciwko niektórym duchownym, którzy zakazywali na swoich obszarach kaznodziejom głosić Słowo Boże i sprawować posługę duchową, chociaż ci mieli na to zezwolenie Stolicy Apostolskiej. Dowodem wielkiego zaufania, jakim Jakub cieszył się w Rzymie, było powierzenie mu funkcji inkwizytora na całą Ruś.
Dnia 27 czerwca 1391 roku, Papież Bonifacy IX mianował Jakuba drugim z kolei arcybiskupem Halicza. Sakrę biskupią przyjął nasz Patron w Tarnowie w 1392 roku. Bardzo dobrze znał już wtedy swoją metropolię – wszak wiele razy przemierzył ją pieszo jako misjonarz. Ponieważ była to metropolia nowa – powstała bowiem w roku 1367 – nie było więc w niej jeszcze ani katedry, ani kapituły. Kościołów było bardzo mało. Kapłanów – także. Nawet granice poszczególnych diecezji nie były dokładnie ustalone. We wsiach mieszkała głównie ludność ruska, prawosławna.
Nowemu arcybiskupowi przyszło zatem organizować metropolię właściwie od podstaw. Za punkt wyjścia do pracy obrał sobie wizytację swojej rozległej diecezji. Zamieszkał w drewnianym domku przy klasztorze lwowskim. Stamtąd udawał się do miast i osiedli. Wszędzie, gdzie byli panowie polscy, zachęcał ich do fundowania nowych kościołów, które czynił ośrodkami parafialnymi. Popierał gorliwie zakony franciszkanów i dominikanów w ich pracy misyjnej.
Wskutek jego posługi, bardzo szybko zaczęła topnieć liczba prawosławnych, a powiększała się liczba katolików. Nie mając jeszcze kapituły, arcybiskup Jakub sam rządził diecezją ze swoim oficjałem i notariuszem, który prowadził jego kancelarię. W trudniejszych i ważniejszych sprawach radził się proboszczów i przełożonych klasztorów. W ostatnich latach swoich rządów dobrał sobie do pomocy biskupa Zbigniewa z Łapanowa, jako swojego sufragana. W 1406 roku zwołał we Lwowie pierwszy synod swej prowincji dla rozstrzygnięcia pewnych spornych spraw.
Tak bardzo zasłużył się dla katolickiej Rusi, że powszechnie nazywano go „ojcem i stróżem Ojczyzny, senatorem mądrym”. Król Władysław Jagiełło i jego żona, Jadwiga, darzyli go szczególnym zaufaniem. Jakub z kolei darzył ich wzajemną czcią i miłością. Należał do zaufanych doradców Jagiełły.
Wielką miłością darzyli go też wierni. Na wiadomość, że zamierza przenieść stolicę metropolii do Lwowa, mieszkańcy miasta bardzo ofiarnie i szczodrze zebrali się do budowy katedry. Jej poświęcenia arcybiskup Jakub dokonał w 1404 roku.
Charakterystycznym rysem jego pobożności był szczególny kult do Najświętszego Sakramentu. Zarządził on – między innymi – aby wieczna lampka paliła się przed tabernakulum, co nie było jeszcze wówczas w Kościele stałym zwyczajem. Dominikańskiemu kościołowi Bożego Ciała we Lwowie nadał odpusty, aby zachęcić lud do licznego udziału w adoracji Najświętszego Sakramentu, wystawionego w monstrancji – a wtedy właśnie ta praktyka zaczęła wchodzić w zwyczaj.
Zmarł we Lwowie 20 października 1409 roku. Zgodnie z testamentem, został pochowany w chórze franciszkańskim kościoła we Lwowie. Przez całe życie był tak ubogi, że poza szatami liturgicznymi nie posiadał dosłownie niczego. Zostawił po sobie natomiast ponad dwadzieścia dokumentów.
Zaraz po śmierci zaczęto oddawać mu cześć. Kronikarz napisał o nim taką pochwałę: „Był to mąż wielkiej cnoty, sławny pobożnością, i życia prostego, mogący być wzorem i przykładem dla innych”. W latach późniejszych jednak cześć jego zupełnie zanikła – i to do tego stopnia, że nie wiedziano nawet, gdzie znajduje się jego grób. Znaleziono go dopiero przypadkowo 29 listopada 1619 roku. Pod wpływem wciąż rosnącego nabożeństwa i wielu łask, jakie działy się za jego przyczyną, w roku 1777 rozpoczęto kanoniczny proces. W dniu 11 września 1790 roku, Papież Pius VI zatwierdził jego kult i pozwolił obchodzić jego święto. Obecnie relikwie Błogosławionego Biskupa znajdują się w Lubaczowie.
Słuchając Bożego Słowa, przeznaczonego w liturgii Kościoła na dzisiejszy dzień, w ewangelicznym pouczeniu Jezusa odnajdujemy wezwanie do rozpoznawania w sumieniu dobra i zła. Jezus wyraźnie i mocno stwierdza, że nie jest to jakaś umiejętność ponad ludzkie siły. Skoro bowiem dobrze rozpoznawane są znaki w przyrodzie i właściwie oceniane są chociażby zjawiska pogodowe, to dlaczego tak trudno ludziom rozróżnić dobro od zła?
A może problem jest nie tyle w umiejętności odczytania, co w tym, że człowiek nie chce dokonywać tego rozróżnienia i zgodnie z tym postępować? A może źródłem problemu jest to, o czym pisze dziś Paweł Apostoł do Rzymian, że łatwo mu przychodzi chcieć tego, co dobre, ale już wykonać to – znacznie trudniej. I że kiedy wprost chce on czynić dobro, to zło samo mu się narzuca.
Zapewne z tymi akurat problemami zmagają się wszyscy wierzący, wszyscy pragnący szczerze postępować drogami Pańskimi. Taką walkę musiał też toczyć w sobie nasz dzisiejszy Patron. Jednakże całe jego życie i cała jego postawa z pełną wyrazistością i mocą potwierdza, że należycie odróżnił on dobro od zła – i postępował drogami dobra, innych także tego ucząc. A czynił to – jak podają kronikarze – przykładem prostego życia i szczerej pobożności. Ale także – przykładem swej pasterskiej troski, jaką ofiarnie otaczał wszystkich, którzy byli oddani jego pieczy.
I takiej właśnie postawy możemy się od niego wszyscy nauczyć – postawy polegającej na tym, aby rzeczy najprostsze, zwyczajne i codziennie wykonywać z jak największym zapałem, z całą energią i gorliwością. A przede wszystkim – na Bożą chwałę!
W tym kontekście pomyślmy:
· Czego jest we mnie więcej: energicznego i optymistycznego dobrego działania, czy nostalgii i narzekania?
· Czy nie boję się nowych, oryginalnych rozwiązań, przełamujących dotychczasowe schematy mojego myślenia?
· Czy umiem – tak jak Błogosławiony Biskup Jakub – włączać innych do działania i wspólnie z nimi tworzyć dobro, czy wszystko koniecznie „muszę” zrobić sam?
Dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?