Szczęść Boże! Kochani, dzisiaj – w drugim dniu Oktawy Narodzenia Pana – Kościół już ukazuje nam pierwszego Męczennika. To zestawienie wydawać się może zbyt radykalne. A jednak, wczorajsze wydarzenia pokazują, że do takich „zestawień” często dochodzi w rzeczywistości Kościoła… Więcej – w rozważaniu.
A na dzisiaj życzę Wam wszystkim, moi Drodzy, wielkiej Bożej radości świętowania, a dla Waszych Gości, którzy już będą wracali do domów po Świętach – życzę spokojnej i bezpiecznej podróży.
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Święto Św. Szczepana, Pierwszego Męczennika,
do czytań z t. VI Lekcjonarza: Dz 6,8–10;7,54–60; Mt 10,17–22
O dzisiejszym naszym Patronie nie wiemy, kiedy i gdzie się urodził. Jego greckie imię – Stephanos, co znaczy: „wieniec” – wskazywałoby, że był on nawróconym hellenistą. Nie są nam jednak znane szczegóły jego wcześniejszego życia. Dla nas jego dzieje rozpoczynają się od czasu wybrania go na diakona Kościoła. Apostołowie na propozycję Świętego Piotra wybrali siedmiu diakonów dla posługi ubogim, aby w ten sposób odciążyć uczniów Chrystusa oraz dać im więcej czasu do głoszenia Ewangelii.
Ale Święty Szczepan nie ograniczył się wyłącznie do posługi ubogim. Według Dziejów Apostolskich, pełen łaski i mocy Ducha Świętego, głosił Ewangelię z mądrością, której nikt nie mógł się przeciwstawić. I z tego to powodu został oskarżony przez Sanhedryn, że występuje przeciw Prawu i Świątyni. W mowie obronnej Szczepan ukazał dzieje Izraela z perspektywy chrześcijańskiej, konkludując, że naród ten stale lekceważył wolę Boga. Na zakończenie swej mowy, nasz Święty publicznie wyznał Chrystusa, za co został ukamienowany. Jest określany mianem: „Protomartyr” – Pierwszy Męczennik.
Oskarżycielami Świętego Szczepana przed Sanhedrynem byli prozelici żydowscy, czyli nawróceni na judaizm poganie, których zwano Grekami. Wynika stąd, że Szczepan zaczął od nawracania swoich ziomków, do których przemawiał ich greckim językiem. Zadziwia on przy tym znajomością dziejów Narodu Wybranego i wskazuje, że powołaniem tegoż Narody było przygotowanie świata na przyjście Zbawiciela. Żydzi jednak nie tylko sprzeniewierzyli się swemu wielkiemu posłannictwu, ale nawet zamordowali Chrystusa. Stąd oburzenie, jakie wyrywa się z ust Świętego Szczepana. Był to rok 36, a więc od śmierci Chrystusa Pana upłynęło zaledwie trzy lata.
Z opisu męczeństwa Szczepana wiemy, że przy jego śmierci był obecny Szaweł, późniejszy Apostoł Narodów. Nie był jeszcze wówczas pełnoletni, dlatego nie mógł brać bezpośredniego udziału w egzekucji Szczepana, a tylko pilnował szat oprawców. Bibliści wszakże zastanawiają się, jak mogło dojść do jawnego samosądu oraz morderstwa, skoro każdy wyrok śmierci był uzależniony od podpisu rzymskiego namiestnika, jak to widzimy przy śmierci Pana Jezusa. Jednak właśnie wtedy, w 36 roku, Poncjusz Piłat został odwołany ze swojego stanowiska, a nowy namiestnik jeszcze nie przybył. Zapewne ten moment wykorzystali Żydzi, by dokonać samosądu na Świętym Szczepanie. Co więcej, rozpoczęli na szeroką skalę akcję niszczenia chrześcijaństwa. Wśród głównych prześladowców znalazł się Szaweł, późniejszy Apostoł Narodów – Święty Paweł.
Kult Męczennika rozwinął się natychmiast po śmierci. Jednakże na skutek zawieruch, jakie nawiedzały Ziemię Świętą, także Jerozolimę, zapomniano o jego grobie. Odkryto go dopiero w 415 roku. Jeśli go rozpoznano, to znaczy, że musiał to być grób jakoś wyróżniający się i opatrzony odpowiednim napisem. Na miejscu odnalezienia zwłok Szczepana biskup Jerozolimy, Jan, wystawił murowaną bazylikę, drugą zaś na miejscu, gdzie – według podania – Święty miał być ukamienowany.
Czytania mszalne dzisiejszej liturgii bezpośrednio odnoszą się do przeżywanego wspomnienia. Pierwsze czytanie, z Księgi Dziejów Apostolskich, zawiera opis samego męczeństwa Szczepana. Są to fragmenty większej całości, którą z łatwością odnajdziemy w tejże Księdze. Z kolei w Ewangelii słyszymy słowa Jezusa, zapowiadające prześladowania Jego uczniów. Jest to tak precyzyjna zapowiedź, że kiedy prześledzi się opis męczeństwa naszego dzisiejszego Patrona, to ma się wrażenie, że zapowiedzi Jezusa spełniają się wręcz dosłownie!
Oto bowiem Jezus mówi: Miejcie się na baczności przed ludźmi. Będą was wydawać sądom […]. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu […]. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić. Gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. […] Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. Kochani, czyż słowa te i zapowiedzi w całej rozciągłości nie spełniły się na Świętym Szczepanie?
