Nie bój się nikogo i niczego!

N

Szczęść Boże! Kochani, witam serdecznie i przepraszam za opóźnienie, ale tak to dzisiaj się wszystko od rana ułożyło, że nie dało się szybciej. Ale już zamieszczam słówko i zapraszam do refleksji.
     A zgodnie z wczorajszą zapowiedzią, z radością informuję, że wczoraj Lektor z Parafii Celestynów, Sebastian Kucharski, złożył podanie i dokumenty do Seminarium Warszawsko – Praskiego. Jest to dla nas wszystkich powód do dumy, ale jednocześnie wielkie wezwanie do modlitwy. Dlatego zamieszczam stosowne wezwanie w Wielkiej Księdze Intencji, a Was wszystkich proszę, abyście łącząc się w modlitwie o 20.00 – pamiętali także o Sebastianie!
      A przy okazji – przypominam o tej naszej łączności duchowej i o Wielkiej Księdze Intencji!
                       Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Sobota 14
tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań:  Iz 6,1–8;  Mt 10,24–33
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA: 
W
roku śmierci króla Ozjasza ujrzałem Pana Boga, siedzącego na wysokim i
wyniosłym tronie, a tren Jego szaty wypełniał świątynię. Serafiny stały ponad
Nim; każdy z nich miał po sześć skrzydeł; dwoma zakrywał swą twarz, dwoma
okrywał swoje nogi, a dwoma latał. I wołał jeden do drugiego: „Święty, Święty,
Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego chwały”. Od głosu tego,
który wołał, zadrgały futryny drzwi, a świątynia napełniła się dymem.
I
powiedziałem: „Biada mi. Jestem zgubiony. Wszak jestem mężem o nieczystych
wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach, a oczy moje oglądały
Króla, Pana Zastępów”. Wówczas przyleciał do mnie jeden z serafinów, trzymając
w ręce węgiel, który kleszczami wziął z ołtarza. Dotknął nim ust moich i rzekł:
„Oto dotknęło to twoich warg: twoja wina jest zmazana, zgładzony twój grzech”. 
I
usłyszałem głos Pana mówiącego: „Kogo mam posłać? Kto by nam poszedł?” Odpowiedziałem:
„Oto ja, poślij mnie”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA: 
Jezus
powiedział do swoich apostołów: „Uczeń nie przewyższa nauczyciela ani sługa
swego pana. Wystarczy uczniowi, jeśli będzie jak jego nauczyciel, a sługa jak
pan jego. Jeśli pana domu przezwali Belzebubem, o ileż bardziej jego domowników
tak nazwą.
Więc
się ich nie bójcie. Nie ma bowiem nic zakrytego, co by nie miało być wyjawione,
ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć. Co mówię wam w
ciemności, powtarzajcie jawnie, a co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie na
dachach. 
Nie
bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej
Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. Czyż nie sprzedają dwóch
wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na
ziemię. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Dlatego nie
bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli. 
Do
każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed
moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego
zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie”.
Główną myślą, głównym
przesłaniem dzisiejszej Liturgii Słowa wydaje się być zachęta, którą Jezus
wyraził w słowach: Nie bójcie się!
W pierwszym czytaniu
widzimy zalęknionego człowieka, który staje przed Bogiem z poczuciem swojej
ogromnej winy. W zderzeniu ze świętością Boga, człowiek ów sam sobie wydał się
mały i marny. Stąd też pełne bólu słowa: Biada mi. Jestem
zgubiony. Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o
nieczystych wargach, a oczy moje oglądały Króla, Pana Zastępów
.
Jednak to sam Bóg dokonuje
oczyszczenia poprzez anioła, wypalającego wręcz rozżarzonym węglem winę i
grzech. Obdarowany w ten sposób człowiek może już z całą pewnością – na pytanie
Boga: Kogo mam posłać? Kto by nam poszedł?

odpowiedzieć: Oto ja, poślij mnie.
A w Ewangelii
Jezusowe wezwanie: Nie bójcie się! – pojawia się trzy razy: Więc się ich nie bójcie. Nie ma
bowiem nic zakrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym
by się nie miano dowiedzieć.
[…] Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało,
lecz duszy zabić nie mogą.
[…] Dlatego nie bójcie się: jesteście
ważniejsi niż wiele wróbli.
 
