Czy umartwienie dzisiaj ma jeszcze sens?

C

Szczęść Boże! Kochani, polecam Waszej uwadze wczorajszy fantastyczny komentarz Domownika do wczorajszej Ewangelii! A Robert jak zawsze wynajdzie nam w internecie ciekawe artykuły. Jak On to wszystko znajduje tak na bieżąco? Dzięki, moi Drodzy, za Wasze wpisy, bo myślałem, że już jesteście na wakacjach i wyłączacie internet. A tu proszę – taka niespodzianka. Raz jeszcze dziękuję i pozdrawiam! I w miarę możliwości proszę o następne wpisy. 
       A oto dzisiaj polecam Waszej modlitwie naszego Lektora Sebastiana, ale więcej o tym napiszę jutro. Sprawa naprawdę ważna! I jakże radosna!
        Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Świętych Pustelników
Andrzeja
Świerada i Benedykta,
do
czytań:  Oz 14,2–10;  Mt 10,16–23
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA OZEASZA: 
To
mówi Pan: „Wróć, Izraelu, do Pana Boga twojego, upadłeś bowiem przez własną twą
winę. Zabierzcie ze sobą słowa i nawróćcie się do Pana. Mówcie do Niego:
«Przebacz nam całą naszą winę, w ten sposób otrzymamy dobro za owoc naszych
warg. Asyria nie może nas zbawić, nie chcemy już wsiadać na konie ani też mówić:
„nasz Boże” do dzieła rąk naszych. U Ciebie bowiem znajdzie litość sierota».
Uleczę
ich niewierność i umiłuję z serca, bo gniew mój odwrócił się od nich. Stanę się
jakby rosą dla Izraela, tak że rozkwitnie jak lilia i jak topola rozpuści
korzenie. Rozwiną się jego latorośle, będzie wspaniały jak drzewo oliwne, woń
jego będzie jak woń Libanu. I wrócą znowu, by usiąść w mym cieniu, a zboża
uprawiać będą, winnice sadzić, których sława będzie tak wielka jak wina libańskiego.
Co ma jeszcze Efraim wspólnego z bożkami? Ja go wysłuchuję i Ja nań spoglądam,
Ja jestem jak cyprys zielony i Mnie zawdzięcza swój owoc. Któż jest tak mądry,
aby to pojął, i tak rozumny, aby to rozważył? Bo drogi Pana są proste: kroczą
nimi sprawiedliwi, lecz potykają się na nich grzesznicy”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA: 
Jezus
powiedział do swoich apostołów: „Oto Ja was posyłam jak owce między wilki.
Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie.
Miejcie
się na baczności przed ludźmi. Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą
was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu,
na świadectwo im i poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani
co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić. Gdyż
nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. 
Brat
wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć
ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz
kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. 
Gdy
was prześladować będą w tym mieście, uciekajcie do innego. Zaprawdę powiadam
wam: Nie zdążycie obejść miast Izraela, nim przyjdzie Syn Człowieczy”.
Na temat życia i świętości
pierwszego dzisiejszego Patrona, Andrzeja Świerada, w swoim Liście z okazji
dziewięćsetlecia jego kanonizacji, tak pisał Błogosławiony Papież Jan Paweł II:
„Świerad urodził się około 980 roku w
rodzinie wieśniaczej, w Polsce.
Wezwany przez Boga na samotnię, aby uważniej mógł wsłuchiwać się w Jego głos, […] założył
na przełomie X i XI wieku pustelnię w miejscowości Tropie, podówczas w
granicach diecezji krakowskiej. Opuścił ją około roku 1022 i wstąpił do klasztoru benedyktyńskiego świętego Hipolita na górze
Zabor w Słowacji.
Tam, przyjąwszy imię
zakonne Andrzej,
prowadził życie monastyczne. Następnie, mając już ponad
czterdzieści lat, za zgodą opata klasztoru Filipa, powrócił do prowadzonego uprzednio w Polsce życia pustelniczego,
udając się do groty w miejscowości Skałka, nad brzegiem rzeki Wag.
Wsławił się niezwyczajnym praktykowaniem pokuty: za
dnia zajmował się karczowaniem drzew, noce zaś spędzał na modlitwie. W okresie
czterdziestodniowego postu często
przymierał głodem!
Po śmierci znaleziono na jego ciele noszoną od dawna włosiennicę,
wykonaną z żelaznego łańcucha. Zmarł
około roku 1034.
[…]
Święty Andrzej Świerad żyje
nadal w umysłach i sercach Polaków,
Słowaków i Węgrów.
Oni najbardziej doświadczyli dobrodziejstw jego
świętości. Ale jest to człowiek, który wszystkich chrześcijan mógłby wiele
nauczyć. Uczy przede wszystkim ludzi naszych czasów, tak bardzo skłaniających
się ku przyjemnościom i przemijalnym dobrom ziemskim, że tylko Bóg jest Jedynym Dobrem, którego całym sercem, całą duszą i ze
wszystkich sił należy pragnąć.
Uczy, że jesteśmy pielgrzymami, albowiem nie
mamy tu miejsca stałego, ale przyszłego oczekujemy. Uczy wreszcie, że należy służyć bliźniemu nie tylko w zewnętrznych
czynach miłości,
ale świadczeniem o Ewangelii.
Życie i świadectwo świętego
Andrzeja zachowują wartość dla
wszystkich chrześcijan, w szczególności zaś dla tych, którzy w odosobnieniu
zakonnym poświęcili się Bogu.
Ci zatem powinni uczyć się od świętego
Świerada, że samotność nie oddziela ich
od ciała całego Kościoła.
Przez swoje modlitwy, pokutę, cnoty oraz miłość
względem Boga mają stać się tymi członkami Mistycznego Ciała, od których
życiodajna moc obficie zstępuje dla dobra wszystkich.
Święty Andrzej poprzez swe
życie, modlitwę, ascezę, podjętą dla braci pracę stał się jednym z korzeni, z których wyrosła tysiącletnia siła religii
chrześcijańskiej w Polsce.”
Tyle Błogosławiony Jan Paweł II o Świętym
Andrzeju Świeradzie.
Z kolei, drugi dzisiejszy
Patron, Benedykt, był towarzyszem
pustelniczego życia Andrzeja i jednym z jego uczniów.
Po śmierci swego mistrza kontynuował jego surowy tryb życia
w pustelni. Podobnie, jak Święty Andrzej, przybył tam z Polski i przebywał
przez trzy lata. Po upływie tego czasu napadli
go zbójcy i zabili.
Ciało wrzucili do rzeki Wag. Powstała nawet legenda, że
orzeł przez cały rok pilnował ciała męczennika i że dzięki niemu zostało ono odnalezione
w stanie zupełnie nie zepsutym. Początkowo pochowano
obydwóch – tak ucznia, jak i mistrza – obok siebie, w kościele zakonnym.
Kult obu świętych szybko się
rozszerzał. Naturalnym ośrodkiem tego kultu był klasztor na Zaborze, w Słowacji.
Tu początkowo znajdował się ich grób, tu
również przechowywano ze czcią łańcuch Świętego Andrzeja.
Z czasem powstały
w Słowacji dwa odrębne sanktuaria: Świętego Andrzeja w pobliżu Nitry, gdzie
była jego pustelnia oraz Świętego Benedykta – w miejscu, gdzie poniósł śmierć
od pogańskich rozbójników, a więc w miejscowości Skałka nad rzeką Wag. Około roku 1064 Świerad i Benedykt zostali
uroczyście proklamowani przez biskupów Węgier – Świętymi.
Wtedy zapewne
przeniesiono ich ciała do katedry w Nitrze, gdzie spoczywają do dziś.
Andrzej Świerad w
hagiografii polskiej wybija się jako największy
asceta wśród Świętych i Błogosławionych polskich.
Andrzej i Benedykt są pierwszymi Polakami, wyniesionymi do chwały
ołtarzy, co dokonało się w roku 1083.
My zaś, słuchając Słowa
Bożego, przeznaczonego na dzisiejszy dzień w liturgii Kościoła, w Ewangelii
słyszymy zapowiedź prześladowań, jakie spotkają Apostołów i uczniów Chrystusa.
Kiedy się tego tylko tak pobieżnie posłucha, to – szczerze mówiąc – trudno
odnaleźć w sobie zapał do apostołowania. Jezus mówi: Oto Ja was posyłam jak owce
między wilki.
[…] Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was
biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na
świadectwo im i poganom
. […] Brat wyda brata
na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich
przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia
.
Ale też przebija
ze słów Jezusa konkretna nadzieja i pociecha: Kiedy was wydadzą, nie martwcie
się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co
macie mówić. Gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił
przez was.
 […] Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.
 