I tylko może zachwycać jego bohaterska stanowczość i heroiczna odwaga. A nas – może trochę dziwić, dlaczego już w drugim dniu Oktawy tak przecież radosnej Uroczystości Narodzenia Jezusa Kościół od razu stawia nam przed oczami Męczennika, sprawując liturgię w czerwonym kolorze szat?… Czyż to nie jest zbyt brutalne zestawienie, czyż to nie jest zepsucie świątecznej radości?…
Można by się nad tym zastanawiać i różne argumenty przytaczać, a tymczasem przykrą i bolesną odpowiedź na tak postawione pytanie przyniosło samo życie. A dokładniej – śmierć. Tak, niestety! Śmierć wyznawców Chrystusa w Nigerii. To właśnie tam zaledwie wczoraj przeszła seria ataków terrorystycznych na katolickie kościoły, wypełnione wiernymi, świętującymi Narodzenie swego Pana. Na wczoraj, na godzinę dwudziestą pierwszą, bilans ofiar wynosił trzydzieści dziewięć osób, przy czym wielu jest ciężko rannych.
Podobna seria ataków nawiedziła ten kraj także rok temu, tyle, że było to 24 grudnia… Wtedy zginęło prawie pięćdziesięciu wyznawców Chrystusa. Do obu serii zamachów przyznała się jedna z sekt islamskich, stawiających sobie za cel niszczenie chrześcijaństwa jako wytworu kultury zachodniej. Jak by tego nie zwał i nie określał – zginęło bardzo wielu wyznawców Chrystusa, zjednoczonych na modlitwie. I tak jest, Kochani, ciągle.
Chrześcijaństwo było i jest najbardziej prześladowaną religią na świecie! Tak było od zawsze i tak jest – jak to pokazały wspomniane wydarzenia – aż do dzisiaj. A precyzyjnie – do wczoraj… Chociaż nie wiemy, co przyniesie dzień dzisiejszy…
I to właśnie z tego powodu, przeżywanie Narodzin Chrystusa bez świadomości, że wiara w Niego i świadczenie o Nim po prostu kosztuje – takie przeżywanie byłoby i niepełne, i nieprawdziwe. Może właśnie dlatego Kościół czyni w liturgii tak radykalne zestawienie, aby poruszyć serca tych wszystkich, którzy koncentrują się na zewnętrznym jedynie świętowaniu jakiejś tradycji i zewnętrznego blichtru, a wcale nie wchodzą w głąb.
A przecież – tak się nie da! Bo wiara domaga się świadectwa! Wiara domaga się jasnego opowiedzenia się za Chrystusem, czasami wbrew wszystkim i wszystkiemu! Wiary nie da się wyznawać ukradkiem, przypadkiem, od niechcenia, przy okazji – i po cichu. A traktowanie Jezusa jako słodkiego „bobaska” czy kolorową figurkę z kościelnej szopki – urąga Jego Boskości! Dlatego Kościół, poprzez to właśnie radykalne zestawienie, pomaga nam należycie ustawić w sercach rozumienie całej sprawy i od samego początku wskazuje na właściwe pojmowanie osoby i misji Chrystusa. A jednocześnie – pomaga mądrze ukształtować nasze podejście do Niego.
I wcale nie chodzi o to, że trzeba będzie złożyć – w sensie dosłownym – swoje życie w ofierze. Natomiast z całą pewnością trzeba będzie niejednokrotnie wyraźnie, odważnie i bez kompleksów – do Chrystusa się przyznać. A wtedy przykład i wstawiennictwo Szczepana – i wielu, jemu podobnych, bohaterskich męczenników – niech będzie dla nas pomocą i zachętą!
W tym kontekście zastanówmy się:
· Czy nie unikam jasnego i konkretnego przyznawania się do wiary?
· Czy moja wiara nie jest tylko zewnętrzna – i odświętna?
· Czy jako człowiek wierzący – nie czuję się z tego powodu gorszy od innych?
Widzę Niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga…
"Chrześcijaństwo było i jest najbardziej prześladowaną religią na świecie!" – to prawda, którą już kilkukrotnie na blogu Księdza rozważaliśmy, ale jest na tyle ważna, że nawet jakbyśmy codziennie ją przypominali, to nie byłoby za dużo :/. Stało się tak, niestety, że w świadomości ludzi "cywilizacji" zachodniej dokonano manipulacji polegającej na konwersji wiedzy i oto bardzo często zdarza się słyszec "utarte opinie" – bardzo często nie podparte głębszą analizą, a tylko eksponujące zdarzenia wygodne dla podparcia oszukańczych tez – o wyprawach krzyżowych, o Świętej Inkwizycji itd. i raptem chrześcijaństwo …. staje się religią najbardziej agresywną, represyjną – a nie prześladowaną. Jeżeli zły "macha ogonem" z radości, kiedy uda się dowalic Kościołowi, to obok tego, że ludzie sami wyparli jego działanie ze swojej świadomości, jest to drugi ogromny powód do merdania, który wpisuje się w pewien ogólny stan umysłowego letargu cywilizacji europejskiej.
Serdecznie Wszystkich pozdrawiam i cały czas życzę Wesołych Świąt :)!
Niestety, to prawda, do tego tematu będziemy ciągle wracać – i ciągle będzie o czym pisać, mówić i myśleć. I chyba właśnie dlatego trzeba to robić mocno i głośno, żeby tego typu stereotypy w myśleniu, na jakie Robert wskazał, prostować i wyjaśniać. Gorzej, jak się trafi taki "katolik", który nie da sobie tego uświadomić, tylko cały czas – zakompleksiony w poczuciu "gorszości" z powodu bycia wierzącym – będzie przyznawał rację tym, którzy tego typu teorie wysnuwają. Dziękuję Robertowi za mocny głos! Ks. Jacek