Przesłanie jest zatem jasne: nie
bójcie się ludzi!
Nic wam oni nie mogą zrobić, jeżeli jesteście pod opieką
Pana. Tylko zaufajcie Panu! Zaufajcie
naprawdę!
Zdajcie się na Niego w stu procentach! I wiedzcie, że On was
wyprowadzi z każdej opresji, z każdej trudnej sytuacji!
Tak, to wszystko piękne, mądre i na pewno prawdziwe. Ale czy łatwe? Nie, to nie jest łatwe.
I to chyba każdy z nas uczciwie przyzna. Ja również. Oto bowiem przypomina mi
się dzień mojej Prymicji kapłańskiej i
fantastyczna homilia Księdza Profesora Krzysztofa Burczaka,
który z wielką
mocą i przekonaniem mówił do mnie: „Jacku, idź z odwagą i głoś z mocą Boże
Słowo. Nie bój się nikogo i niczego!
Bo nie dał na Bóg ducha bojaźni, ale mocy
i miłości, i trzeźwego myślenia
!” Nie
bój się nikogo i niczego…
Przez czternaście lat kapłaństwa brzmią mi w uszach i w sercu te
słowa, ciągle mi się przypominają – szczególnie zaś w sytuacjach, w których tak trudno być im wiernym, w których tak trudno
odważnie i jednoznacznie postawić sprawę,
kiedy przychodzi pokusa wycofania
się, wyciszenia problemu… Bo po co sobie komplikować życie, po co ściągać na
głowę krytykę i niechęć ludzką.
A tymczasem – to nie tak! I nie tędy droga! Jeżeli bowiem ktoś tu na ziemi boi się ludzi, to znaczy, że
nie boi się Sądu Bożego.
Albo wydaje mu się, że go nigdy nie spotka. Kto jednak
boi się Boga – nie w znaczeniu panicznego strachu, ale w znaczeniu pełnego czci
odniesienia do Boga jako do Boga właśnie – taki
człowiek z pewnością nie może bać się ludzi!
Bo taki człowiek wie, że
jeżeli postępuje zgodnie z tym, czego oczekuje Bóg, to będzie też przez Niego wzięty w obronę. Jeżeli nie w
tym życiu, to w przyszłym.
Oczywiście, tutaj pojawia się pewna trudność, bo my boimy się
śmierci i uciekamy od niej, a tu tymczasem Jezus mówi, iż mamy się nie bać tych, którzy zabijają ciało. Z pewnością, mówimy
tu już o wyższym poziomie wiary, ale
do takiego poziomu wszyscy powinniśmy dążyć i przenosić nasze ostateczne pragnienia z doczesności na wieczność. A
wtedy na pewno nie będziemy się bali niczego, co tu na ziemi może nam zagrażać.
Chociaż – jak się wydaje – my w naszych warunkach nie doświadczamy
aż takiej konieczności obrony wiary.
Wystarczy, jeżeli jasno i jednoznacznie określimy swoje stanowisko w jakiejś
sprawie, a wielokrotnie ludzie to uszanują. Cały problem jest w tym, że my
często niejako z góry zakładamy, że nam
się nie uda, że ludzie się zbuntują, przeciwko nam obrócą. A wcale tak nie musi
być!
A może właśnie ludzie czekają na kogoś, kto zajmie jednoznaczne stanowisko w jakiejś sprawie –
i pójdą za kimś takim?
Zatem, Kochani, słuchajmy Jezusa i za Nim postępujmy, pamiętajmy
natomiast, że w sprawach wiary, moralności i w ogóle: w szeroko rozumianych
sprawach życiowych – nie wolno nam się
bać nikogo i niczego!
W tym kontekście zastanówmy się:
·       
Czy nie zabiegam za wszelką cenę o przychylną opinię otoczenia?
·       
Czy nie zakładam różnych masek – na różne okazje?
·       
Czy nie rezygnuję z chrześcijańskich zasad, kiedy spotkam się z
oporem lub niechęcią otoczenia?
Do każdego więc, który się przyzna do
Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie.
Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który
jest w niebie.

3 komentarze

  • Chrześcijańska odwaga ma swe źródło w sposobie patrzenia na rzeczywistość. To od tego jak spoglądamy na codzienne życie zależy też odwaga z którą podejmujemy każdy dzień naszego żywota.
    Mamy przyznawać się do Chrystusa nie tylko w zaciszu naszych serc, ale i publicznie, przed ludźmi. To relacje międzyosobowe mowią tak wiele o naszej odwadze, lub też o jej braku. To właśnie przed ludźmi ,wobec nich, w powiązaniu z nimi toczy się codzienność każdego z nas. Nie chodzi o to, by ciągle żyć w strachu o to, co powiedzą inni, ale by pamiętać jak bardzo ważny jest drugi człowiek w egzystencji wierzącego.

    Pozdrawiam, życzę spokojnej nocy.

  • Dla mnie najwazniejsze i jednoczesnie najtrudniejsze jest przyznac sie przed samym soba i w glebi serca Tak Panie jestem Twoja. Przyznac sie przed Bogiem do Boga. Tutaj nie ma miejsca na falszywa pokore bo On wszystko wie. Przed ludzmi mozna grac przed Bogiem sie nie da. Wydaje mi sie ze tylko wtedy bede mogla w kazdej sytuacji przyznac sie do Boga i naprawde sie nie bac bo jestem w Jego rekach.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.