A zatem – Jezus nie pozostawi samymi tych, którzy w Nim pokładają
nadzieję i w Jego imię podejmują dzieło apostolskie. I w ogóle – Bóg nie pozostawi samymi tych, którzy do Niego
się zwracają, którzy się nawracają,
którzy odwracają się od obcych bożków,
aby zwrócić się ku Bogu prawdziwemu. Zapowiedź takiego błogosławieństwa i wsparcia słyszymy w dzisiejszym
pierwszym czytaniu. A przykład zrealizowanej w życiu takiej właśnie jedności odnajdujemy
w postawie dzisiejszych Patronów.
Ich nadzwyczajne umartwienie jest dla nas wszystkich wzorem i
wyzwaniem, chociaż dla wielu może też
być po prostu szokiem i swoistą przesadą.
Dla ludzi tak bardzo
przyzwyczajonych do wygód i komfortu, do dogadzania sobie i wymagań, stawianych
całemu światu, tylko nie sobie – właśnie dla takich ludzi zachęta do wstrzemięźliwości i surowości życia brzmi jak pieśń z
zaświatów!
A jednak, nie da się zbliżyć do Boga i nie da się niczego
osiągnąć dla duszy, jeżeli zabraknie wyrzeczenia, pokuty, poświęcenia… Nie da się mieć wszystkiego w tym i w
tamtym świecie!
Coś trzeba wybrać, trzeba się określić – czego się chce, do
czego się dąży, co jest tym największym bogactwem, o które się chce zabiegać.
Prośmy zatem Świętych Andrzeja Świerada i Benedykta, aby wyprosili
nam u Boga odkrycie na nowo sensu wyrzeczeń
i rezygnacji z siebie. Niech też nauczą nas ofiarowania Bogu swoich cierpień i
życiowych doświadczeń – w jakiejś konkretnej intencji.
W tym kontekście pomyślmy:
·       
Czy z potrzeby
serca, czy tylko z konieczności spełniam praktyki pokutne, wskazane przez Kościół?
·       
Czy podejmuję
dobrowolne, rozsądne umartwienia?
·       
Czy nie chcę za
wszelką cenę mieć zawsze i wszystkiego – czy umiem obejść się bez wielu mniej
ważnych rzeczy?
Kto
wytrwa do końca, ten będzie zbawiony
.

2 komentarze

  • Księże Jacku
    Zrobić wakacje od wchodzenia na Twój blog, to …byłoby grzechem 😀

    Przepraszam za wczorajsze literówki, ale klawiatura płata mi figle.
    Miałam ogólnie problem z napisaniem i wysłaniem komentarza. Co napisałam, to szło w eter.

    Bóg posyła , bo kocha człowieka,ze przez bliźniego chce dotrzeć do każdego z nas.
    Czy jest to niebezpieczna wyprawa ?
    Może i tak, ale nie mamy się skupiać na ryzyku, ale na celu, ale nie na zasadzie , że cel uświęca środki, jest on piękny i wspaniały.
    Na pewno to głoszenie niesie w sobie jakieś niebezpieczeństwo : posyłam jak owce między wilki. Ale Bóg daje nam konkretną receptę, która jasno i wyraźnie pokazuje , że nic z brawurowych bezrozumnych akcji. Chodzi o równowagę serca i umysłu, czyli zachowanie równowagi między tchórzostwem a brawurą, lenistwem a pracocholizmem. Mamy być rozrtopni jak węże, a nieskazitelni jak gołębice.
    Przed Bogiem nie musimy się mieć na baczności. Z Boga strony nic nam nam nie grozi. A my, często zawodzimy. Szczególnie wtedy , gdy nie słuchamy Boga, bo budujemy sobie swój wlasny świat, w którym nie ma miejsca dla innych ludzi, a jeśli nawet to tylko jako przestrzeń niewolnika i słuzącego, tak troszkę jak zabawka, która teraz nas cieszy, a jutro wyląduje w pierwszym lepszym kącie.
    Wiele z tego nie rozumiemy, miesza sie , z niedowierzaniem przecieramy oczy i czasami chowamy sie ze najzwyklejszego ludzkiego strachu stawiajac pytanie : jak to możliwe?
    A Chrystus nam przypomina, że kto wytrwa ten będzie zbawiony.
    Tak sobie myślę, że ta dzisiejsza Ewangelia bardzo wyrażnie daje nam do zrozumienia, że nie mamy być jak stado zwierząt, które jest prowadzone do bram rzeźni. Nie mamy być bierni, ale też nie mamy odpowiadać tą samą bronia. Jak gołębice i jak węże nam trzeba być. Wszystko zaś ma – powinno mieć swój początek w Bogu, który da nas i dla naszego zbawienia stał się człowiekiem, żył, został zabity i zmartwychwstal, byśmy w Nim i z Nim mieli i to co w obfitości przekraczajacej wszelkie wyobrażenie pełni.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.